|
6 lat temu |
Podobno na krążowniku rakietowym „KIROW”... |
...przed salą spotkania z naczelnikiem Putinem specjalnie dla Bolka mają zainstalować 4-ro metrowy płot, który „noblysta“ na pewno przeskoczy, bo samo „pomyślenie”, że nie dałby rady przeskoczyć, byłoby „zbrodniom”. Płot ma wyglądem przypominać mur berliński, który Bolek również swego czasu w świetle fleszów i trzasku kamer dziarsko „obalył”.Boże, co ten pajac jeszcze wymyśli? :-) |
|
SENSACJA! Putin zgodził się na rozmowy pokojowe z Lechem Wałęsą! |
|
|
6 lat temu |
Odnośnie globalnego demoliberalizmu... |
...i systemowego propagowania rozwiązłości seksualnej i w ogóle seksualizacji dosłownie wszystkich grup społeczństwa, od przedszkola aż po dom starców, zaobserwowałem jeszcze inną niezwykle symptomatyczną manipulację. Otóż w ostatnich latach prawie we wszystkich tzw. obyczajowych filmach fabularnych, jak też w większości komedii, czy to niemieckich, amerykańskich, skandynawskich, a zwłaszcza francuskich, zawsze musi być wkręcony wątek dewiacji, zawsze mamy gdzieś w tle jakąś pojedyńczą osobę, czy nawet parę homoseksualistów czy lesbijek, nawet wowczas, gdy nijak się to ma do zasadniczego wątku obrazu i z powodzeniem można by z tych „wstawek” po prostu zrezygnować, bez uszczerbku dla głównego przesłania filmu. Oczywiście nie mam na myśli filmów, których treścią jest homoseksualizm czy tzw. miłość lesbijska, ale tych opowiadających o zwykłych ludziach i o codziennych i niecodziennych problemach. Co jeszcze ciekawsze, postacie te, nawet te drugoplanowe ZAWSZE, są niemalże kryształowe! Delikatne, współczujące, wrażliwe na krzywdę i niesprawiedliwość, a także zwykle inteligentne i bardziej wrażliwe na piękno i sztukę. No i oczywiście zawsze znajdzie się w ich otoczeniu jakiś wstrętny homofob, albo przynajmniej jakiś „zacofany” prostak, któremu trzeba otwierać oczy na „normalność” czy wręcz „doniosłość” dewiacji. Nigdy nie zobaczymy w tych filmach typów, którzy w wyłuzdany, prowokacyjny i bezczelny sposób obnoszą się swoim zboczeniem, czyli typów z gatunku tych, których dziesiątki i setki możemy oglądać na różnych mniejszych i większych paradach równości, podobnie zresztą jak ich roznegliżowane tyłki i biusty; albo obleśnych typów, na których natykamy się czasem w publicznych szaletach i zaułkach ciemnych ulic.Jedyny wyjątek stanowią homoseksualiści i inni zboczeńcy... w sutannach i habitach oraz fanatycy religijni różnych denominacji chrześcijańskich. Tych naturalnie nie tylko moża, ale wręcz trzeba pokazywać w sposób jak najbardziej ohydny.Gdy się tak nad tym zastanawiałem, doszedłem do wniosku, że takie cukierkowe pokazywanie świeckich homoseksualistów i lesbijek, oprócz oczywiście funkcji czysto propagandowych i „wychowawczych”, jednak nijak ma się chociażby do zwykłej... statystyki! No, bo skoro we wszystkich grupach społecznych trafiają się łotry i kłamcy, ludzie przewrotni i nienawistni, mściwi i chamscy, manipulatorzy, naciągacze i przestępcy, to przecież i wśród świeckich homoseksualistów i lesbijek takie osoby również w jakimś niewielkim chociażby nawet procencie powinne się znaleźć, prawda?No dobra, w takim razie proponuję, aby wszyscy ci, którzy przeczytają ten komentarz, poszukali w pamięci jakiegoś filmu czy serii obyczajowej, w której występowałyby tego typu negatywne postacie wśród pokazywanych homoseksualistów i lesbijek, którzy nie są kapłanami czy zakonnicami. Choćby jednego filmu lub jednej serii z negatywną postacią ateistycznego, świeckiego zboczeńca!Ja, pomimo że jestem niepoprawnym kimomanem i przez siedemdziesiąt długich lat życia „zaliczyłem”, swobodnie licząc, więcej niż tysiąc filmów fabularnych i serii, nie jestem w stanie podać ani jednego takiego przykładu.Schemat jest „banalnie prosty”, żeby zacytować klasyka: Mamy po prostu uwierzyć, że obleśny homoseksualista, sadysta czy pedofil, wstrętna sadystyczna lesbijka, to zawsze i tylko ksiądz, zakonnica lub fanatyk religijny, natomiast świecki homoseksualista czy lesbijka, to ludzie światli, inteligentni, wrażliwi i dobrzy, których ponadto pełno jest wokół nas, ale którzy niestety, wciąż jeszcze nękani są przez brutalne i niesprawiedliwe, nie dostrzegające ich wyjątkowości homofobiczne heteroseksualne otoczenie... |
7 |
Zachowaj czujność, nie daj się wpuścić w kanał |
|
|
6 lat temu |
Bestia jest osobowa i nie jest li tylko brakiem dobra. |
Bardzo ciekawą, moim zdaniem, koncepcję istnienia i charakteru zła osobowego (w które zresztą jako katolik i wierny syn Kościoła również wierzę) zaproponował mój Mistrz duchowy, anglikanin C.S.Lewis w swojej książce Mere Christianity, wydanej po polsku jako Chrześcijaństwo po prostu w rodziale, w którym w sposób przekonywujący „rozprawia się” z dualizmem.Pozwolę sobie zatem wkleić tutaj nieco dłuższe fragmenty z księgi drugiej, rozdziału pierwszego:Dualizm to przekonanie, że u podstaw wszystkiego leżą dwie równorzędne, niezależne siły – dobra i zla – wszechświat zaś to pole bitwy, na którym toczą wojnę bez końca. Osobiście uważam, że obok chrześcijaństwa dualizm jest namężniejszym i najrozsądniejszym z dostępnych poglądów. Ale ma w sobie haczyk.Te dwie siły – a może duchy, czy też bogowie – dobra i zła, mają być od siebie całkowicie niezależne. Obie istnieją przez całą wieczność. Żadna z nich nie uczyniła drugiej i żadna nie ma wiekszego prawa od drugiej, żeby nazywać się Bogiem. Każda zapewne uznaje samą siebie za dobrą, a drugą – za złą. Jedna lubi nienawiść i okrucieństwo, druga miłość i miłosierdzie. Co zatem mamy na myśli nazywając jedną z nich dobrą, a drugą złą? Albo mówimy tylko tyle, że po prostu wolimy jedną od drugiej – tak jak wolimy piwo od jabłecznika – albo też stwierdzamy, że niezależnie od miemania owych dwóch sił na własny temat, czy też niezależnie od naszych chwilowych ludzkich upodobań, jedna z nich jest w błędzie, realnie myli się, uznając siebie samą za dobrą. (...)Jednak mówiąc tak, obok owych dwóch sił wprowadzamy do wszechswiata coś trzeciego: pewnego rodzaju prawo, standard czy też zasadę dobra, którą jedna z tych sił spełnia, a druga nie. Ale skoro porównujemy obie siły do tego samego standardu, to właśnie ów standard – czy też istota, która go ustanowiła – stoi dalej i wyżej niż te dwie siły i to ona będzie prawdziwym Bogiem. Okazuje się, że nazwywając owe siły dobrą albo złą, mamy na myśli tylko tyle, że jedna pozostaje we właściwym stosunku wobec prawdziwego, rzeczywistego Boga, druga zaś wręcz przeciwnie.(...)Jeśli dualizm jest prawdą, wówczas zła siła musiałaby lubić zło samo w sobie. Jednak w praktyce nie znamy żadnej osoby, która lubiłaby zło tylko dlatego, że jest złe. Postawę z pozoru podobną obserwujemy, mając do czynienia z okrucieństwem. Jednak w rzeczywistości ludzie bywają okrutni z którejś z dwóch przyczyn – albo dlatego, że są sadystami, to jest cechują się seksualnym zboczeniem, które z okrucieństwa czerpie zmysłową przyjemność, albo też zachowują się tak dla rzeczy, które mogą osiągnąć dzięki okrucieństwu – dla pieniędzy, władzy czy bezpieczeństwa. Jednak przyjemność, wladza czy bezpieczeństwo same w sobie są czymś dobrym. Zło polega nat tym, że dążymy do nich w zły sposób, za pomocą niewłaściwej metody, bądź zbyt uparcie. Oczywiście nie przeczę, że ludzie dopuszczający się podobnych rzeczy postępują w sposób szalenie nieprawy. Twierdzę natomiast, że przy bliższym spojrzeniu nieprawość okazuje się dążeniem do pewnego dobra na zły sposób. Można być dobrym dla samego dobra: nie da się być złym wyłącznie dla zła. Dobrego uczynku można dokonać nawet wtedy, kiedy nie czujemy się dobrzy i nie czerpiemy z niego żadnej przyjemności, bo dobroć jest po prostu rzeczą słuszną. Jednak nikt nigdy nie dopuścił się okrucieństwa tylko dlatego, że okrucieństwo jest złe – tak naprawde zachował się okrutnie, bo okrucieństwo sprawiło mu przyjemność albo okazało się przydatne. Inaczej mówiąc, zło nie może być złe w takim sensie, w jakim dobro jest dobre. Dobro jest niejako samym sobą – zło to jedynie dobro zepsute. Musi istnieć coś dobrego, zanim zostanie zepsute. Nazwaliśmy sadyzm zboczeniem seksualnym – ale musimy przecież mieć jakieś wyobrażenie o seksualnej normalności, zanim seksualność nazwiemy zboczoną. Widzimy, co jest zboczeniem, bo zboczenie wyjaśniamy w odniesieniu do normalności, nie da się jednak wyjaśnić normalności na podstawie zboczenia. A zatem owa zła siła, która miała stać na równi z dobrą i kochać zło tak samo, jak dobra kocha dobro, okazuje się zwykłym mamidłem. Aby być złą, musi mieć coś dobrego, czego pragnie, a następnie dążyć do tego w zły sposób – musi posiadać impulsy, które z początku były dobre, aby móc je spaczyć.(...)Aby być złą, musi istnieć oraz posiadać inteligencję i wolę. Jednak istnienie, inteligencja i wola są same w sobie dobre. A zatem musi je czerpać od dobrej siły – nawet po to, żeby w ogóle być złą, musi pożyczać i kraść od przeciwnika. Czy zaczynasz już rozumieć, dlaczego chrześcijaństwo zawsze nazywało szatana upadłym aniołem? To nie jest bajeczka dla dzieci. To rzeczywiste uznanie faktu, że zło jest pasożytem, że zło nie jest twórcze. Moce, które pozwalają trwać złu, to moce przekazane mu przez dobro. Wszystko to, co pozwala złemu człowiekowi być naprawdę złym, jest samo w sobie dobre – stanowczość, inteligencja, talenty, wreszcie samo istnienie.(...) Kiedy po raz pierwszy przeczytalem Nowy Testament, traktując tę czynność na poważnie, zaskoczyło mnie między innymi to, jak wiele w nim mowy o mrocznej sile obecnej we wszechświecie – o potężnym, złym duchu uwazanym za siłę stojącą za śmiercią, chorobami i grzechem. Różnica (miedzy chrześcijaństwem a dualizmem – dopisek mój) polega na tym, że zdaniem chrześcijaństwa owa mroczna siła została stworzona przez Boga jako dobra, po czym uległa zepsuciu. Chrześcijaństwo zgadza się z dualizmem, że wszechswiat znajduje się w stanie wojny. Nie uznaje jej jednak za wojnę między niepodległymi mocarstwami. Dla chrześcijaństwa jest to wojna domowa, rebelia, my zaś mieszkamy w części wszechświata okupowanej przez rebelianta.Terytorium okupowane przez wroga – oto czym jest ten świat. Chrześcijaństwo to opowieść o tym, jak prawowity król przedostał się – niejako w przebraniu – na okupowane ziemie i wzywa nas wszystkich do wzięcia udziału w wielkiej kampanii dywersyjnej. Kiedy idziesz do kościola, w rzeczywistości wysłuchujesz tajnej depeszy od sojuszników – to dlatego tak bardzo wróg stara się, abyś tam nie chodził. Robi to, grając na naszej zarozumiałości, lenistwie i intelektualnym snobstwie. Wiem, że ktoś spyta: „Chyba nie ma pan zamiaru przedstawiać nam w dzisiejszych czasach naszego starego znajomego, szatana – z kopytami, rogami itd.” Cóż, nie wiem, co tu mają do rzeczy dzisiejsze czasy. Podobnie nie obstawałbym przy rogach i kopytach. Jednak biorąc pod rozwagę pozostałe względy odpowiadam twierdząco. Nie utrzymuję, że wiem cokolwiek o jego osobistym wyglądzie. Jeśli ktoś rzeczywiście chce go lepiej poznać, powiedziałbym takiej osobie: „Proszę się nie martwić. Jeśli pan naprawdę tego pragnie, pozna go pan. A czy się panu wówczas spodoba, to już inne pytanie”.Wytłuszczone przeze mnie fragmenty powyższego tekstu doskonale odnieść można, moim zdaniem, do postawy tych wszystkich dobrych aktorów, którzy przecież w paszkwilu Kler tylko odgrywają jedną z wielu ról, czyli pana Janusza Gajosa i spólki. Ludzie ci wykorzstują dany im przecież przez Boga wspanialy talent do złych, podłych celów, do walki z dobrem, z Bogiem, z Kościołem Chrystusowym, choć naturalnie próbują kłamliwie i przewrotnie wmówić nam, że jest odwrotnie, że chodzi im jedynie o walkę ze złem, z patologiami, albo że przecież tylko uczciwie i sumiennie wykonują swój zawód.Pozdrawiam serdecznie. |
7 |
KWESTIA BESTII |
|
|
6 lat temu |
Bardzo ciekawy felieton, |
ktory przeczytałem z wielką satysfakcją i z którego tezami cakowicie się zgadzam.Pozdrawiam |
5 |
KWESTIA BESTII |
|
|
6 lat temu |
Witam. |
Dziękuję za powitanie, ale na portalu Niepoprawnych jestem już od przeszło siedmiu lat, chociaż raczej rzadko udzielam się w dyskusjach. Mam swoich ulubionych autorów, których komentarze czytam zawsze, Pan oczywiście, jako niemalże krajan (pochodzę z Gdańska) należy do tego grona.Dziękuję również za wskazówkę o filmie, na pewno sobie ten film obejrzę.Ja z kolei polecam ostatni felieton ś.p. Krystyny Grzybowskiej opublikowanym na portalu wpolityce jak i w Sieci. Uświadamia on mianowicie z jakim to potężnym przeciwnikiem mamy do czynienia i jaka jest jego taktyka. Można by naturalnie rzec, że trzeba te ciemne, lewackie „moce” lekceważyć, walczyć i bezkompromisowo oddawać pięknym za nadobne, a nawet z nawiązką i dalej pospiesznie robić swoje, ale nie jest to takie proste. Pomagdalenkowy układ i katastrofalne rządy (także rządy dusz) ubeckich złogów po PRL-u i zdeprawowanej do cna michnikowszczyzny tak bardzo uzależniły gospodarczo i medialnie ogromną część Polaków od europejskiego czy wręcz światowego neoliberalizmu, że w obecnej sytuacji zupełnie niewiele trzeba, aby wpędzić Polskę w straszliwe kłopoty. I żeby to tylko o gospodarkę, sprawiedliwe i niezależne sądy czy media chodziło! Najgorsze jest to, że michnikowszczyzna z katastrofalny sposób zmieniła mentalność większości Polaków, zwłaszcza młodych, dla których Ojczyzna sprowadza się do osiągnięć sportowych, w miarę wygodnego życia i posiadania najnowszego, sprawnie działającego smartfona. Pedagogika wstydu, zakłamywanie historii, propagowanie egoizmu i jeszcze groźniejszego hedonizmu jako najlepszego sposobu na życie, walka z Kościołem, rugowanie ze sfery społecznej tzw. wartości chrześcijańskich i wiele innych tego typu nachalnych i brutalnych manipulacji, dokonało tak wielkiego spustoszenia, że chociażbyśmy nie wiem jak zaklinali rzeczywistość, radykalne próby szybkiego odwrócenia tych zabójczych trendów w imię „miłości do Ojczyzny” prowiadziłoby póki co niechybnie do natychmiastowego i zdecydowanego oporu. Owszem, byłoby również wielu, którzy – podobnie jak Pan – przeklasnęliby takim radykalnym posunięciom, ale śmiem wątpić, czy wystarczyłoby tych gorących i niecierpliwych patriotów do utrzymania przy władzy właściwych ludzi. Przecież wystarczy, aby Zjednoczona Prawica zrównała się tylko w wyborach z Platformą (np. 30 : 30 %) i już powróci to co było, tylko że w jeszcze straszliwszej, wręcz demonicznej formie. A taki hipotetyczny wynik jest przecież w każdych z czekających Polaków w najbliższych latach wyborów możliwy. O antypolskiej roli decydentów z UE lepiej nie wspominać.Jestem przekonany, że o tym wszystkim wie też J. Kaczyński. Wiem (z racji dawnej pracy w instytucie zajmującym się doradctwem politycznym), że w odróżnieniu od nas J. Kaczyński dostaje codziennie bardzo dokładne monitoringi i analizy sytuacji, ponadto różne poważne wyniki badań socjologicznych i trendów społecznych. Kaczyński doskonale wie ile, czego i w jakim czasie jest w stanie znieść przeciętny Polak bez zbuntowania się i odwrócenia od tzw. dobrej zmiany. Obserwując rozwój sytuacji jestem wręcz pewny, że i tak bez przerwy balansuje on wraz z partią, której przewodzi na samej granicy dopuszczalnych, czy też możliwych reform i że nieustannie ociera się o ryzyko odwrócenia się korzystnych dla dobrej zmiany trendów. Myślę, że warto jego doświadczeniu i wręcz fenomenalnemu wyczuciu sytuacji zaufać. Czas pracuje dla dobrej zmiany, a przecież – jak to w przysłowiu – „co nagle, to po diable”...Pani Grzybowska wierzyła, że europejskie czy wręcz światowe lewactwo jest w odwrocie i ja się z tym zgadzam. Ta „bestia” kona, ale właśnie dlatego, że miota się w agonalnych konwulsjach, jest ona w tej chwili tak niebezpieczna. Głupio byłoby, aby zdychając zdążyła jeszcze pogrążyć Polskę w chaosie, prawda?Na koniec refleksja osobista. Jak z palindromu mojego nicka wynika, jestem katolikiem i oprócz przekonania o konieczności walki z lewackim, „antychrystem”, wierzę w Opatrzość i Bożą ingerencję w dzieje świata. Analizując zupełnie na trzeźwo rozwój sytuacji na świecie, jestem przekonany, że Boża ingerencja już się zaczęła. Zwłaszcza europejskie społeczeństwa budzą się powoli z letargu, widzą duchowe spustoszenie wokół siebie i – jak zwykle w takich sytuacjach – powracają do egzystencjalnych, podstawowych pytań, w których nie sposób nie otrzeć się także o pytania dotyczące Boga i Jego rolę w dziejach człowieka. Znaczna część naszych Rodaków ma w tych następujących przemianach ogromny udział; kto wie czy to właśnie nie z Polski popłynie to ożywcze, zmieniające oblicze Europy źdródło. Chyba wszyscy byśmy sobie tego gorąco życzyli, prawda?Przepraszam za tą końcową odrobinę „katolskiej” egzaltacji, ale tak to po prostu widzę.Pozdrawiam serdecznie. |
4 |
Tchórzostwo prezesa Kaczyńskiego |
|
|
6 lat temu |
Chociaż doskonale rozumiem niecierpliwość... |
...to jednak z zarzutami „tchórzostwa” w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego byłbym ostrożniejszy.Prawie cały felieton jest naszpikowany pobożnymi życzeniami, ba żądaniami radykalnych zmian, ale niestety nie w ten sposób uprawia się tzw. realpolitik, tym bardziej w sytuacji, kiedy ma się przeciwko sobie nie tylko niemalże całą Unię Europejską (a już na pewno unijnych decydentów), ale i sporą część własnego Narodu, że nie wspomnę o przeżartych postkomuną i neoliberalizmem tzw. „elit”. To jest, znowu niestety, spadek po trwającej bez mała 30 lat indoktrynacji michnikowszczyzny i te przeklęte złogi nie da się z dnia na dzień usunąć.Radykalne, szybkie zmiany możliwe są tylko podczas rewolucji, a cała ta neoliberalna europejska banda niczego tak sobie nie życzy, jak właśnie rewolucyjnego radykalizmu obecnej władzy w Polsce. Tymczasem Polska nie jest, niestety, Turcją, w której Erdogan mógł sobie najpierw zorganizować „pucz”, a potem dokonać korzystnych dla siebie głębokich czystek, przy ogromnym wsparciu swoich rodaków i braku jakichkolwiek zobowiązań traktatowych z UE. Taki wariant w rozdyskutowanej i wciąż jeszcze przesiąkniętej postkomuną Polsce, w której na dodatek niemalże wszyscy cenią sobie osobiste korzyści wynikające z członkstwa w UE (chociażby przynależność do strefy Schengen, możliwość zarobkowania za granicą itp.), jest po prostu niemożliwy.Ktoś z współdyskutantów wspomiał tutaj o sytuacji, w której jeśli nawet prokuratorzy postawią setki aktów oskarżenia, złodziejom i aferzystom związanym z rządami PO-PSL, to i tak włos im z głowy nie spadnie, bo wrogie obecnej władzy w swej większości sędziowie ich natychmiast uniewinnią, wrogie władzy media okrzykną ich ofiarami czystek, prześladowanymi przez „kaczystowski reżim”, a neoliberalna, lewacka Europa to natychmiast podchwyci i rozdmucha. Takie jałowe oskarżenia byłyby nie tylko nieskuteczne, ale wręcz szkodliwe dla dobrej zmiany i utrwaliłyby dodatkowo w neutralnej lub wrogiej PiS-owi części naszych Rodaków przekonanie o „awanturnictwie” obecnych władz, co natychmiast odbiłoby się katastrofalnie najpierw w sondażach, a następnie przy urnach wyborczych. Przeciętny Polak nie lubi raczej radykałów i gwałtownych, niepewnych co do skuteczności posunięć, a dodatkowo ciągle jeszcze jest, niestety, niezwykle podatny na wpływ kłamliwej lewackiej propagandy. Z tymi uwarunkowaniami należy się jednak liczyć i myślę, że kto jak kto, ale J. Kaczyński dobrze to wyczuwa i właściwie ocenia, dobierając adekwatną strategię. Takie są polskie realia i to one, moim zdaniem, determinują spokojną, choć mimo wszystko konsekwentą i upartą politykę Kaczyńskiego. Nie nazwałbym tego trzórzostwem, a raczej – powtórzę – jedynie możliwą w obecnej sytuacji strategią.No i na koniec pytanie zasadnicze: jeśli nie „Kaczor” i zjednoczona prawica, to kto? Korwin? Partia Razem?, Kowalski? Bądźmy poważni, panowie...Tak więc, „powarczeć” – jak chce Autor – w stronę „nieruchliwej” władzy sobie można, ale zalecałbym ostrożność w rzucaniu słabo jednak uzasadnionymi oskarżeniami. Lepiej najpierw stopniowo zmieniać najważnieżniejsze instytucje (sądownictwo, media, samorządy itd.) niż organizować rewolucję, która nie tylko jak każda rewolucja, bardzo szybko mogłaby zacząć „pożreć własne dzieci”, ale jeszcze umożliwiłaby powrót do tego co było, z tą różnicą, że tym razem żądne zemsty polskie lewactwo przy aktywnym i mocnym (także finansowym!) wsparciu decydentów UE, postarałoby się o profilaktyczne całkowite zdławienie jakiejkolwiek opozycji na długie dziesięciolecia. |
3 |
Tchórzostwo prezesa Kaczyńskiego |
|
|
7 lat temu |
To fakt... |
...że tzw. "elyty" na szeroko pojętym "Zachodzie" łykają każdą bzdurę i wydumane, obrzydliwe kretyństwo na temat antysemityzmu Polaków jak gęsi kluski. Oglądając filmik z występu Spielberga, w którym wyartykułował swoje oszczerstwo, zwróciłem uwagę na siedzącego obok Bena Kingsley'a, którego bardzo ceniłem kiedyś za jego aktorstwo i niezapomiane role. Z błyskiem w oczach spijał Spielbergowi jego brednie z ust, kiwając niedoinformowaną łysą główką z wyraźną aprobatą lub kręcąc nią z "zażenowaniem" niedouczonego przygłupa, kiedy Spielberg wspomiał o możliwym "arestowaniu" go w Polsce za swoje zmyślone opowiastki.Takich skretyniałych, zeszmaconych politpoprawnością mniej lub bardziej znanych "benów kingsley'ów" jest na Zachodzie multum i - niestety - póki co nic na to nie poradzimy... |
8 |
To nie nagonka, to obława |
|
|
7 lat temu |
Doskonały komentarz. |
Słowem, więcej zaufania i cierpliwości, a z krytyką najlepiej poczekać do następnych wyborów.Pozdrawiam |
4 |
Obowiązuje kontrakt wyborczy - rząd konstruują politycy, nie media i nie elektorat |
|
|
7 lat temu |
Już dawno ... |
... się tak nie uśmiałem!Dzięki Kapitanie! |
3 |
Prostytutka i skretynienie Nowackiej |
|
|
7 lat temu |
Świetny komentarz, Kapitanie! |
Mieszkam na stałe (od 1981 roku) w Niemczech i z absolutną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że podobna akcja nie byłaby możliwa w ŻADNYM "chrześcijańskim" kraju tzw. zachodniej Europy, bo nawet gdyby znalazła się (w co wątpię) odpowiednia ilość uczestników, nikt z politycznych decydentów nie wyraziłby na nią zgody.Polska jest pod tym względem ewenementem i myślę, że ma wobec starej Europy niezwykle ważną misję do spełnienia!A co do "wycia szatana", czyli lewacko-neoliberalnych reakcji w Polsce i na świecie, no cóż, wierzmy naszemu Panu i Bogu, który przyrzekł św. Piotrowi, że nawet "bramy piekielne" nie pokonają Jego Kościoła... |
8 |
Potęga Różańca…. |
|