Kto, o co i z kim chce się bić?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Trzaskowski "idzie się bić o Polskę", ale przyznaje, że nie będzie łatwo. "Będą nam rzucać kłody pod nogi". (Niezależna.pl 15 V 2020. Piątek).

W notatce wyżej cytowanej chyba się znalazła literówka. To „o”, bo w końcu Trzaskowski bić będzie, tak jak cała jego formacja, raczej Polskę, ale nie będzie bić się o Polskę. Gdyby jednak upierał się, że „o Polskę”, to sytuacja byłaby dla tejże ani czymś nowym ani groźnym, bo bicie Polski, zarówno w kraju jak i na arenie międzynarodowej jest dobrze znane – gdy chodzi o działalność „totalnej” – a przez to praktycznie niegroźne, gdyż okazuje się, iż bijący ją w sposób niekiedy wręcz haniebny, coraz dalsi są od całkowitego jej zabicia. Wręcz przeciwnie, w opinii publicznej mordują samych siebie. Tak więc ani „o” ani samo „bić” nic nie daje. Trzaskowskiemu dało w stosunku do pani Kidawy Błońskiej, jak na razie, 7 punktów więcej (4:11), co może oznaczać zrzutkę twardego elektoratu „warszawki”. I to, jak można sądzić, tej mającej loca nieco dalej od Wisły, przeto niepomnej fetoru, jakim ich idol poczęstował stolicę, a także wiślaną drogę do Bałtyku i sam Bałtyk. Może także inhalacje spalin na miejscu relaksu urządzonym na Placu Bankowym podbiły mu notowania, jako że ludzie różne lubią zapachy. Spaliny podobno oszałamiają.

A co do „kłód pod nogi”, to najwięcej ich rzucają sobie sami pretendenci do Pałacu Namiestnikowskiego, sobie samym, a przy tym bliźnim startującym także z pozycji opozycyjnych.

Ale wszystko, nawet takie wybryki, jak Senatu dyrygowanego przez pana Grodzkiego, co wydaje się być w polityce pewnym curiosum, bo w końcu bezsensowna obstrukcja tak poważnego gremium szkodzi dobru ogółu i to jest kryminał, z tym, że pod ochroną immunitetu. Cynizm pana Gr. jest wprost porażający. Nawet wszakże takie wygłupy, mające mandat wyborczy, w oczach Trzaskowskiego mają zagwarantować „bezpieczne, demokratyczne, powszechne i tajne wybory”. Zapomniał dodać: korzystne dla KO. Nie zapomniał także o haniebnej i w istocie głupiej obstrukcji niektórych samorządów. Ich sabotaż także ma rzekomo zapewnić wyborom tak wspaniałe warunki. Pan Trzaskowski uważa też, że jego receptura wyborcza jest równoznaczna z wygraną jego partii. Bo twierdzi: "To jest zwycięstwo nas wszystkich, jak tutaj stoimy" Wspomniał też o zasługach pani Kidawy Błońskiej dla tak zaprogramowanych wyborów. Z pewnością nie można ich porównać z „zasługami” pana Grodzkiego, bo co by o niej nie powiedzieć, nie przejawiała ona chęci obalenia rządu, ale zapomniał dodać, że tak bolesne upokorzenie człowieka w światłach reflektorów – jak to stało się w związku z odsunięciem tej pani od kandydowania – przypomina raczej metody „przewodniej siły narodu” przed jej częściowym ucywilizowaniem, aniżeli demokracji, rzekomo tak umiłowanej przez Trzaskowskiego.

Można sobie na koniec postawić pytanie, skąd biorą się pewni ludzie w polityce? W dużej mierze na zasadzie porozumienia określonych zbiorowości i indywiduów. One po prostu się przyciągają, łatwo rozpoznają i tworzą sitwę zwartą wspólnym interesem. Szkopuł w tym, że nie jest to interes państwa, narodu, ale sitwy. I w tym tkwi szkodliwość tego rodzaju gremiów. Na przykładzie dzisiejszej „totalnej” widać to jak na dłoni. Nic tu nie jest ważne, tylko interes kliki. Może tylko jeszcze dobitniej oddaje to postępowanie części prawników, tzw. szczególnej kasty, będącej pełzającym jeszcze stale oparem peerelowskiej „sprawiedliwości”.

Ludzie działający tak notorycznie na szkodę społeczności, w której żyją i z której żyją – nieważne, czy to będą tzw. politycy, czy sędziowie – nie powinni przynajmniej powoływać się na demokrację, bo postawa aspołeczna, jaką przyjmują jest czymś absolutnie demokracji przeciwnym. Gdyby szeroki ogół tę prostą prawdę zrozumiał, nie byłoby problemu ani z wyborami, ani z ogarnianiem spraw dnia powszedniego. Tego wszakże od wszystkich wymagać nie można. Toteż zawsze w tej przysłowiowej beczce miodu będzie jakaś miarka dziegciu.

A co do walki, jaką zapowiada pan Trzaskowski, to nie ulega wątpliwości, że przeciwnikiem będzie tu państwo, duża część narodu, a bronią mowa nienawiści, której zwalczanie jest rzekomo celem sztandarowym wszystkich, którym woda sięga po szyję. Nie trzeba dodać, kto dziś takiej topieli zażywa.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)