Chcieli w porę uciec przed katastrofą

Obrazek użytkownika teli
Artykuł

Jeśli taki służby jak WSI24 i Wybiórcza podają takie wiadomości to prawda jest jeszcze bardziej bolesna.

KOMISJA: KAPITAN PROTASIUK DAŁ KOMENDĘ PO ZEJŚCIU NA 100 M
Chcieli w porę uciec przed katastrofą
raporcie MAK nie zostały uwzględnione wszystkie polskie uwagi
Wbrew tezie MAK, kapitan Arkadiusz Protasiuk nie chciał lądować w Smoleńsku "za wszelką cenę". Chciał odejść na drugi krąg nad lotniskiem, jednak nie zdążył wykonać odpowiedniego manewru - wynika z uwag polskiej komisji do rosyjskiego raportu. Informacje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" potwierdza płk Mirosław Grochowski, wiceprzewodniczący komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Najważniejszym dowodem w sprawie, czy załoga TU-154 próbowała odejść na drugi krąg są słowa kapitana Arkadiusza Protasiuka: "Odchodzimy".

MAK: Protasiuk za długo był drugim pilotem
Arkadiusz Protasiuk długo przebywał w roli drugiego pilota i "odbywanie... czytaj więcej »
W znanej dotychczas wersji stenogramu z kokpitu zdanie: "Odchodzimy" pada z ust drugiego pilota - 14 sekund przed katastrofą, gdy samolot zszedł poniżej 80 m od ziemi (ale w stosunku do pasa startowego był niżej, bo leciał nad jarem o głębokości ok. 60 m).

Rosja nie chciała ekspertyzy

Jednak z nowej, grudniowej ekspertyzy fonoskopijnej wykonanej przez polskich ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KGP wynika, że załoga TU-154 próbowała "przerwać zaniżanie" wcześniej - gdy prezydencki tupolew był na wysokości 100 m i 2400 m od progu pasa. Jak pisze "GW", Jeśli kpt. Protasiuk zareagował od razu po zejściu na 100 m, było to 22 sekundy przed katastrofą. W kokpicie słychać już było ostrzeżenia systemu TAWS: "terrain ahead". Półtorej sekundy później TAWS pierwszy raz alarmował "pull up" (w górę!). I to jest ten moment, w którym Protasiuk decyduje: "Odchodzimy".

Mimo iż, Polska proponowała MAK przed publikacją raportu swoją ekspertyzę, komisja jej nie wykorzystała. W raporcie napisano, że "decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było".

Załoga "rozpoczęła", "próbowała", "realizacja spóźnionej procedury"

Wyniki ekspertyzy uwzględnione zostały jednak w polskich uwagach do raportu MAK. Czytamy w nich: "Zgodnie z zapisem CRV [Cockpit Voice Recorder], odczytanym przez stronę polską, dowódca załogi zgłosił, po minięciu wysokości 100 metrów, że odchodzi na drugi krąg. Drugi pilot to potwierdził". I choć komisja badania wypadków lotniczych zastrzega jednak, że wystąpił brak "zdecydowanej komendy inicjującej ten proces" (przerwania zniżania), nie oznacza to, że kapitan nie wykonywał tego manewru.

Jak pisze "GW", komisja podkreśla to trzykrotnie stwierdzeniami: "załoga rozpoczęła procedurę odejścia na drugi krąg", "załoga próbowała - nieskutecznie - przerwać podejście" oraz "była to realizacja spóźnionej procedury odejścia na drugi krąg".

"Jeden z najtrudniejszych elementów tej sprawy"

Płk Mirosław Grochowski, wiceprzewodniczący polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy potwierdza, że załoga TU-154 próbowała wykonać manewr odchodzenia. Dlaczego jej się nie udało? - Tego jeszcze nie mogę powiedzieć, bo to przedmiot bardzo szczegółowych badań komisji. Szukamy odpowiedzi, dlaczego - pomimo podjęcia tej decyzji - lot skończył się tragicznie. Jeszcze nie wiem, czy nasze rozumowanie potwierdzi się w badaniach. To jeden z najtrudniejszych elementów tej sprawy - mówi "GW" płk Grochowski.

http://www.tvn24.pl/0,1689576,0,1,dowodca-chcial-przerwac-ladowanie-22-sek-przed-katastrofa,wiadomosc.html

Brak głosów

Komentarze

 nie wyjaśnia gwałtownego spadania w ostatnich sekundach lotu. Takich manewrów na tej wysokości chyba żaden pilot nie wykonuje,tym bardziej we mgle. Takie opadanie czuje się w bebechach,nawet bez patrzenia na wysokościomierz czy wariometr.Czy dane z wariometru są zapisywane w czarnej skrzynce?

Vote up!
0
Vote down!
0
#409408