EWA KUREK - GETTA BUDOWALI ŻYDZI - KŁAMSTWO HISTORYCZNE

Obrazek użytkownika Bozena Lukawska
Kraj

ŻYDOWSKA HISTORYK EWA KUREK W ATAKU NA PRAWDĘ HISTORYCZNĄ

WEDŁUG EWY KUREK GETTA BUDOWALI ŻYDZI

"GETTA BUDOWALI ŻYDZI" dla inżyniera budownictwa lądowego jest to autentyczna kpina ze sztuki inżynierskiej, jak również z logicznego spojrzenia na termin "budowali".

Historyk ma obowiązek pisać prawdę, a "Żydzi budowali getta" jest bezczelnym kłamstwem, Tym bardziej, iż dr Ewa Kurek nie wyjaśnia terminu "budowali".

Czytelnicy tej machlojki historycznej w dalszym ciągu nie wiedzą o co tej dr historii Ewie Kurek chodzi. W jakiej dla przykładu warszawskiej, lwowskiej, przemyskiej lokalizacji "wybudowano niemieckie getta rękami Żydów". Kto projektował owe budowle? Kto je rzemieślniczo wykonywał? Kto nadzorował budowle? Jaki urząd zatwierdzał lokalizację? Jaki urząd zatwierdzał dokumentację architektoniczną i konstrukcyjną? Czy to były budowle murowane, czy też tzw. mur pruski,

tj. ceglano - drewniane? Czy były to baraki obozowe jak w Auscwitz - Birkenau?

Pytań jest bardzo wiele, a odpowiedź jedna - kłamstwo historyczne. Prawda jest zawsze jedna, a nie dziesięć kłamstw.

Niemieccy okupanci Rzeczpospolitej Polskiej w okupowanych miastach wydzielali dzielnice dla gett, które odgradzali murami lub ogrodzeniami od pozostałych części miast, które stały się "aryjskimi". Ewa Kurek nie wspomina w tych opracowaniach o Żydach na "aryjskich papierach". Nie pisze nawet o żydowskich kolaborantach z Judenratów, którzy mieli za zadanie odkrywania "aryjskich" kryjówek Żydów.

Cechuje ją natomiast sztuka oczerniania polskich pisarzy Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego o kłamstwa dotyczące współczesnego banderyzmu ukraińskiego stając w obronie ukraińsko - hitlerowskich zbrodniarzy, wyszydzając ich, iż nie znają bohaterskiej postaci Berka Joselewicza, czy też rodu Jagiellonow.

I tak potokiem kłamstw o opaskach z gwiazdą Dawida noszoną przez Polaków, a nie Żydów zdobywa międzynarodową sławę wygadując głupoty w stacjach telewizyjnych i radiowych Polski, Stanów Zjednoczonych, czy też Kanady. Ostatni świadkowie historii odeszli, nikt nie posiada odpowiedniej wiedzy o zbrodniach niemieckich i kolaborantów żydowskich dokonywanych na Polakach i Żydach polskich.

W pierwszych latach wojny Polacy w Warszawie żyli w ciągłym strachu przed łapankami i egzekucjami. A Żydzi w getcie się bawili. Mieli co świętować. W końcu żyli w "autonomicznej prowincji", którą wynegocjowali od Niemców. Do takich wniosków doszła historyczka Ewa Kurek.

Ewa Kurek zawarła swe ustalenia w książce "Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945" wydanej w tym roku przez Wyższą Szkołę Umiejętności w Kielcach, gdzie autorka wykłada. Doszła do nich - pisze - analizując przede wszystkim żydowskie źródła: wspomnienia, kroniki i relacje. Najczęściej powołuje się na Adama Czerniakowa, prezesa Judenratu - Żydowskiej Rady Starszych w getcie warszawskim - i kronikę Emanuela Ringelbluma - twórcy konspiracyjnego archiwum w getcie. Zwłaszcza dzienniki - uważa - "nie pozostawiają cienia wątpliwości", że getta "w istocie rzeczy były zbudowanymi w latach 1939-1942 przez polskich Żydów za zgodą okupujących polskie ziemie Niemców autonomicznymi prowincjami żydowskimi". Żydzi "po raz pierwszy od ponad dwóch tysięcy lat zbudowali zręby struktur żydowskiej państwowości".

Według Kurek w pierwszych latach okupacji najbardziej zagrożeni byli Polacy, Żydzi zaś delektowali się "autonomiami i izolacją gett. Głodnych wprawdzie i chłodnych, ale z wolną sobotą, żydowskimi tramwajami, własną pocztą, policją teatrami, restauracjami"; "na przełomie 1941/1942 roku czuli się za wzniesionymi przez siebie murami bezpiecznie i otwarcie mówili: »Nie chcemy zbratania z Polakami «".

W latach 1939-42 Warszawa poza gettem "była ponura i smutna. Żyła w niej ludność zaszczuta niemieckimi łapankami, egzekucjami i wywózkami do obozów koncentracyjnych". W tym czasie "getto warszawskie () bawiło się". Kurek cytuje kronikę Ringelbluma: "W »Melody Palace « odbyła się zabawa karnawałowa z konkursem na najpiękniejsze nogi. Getto tańczy"; "Policjanci żydowscy (...) wypełniają najelegantsze lokale [w towarzystwie] pięknych kobiet. (...) Ich eleganckie, lśniące, wysokie buty oficerskie imponują - jak widać - kobietom" (zapis z 1941 r.).

Dzieci konały na ulicach

Ewa Kurek pisze, jakby poza jej świadomością pozostawało, jak wyglądało życie w gettach. Tylko mimochodem wspomina o "nieludzkich warunkach bytowych" w getcie łódzkim.

Kiedy 16 listopada 1940 r. władze okupacyjne zamknęły getto w Warszawie, na jego obszarze (ok. 307 ha) znalazło się ok. 450 tys. Żydów ze stolicy i okolicznych miejscowości. Do lata 1942 r. z głodu, chorób i wyczerpania zmarło 100 tys. jego mieszkańców.

Na miesięczne kartki aprowizacyjne można było kupić na osobę zaledwie 2,5 kg chleba, ok. 20 dkg cukru, czasem - brukiew, ziemniaki, mydło. By przeżyć, trzeba było mieć dodatkowe jedzenie - najczęściej szmuglowane z drugiej strony muru. Była to bardzo niebezpieczna działalność - jej ceną często była śmierć. Dlatego ceny produktów w getcie były o wiele wyższe niż poza nim. Ci, którzy wyprzedali się już ze wszystkiego, nie mieli żadnych możliwości kupowania jedzenia na gettowym czarnym rynku. Byli skazani na pomoc społeczną, żebranie na ulicach, powolne konanie z głodu.

 

Z kroniki Ringelbluma:

 

"Ostatnio prawie na co dzień na ulicach, pośrodku chodnika, leżą nieprzytomni lub zmarli ludzie. (...) Żebrała jakaś matka, która miała przy sobie dziecko; okazało się, że było ono martwe. Na ulicy żebrzą trzy- i czteroletnie dzieci" (luty 1941).

 

"W niektórych domach żydowskiej biedoty (...) wymierają całe rodziny"; "przed domem przy Muranowskiej 24 (...) sześcioletnie żebrzące dziecko konało (...) całą noc i nie mogło doczołgać się do kawałka chleba, zrzuconego z balkonu" (oba zapisy z sierpnia 1941).

W getcie panowała straszliwa ciasnota - na izbę przypadało przeciętnie sześć-osiem osób. Sprzyjało to - przy niemożliwości zachowania higieny i braku środków czystości - epidemiom i stanowiło dodatkową torturę psychiczną i fizyczną.

Od października 1941 r. karą za nielegalnie przebywanie poza gettami - owymi "autonomicznymi prowincjami żydowskimi" - była śmierć.

Mimo tragicznego położenia mieszkańcy getta próbowali pomóc najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Czytali też książki, słuchali muzyki i chodzili do teatru. I nawet na tańce - co tak wybija Kurek.

- Oczywiście, że się w getcie bawiono, co wieczór różne organizacje czytały klasykę polską i żydowską - mówi Marek Edelman, jeden z dowódców Żydowskiej Organizacji Bojowej i powstania w getcie w 1943 r. - Ci ludzie chcieli pozostać ludźmi i dlatego zajmowali się kulturą.

Kurek to jednak nie interesuje, podobnie jak nie interesuje jej prowadzone w getcie tajne nauczanie, badania naukowe ani działalność Janusza Korczaka, który kierował żydowskim Domem Sierot i zginął wraz ze swymi wychowankami wywieziony do Treblinki. Ani nadludzkie wysiłki tych, którzy starali się ratować chorych i umierających, co opisała np. Adina Blady-Szwajger, lekarka z getta: "Na łóżeczkach (...) po troje, czworo dzieci. (...) Dzień pracy coraz dłuższy, coraz większe zmęczenie pielęgniarek, które same słaniając się na nogach, przemywały odleżyny, układały obrzęknięte ciałka na boku" (jesień 1941, za: "Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie").

"W granicach żydowskiej idei"

Z lektury dzienników Czerniakowa Kurek wyciąga wniosek, że "negocjował" z władzami niemieckim "warunki współpracy, po czym natychmiast z jak największą skrupulatnością wprowadzał je w życie".

Kurek pisze tak, jakby nie wiedziała, że "negocjacje" z hitlerowcami polegały na staraniach o poprawę położenia ludności - prezesi rad żydowskich zabiegali choćby o złagodzenie niemieckich okrucieństw. I że Niemcy wielu z nich bili, znieważali, aresztowali; wielu zginęło, gdy się przeciwstawiali.

Kurek dowodzi, że skoro drut kolczasty i mur, którym Niemcy odgrodzili getto, sfinansowali Żydzi, to znaczy to, że izolacja "żydowskiej autonomii" od Polaków "mieściła się w granicach żydowskiej idei". Cytuje słowa Czerniakowa z kwietnia 1940 r.: "Poruszyłem sprawę murów. Dałem materiał"; "za mury zapłacimy" - tak jakby te zapisy w jego dzienniku świadczyć miały o gorliwej współpracy z Niemcami. Pomija takie świadectwa zamkniętych w getcie, jak np. Chaima Arona Kapłana: "Judenrat buduje masowy grób na własny koszt; oczywiście gdyby okupant nie żądał tego, Rada sama z siebie nie wpadłaby na pomysł budowania ufortyfikowanych murów, zamykających własny naród".

Autorka książki cytuje Czerniakowa i Ringelbluma tak, jakby nie rozumiała, że nie mogli oni o wszystkim pisać wprost, że używają ironii lub szyfrują fakty - na wypadek gdyby ich zapiski wpadły w ręce Niemców. Dlatego Czerniaków jawi się w jej ujęciu jako żarliwy niemiecki współpracownik, a nie dźwigający ciężar ogromnej odpowiedzialności człowiek, który reaguje na polecenia Niemców i, w pewnym zakresie, stosuje opór, perswazję, łapówki - byle tylko uratować jak najwięcej rodaków. A Ringelblum staje się piewcą demoralizacji getta, a nie działaczem konspiracji i twórcą bezcennego archiwum.

 

Żydowscy kaci!

 

Ewa Kurek pisze jako o rzeczy "niesłychanej", że do tej pory "do świadomości historyków oraz (...) ogółu społeczeństw dociera jedynie informacja o tym, że wszyscy zamordowani Żydzi byli ofiarami", a "wokół żydowskich katów od dziesięcioleci panuje martwa cisza". Po "wczytaniu się głębiej" w źródła oraz analizie "coraz odważniej prowadzonych najnowszych badań" stwierdza, że "obraz Niemców jako katów pozostaje bez zmian, lecz Żydzi coraz wyraźniej jawią się nie tylko jako ofiary"; rolę katów swoich braci odegrali w czasie wojny ci Żydzi, "którzy z jakichkolwiek pobudek uczestniczyli w którymkolwiek z etapów zagłady własnego narodu lub poprzez służbę w niemieckich formacjach wojskowych wspierali ludobójstwo hitlerowskich Niemiec". Chodzi jej m.in. o pracowników Judenratów i o funkcjonariuszy żydowskiej policji w gettach.

Ale fakty, do których odwołuje się Kurek, nie są nowe. Istnieje obszerna literatura dotycząca współodpowiedzialności i dylematów moralnych, przed którymi stały powołane przez Niemców Judenraty reprezentujące społeczność żydowską wobec nich, a także egzekwujące ich zarządzenia. Po wojnie ci członkowie Judenratów, którzy posunęli się w kontaktach z Niemcami za daleko, stawali nawet - o ile przeżyli - przed sądami.

Wewnętrznego porządku w gettach pilnowała policja żydowska podporządkowana Judenratom, ale zmuszona też wykonywać bezpośrednie rozkazy Niemców. Policjanci stopniowo zaczęli uważać się za coś lepszego od ogółu, bili i używali przemocy. W czasie deportacji mieszkańców gett do obozów byli już powszechnie znienawidzeni. To wszystko od dawna wiadomo.

Kurek, powołując się na relację więźnia z obozu w Sobiborze, pisze: "Żydzi z całą pewnością uczestniczyli w opróżnianiu komór gazowych z zamordowanych współbraci i unicestwianiu ich ciał", choć dodaje: "Można (...) zastanawiać się nad psychiką ludzi, którzy pozostając przy życiu, »szykowali « na śmierć swoich najbliższych, lecz fakt zniewolenia i realna groźba śmierci zdejmuje z nich katowskie piętno".

Chodzi o członków Sonderkommand - grup roboczych zmuszanych m.in. do obsługi krematoriów.

Samuela Willenberga, który w październiku 1942 r. znalazł się w Treblince, Niemcy włączyli do komanda sortującego ubrania po zagazowanych. - Weź tę paczkę palt - krzyknął do niego pewnego razu nadzorca. "Gdy się schyliłem, aby ją podnieść, mignął mi znajomy kolor - wspominał Willenberg po latach. - Nachyliłem się i wyciągnąłem małe brązowe paletko mojej najmłodszej siostrzyczki Tamary i połączoną z nim spódniczkę mojej starszej siostry Ity, jakby splecione w siostrzanym uścisku. (...) Z peronu dolatywał stuk wtaczających się wagonów z nowymi ofiarami. I czułem, że zacznę krzyczeć".

W książce Ewy Kurek, pełnej kategorycznych sądów, mało jest empatii i prób wczucia się w takie tragedie.

Nowa Hannah Arendt

Ewa Kurek odrzuca zarzuty o manipulację źródłami.

 Przeciwstawia Pani smutną i ponurą Warszawę bawiącemu się gettu. U Ringelbluma można znaleźć mnóstwo opisów ludzi masowo umierających z głodu w getcie.

- Tego, że getto się bawiło, dowodzą żydowskie źródła. Nie wymyśliłam sobie też np. wolnej soboty w getcie warszawskim, własnej poczty czy teatrów. Jeśli ktoś chce zarzucić mi fałszerstwo, niech najpierw udowodni, że źródła, na które się powołuję, kłamią - mówi Kurek.

Nie ukrywa, że spodziewała się krytyki po publikacji książki. Przywołuje Hannah Arendt, autorkę pracy "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła", w której opisała także postawy Żydów w czasie II wojny, "za co wylano jej na głowę kubeł pomyj": - Liczę się z tym, że mnie spotka to samo. Rozwinęłam myśl rzuconą przez Arendt.

Jednak Arendt wyraźnie zaznacza, że chodzi jej o rozpatrzenie zjawiska współpracy części Żydów z Niemcami w całym kontekście wydarzeń wojennych. Nigdzie także nie twierdzi, że można mówić o jakiejś wyjątkowej, dużej grupie "żydowskich katów", którzy odegraliby wyjątkową rolę w Zagładzie. Kurek zdaje się tego nie zauważać.

Habilitacji nie będzie

Praca "Poza granicą solidarności" miała być rozprawą habilitacyjną. Przeczytali ją historycy z KUL-u. Uznali, że nie spełnia wymogów .

- Mam świadomość, że w tej książce kryje się potężny, niebezpieczny ładunek. Na pewno nie chciałabym, by ktoś próbował wykorzystać ją do retoryki antysemickiej - mówi Kurek. - Będę za to pozywać do sądu. Polscy Żydzi byli doskonale zorganizowanym politycznym narodem. Budując autonomię, zachowali się tak jak Polacy podczas I wojny światowej - Rosjanie z Niemcami biorą się za łeb, a Piłsudski buduje państwo polskie. Kto wie, czy Czerniaków nie wziął za wzór właśnie jego. Polscy Żydzi wykorzystali swoje umiejętności polityczne do maksimum. Ale nikt nie przewidział, że Hitler stworzy krematoria. I tu tkwi dramat.

Jednak Czerniaków nie myślał o "budowaniu autonomii". Kierował się przekonaniem, że przy sprzyjających warunkach - jeśli nastąpi szybka klęska Niemców - można uratować większość mieszkańców getta - postępując ostrożnie, unikając rozdrażniania okupanta; słowem - że można przetrwać. Był gotów iść na kompromisy i posuwał się nawet do tego, by wydawać na śmierć jednych, by ratować pozostałych. Ale 23 lipca 1942 r., dzień po tym jak rozpoczęła się w warszawskim getcie wielka akcja deportacji do Treblinki, świadomy, że nie może się jej przeciwstawić, popełnił samobójstwo.

Według Kurek odebrał sobie życie dlatego, że zrozumiał, iż "polityka współpracy z Niemcami okazała się straszliwym w konsekwencjach politycznym błędem". Ta polityka to stworzenie w warszawskim getcie "autonomicznej prowincji żydowskiej". Jednak takich "autonomii" nigdy w okupowanej Polsce nie było.

Książka Ewy Kurek "Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945" (Wyższa Szkoła Umiejętności, Kielce 2006) ukazała się w nakładzie 300 egz.

Za pomoc dziękujemy pracownikom Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN i kierującej nim doc. dr hab. Barbarze Engelking-Boni

Korzystaliśmy m.in. z: "Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego. 6 IX 1939-23 VII 1942", Warszawa 1983, oprac. i przypisy Marian Fuks; Emanuel Ringelblum, "Kronika getta warszawskiego. Wrzesień 1939 - styczeń 1943", wstęp i red. Artur Eisenbach, przeł. z jidysz Adam Rutkowski, Warszawa 1983; Chaim Aron Kapłan, "Scroll of Agony. The Warsaw Diary", transl. and ed. by Abraham I. Katsh, London 1999; Samuel Willenberg, "Bunt w Treblince", Warszawa 2004; Barbara Engelking-Boni, Jacek Leociak, "Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście", Warszawa 2001; "Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie", Barbara Engelking-Boni i inni, pod red. Feliksa Tycha, Warszawa 2004

Kim jest Ewa Kurek?

Skończyła KUL. Była redaktorem i wydawcą podziemnego "Biuletynu Informacyjnego NSZZ »S « FSC Lublin", współpracowała z redakcją podziemnych "Spotkań". U schyłku lat 80. obroniła na KUL-u doktorat o udziale żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich podczas okupacji. Jest także autorką m.in. "Ucieczki z zesłania" (wydane w podziemiu), "Gdy klasztor znaczył życie" i "Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie ". Za scenariusz i reżyserię filmu dokumentalnego "Kto ratuje jedno życie..." otrzymała nagrodę specjalną IX Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Łodzi (1998) oraz I nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie (1999). Kilka lat wcześniej nagrodziła ją Polcul Foundation za działania na rzecz porozumienia między narodami polskim i żydowskim. Za taką działalność dostała 15 sierpnia br. także wyróżnienie Kościoła polskokatolickiego "Serce dla serc" w dziedzinie ekumenizmu.

W 1995 r. wydała książkę "Zaporczycy 1943-1949" o oddziale podziemia antykomunistycznego. Autorce i wydawcy wytoczyła proces rodzina zmarłego w 1994 r. Władysława Siły-Nowickiego, w czasie wojny żołnierza AK, po wojnie inspektora WiN, później obrońcy w procesach politycznych. W relacjach przytaczanych w książce jawi się on jako osoba podejrzewana o współpracę z SB. Kurek przegrała we wszystkich instancjach. Sąd nakazał jej usunięcie fragmentów tekstu oraz publikację przeprosin. W zeszłym roku ukazało się kolejne wydanie "Zaporczyków" z informacją na okładce, że książkę ocenzurowano.

 

 

2
Twoja ocena: Brak Średnia: 1.6 (12 głosów)

Komentarze

Pozwolę sobie zacząć od nieeleganckiego stwierdzenia: Jak się człowiek nie ma czego czepić, to się czepia czego się da! W tym przypadku jest to słowo budowanie. A któż niby miałby za żydów budować getta? Oni sami sobie je zbudowali, i to o wiele wcześniej nim powstała żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie. I przeważnie nie były one odgrodzone murem od chrześcijańskich sąsiadów. Ale się oczywiście od sąsiedztwa jaskrawo odróżniały swym charakterem i wyglądem. Żydzi bowiem, poza nielicznymi wyjątkami, nie zamierzali się wcale integrować ani z miejscem, w którym  zamieszkiwali, ani z jego kulturą - nie wspominając już o kraju. Niemcy wykorzystali tę okoliczność perfekcyjnie. Powiedzenie przyszywanego profesora Bartoszewskiego o tym, że bardziej bał się Polaków niż Niemców za okupacji rzuca nieco światła na to, jak niemiecka propaganda przekonała Żydów, że największe niebezpieczeństwo grozi im nie ze strony Niemców, a właśnie Polaków. Czyż propagowane, nie tylko zresztą przez skrajnych żydowski antypolonitów powiedzenie, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki,  nie zawiera w sobie tej właśnie głównej "tezy" hitlerowskiej propagandy?! 

Wysuniętych przez Panią zarzutów pod adresem Ewy Kurek jest tak wiele, że chcąc na nie odpowiedzieć, trzeba by napisać znacznie dłuższy  niż Pani tekst. Tego czynić nie zamierzam, bo większość z nich na to po prostu nie zasługuje. A to z tego powodu, że badacze czy intelektualiści tacy jak Hannah Arend czy Ewa Kurek wyłamują się z spod bezwzględnie obowiązującego dyktatu dogmatów religii Holokaust.

Nie pozostawiającymi żadnych wątpliwości, co do postawy wobec niemieckiego okupanta, są zachowania z jednej strony prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego - zamordowanego przez Niemców już jesienią 1939 roku, a z drugiej przewodniczącego Gminy żydowskiej  Adama Czerniakowa, który popełnił samobójstwo na znak protestu, gdy zaczęły się masowe wywózki Żydów do obozów zagłady. Z jednej strony walka,  z drugiej zaś kolaboracja! 

Pozdrawiam            

Vote up!
12
Vote down!
0

jan patmo

#1562986

Kolejny wpis dyskredytujący dr. Kurek.dokonany metodą cut & paste. Te same źródła, "inny" użytkownik.
Nad wyraz oczywiste nadużycie dziecinnie łatwe do wykrycia dla tych, którzy odwiedzają te strony regularnie!

Vote up!
8
Vote down!
0
#1562993

To, że KUL nie zaakceptował pracy Ewy Kurek, Stosunki polsko-żydowskie  1939-1945. Poza granica solidarności, jako pracy habilitacyjnej, świadczy o tym, że uczelnia ta nie spełnia swej podstawowej funkcję. A jest nią poszukiwanie Prawdy. Bez tego, jaki jest w ogóle sens istnienie katolickiej uczelni, utrzymywanej w dużej mierze z datków wiernych?! 

Trzeba dodać, że Ewa Kurek nie pracuje w żadnej polskiej uczelni! A z jakich powodów, to nie muszę chyba mówić. Tymczasem powinna ona być kierownikiem katedry z tytułem profesora. Takich przypadków łamania uniwersyteckich karier można by wymienić znacznie więcej, odstawiania na boczny tor odważnych i bezkompromisowych badaczy, którzy nie chcą się kłaniać przed idolem religii Holokaust. A jak to wygląda z z drugie strony?  Ano wystarczy jedynie - bez jakiegokolwiek zresztą źródłowego umocowania lub  na podstawie zmyślonych źródeł - wysuwać najbardziej absurdalne oskarżenia pod adresem Polaków, oskarżając ich o współsprawstwo a nawet sprawstwo Holokaustu Żydów, by natychmiast otrzymać pozycję profesora na najbardziej renomowanych amerykańskich i kanadyjskich uczelniach. 

Dosyć finansowania antypolonizmu z podatków Polaków!!!  

Vote up!
12
Vote down!
0

jan patmo

#1563007

Komentarz ukryty i zaszyfrowany

Komentarz użytkownika jasinek został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Mysl, z w gttch Zydz czl s wl bzpcznj nz w ssdzkch kntktch z Plkm chyb dltg mdzy nnym, tk wl z nch zmrdwn, b pnd 99 prcnt. Byl brdz wl dn, z wl tyscy Zydw mrdwn jdng dn w njkrtnjsz spsby. Hnb dl tczjcj kzdj nnj, brnj ldzksc !!!
Vote up!
0
Vote down!
-7

jasinek

#1563182

Powtarza Pan koronny argument, który opisałem w swoim pierwszym komentarzu, a którym posługiwał się również przyszywany profesor Bartoszewski. Myślę, że myślenie nie jest Pana mocną stroną! Wystarczy bowiem zapytać, czy pchając się drzwiami i oknami do Polski tak dawniej, jak i dzisiaj, Żydami kierował (i kieruje nadal) jakiś irracjonalny samobójczy pęd?! Myślę, że aż tak ślepi Żydzi jednak nie są, a tym bardziej trudno ich w tym przypadku posądzać o samobójczy pęd!

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
0

jan patmo

#1563186

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika kontrik nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

to oczywiste, że ośrodki żydowskie z Barbarą Engelking dyskredytują pracę dr Kurek. A za stwierdzenie, że na konflikcie polsko-ukraińskim zyska Rosja, przyszyto jej nawet żydowsko-banderowskie sympatie. wariactwo to jest. każdy, kto czytał wspomnienia wojenne, wie że przedstawia prawdziwy obraz zachowań żydowskich, taki sam jest od lat znany i u żydów, choc nie wszystkim chwalą się światu. 

takie manipulacje zamieszczała GW, chcąc wzbudzić nagonkę. temu właśnie służy wyciąganie pojedynczych faktów, jak bawiący się żydzi, budowa gett, oskarżenie o kolaborację żydów- by zasugerować, że to skrajnie przesadzone interpretacje (a nie fakty) z racji antysemityzmu. zarazem jednak przyznaje się, że prezentowane fakty nie są nowe. w tak gazetowyborczym tekście oskarża się za to o brak empatii- typowa żydowska sztuczka. 

największym powodem, dla którego przeszkadza ośrodkom propagandy, może byc teza o budowie własnego państwa w gettach przez żydowskich kolaborantów i obojętności na sprawy polskie. traktowanie Polaków jako nieczystych obcych, aż po wrogość, tłumaczy świetnie postawy żydowskie i ściąga relatywistyczną odpowiedzialność Polaków. jako historyk, prezentuje fakty i ujawnia przykładanie innych miar do Polaków a innych do żydów.

Vote up!
0
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1563183

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Maria I. Onuckina nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

To co pan opowiada nadaje się tylko do Braci Grimm.
Żydowstwo już tak nisko upadło?
Będziecie gonieni z Polski a maruderzy będą wisieć. Na pierwszej spotkanej latarni.

Vote up!
1
Vote down!
-3

M.I.Onuckina

#1563187

czerwone krosty

 

na gębie Putina

czerwone krosty

długie nie pomogą

do Krymu mosty!

Vote up!
4
Vote down!
0

jan patmo

#1563189

...wyjąć palec z buzi bo w tym wieku, delikatnie mówiąc, można mieć niemiłe skojarzenia.

https://www.youtube.com/watch?v=5PhXMOM0UjE

https://www.youtube.com/watch?v=w80fUfg1Z-g
https://www.youtube.com/watch?v=864og53fwP0
https://www.youtube.com/watch?v=80pw48ow3-U

Vote up!
2
Vote down!
0

Verita

#1563193

Pomijajac Pani niezasluzony atak na profesor Kurek, pozwole sobie wyjasnic - dlaczego to Polacy zakladali opaski zydowskie. Jak wiadomo, Niemcy juz w 1935 roku wprowadzili ustawy norymberskie, oddzielajace Niemcow od Zydow. Po "krysztalowej nocy" rozpoczelo sie tam zdecydowane przesladowanie Zydow. Wowczas Polska przyjela wiele tysiecy zydowskich uciekinerow z Niemiec. Natomiast teoria "ostatecznego rozwiazania kwestii zydowskiej" zostala opracowana dopiero w styczniu 1942 roku w Wannsee. 

Niemcy z poczatkiem roku 1940 wyznaczyli w polskich miastach obszary przewidziane do zasiedlenia przez Zydow, lecz do momentu otoczenia Gett murem, zydzi poruszali sie swobodnie.Trzeba wspomniec, ze do 1941 roku Zydzi posiadali duze przywileje. Posiadali wlasna administracje, policje - nawet SS (!), wiec zbytnio nie narzekali na Niemcow, ktorzy dali im zludzenie wlasnych terenow na ktorych mogli sie sami rzadzic. Poczatkowo, bardziej narzekali na swoje judenraty i wlasna okrutna policje. Niemcy ich oficjalnie jeszcze nie zabijali i nie przesladowali w zorganizowany sposob.

Dlatego chlopcy z konspiracji czesto nosili w kieszeni opaske z gwiazda Dawida, poniewaz ona mogla ich ratowac i ratowala w razie lapanki czy kontroli dokumentow. Sam to slyszalem z ust AKowca, ktory sie w ten sposob zabezpieczal.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

To się zaczeło od likwidowania polskości, od wyśmiewania i lżenia naszej przeszłości, naszych bohaterów i naszej wiary. To jest pierwszy krok, drugim będzie likwidacja Polski. J.M.Rymkiewicz

#1611557