Przyznam, że od momentu pojawienia się cząstek wysokoenergetycznych w przestrzeni publicznej, oczywiście w kontekście zamachu smoleńskiego, mam z nimi niemałą zagwostkę.
Bo jako szary obserwator tej naszej, smutnej rzeczywistości zostałem już nauczony, że to kolejny bełkot uknuty na potrzeby sytuacji przez prokuratorów wojskowych (po cywilu), kolejny lingwistyczny wygibas zmierzający do...