|
15 lat temu |
Cywilizacja jąkałów |
Cywilizacja jąkałów.
Pisałem już w ubiegłym roku o neurotycznym, rozhisteryzowanym, agresywnym do granic obrzydliwości, niemalże - stylu wypowiedzi, przyjmowanym przez prowadzących programy – szczególnie telewizyjne. Bardzo niewielka ilość osób dosłownie - atakowanych, potrafi stanowczo przeciwstawić się "takiemu" sposobowi „rozmawiania". Styl ten zresztą jest preferowany aktualnie przez guru stacji, szczególnie telewizyjnych. To ma być nowoczesność na miarę 21 wieku w środkach przymusowego przekazu.( tzw.” przekaziorach „). Prowadzący program, który zachowuje się kulturalnie, nie prowokuje rozmówcy do ataku serca , jest klasyfikowany jako "niemodny i nieciekawy”. Odrębną sprawą jest sam język. Zmienił się sposób wymawiania głosek - szczególnie tych gardłowych. Słowa nie są już wymawiane, ale wyrzucane z tchawicy jak podmuchy tajfunu. (Tchooo- zamiast zwykłego - "to" , tchhhego - zamiast "tego", khażdy, thak, photem, phan, krythykhancki,thutaj, Arthur itp.itd. - mówiący wprost zieje słowami) . Rozciągane są do granic absurdu samogłoski a,e,o,u,y, i niemalże - „wyśpiewywane”. To po to - by wzmocnić ekspresję wypowiedzi i przedłużyć czas łabędziego śpiewu – będącego akurat przy głosie. Jeśli już dyskutant jest inteligentny – to niech nie myśli, że uda mu się dokończyć mądrą wypowiedź. Prowadzący program „wejdzie mu „ brutalnie w słowo i przerwie tok wypowiedzi. Jeśli mimo to gość studia będzie na to przygotowany i będzie przytomnie kontynuował wypowiedź – rozpoczynając za każdym razem od przerwanego miejsca – to także niech nie myśli, że mu się znowu uda. Pan „redaktur” będzie to robił tę zagrywkę, co drugie słowo i w końcu powie – no to już musimy kończyć. I koniec zabawy. W końcu on tu rządzi w tej firmie z żelaza i papieru.
Jednym z niewielu , którzy nie pozwalają sobie na takie chamskie traktowanie – jest profesor Wolniewicz. Ale to już wymierająca kasta naukowców i TV chętnie zatrzasnęłaby wieko od trumny za takimi – niepokornymi i mądrymi ludźmi.
Używanie określeń przysłowiowy do pojęć, które nie mają nic wspólnego z przysłowiami, np.:
- przysłowiowe krzaki
- przysłowiowe światełko w tunelu
- przysłowiowa łezka w oku
- przysłowiowa para skarpetek
- przysłowiowe krokiety
( itd. pomysłowość , lub ściślej - bezmyślność twórców tych potworków językowych jest wprost nieograniczona).
Sekwencyjnie, będący przy głosie, wydobywa z siebie kilka zdań z szybkością karabinu maszynowego, bez żadnych przerw między wyrazami, lub zaczyna się jąkać. Eeeeeee, oooo, yyyyy, emmennem... itp. W rodzaju: klucz do bram eee-miasta i do eee-serca. Oraz powtarzanie wielokrotne i,i,i,i, lub bo,bo,bo, żeby, żeby, jakoby, czy, czy, czy, że, że,że,że, dla,dla,dla itd. itp. Tzw. dykcja Pawlaka (tego właśnie – stara kurlandzka szlachta). I szyk przestawny wymyślony przez intelektualistę – Wałęsę. Zrozumiały tylko dla analfabetów . Będący przy głosie mówi tak szybko, że czasem traci kontrolę nad wymową, - wtedy zaczyna natychmiast „łatać” powstałą przerwę przy pomocy przeciągłych samogłosek: yyyyyy, eeeeeee,oooooo,aaaaaaa. Chodzi o to by prowadzący program lub inny „dyskutant” – nie wszedł mu czasem w słowo – bo wtedy albo wybija go z ciągłości ( bo nie logiki) wypowiedzi, lub całkowicie pozbawia go głosu. Prowadzący program nie muszą zresztą czekać na jakąkolwiek ułamkowo-sekundową przerwę w tym jak mówiłem - „łabędzim śpiewie”. Po chamsku i brutalnie przerywają mówiącemu w dowolnym momencie. Najchętniej wtedy, gdy mówca zaczyna mówić inteligentnie i do rzeczy.
Pacyfikuje się więc delikwenta –zakrzykując go ordynarnie. Czasem redaktorowi pomagają w tym dzielnie oponenci biorący udział w spektaklu. ( Śrubunek-Gniadosz, Napierniczak, Olejarski, Nisselbaum). Lub żeby było śmieszniej i łatwiej – przeciwko 1 gościowi zaproszonemu do studia – wystawia się dwóch redaktorów . By w duecie łatwiej i skuteczniej zakrzyczeli , ośmieszyli, wydrwili często bardzo kulturalnego i inteligentnego rozmówcę. (Vide: Sekielski, Mrozowski, Olejnik, Lis – „to”specjaliści od tych rzeczy...)
Głoski ę i ą – zaczynają zanikać. Na ich miejsce wchodzą jakieś dziwnie brzmiące twory, nawet nie podobne do regionalizmów w rodzaju: om, em ( gwiazdom zarannom, zorzom północnom . szkołom budowlanom). Bo „włanczanie”, jest już wydaje się – normą językową, uznaną nawet przez wychowanków prof. Miodka. W wykonaniu sław szklanego ekranu odbywa się międlenie kilkuwyrazowych sekwencji, po 2,3 razy - jak imbecyl z zastojem umysłowym. Poza tym, jest to (głównie) część planu politycznej walki medialnej. W której stacje nie tylko przekazują obraz bitwy, – ale same jak najbardziej w niej uczestniczą. Wszystkie chwyty dozwolone. Wbrew pozorom to nie jest takie głupie. W tym szaleństwie jest metoda, (Shakespeare...). Ma wprowadzić rozmówcę (widza także) w diapazony nerwowego rozedrgania, kiedy to zamiast mówić - co myśli, zacznie mówić - co podpowiada mu prowadzący. Ma wyłączyć asertywność u ofiary ataku. Ogólnie wprowadzić nastrój zdenerwowania i myślowego bałaganu. Słuchaczom ma zaś zrobić wodę z mózgu. Generalnie rozdrażnić widza, wzbudzić bezosobową awersję... Następnie wystarczy tylko podać umiejętnie skołowanemu i wzburzonemu widzowi cel ataku. Cięty z metra widz, z ulgą ulokuje swe najgorsze odczucia w podanym na tacy obiekcie. I tak robi się wrednie, – bo wrednie, – ale profesjonalnie, – indoktrynację polityczną. Agresja zwykłego prezentera jest zaprogramowana przez szefów stacji. Oczywiście, nie każdy jest atakowany. Ofiary są wybierane starannie, przed programem, – choć w wypadku inteligentnych rozmówców, nawet zmasowany atak na nich, przy udziale wyszkolonej do nagonki „przypadkowej młodzieżowej publiczności” – pali na panewce, ku wściekłości prowadzącego. Celuje w tym Lis – szara eminencja tych spędów – człowiek o bezbarwnym charakterze i takich-że, - szklanych oczach. Jeśli na upartego pozwolić na enuncjacje polityczne komentatorowi to, z jakiej okazji ma to „prezentować” spiker. On ma bezstronnie i spokojnie podawać fakty, a nie - komentarze. Jego zdanie na temat przedstawianego materiału mało kogo interesuje. Opinię inteligentny człowiek wysnuwa z faktów. A nie spija jej z ust telewizyjnego manekina. Za osobiste wycieczki i chamstwo – ten-że, winien być natychmiast wyrzucany z pracy z przyzwoitej rozgłośni. Tylko gdzie jest ta przyzwoita ??? W przeciwnym razie stawia się on ( ten redaktorzyna) w roli politruka stacji telewizyjnej. A stacja staje się brukowcem i tubą propagandową. Ten sposób wymawiania głosek - niezwykle ekspresywny - jak przy kłótni wiejskich bab na jarmarku - ma wydobyć z rozmówców ich najgorsze cechy charakteru i rzucić je gawiedzi telewizyjnej - jak ochłapy - na pożarcie. Z założenia dyskusja np. w TVN wcale nie ma prowadzić do mądrych i słusznych wniosków – tylko do wytworzenia pozornego obrazu prawdy. Czyli „racji” urabianej przez stację. Rozmówca musi mieć niesłychanie silne nerwy i gruboskórność nosorożca - by oprzeć się takim atakom. Jest kilku polityków, którzy potrafią już to robić. Wielu innym PO-lityka przyćmiła dobre maniery i teraz zachowują się tak samo jak pozostała banda krzykaczy. Zresztą to ludzie bez charakteru. Pokazują to całym swoim postępowaniem w kolejnych odsłonach sejmowo-rządowych. Przypomnijcie sobie Państwo Jeziorańskiego - jego nie zmusił ŻADEN redaktor do przekrzykiwania się. Olejnik , ( tak, tak - ta, ta ) gdyby on zgodził się z nią rozmawiać - mogłaby jedynie gapić się w kartkę z pytaniami. Bo nie "pohasałaby" sobie ani sekundy w tym swoim zootechnicznym stylu. Pamiętacie Państwo - co mówił Brzeziński w latach 80-tych o Wałęsie... - "To ciekawy człowiek - tylko, - że ja nie rozumiem, co on mówi..." Zresztą ludzie na poziomie - nawet nie pomyślą, - by spotykać się z podobną hałastrą. Oni nie muszą "za wszelką cenę" pokazywać się, ile się tylko da - w szklanym okienku. Wiecie Państwo jak obecnie kreuje się "gwiazdy" i "elyty" w telewizji.( vide - Jolanda i Ola w TVN – mają tam „etaty”, - starzy towarzysze dbają o siebie ). Pokazuje się te obiekty jak najczęściej. A skoro je "widać" - to "masy" uważają je za gwiazdy... Bardzo rzadko w kulturalny sposób prowadzone są dyskusje w TVP – natomiast w jednej z TV ( nie mogę wymienić nazwy z powodu przewidywanej nawały ze wszystkich armat) – jest zwykłą normą. Ale czynione są właśnie solidne przygotowania do wyrugowania tej stacji z eteru. Przed wyborami prezydenckimi ta stacja mogłaby by być uwierającym kamykiem w sandale. Obserwowałem rozmowę pracownika TVN z Prezydentem RP,- na żywo z pałacu Prezydenta. Gdyby to było w barze piwnym – pomyślałbym, że dziennikarz ma zamiar pobić właściciela i zdemolować mu lokal. Tak wynikało z agresywności jego wypowiedzi. On nie pytał –„ on wszystko wiedział” i podniesionym głosem, napastliwością, rozeźlonym obliczem próbował zamienić Prezydenta w chłopaczka, - przyłapanego na paleniu papierosów w szkolnej toalecie. Jest oczywistym, że takie otrzymał zadanie przed programem. Indagowany spokojnie jednak odparł tę próbę, – czyli zlekceważył jego zaczepki. I tak hołocie się należy. Parę lat zmasowanych, niezmiennych w metodach, ataków mediów – uodporniły wielu na te buraczane wycieczki idoli TVN i innych. ( nota bene , idol po grecku znaczy – bałwan)... Ale spora część „masowej widowni” przyjmuje prostactwo za dobrą monetę. Czyli nieważne, kto kogo bije i za co – grunt, że można popatrzeć bezpiecznie, z boku i zaspokoić swoje przyziemne instynkty. O tempora, o mores...
© autor - Mozets
|
|
Niepoprawni, mówmy i piszmy poprawnie! |
|