Wariant inwigilacji
Można domniemywać, że Piotr Falkowski i Marek Borawski byli inwigilowani na terenie Rosji. I wcale nie wiadomo, czy nie są inwigilowani także obecnie, po powrocie do kraju
Z dr Hanną Karp, medioznawcą z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, rozmawia Paulina Jarosińska
Kilka dni temu rosyjskie służby celne nie chciały wpuścić na teren Rosji dziennikarza brytyjskiej gazety "The Guardian". Reakcja MSZ Wielkiej Brytanii była błyskawiczna - szef brytyjskiego resortu spraw zagranicznych osobiście zadzwonił w celu interwencji do ministra Siergieja Ławrowa. Zestawmy to z reakcją polskiego MSZ na fakt zatrzymania dziennikarzy "Naszego Dziennika". Otóż na wypowiedź było stać zaledwie rzecznika MSZ, który dodatkowo błędnie informował opinię publiczną, że dziennikarzy wypuszczono w chwili, kiedy byli jeszcze przesłuchiwani.
- Zachowanie rosyjskich służb wobec dziennikarzy "Naszego Dziennika" jest wysoce niepokojące. Polskie władze udały, że nic się nie stało. Oficjalnie deklarowano pomoc dziennikarzom, ale w istocie reakcji nie było żadnej. Polski rząd jakby zawiesił swoje funkcje, wydaje się, jakby był wręcz nieobecny. Jednak redakcja "Naszego Dziennika" nie ma zamiaru się poddawać, dziennikarze i reporterzy nie przestaną prowadzić własnego śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Choć praca reporterów "Naszego Dziennika" tak bardzo drażni rosyjskie służby, to wyjazdy służbowe do Rosji będą dalej się odbywać. Widać jednak, że redakcja jest ewidentnie zastraszana - pada wręcz przekaz: nie zajmujcie się Smoleńskiem. Mamy do czynienia z zamachem na wolność słowa w Polsce. Dziennikarze "Naszego Dziennika" nie mogą wykonywać swoich czynności służbowych. Wszystko to odbywa się za aprobatą polskich mediów - bo tym w istocie jest ta kompromitująca cisza polskich dziennikarzy.
Jak by ją Pani zdefiniowała?
- Obserwujemy brak zawodowej solidarności. Szerokie środowiska dziennikarskie nabrały wody w usta i udają, że nic nie widzą i nie słyszą. Kiedy w październiku ub.r. FSB zatrzymało w podobny sposób dziennikarzy TVP i TVN 24, gdy usiłowali filmować wrak samolotu, ujęli się za nimi polscy parlamentarzyści, były ogólne protesty. Obwołano nawet dzień zatrzymania dziennikarzy "czarnym piątkiem". Była też natychmiastowa reakcja MSZ. Tym razem jest jakby czarna dziura. To niebywałe. Nawet w czasach komunizmu środowiska dziennikarskie wykazywały się większą solidarnością.
Wracając do interwencji ministra spraw zagranicznych w sprawie korespondenta "The Guardian", można postawić tezę, że nasz rząd nie interesuje się swoimi dziennikarzami, którzy są przecież obywatelami państwa, tylko dlatego że pracują w "Naszym Dzienniku"...
- Świat dziennikarski w Polsce daje się tak samo zastraszać jak dziennikarze w Rosji, pisała o tym jeszcze przed swoją śmiercią Anna Politkowska. Można domniemywać, że Piotr Falkowski i Marek Borawski byli inwigilowani na terenie Rosji i wcale nie wiadomo, czy nie są inwigilowani także obecnie, po powrocie do kraju. Państwo polskie zapomina o swoich obywatelach. Przyzwala na to, aby w sposób niezgodny z prawem zatrzymywano dziennikarzy i rekwirowano im sprzęt służbowy. Milczą o tym także środowiska europejskich obrońców praw człowieka. Tak więc są równi i równiejsi.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110212&typ=po&id=po06.txt
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 389 odsłon