Kiedy „elity” w III RP jeszcze dwie dekady temu były zachwycone polskim mężem opatrznościowym Lechem Wałęsą, a było to oczywiście zanim stanął w wyborcze szranki z premierem„siłą spokoju”, Tadeuszem Mazowieckim, próbowano w jakiś sposób zatrzeć obraz, jaki wyłaniał się przy każdej okazji, kiedy Wałęsa pojawiał się publicznie.
Nie dało się nijak ukryć, że mamy do czynienia z próżnym,...