Po powrocie z Warszawy zamierzałem napisać coś naprawdę poważnego, a nawet wzniosłego, już sobie wczoraj w pociągu planowałem, ale nic z tego nie wyszło. Pomimo że nastrój miałem odpowiedni, adrenaliny też zaczerpnąłem obficie ze źródła na Krakowskim Przedmieściu i pod rosyjską ambasadą, jednak starczyło tego klimatu tylko do dzisiejszego poranka.
Wszystko przez incydent poranny w sklepie pewnej...