Komentarze do użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika np1
15 lat temu formy komunikacji są jak widać różne protestuj demokrację mamy włosów z głowy na pewno sobie nie powyrywam, bo w skalpach się nie lubuje a i w depreche z tego pwodu nie wpadnę jakos to przezyję, myśle, ze całkiem nieżle Jeśli brak komunikacji też jest komunikacją, fałszywa duma - formą dumy, małość ducha - "kontrowersyjną formą wielkości", "niewpadanie w depresję" - formą "depresji inaczej", to niewątpliwie i obnosząca się demonstratywną neutralnością odpowiedź więcej znaczy niż mówi. Więc - Ja też Tobie demnstratywnie "nie" dziękuję za cenne zwrócenie uwagi, koniecznie "nie" postaram się wziąć tego pod uwagę, a co najważniejsze, za żadne skarby świata, ale to za żadne(!!!), co jakiś czas na pewno "nie" będę wracał do Twojego wpisu, tak aby na pewno "nigdy" już się "nie zdażyło", abym nawet przypadkiem "nie" przypomniał sobie o jakiejś tam ślepcie wynikającej z "nie własnej" rutyny posiadanych nawyków, które jak wszyscy przecież widzą wcale "nie są" drugą naturą człowieka, którą "b. łatwo" jest się ponoć pozbyć. Tak więc mam nadzieję, że "źle" zrozumieliśmy, że już "nigdy nie będziemy" wracać do tych tematów, a już na pweno "nie" do tematu "mylenia gorzkiej ironii z prymitywnym językiem" i że "całkiem oczywiście opacznie" i "nie właściwie" zrozumiałem ten Twój w/w statment. PS.1 Sam fakt npisania odpowiedzi zawierającej demonstratywną neutralność, opowida o autorze całe książki. PS2. Tak całkiem z innej bańki: Czy aby może czasem nie przychodzi Tobie czasami, ale oczywiście "tylko czasami" b. ciężko niekryptyczne przyznanie sie do błędu? Przeczytaj własny wpis jeszcze raz, a mam nadzieję, że może mnie zrozumiesz. Jeśli nie - to nie jest w takim razie, aż tak ważne. W każdym razie teraz otwartym tekstem: ja też Tobie dziękuję. Niezbędnik inteligentnych inaczej
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika kryska
15 lat temu wyjaśni pan jak pilot sterował wysokością bez gazu i sterów - sa Bacz siedział na klapie pzdr Urbaś o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Bacz
15 lat temu Re: Re: Re: jasne - W płaszczyznie wzdłużnej oznacza sterowanie kierunkiem. Zresztą to normalne bo kierunku się nie wybiera, trzeba lecieć na pas i to dobrze może wykonać automat, a wysokość się przy tym rodzaju lądowania dobiera na podstawie odległości od pasa podawanej przez wieżę, tego automat nie potrafi zrobić. Pozdrawiam. Bacz Urbaś o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Qeid
15 lat temu Odp np1 Fakt jestem Polakiem ("mam na to papier i cały system zachowań"). Faktycznie może jak twierdzi kolega :Davus sum non Oedipus Ale czyż "błogosławieni nie są prostaczkowie"? A poważnie : "Pycha prowadzi do arogancji i bezmyślności, a opacznie rozumiana pokora prowadzi do zniechęcenia i rozpaczy" Ks. Marek Dziewiecki Sapere Aude Mordercy !!!
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Hun
15 lat temu @Bacz i jego czytelnicy... A tak w zasadzie to się w pale nie mieści... Nie jest możliwe, żebyś, gościu, był normalnym Inżynierem, bo byś takich debilizmów nie mógł wstawiać bez odruchowych womitacji... Albo jesteś "nasłany" albo "szurnięty". Innej drogi nie widzę... Jak stąd nie spadniesz... to ja spadam... bo to już za wiele... Bez pozdrowień, szkodniku... Jak uregulować rzekę i jeszcze zarobić?
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika GosiaNowa
15 lat temu Nic ująć Nic dodać!! 1 Jak tu zawierzyć Rosjanom bez reszty?
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Bacz
15 lat temu Re: Re: Ekonomiczne uregulowanie rzeki Przekrój rzeki nie stanowi problemu. Trzeba tylko w szereg ustawić odpowiednio dużą ilość turbin. Wymywanie zachodziło by tylko w czasie powodzi czyli kilka dni w roku zwykle i to nie w każdym. Jeśli nawet koryto zostanie pogłębione to bardzo dobrze, będą potrzebne mniejsze wały. W ogóle wydaje mi się że pogłębianie koryta to lepszy sposób na zabezpieczeenie się przed powodzią niż sypanie wałów. Jak uregulować rzekę i jeszcze zarobić?
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Wiesław P. hr. Jastrzębiec
15 lat temu Bardzo ważne... BARDZO WAŻNE wyjaśnienie TZW. POŻARU którego nie było na pokładzie - a niektóre ciała były spalone http://pl.wikipedia.org/wiki/Miotacz_ognia_RPO_Trzmiel W latach dziewięćdziesiątych pojawiły się doniesienia o odmianie Trzmiela z głowicą dwustopniową kumulacyjno-paliwowo-powietrzną. Pierwszy wybucha ładunek kumulacyjny, a przez otwór wytworzony tym wybuchem do wnętrza celu wnika głowica termo - baryczna. Tego rodzaju pociski są szczególnie skuteczne w użyciu przeciwko umocnionym punktom oporu w czasie walk w mieście. RPO-Z - wersja z głowicą zapalającą zawierającą 2,1 litra napalmu (DWA LITRY!!!) RPO-D - wersja z głowicą dymną zawierającą 2,3 litra substancji dymotwórczej RPO-A - wersja z głowicą termo - baryczną RPO-? - wersja z głowicą tandemową kumulacyjno-termo - baryczną. W lipcu 2005 roku zastępca prokuratora generalnego Rosji Nikołaj Szepel przyznał, że "Specnaz strzelał w czasie ataku z miotaczy Szmel", zaraz jednak dodał, że "pociski nie były zapalające" i nie mogły spowodować pożaru. W czasie walk wielu zakładników zginęło po tym jak zapalił się, a następnie zawalił dach sali gimnastycznej, w której byli przetrzymywani. Rosyjskie władze federalne twierdzą, że pożar spowodowały wybuchy bomb, które rozmieścili w szkole terroryści. Pytania krewnych ofiar, dlaczego nie spłonęła także podłoga sali gimnastycznej, pozostają na razie bez odpowiedzi. W Biesłanie ofiary miały bardzo podobne obrażenia - oparzenia, trudności z identyfikacją itd. a podłoga w sali gimnastycznej pozostała niespalona. W Smoleńsku również mamy podobną sytuację - paszport w idealnym stanie, godło itd. a te elementy znajdowały się, w przedziale pasażerskim! WAŻNE - przedmioty które znajdowały się w luku bagażowym pozostały NIETKNIĘTE - dlaczego? do luku bagażowego nie dostał się, "spray" mieszaki wybuchowej, luk bagażowy jest oddzielony. WAŻNE - został zniszczony TYLKO hermetyczny przedział pasażerski, wprost rozdrobnił się, podobne wielkościowo nieduże fragmenty jakby cały był poddany identycznej sile, pozostałe części samolotu są rozpoznawalne i w zasadzie albo w całości albo w bardzo dużych kawałkach - stateczniki, silniki, luk bagażowy, skrzydła z kołami w idealnym stanie. Zobaczcie ten filmik – szczególnie zdjęcia gruntu po wybuchu – TO SAMO widać w Smoleńsku – ten sam wzór http://www.youtube.com/watch?v=E0QpS8d6gOQ Wiśniewski mówił o dwóch wybuchach – jak obejrzy ten film to zda sobie sprawę, że widział i słyszał dokładnie właśnie to, tylko na dużo mniejszą skalę ( wystarczy rozpylić 1-2 litry płynu ).POlski rząd nie zrobił nic, brednie o wspólnym śledztwie – Jak kilku ( a podobno jest tam JEDEN) prokuratorów może COKOLWIEK kontrolować?. W tym samym czasie pracuje kilkuset rosyjskich prokuratorów (Putin coś mówił o 800 specjalistach) w jaki sposób JEDEN nasz Prok. bierze udział w wszystkich czynnościach!!! to kompletny całkowity idiotyzm – a nasz Naród w to uwierzył! zero protestów i pytań dziennikarzy. Czynności były prowadzone w dwóch miejscach (Smoleńsk i Moskwa), przesłuchiwano setki osób w tym samym czasie, samych krewnych co najmniej 100 osób w dziesiątkach pokoi – czy był tam choć raz nasz Prok.? NIE!!! Na ten ułamek akt (500 stron) pod iloma jest podpis naszego Prok.? jak znam PO to pod żadnym!!! Jakie SAMODZIELNE CZYNNOŚCI przeprowadził nasz Prok. – ZERO, NIC, - nie sporządzono ŻADNEGO polskiego dokumentu z czynności w Smoleńsku i Moskwie. Owszem jak to przeczytają to coś tam stworzą – obstawiam kilka kartek pod dyktando. Ta kontrola to całkowita FIKCJA! Oszustwo i granda! Nasi Prok. są potrzebni do jednego – do złożenia POdpisu pod dokumentem i po to oni tam są.. A i oczywiście do robienia im zdjęć i filmów – robią za tło i alibi ( jakby coś poszło nie tak, to się z nich i paru z Białorusi, Osetii. itp. stworzy międzynarodową komisję ).Robią z nas idiotów, pośmiewisko całego świata – za kilka lat jak to wszystko wypłynie wstyd będzie się, przyznać, że jest się, Polakiem – będą zadawać pytanie JAK TO MOŻLIWE, że cały Naród uwierzył w te setki kompletnych bredni! Coś wam dosypywali do jedzenia? Odpowiem TAK to było ZATRUCIE MEDIAMI, za dużo TVN i GW, Naród przedawkował i stracił resztki rozumu. Wiele części jest dziwnie czystych jakby spadły pionowo z góry - nie ma na nich śladów turlania się, w błocie, jak to możliwe skoro mówią nam o uderzeniu w ziemię a części nie mają śladów tego uderzenia. Uszkodzenia lasu wskazują na to, że części spadały z góry, wiele części leży wprost wśród drzew i krzaków otoczone nimi, obcięty wierzchołek drzewa a pod nim w odległości metra- dwóch leży część samolotu - wskazuje to na to, że samolot spadał już w kawałkach, z góry widać wyraźnie rozrzut na boki części samolotu - niemożliwy do uzyskania jeśli samolot spadł na ziemię w całości- samolot rozpadł się stanowczo za szeroko - części przedziału pasażerskiego są rozrzucone "równo" na całej szerokości miejsca katastrofy - jak to możliwe bez wybuchu!!! Widziałem okno które wyglądało jakby coś je wypchnęło na zewnątrz - na szkle doskonale widać skutki wybuchu i "obróbki” szkła w czasie wybuchu, szkło nie pęknięte okrągłe leżało daleko i było czyste! było ładnie wyrwane w kadłuba ! okrągłe, czyli spadło nie dotykając ziemi! jak to możliwe skoro niby miało się zmielić w uderzeniu o ziemię! leżało oddzielnie! Mnóstwo elementów przedziału pasażerskiego - np. drzwi jest powyginanych na zewnątrz! - wyglądają jakby coś je wypychało na zewnątrz!!!. Rozdęte płuca ofiar – efekt motyla - bardzo typowy dla ładunku termo - barycznego – widać na zdjęciach wyraźnie rozdęte okolice przepony itd. – nie chcę tu tego opisywać, zbyt drastyczne nawet jak dla mnie co widział niejedno. Sowieckie brednie o pożarze – na żadnym skrzydle „wnętrzu” (a tam są zbiorniki nie widać śladów pożaru - ZERO ŚLADÓW – czyściutko jak z fabryki nawet nie osmalone, na ściółce w lesie pełno suchutkich liści, jedyne drobne ślady pożaru są na elementach ze ŚRODKA przedziału pasażerskiego. CO WIDAĆ W LESIE - widać za to wyraźnie w lesie ślady fali uderzeniowej – powbijane PIONOWO w grunt na dużą głębokość elementy – na środku miejsca katastrofy gdzie powinien być kadłub wygląda jakby ktoś z góry "zasadził" zmielone jednakowe resztki samolotu, im dalej od środka tym większy kąt "wbijania" na bokach leżą już płyciutko lub na powierzchni gruntu. Zwłoki zgromadzono w jednym miejscu – polano i podpalono – i tylko tam jest pożar i TYLKO TO miejsce polewają strażacy i tak się, nie gasi paliwa – wodą samą! ZOBACZCIE NA FILMIKACH polewają z taką "nieśmiałością" jakby ugasić nie chcieli! leją chwilami obok! rozumiem 70 lat bumelanctwa komunistycznego ale bez przesady, nie jak się, gasi pożar a tam jeszcze MOGĄ BYĆ ŻYWI ludzie! Pokazałem strażakowi – powiedział cytuję – oni symulują akcję gaśniczą! Drzewa – na drzewach wiszą różne ciekawe rzeczy "resztki ludzi" – jak to możliwe, że na filmiku Mendereja na drzewach są "girlandy z Polaków", czy nasza pożal się, boże ślepa i głucha prokuratura nie widzi NÓG naszych rodaków na drzewach!!! i jakieś resztki z wnętrza samolotu! skoro samolot podobno spadł w całości!!!. To całe dochodzenie to KURIOZUM NA SKALĘ ŚWIATOWĄ! Gdzie my żyjemy!!! Co oni nam robią!!! CZY NAPRAWDĘ JESTEŚMY STADEM BARANÓW PROWADZONYCH NA RZEŻ??? DLACZEGO POZWALAMY IM NA TO WSZYSTKO??? NATO PROPONOWAŁO POMOC – RZĄD ODMÓWIŁ!!! TO ZDRADA STANU!!! PS. wybaczcie ort, interpunkcję i chaos wypowiedzi - aby wszystko opisać ze zdjęciami, linkami . źródłami potrzeba tygodni... poruszyłem tylko kilka tematów z brzegu - wszystko jest w necie - wystarczy poszukać a można znaleźć mnóstwo innych wpadek i dowodów. Ps.do redakcji niezależnej. pl, Gazety Polskiej: WMAWIANO nam i wam, że filmik Mendereja to bzdura, fałsz, prowokacja, oszustwo, oszołomstwo i idiotyzm. Wmawiano usilnie we wszystkich mediach przez kilka dni, miliony wpisów w necie – "to idiotyzm, oszołomstwo i spiskowe teorie". Byliście JEDYNI którzy odważyli się, go opisać. Dziś możecie być dumni! Mieliście rację JAKO JEDYNI , nie daliście się zastraszyć. To, że WSZYSCY przyznali, że film jest poważnym dowodem w sprawie i jest autentyczny to Wasza zasługa – gdzie są dziś te wszystkie głosy dziennikarzy, specjalistów internetowych itd. te miliony "mądrych zdroworozsądkowych opinii"? Po tym artykule rozpęta się prawdziwe piekło – ale uwierzcie, za jakiś czas strona rosyjska przyzna – TAK BYŁ WYBUCH na pokładzie. I podadzą jakieś dziwaczne uzasadnienie przypadkowości tego wybuchu. Nie napiszę CO konkretnie podadzą – niech się, spocą przy wymyślaniu. Zauważcie jedno – jeśli naciskamy w jakimś kierunku to po jakimś czasie – okazuje się, że mieliśmy rację – ostatnio milicjanci "usłyszeli strzały", niezadługo usłyszą wybuch – Żadne inne argumenty do nich nie przemawiają – tylko siła i upór. Smoleńsk 2010 i Mirosławiec 2008 , bliźniacze katastrofy...Znalezione na http://newworldorder.com.pl/artykul,2094,Smolensk-2010-i-Miroslawiec-2008-blizniacze-katastrofy. "Wypadek" Casy w Mirosławcu 2008 i Tupolewa w Smoleńsku to bliźniacze katastrofy, wykonane "tą samą ręką" i według tego samego scenariusza. 1. Skala zniszczeń . Oba samoloty rozbijają się, z niskiego pułapu , z wysokości drzew i ....... wyparowują, ulegają całkowitemu zniszczeniu, rzecz praktycznie niemożliwa przy upadku z tak niskiego pułapu . Każdy wie jak wyglądają szczątki Tupolewa, dwa skrzydła, brak kadłuba . Przypadek Casy jest identyczny , pozostają tylko skrzydła i walające się, resztki o objętości osobowego auta. Z ust naocznego świadka pada nawet określenie, że samolot "zniknął". Zdjęcia z miejsca zdarzenia w Mirosławcu pokazują dokładnie ten sam obraz, który znamy ze Smoleńska. 2. Ten sam scenariusz katastrofy. Zarówno piloci Casy jak i Tupolewa mieli błędne koordynaty położenia względem lądowiska. Oba samoloty rozbiły się, w osi przesuniętej do osi pasa startowego [ Casa 40m , Tupolew 60m ], kilkaset metrów od lotniska [ Casa 800m , Tupolew 300m ]. Wyniki śledztwa w sprawie Casy podają że, tuż przed katastrofą samolot wykonał manewr korygujący tor lotu. Dokładnie tak samo rzecz się, miała w Smoleńsku, dziwny manewr Tupolewa tuż nad ziemią [ relacje naocznych świadków ]. 3. Zbieżna jest również zasłona medialnej dezinformacji. Bezsporna wina pilotów, lansowana od samego początku, na długo przed zakończeniem śledztwa. Pojawia się, nawet ta sama plotka o rzekomej obecności w kokpicie osób z poza załogi. Pokrywają się także doniesienia o nieporozumieniu między pilotem a obsługą wieży co do jednostek miar. TVN 24 podało że piloci Casy zamiast korzystać z aparatury pokładowej próbowali lądować "na oko". Dokładnie takie samo bezczelne oskarżenie padło ze strony rosyjskich śledczych w sprawie Tupolewa. 4. "Wypadek" Casy w Mirosławcu i Tupolewa w Smoleńsku to bliźniacze katastrofy, wykonane tą samą ręką i według tego samego scenariusza . Daje to zupełnie nowe możliwości. Badając zdarzenie z Mirosławca można poznać szczegóły zamachu w Smoleńsku i odwrotnie.Trzeba też przyznać że lista pytań do nierządu PO i Thuzka, psychiatry Klicha, etc. właśnie się, wydłużyła i jeszcze wydłuży, po kolejnych ich kłamstwach, w których się, już tak pogubili, że nie pamiętają co mówili 10 ni wcześniej. WYSTARCZY ICH STANOWCZO NACISKAĆ – WSZAK TYLKO PRZED SIŁĄ USTĘPUJĄ OD 1917r. CD - oglądajcie i czytajcie: http://youtube.com/watch?v=HqMkqyAFob0: film po PROFESJONALNEJ obróbce - WIDAĆ ŻOŁNIERZY!!! Bardzo BARDZO WAŻNE! na filmie bardzo wyraźnie widać GRUPĘ SPECJALNĄ. 1. IDĄCY TYRALIERĄ W RÓWNYCH ODSTĘPACH JAK W WOJSKU RAMIĘ PRZY RAMIENIU, DOKŁADNIE PRZECZESUJĄ TEREN. Akcja ma charakter zorganizowany i w pełni profesjonalny, sprawdzanie jest bardzo dokładne i sprawne. 2. JEDNAKOWO IDENTYCZNIE UBRANI WSZYSCY CZŁONKOWIE ODDZIAŁU, podobnej postury, poruszają się w podobny sposób, idą w kilku "falach", każda fala ma inne zadania, jedni likwidują "obiekty" i natychmiast idą dalej, następna fala "sprząta", kolejna dokonuje dokładnego sprawdzenia terenu po akcji - idą dokładnie obserwując teren pod swoimi nogami i nie reagują na strzały, krzyki itp., schylają się często, zaglądają pod szczątki samolotu, niektóre przesuwają, odwracają itd. 3. WIDAĆ GDZIE I JAK ODZIAŁ SCHODZI POD ZIEMIĘ, teren gdzie spadł samolot to teren obecnie działającej tajnej fabryki i ośrodka doświadczalnego wojsk lotniczych, pod ziemią znajduje się tajna ogromna fabryka zbudowana w czasach ZSRR, las stanowi naturalne maskowanie tego co znajduje się pod ziemią - informacja jest sprawdzona i nie żartuję itp. wiem, że trudno w to uwierzyć ale info jest dostępne w necie i każdy mieszkaniec Smoleńska potwierdza info o fabryce, wielu tam pracowało. NATO również potwierdza to info o fabryce pod ziemią. Co do strzałów: Z komunikatu Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej. 29.04.201014:13 Nadto przeprowadzono badania broni znalezionej na miejscu zdarzenia. Opinie balistyczne wykluczyły oddanie strzałów z zabezpieczonych sztuk broni, dodatkowo był komunikat o tym, że odnaleziono wszystkie magazynki w stanie nienaruszonym i kompletnym. Czyli bajka o wybuchających magazynkach i samo strzelających pistoletach w ogniu upada ostatecznie. Proszę podajcie dalej link - niech jak najwięcej osób go zobaczy, film jest trudno samemu odnaleźć. Czy MAK'owy wywar Tatiany Anodiny odurzy Polaków?!! MAK'owiskiem chcą też POhańbić nie żyjących pilotów!
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Wiesław P. hr. Jastrzębiec
15 lat temu To mogła być eksplozja! TO MOGŁA BYĆ EKSPLOZJA - Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna. – Na tym pułapie, przy ziemi, takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka – twierdzą. Zdaniem naszych rozmówców, przy zderzeniu samolotu z ziemią przed lub w chwili upadku doszło do silnej eksplozji. Gdyby tak nie było, samolot mógłby popękać, rozpaść się na kilka części, duraluminiowy kadłub mógłby powyginać się, ale nie rozerwałby się na tak drobne części. Eksperci wyrazili taką opinię po zbadaniu elementów prezydenckiego Tu-154, jakie znajdują się w posiadaniu „Gazety Polskiej”, a także na podstawie licznych fotografii z terenu katastrofy oraz zdjęć szczątków maszyny zebranych na miejscu tragedii. Będące w posiadaniu redakcji „GP” części to m.in. kawałki skrzydeł, w których umiejscowione są zbiorniki paliwa (20–30-centymetrowe odłamki 7,5-milimetrowej blachy duraluminiowej w kolorze czerwonym i czerwono-białym), pokryte od spodu czarną substancją uszczelniającą zbiorniki, by paliwo nie wydostawało się na zewnątrz; panel lampek sygnalizacji położenia podwozia; tarcza wskaźnika obrotów silnika (jest ich w samolocie sześć); drobne, kilkucentymetrowe kawałki kadłuba; strzępy blachy pokrywającej kabinę pasażerską od wewnątrz; odłamki pleksiglasowych bocznych jednowarstwowych szyb (przednie są wielowarstwowe). Skutki jak po bombie paliwowo-powietrznej. Na kilkudziesięciu częściach, które trafiły do „GP”, nie ma śladu pożaru – choć mocno czuć od nich woń paliwa lotniczego – ani śladów stopienia aluminium. Kawałki duraluminiowej blachy są wielkości od kilku do kilkudziesięciu centymetrów (niektóre są częściami dwóch elementów połączonych dziesiątkami nitów), niekiedy postrzępione, jakby je ktoś wyrwał z większej całości. To przesłanka wskazująca, że w prezydenckim tupolewie mogło dojść do eksplozji bomby paliwowo-powietrznej lub ładunku o podobnym działaniu. Konwencjonalne bomby powodują nadpalenia, stopienia części itp. – Jeśli eksplozja jest spowodowana różnicą ciśnienia, wówczas rozrywa ona elementy otoczenia na strzępy, lecz nie wywołuje pożaru, ponieważ bomba paliwowo-powietrzna wysysa tlen. Przy zastosowaniu zwykłego ładunku wybuchowego aluminium częściowo by się stopiło. Na tym pułapie takie uszkodzenie samolotu musi być spowodowane przez celową ingerencję człowieka. I to przez ładunek umiejscowiony wewnątrz, a nie przez atak z zewnątrz samolotu. Na kilku tysiącach kilometrów taki skutek mogłoby spowodować nagłe rozhermetyzowanie, co najpierw ścisnęłoby kadłub, a następnie rozerwało na zewnątrz. Ale nie przy ziemi – tłumaczą nasi eksperci. Według nich hipotezę eksplozji wolumetrycznej mogłaby potwierdzić lub wykluczyć specjalistyczna symulacja, którą przeprowadza się z udziałem kilku komputerów i wykorzystaniu specjalnego programu, do którego wprowadza się dane o parametrach lotu w ostatnich minutach przed tragedią, parametrach konstrukcyjnych Tu-154, badań szczątków maszyny, a także szczegółowej sekcji zwłok. Czy jednak dostaniemy z powrotem od Rosjan wrak samolotu (który jest przecież własnością RP), czy zostanie on przetopiony w rosyjskiej hucie? Dodajmy, że kadłub Tu-154 jest wzmocniony tzw. podłużnicami, a dodatkowo dodaje mu wytrzymałości i sztywności ożebrowanie poprzeczne. Duraluminiowa konstrukcja tworzy wewnątrz wzmocnione profile zamknięte. Nie sposób taką konstrukcję z blachy duraluminiowej rozerwać na drobne kawałki bez użycia silnego materiału wybuchowego. Dziś istnieją substancje, które po eksplozji bez śladu ulatniają się i nie da się ich wykryć, na przykład bomby spreparowane z tego samego paliwa, jakim napędzany jest samolot. Są to tzw. bomby paliwowe, które Amerykanie stosowali m.in. w Iraku. – Skutek ich działania przypomina małą eksplozję jądrową. Działa ona na zasadzie różnicy ciśnień. Taki wybuch bez trudu może spowodować rozkawałkowanie tak masywnej konstrukcji jak Tu-154 – mówią nasi eksperci. Takie skutki jak w katastrofie w Smoleńsku mógłby też spowodować, według nich, wybuch o mniejszej sile, jeśli konstrukcja samolotu zostałaby wcześniej odpowiednio osłabiona. Nie wylądował na „plecach”. Według nieoficjalnej, ale niedementowanej przez prokuratorów rosyjskich lub polskich wersji prezydencki Tu-154 po utracie części lewego skrzydła stracił siłę nośną, obrócił się do góry kołami i tak upadł. „Szorując” słabszą od dolnej górną częścią konstrukcji, rozpadł się. Tak – według tej wersji – można tłumaczyć rozdrobnienie samolotu oraz fakt, że nikt nie przeżył katastrofy. Dotarliśmy do mało znanego zdjęcia agencji Reutersa, na którym widać wyraźnie podwozie prezydenckiego tupolewa. Fragment maszyny leży co prawda kołami do góry, ale są one wraz z konstrukcją mocującą je do kadłuba całe w błocie z gliny, jaka znajduje się w miejscu katastrofy. Skoro samolot spadł kołami do góry, dlaczego są one w glinie? Po odnalezieniu tej fotografii znaleźliśmy na portalu Salon24.pl wpis autora o nicku „el ohido siluro”, w którym autor na podstawie analizy zdjęć satelitarnych doszedł do podobnych wniosków. Na jednym z tych zdjęć widać ślady, które mogą być dowodem próby lądowania awaryjnego w prawidłowej pozycji, z lewym przechyłem, tak jak relacjonował tuż po wypadku montażysta TVP Sławomir Wiśniewski, który widział zniżającą się maszynę. Zgodnie z tą obserwacją, samolot nie wirował wokół swej osi i nie lądował na plecach. Nie zarył dziobem w ziemię (brak krateru), więc szanse części pasażerów na przeżycie powinny wzrosnąć, skoro lądował, ślizgając się po podłożu (taką hipotezę postawiliśmy już w numerze 17 „GP” z 28 kwietnia). Problem w tym, że zachował się ogon, a zniknęła (rozpadła się na drobne kawałki o rozmiarach mniej więcej pół na pół metra) część pasażerska. Montażysta TVP Sławomir Wiśniewski słyszał dwa wybuchy. Gdyby w samolocie wybuchła bomba ciśnieniowa, doszłoby właśnie do dwóch eksplozji – pierwszy to detonacja i wzrost ciśnienia w kadłubie, drugi – rozerwanie na zewnątrz części pasażerskiej. To mogłoby tłumaczyć odrzucenie ogona i dziobu od środka i rozrzucenie szczątków na dużej przestrzeni. Wersja rosyjskiego eksperta o lądowaniu na plecach mogła więc być „wypuszczona”, by uwiarygodnić zniszczenie części pasażerskiej i śmierć wszystkich znajdujących się na pokładzie. Hańba w cieniu Lockerbie. Grube warstwy blachy prezydenckiego Tu-154 – wyrwane z ogromną siłą ze skrzydeł i kadłuba – nie przypominają szczątków maszyn, które spadały na ziemię z wysokości kilku lub kilkunastu metrów. Ich widok przywodzi za to na myśl „wypadki” samolotów rozerwanych w wyniku zamachów bombowych, jak np. katastrofę francuskiego McDonnella Douglasa w Nigrze w 1989 r. (zginęło 171 osób) czy słynną masakrę w szkockim Lockerbie, gdzie w grudniu 1988 r. rozbił się amerykański Boeing 747 z 259 osobami na pokładzie (zdjęcia u dołu strony). W obu tych przypadkach wraki – tak jak w Smoleńsku – uległy rozpadowi na drobne części, które w wielu miejscach miały wystrzępione, poszarpane krawędzie. Taka dezintegracja solidnych fragmentów kadłubów McDonnella i Boeinga była wynikiem eksplozji wewnątrz tych maszyn. Słynna katastrofa amerykańskiego samolotu w Lockerbie jest jednak istotna z jeszcze innego powodu. Chodzi o sposób, w jaki ówczesne władze Wielkiej Brytanii i USA zareagowały na śmierć ponad 200 osób, a także o środki zaangażowane w śledztwo, które początkowo wydawało się beznadziejne (Boeing 747 spadł z wysokości aż 9 km, a niektóre części maszyny, oderwane od reszty już w powietrzu, spadły na miasteczko i całkowicie spłonęły). Rozbieżności między angielsko-amerykańskim śledztwem a postępowaniem prowadzonym przez Rosjan (przy biernej postawie polskiego rządu i prokuratury wojskowej) są bowiem szokujące. Po pierwsze: w Lockerbie – jeszcze zanim przystąpiono do wyjęcia z wraku ciał – pojawili się amerykańscy śledczy, którzy dostali się do kokpitu. Poczyniono w nim wiele istotnych ustaleń, do których później nie udałoby się dojść. Amerykanie już pierwszego dnia wiedzieli więc na przykład, że katastrofa mogła być wynikiem zamachu, bo załoga w chwili śmierci nie miała na sobie masek tlenowych; nie znaleziono też żadnych śladów wskazujących, że piloci mieli świadomość utraty kontroli nad samolotem. Pod Smoleńskiem to Rosjanie zabezpieczyli teren, wrak i szczątki ofiar, a zamiast informacji pojawiła się dezinformacja (osoba przedstawiana jako kontroler lotów w Smoleńsku bezpodstawnie obwiniła załogę tupolewa o nieznajomość języka rosyjskiego). Zwolennikom oficjalnej, kremlowskiej wersji tej katastrofy warto na marginesie przypomnieć, że choć w znajdującym się na wysokości 9 km boeingu z Lockerbie nastąpił wybuch bomby, a rozerwana na trzy części maszyna spadała ponad dwie minuty na ziemię, zwłoki załogi były dobrze zachowane. W Smoleńsku – jak wiadomo – przez długi czas nie było pewności, czy ciała pilotów po upadku samolotu z kilku metrów w ogóle da się zidentyfikować, choć zdążono już publicznie zakomunikować, że żadnego „wybuchu” w Tu-154 nie było. Po drugie: w ciągu kilku godzin od tragedii w Lockerbie brytyjscy prokuratorzy otrzymali z Francji i z satelitów szpiegowskich należących do USA wysokiej jakości zdjęcia satelitarne z miejsca zdarzenia. Pod naciskiem prasy rząd Donalda Tuska wystąpił do Amerykanów o fotografie z satelity dopiero kilkanaście dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Nadal jednak nie wiadomo, czy trafiły one w ogóle do prokuratury. Po trzecie: w śledztwo dotyczące amerykańskiego Boeinga 747 zaangażowano środki adekwatne do skali katastrofy. Przez parę miesięcy ponad tysiąc policjantów i żołnierzy brytyjskich przeszukiwało tereny, na których mogły znajdować się szczątki samolotu (był to obszar znacznie większy od tego w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj). Towarzyszyły im helikoptery, wyposażone w specjalistyczne termowizory. Każdy drobny odłamek (znaleziono ich kilkanaście tysięcy!) został oznaczony, osobno zapakowany i odwieziony w miejsce, gdzie znaleziska poddawano prześwietleniom promieniami rentgenowskimi i chromatografii gazowej (w celu znalezienia ewentualnych pozostałości po materiałach wybuchowych). Tylko dzięki tak drobiazgowym badaniom odnaleziono nadpalony skrawek materiału, który po wnikliwym śledztwie naprowadził prokuratorów na trop terrorystów z komunistycznej Libii. Tymczasem w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem jeszcze miesiąc po wypadku ważne części samolotu, rzeczy osobiste ofiar, a nawet fragmenty ludzkich zwłok walały się obok wraku. Nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć, jakie szczątki maszyny (być może niezwykle istotne dla śledztwa) wciąż leżą w ziemi obok smoleńskiego lotniska, a jakie bezpowrotnie zniknęły w piwnicach mieszkańców Smoleńska lub w magazynach GRU bądź FSB. Po czwarte: po katastrofie w Lockerbie przeprowadzono dokładne sekcje zwłok ofiar. Ustalono m.in., że znaczna większość pasażerów przeżyła wybuch w samolocie (na ich ciałach nie znaleziono nawet śladów uszkodzeń od bomby) i zginęła dopiero po upadku maszyny na ziemię. Pozwoliło to określić rozmiar, miejsce i charakter eksplozji, co odegrało niebagatelną rolę w śledztwie i późniejszym procesie przeciw terrorystom. Jak wiemy – miesiąc po katastrofie pod Smoleńskiem polska prokuratura ani rodziny ofiar nie otrzymały od Federacji Rosyjskiej wyników sekcji zwłok. Według naszych informacji – Rosjanie dokonali oględzin i otwarcia ciał tragicznie zmarłych Polaków wybiórczo i pobieżnie, a polskie władze nawet nie zaproponowały, by w Warszawie przeprowadzono ponowne obdukcje. Leszek Misiak Grzegorz Wierzchołowski Całość tekstu w środowym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska" Czy MAK'owy wywar Tatiany Anodiny odurzy Polaków?!! MAK'owiskiem chcą też POhańbić nie żyjących pilotów!
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Obrazek użytkownika Paweł T
15 lat temu Paweł Śpiewak syn Jana Paweł Śpiewak syn Jana Śpiewaka. Paweł Śpiewak to jedna z tub propagandowych Platformy Obywatelskiej udający obiektywizm i niezależność i to, że nie jest związany z żadną partią polityczną w Polsce, bardzo podobny do Piotra Piętaka, z tą różnicą, że jeden związał się w pewnym momencie z Platformą Obywatelską, a drugi na krótki czas z Prawem i Sprawiedliwością. Ci ludzie zawsze krążyli wokół Unii Demokratycznej-Unii Wolności i KOR-u, a potem wokół Kongresu liberalno Demokratycznego, albo tak jak w przypadku Piotra Piętaka również wokół KOR-u, który szuka na dzień dzisiejszy na siłę punktu zaczepienia w świecie polskiej polityki. Dzisiaj szuka swojego miejsca pod skrzydłami PO, jeden z tych, który odmówił przyjęcia orderu z rąk Lecha Kaczyńskiego. Wielki orędownik wprowadzenia w Polsce drugiego PESEL-u oraz jednej bazy danych na temat wszystkich Polaków oraz zwolennik i współtwórca wielu programów komputerowych związanych z podpisem elektronicznym oraz z identyfikacją biometryczną. Natomiast pan Paweł Śpiewak zabiera swój głos jako politolog w programach w TVN24 i różnych programach politycznych w telewizji publicznej... Czy to przypadek, że wyżej wymienieni panowie mają pochodzenie żydowskie? Dlaczego tak dużo ludzi związanych kiedyś z Solidarnością, mających wtedy wpływ na tę organizację byli pochodzenia żydowskiego? Dlaczego w dalszej historii Solidarności Polacy zeszli na dalszy plan i w ogóle się potem nie liczyli w tych związkach, zwłaszcza po Stanie Wojennym i podczas rozmów przy Okrągłym Stole? Dlaczego do tej pory tak dużo znanych ludzi ze świata polityki i dziennikarstwa zajmującego się sprawami polityki polskiej i międzynarodowej to Polacy pochodzenia żydowskiego lub skoligaceni z żydami, przykład pana Sikorskiego? Czy Polacy naprawdę nie są zdolni do tego, aby wpływać na losy własnej Ojczyzny? Dlaczego dajemy się spychać w swoim własnym kraju na margines wydarzeń związanych z przyszłym rozwojem naszej wspólnej ojczyzny? Dlaczego do tej pory tak trudno zdobyć na temat pochodzenia poszczególnych ludzie ze świata polityki i ze świata dziennikarstwa oraz ze świata biznesu oraz show-biznesu coś na temat pochodzenia znanych ludzi w Polsce? Dlaczego życiorysy znanych ludzi na przykład w najbardziej popularnej encyklopedii internetowej "wikipedii" (zresztą w innych również) zaczynają się w najlepszym razie od: urodzony w roku w... a potem od razu ukończył liceum a potem studia...Dlaczego ludzi w Polsce zupełnie przestało obchodzić kto jest kim? A może pochodzenie ludzi nie ma zupełnie żadnego znaczenia w dzisiejszej Polsce? Dlaczego gdy Polacy zaczynają się interesować pochodzeniem ludzi znanych są nazywani antysemitami, dlaczego ludzi zadających takie pytania publicznie próbuje się wyeliminować z życia publicznego oraz ze świata polityki w Polsce? Dlaczego w życiorysach polityków ich oświadczeniach nie ma nic na temat ich pochodzenia i narodowości? Dlaczego politykami w Polsce mogą być ludzie z kilkoma obywatelstwami? Dlaczego tego tematu nikt w Polsce publicznie nie chce podjąć? Czy to jest temat, który nie ma żadnego znaczenia dla Polski i Polaków, czy ten temat nikogo nie interesuje? Pozdrawiam. Jedyna Polska
Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe

Strony