I gdzie tu do ludzi z tą obronnością?

Obrazek użytkownika mustrum
Kraj

Miałem pisać kolejną odsłonę tekstu o obronności i zdrowej strukturze obronnej Ojczyzny. Nawet mam większość następnej części napisanej. Jednak wobec zaistniałych okoliczności krajowych i geopolitycznych przynajmniej na razie mi kompletnie odeszła na to chęć.
Nasz Neue GG Judeopolen Cipistan po raz kolejny zdał trudny egzamin(c). 20 lat na zagwarantowanie sobie wszystkiego tego, co do funkcjonowania potrzebuje suwerenne panstwo, które były dane nam jak manna z nieba przefrymarczono na postpolitykę, głupie gierki polityczne jak i, oczywiście, na kręcenie lodów.
I oczywiście nie mówię tu o "transformacji", "wielkim sukcesie" euklidesowego mebla, "odzyskaniu wolności" czy innych politpoprawnych bzdetach, którymi karmi się zdekapitowane przez IIWŚ i wyposzczone latami PRLu pospólstwo. Wszyscy doskonale zdajemy sobie (lub powinniśmy) sprawę, że to akurat czysta propaganda sukcesu mająca przykryć nieudolne państwo zbudowane na potrzeby postkomuszej oligarchii, która dogadała się z koncesjonowaną opozycją i podzieliła to co było do podzielenia między siebie a nią. A reszta lokalnych Irokezów? To Polska B, motłoch i biomasa na wykorzystanie powyższych. Takie bydło, by zacytować OMC Profesora. Ot, tacy nieudacznicy, którzy nie potrafili sobie poradzić w nowych realiach.
Jednak te 20 lat można było, trzeba było, wykorzystać inaczej. Można było zbudować podwaliny prawdziwego państwa. Nie dlatego, że skurwieni bądź lemingi by do tego dążyły, ale dlatego, że było 20 lat względnego spokoju, jak w zasadzie nigdy w historii. Sowiecja pękła jak gliniana kukła uderzona młotkiem. Rozpadł się sojuz, targany przez swą wewnętrzną ekonomiczną niewydolność, presję ekonomiczno-militarną ze strony USA (rok 1978, R. Reagan zapytany jaką widzi strategię na dalsze prowadzenie zimnej wojny odparł "It's simple. We win, they lose."). Wyrwały się z Sojuza państwa i państewka dążące do niepodległości. Od strony Adolflandzkiej, Bundesrepublika wchłonęła DDR i przez 10 lat borykała się z wchłonięciem 17 milionów (20% łącznego społeczeństwa), ludzi nieprzystosowanych do normalnego funkcjonowania, ubogich, niezatrudnionych i w dużej mierze niezatrudnialnych z ziemią wyniszczoną przez 40 lat gospodarowania przez kolesi Honeckera. Pierwsza połowa lat 90 (a tak naprawdę ich całość) również była czasem mocno stresującym dla ekonomii azjatyckich, szczególnie Chin, Japonii i Tajwanu. o. Ponadto, postzimnowojenna potęga USA również ulegała atrofii, a za to, co Clinton zrobił amerykańskim specsłużbom to go Amerykańce powinny obwiesić.
Ani Reich ani Sojuz nie były nam w stanie do roku 2006 zagrozić militarnie. Po prostu Bundeswehra ulegała, i dalej ulega atrofii. Zapadnięta Armia Czerwona i Sowiecka ekonomia pod kuratelą siłowików Wowy Drogowca bardzo powoli się w tym czasie podnosiły z gleby.
Słowem, mieliśmy 20. No, niech będzie: 16 lat na zbudowanie państwa. Wystarczyło tylko działać, a mieliśmy (prawie) wszystko: populację, przemysł, knowhow, surowce naturalne... Zabrakło w sumie tylko i aż woli działania, ale o tym dalej.
I w sumie w tym leży cały tragikomizm sytuacji. Wbrew opluwaniu istoty i istotności Najjaśniejszej przez obłędną sektę z Czerskiej i Walterową fabrykę wodogłowia, Polska jest (niestety) ogromnie ważnym rejonem. Jesteśmy jedyną całkowicie otwartą drogą na przemarsz Drang nach Osten czy Lenino-Berlino, zależnie w którą stronę ktoś maszeruje. Tylko przez nasze terytorium czołgi jednych mają dostęp do stolic drugich. Polska rzeczywiście na jej nieszczęście (choć wcale tak nie musi być) jest łącznikiem Zachodu i Wschodu. I jako jeden, jedyny potrzebny dowód na to stwierdzenie wystarcza mi poziom obcej agentury działającej na naszym terenie i jej inflitracji naszych władz. Teren nieistotny byłby (może) kolonią jednego .
Tak więc rzekło się: żyjemy w prawdopodobnie najbardziej zagenturyzowanej części Europy poza może Szwajcarią. Działają tu razwiedki co najmniej Rosji, Reichu, Izraela, USA, prawdopodobnie Chin i innych państw. Nie móżna też zapomnieć o "rodzimych" WSIokach i innej swołoczy na usługach czyichśtam. Wszystkie te interesy ścierają się w Polsce, na różnych poziomach władzy i biznesu, i kontrolują duże lub większościowe połacie Polski. Tylko czy to wystarczy by przyblokować rozwój państwa? Czy to wystarczy by skutecznie zablokować wybicie 40-milionowego narodu a powierzchnię? Jak widać tak, ale śmiem twierdzić, że nie dlatego, iż to rzeczywiście tak działa. Raczej jest tak tylko dlatego, że ogół społeczeństwa jest do tego stopnia wykastrowany i odmóżdżony, że nie przychodzi mu nawet do głowy bunt albo się on po prostu boi. Krótko mówiąc, zabrakło woli.
Agentury, z racji swojej działalności są mniejszościami. Mogą oczywiście być bardzo wpływowe, w końcu to ich raison d'étre, ale z powodów strategicznych i taktycznych muszą być małe. Ścieranie się interesów różnych agentur powoduje, że tracą kontrolę nad różnymi agenciakami. I właśnie w tym upatruję szansę dla Polski, a raczej upatrywałbym, gdyby była wola działania. Ale, że jej nie było w czasach dogodnych do działania, to nie spodziewam się nagłego jej przypływu teraz, gdy czasy są o wiele bardziej interesujące.
Siłą rzeczy, wpływ agentury działa poprzez często abstrakcyjne mechanizmy promes i aluzji, czy to nagrody lub kary, czy to łapówki bądź szantażu (a często obydwu naraz), itp. Ponieważ oficjalnie agentura nie istnieje, to jej legalne działania muszą mieć jakieś drugie dno, a reszta jej działań jest całkowicie nielegalna, i musi tym samym być tajna. Najgorszą rzeczą, jaka może się przytrafić agenturze jest weryfikowalne upublicznienie jej działania. Równa się to spaleniu ujawnionej działalności, a być może na zasadzie konflagracji również innych jej działań.
Oczywiście ujawnienie tego typu spraw rzadko kiedy uchodzi ujawniającemu na sucho, casus Litwinienki w przypadku zdrady czy np. ujawnienia przeciwnej agentury przez "spalonych". Jednak te działania odwetowe możliwe są tylko wtedy, kiedy właściciel agentury jest prężnie działającym państwem z doskonałą kontrolą nad własną agenturą. W przeciwnym razie agentury odcięte od rodzimego cyca i rózgi przekształcają się w quasi- lub par excellence mafijne układy działające na własny rachunek. A nawet jeżeli nie, to ich rodzime państwa nie są w stanie ich w żaden znaczący sposób ich wspomagać. I był właśnie taki okres, lata '90 i wczesne 2000. Państwa zewnętrzne nie były w stanie znacząco interweniować, a agentury działały u nas w izolacji.
Ludzie przez nie uwikłani mogli się wybić na wolność, co oczywiście wiązałoby się z jakimś tam ryzykiem osobistym, ale nie przesadzajmy, duża ilość zwalniających się ze smyczy agenciaków i pożytecznych idiotów skutecznie sparaliżowałaby jakiekolwiek szerzej zakrojone działania odwetowe, chociażby przez strach przed dalszym ujawnieniem.
A jednak zabrakło woli, tej odrobiny odwagi, tej iskry Bożej wszelakim skundlonym członiom elity. Woleli pozostać na smyczy. Wniosek taki, że albo istnieją na nich haki tak mocne, że jakikolwiek sprzeciw po prostu nie jest ludzko (?) możliwy, albo są oni tak mizernymi ścierwojadami, że zadowala ich rola żuczków toczących mizerne gnojowe kulki z kupy ich mocodawców. Całkowity brak woli.
Ale agentura i jej służący degeneraci to nie wszystko. Nawet ich rzesze to jednak nie większość Narodu. Śmiem twierdzić, że duża część społeczeństwa ma to wszystko gdzieś, i wcale nie przez kolejny telewizor na raty czy wakacje w Egipcie, czy kolejną różową golarkę do części intymnych. Nie, te 45+ procent ogółu, które nie głosowało w ostatnich wyborach to po prostu ludzie ogarnięci całkowitą apatią i marazmem, codzienną gonitwą za chlebem. Na ich samodzielne poderwanie się do czegokolwiek po prostu nie ma co liczyć. Ich trzeba poderwać egzogennie.
Co więc jest dalszą przyczyną zmarnowania ostatnich dwóch dekad? Krótko mówiąc: my. Ta część społeczeństwa ogólnie określona jako "prawica" i "patriotyczna lewica" (Drogie kolibry: tak, ona też istnieje!!). Brak woli, brak chęci działania, wychylenia się poza szereg, wygodnictwo w kłóceniu się na wlasnych kanapach politycznych, brak odwagi zaryzykowania. Tak, to w dużej mierze nasza wina. W naszej nieudaczności daliśmy się ograć. Owszem druga strona niby miała wszystkie atuty, ale na dużą skalę jednak nie była w stanie wiele wyegzekwować (chociaż na małą skalę owszem, vide śp. M. Falzmann, W. Pańko i inni). Na ogólnokrajowe czy regionalne rozwiązania siłowe też by ich wtedy nie było stać, chociażby ze strachu przed reperkusjami użycia masowej siły (i strachu przed nielojalnością wobec siebie owej siły). I przyparte do muru by się nawzajem agenciaki zagryzły. Wystarczyłoby wola konkretnego działania od nas, a następnie od skundlonych jeden jedyny przebłysk odwagi, właśnie w tej kolejności.

A teraz? Nie wiem czy ten stracony czas jest do nadrobienia. Osobiście w to bardzo wątpię. W sytuacji geopolitycznej "the shoe has dropped, and we're waiting for the other one", by sparafrazować Pratchett'a, a i materiał już nie ten.

Addendum:
Poniższy tekst ten został zainspirowany przez "Watsonowe" notki Triariusa. Miał być osobnym wpisem, ale jakoś mi się dziwnie powiązał z powyższym, tak więc go tu zamieściłem.

W "Dolinie Nicości" Bronisława Wildsteina jest wątek byłego opozycjonisty, byłego kolegi Returna, który się podczas przesłuchań nie złamał i został skazany na pobyt w celi z garującymi gitowcami ("elementem społecznie zbliżonym" vel. wyborcami Jamajki), i w końcu został złamany przez owych gitowców, którzy zrobili go ich cwelem i zabawką. I ten człowiek, onegdaj dusza towarzystwa, bawidamek i niezły kozak, pozostał złamanym wrakiem nie nadającycm się do życia w społeczeństwie, brzydzącym się samym sobą, i bojącym się ujawnienia prawdy o swoim upadku.
Podobno była to częsta taktyka stosowana przez władze demoludów do łamania niepokornych, jak chociażby opisał Sołżenicyn w "Archipelagu" o knajakach "pilnujących" transporty politycznych na Sybir, niszczących zeków na każdym etapie.

To samo, acz nie fizycznie, zrobił Wowa Drogowiec Tusiowi Cudotwórcy w sprawie Smoleńska. Tuś został politycznie przecwelony i poniżony (najpierw uwikłanie - to hak, potem blady strach, pokaz siły i przytulanki bitego dziecka) by zagwarantować jego dalszą współpracę. To samo robią bandyci z dziewczynami zmuszonymi do prostytucji, są one bite, poniżane i gwałcone tak by złamać w nich chęć buntu.
Jego ostatnią szansą na uwolnienie się była odmowa zaproszenia na 07.04.2010, i przylot z Prezydentem 10.04. Oczywiście to tylko hipotetyczna możliwość, bo Wowie "polscy" "politycy" nie odmawiają, ale jednak była. I zauważcie koronkowe rozegranie sprawy, każda kolejna rozgrywka przeciw Kaczyńskiemu przed tą ostatnią była coraz to trudniejsza do przerwania i wybrnięcia z twarzą z korzyścią dla Polski na niekorzyść dla Wowy.
Jednak jakiekolwiek haki mogły istnieć na Tusia i piłkarzyków przed Smoleńskiem, są one niczym w porównaniu z byciem akcesorium do tragedii - i nie zależy czy był to zamach na "przeczołganie Kaczora", który przedobrzono, czy z góry zamierzono finał terminalny. W pierwszym wariancie Tuś nadstawia dupy za rosyjski burdel i polski w nim udział, w drugim dał się wciągnąć w udział w masowym morderstwie. Trzymają go za "short and curlies", i on dobrze o tym wie. Robi oczywiście srogie bądź zatroskane miny, zależnie od tego co mu który tam mistyfikiewicz podpowie, ale na zawsze już będzie razwiedzką gumową lalą. I tym samym, ktokolwiek jeszcze brał go na świecie na serio, dawno już przestał... niezależnie od tego co pisze prasa czy jakie nagrody się mu wręcza.

Brak głosów

Komentarze

To powinno utwierdzić Nas w przekonaniu o UTOPIJNOŚCI "aksamitnych" bezkrwawych rewolucji.
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#73365

Tekst OK. ale co do tego ze rezim pekl nie moge sie zgodzic. Patrzac z perspektywy czasu Masoneria dostrzegla korzysci z pozbycia sie ZSRR bo konflikt to kasa.
Widząc jednak ze Watykan ostro naciskał odpuszczają.
Koniec zimnej wojny.
Tematu jednak nie porzucają i czekają.
Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta.
Po zamachu na Papierza znów przystępują do akcji podobno tylko finansowej.
I tu następuje rozdział PZPR i Rosji która widzi ze wojna się ludziom nie spodoba bo zbyt duza opozycja wiec postanowili zamienić się rolami tak aby społeczeństwo nie dostrzeglo tej metamorfozy. Tzn. swoim ludziom byłym agentom dać władze mając ich na sznurku (teczki)a oni będą prowadzić razem z nimi gospodarkę krajowa.
To tak jak by dać elektrykowi wózków widłowych elektrownie atomowa na wlasnosc. Byli tacy którzy poszli na to bo wisiały nad nimi teczki i przyszłość. Krotki wybór. Osobiście tego wyboru nie pochwalam bo historia pokazuje ze mógł siebie pogrążyć ale Polskę ocalić czyli 40 milionów nie obalając rządu Olszewskiego. Dzis bylby doceniony.

I taki sam model w Rosji i w krajach ukladu warszawskiego.
Jednak przejmujac te korzyści i nie likwidując aparatu po politycznym zwyciestwie stala sie ta sama klasa polityczna.
Tak wiec tu szanowny autor ma wg. mnie racje ze stara Rosja upadla ale autor nie ma racji ze ideologia która jest mocniejsza i trwalsza bo ogólnoświatowa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#73384

Przy całej trafności wypowiedzi z jednym stwierdzeniem pozwalam sobie nie do końca się zgodzić. Otóż nie "Rosja upadła", ale ustrój na podstawie którego tworzono mocarstwowość tego państwa. I to niejako na własne życzenie tworzących je struktur. Prawdziwym powodem tego "przewrotu" był fakt, że ówczesnym "elitom" tworzącym struktury władzy stanęły na drodze do bogacenia się .... zasady które w nim obowiązywały. A że przez lata "odkuły"się kosztem swojego społeczeństwa. Dlatego z zazdrością patrzyły na poziom życia "elit" w krajach zachodnich i na ich możliwości powiększania swego kapitału. Z tego powodu zdecydowano się na to co wszyscy widzieliśmy tak w Rosji jak i w Polsce.
Tyle że u nich nie dopuszczono (a ściślej Putin) do wyprzedania majątku za bezcen tak jak to miało miejsce u nas i do faktycznego przejęcia władzy przez mafijne ośrodki z innych państw. I choć nie darzę sympatią tego człowieka to jednak trzeba mu przyznać że potrafił uchronić swoje państwo przed upadkiem.
Czego nie można powiedzieć o Polsce. Po prostu zabrakło nam człowieka na miarę Piłsudskiego.

pozdrawiam
W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#73425

Dosłownie użyłem zwrotu "Sowiecja pękła jak gliniana kukła uderzona młotkiem.", nie Rosja a Sojuz. On faktycznie przestał istnieć. To, co po nim zostało to powrót do caratu pod kuratelą razwiedczyków i oligarchów na ich sznurku.

To o czym jednak piszę, to to, że ów powrót do mocarstwowości trwał co najmniej 15 lat, które myśmy, lekko powiedziawszy, przesrali.

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

#73432

@Wilku wspomniał o Rosji, więc i napisałem co na ten temat myślę :)
Ale nie miałem zamiaru czepiać się o słowa któregokolwiek z Was o słowa. Po prostu w moim pojęciu uściśliłem ten temat Twojego wątku dodając własne w tym temacie
"mniamanie". Co jak myślę odpuścicie mi obaj gdyż działałem w dobrej wierze :)
W sumie nasze poglądy w takie same. Jednak co do Twego stwierdzenia, że myśmy spieprzyli sprawę w tym czasie też bym się nie zgodził. O tyle, że to nie społeczeństwo ją spieprzyło, lecz tzw "elity" nowego rozdania po 80' r. Którym to
społeczeństwo po prostu zaufało. W swej naiwności sadząc że tak jak dla niego, tak i dla rzeczonych "elit" najważniejsza jest Polska i dobro jej obywateli. Potem już było tylko zwątpienie i nieufność w stosunku do wszystkich formacji politycznych, której efektem jest taka a nie inna frekwencja w wyborach. Choć ostatnie z nich są w pewnej mierze wyjątkiem. Bo na własne oczy widziałem jak wielu inwalidów czy ludzi w wieku podeszłym szło do punktów wyborczych (oczywiście spośród tych którzy mogli to uczynić). Nie zmienia to postaci rzeczy, że istniejące "elity" przestały wypełniać swoją funkcję i utraciły całkowicie zaufanie ludzi.I żadną miarą
nie są w stanie tego zmienić.Czemu się nie dziwię, gdyż to co na przestrzeni ostatnich dekad wyprawiali ci ludzie na "świeczniku" woła o pomstę do nieba.
Przy czym te "działania" nie budzą zdziwienia, gdy weźmie się pod uwagę to jaki los dla naszego państwa i ludzi zaplanowano.
Że to lata bezpowrotnie stracone tak jak i roztrwoniono majątek i potencjał naszego kraju masz całkowitą rację. Tak jak i co do tego, że stopień skundlenia dużej części naszego społeczeństwa jest zatrważający. Ale to właśnie skutek pierwotnego skundlenia naszych "elyt", które dziś osiągnęły tego apogeum.
Ale to też skutek tego, że we właściwym czasie nie wypalono tej gangreny w zdecydowany sposób.

pozdrawiam

W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#73448

Czy ten czas jest do nadrobienia? Ja też wątpię.
Jednak warto sobie zadać pytanie: co jest potrzebne, by w ogóle byla szansa na to, by ten czas nadrobić?

Czego potrzebujemy? Prezydenta? Parlamentu? Czy to wytarczy i... jakiego prezydenta? Jakiego parlamentu? W sensie: kto (o ile ktokolwiek) jest w stanie sobie poradzić z tym calym syfem? Przeciez to musi być ktoś z potężnymi plecami...

Wlaśnie świadomość konieczności posiadania pleców sprawia, że b. ostrożnie podchodzę do odsądzania Kaczyńskich od czci i wiary za uklony (a, wg niektorych: za nadstawianie dupy) Żydom i US.

Wpis bardzo ciekawy, niestety czytanie go sprawilo mi przyjemnosc raczej masochistyczna: jestem w podlym nastroju po rozmowach ze znajomymi i po rzuceniu okiem na tv - doslownie: rzuceniu okiem, w przelocie - tyle wystarczy, by zepsuć humor.

Nie rozumiem, jakim cudem nikt jeszcze nie dal walikoniowi w morde? Taka szczelna ma ochrone? Mala rzecz, a by cieszyla...

Arrrghhh... sfrustrowanam bardzo... :(

Vote up!
0
Vote down!
0
#73444

T - REX Wszystko bardzo celnie i slusznie  , kilka dodatkow gwoli refleksji kolateralnych .

Ogolnie wylicza sie 4 postacie/formy/metabolity/derywaty  wladzy : ustawodawcza , wykonawcza , sadownicza , medialna , kiedys byl jeszcze kosciol wplatany w te 4 po trochu . Zapomina sie nadmienic wladzy nr 5 , obecnie nadrzednej wszem innym - kwintesencji wladzy , piaty element ( jak w filmie o tym tytule ) . To wladza tajna - zawierajaca stare i nowe nieformalne struktury przeplywu informacji i srodkow pekuniarnych . Ta wladza tajna to obecnie tzw sluzby w symbiozie ze starszymi strukturami . Ten duet przerosl od dawna wszelka wladze formalna i oficjalna , stal sie  , jak nazwa wskazuje kwintesencja wladzy .

Mozna wyroznic dwie zasadnicze formy : shogunat post/neokomunistyczny a takze shogunat ( a moze wlasciwiej shot - gun - at  ) postkapitalistyczny . Ten pierwszy jest faza rozwinieta z komunizmu , obecnie w trakcie stabilizacji . Ten drugi jest pochodna ekspansji kompleksu militarno - industrialnego , postkapitalistycznego .

By blizej zrozumiec porownanie trzeba sie zapoznac nieco z historia Japonii i instytucja shogunatu , na co tu nie ma miejsca . Mozna krotko nadmienic motto "tenka fubu" - " zaprowadzenie wladzy wojskowej w cesarstwie"  . Pierwszych trzech shogunow wymienilo sie szybko , ale juz od momentu dojscia do wladzy Tokugawy stalo sie to bardzo stabilna oparta na terrorze metoda rzadow . W naszym wspolczesnym przypadku dotyczy to bardziej wladzy sluzb specjalnych niz militarnych oczywiscie  , ale zasada jest ta sama . Kwintesencja bez kontroli kontroluje wszystko inne - piaty element  rzadzi .

Polska to tylko przypadek specjalny bedacy wypadkowa i pochodna naszej historii . Polska przeszla nastepujacy ciag zmian : monarchia absolutna-->monarchia demokratyczna/szlachecka -->monarchia serwilno -jurgieltnicza-->niebyt panstwowy-->demokracja dyktatorska (II RP)--> komunistyczna ochlokracja oligarchiczna(PRL)-->postkomunistyczna ochlokracja shogunacko-oligarchiczna(III RP=PRLbis)-->neokomunistyczna ochlokracja shogunacko-oligarchiczna ( III RP bis) , dwie ostatnie fazy nadal sie ze soba zlewaja .

Obecny wariant shogunatu jest wyrazniej ustalony w Rosji , gdzie nikt nawet nie probuje stwarzac pozorow demokracji i shogunat sluzb funkcjonuje zupelnie otwarcie i bez zenady , przy czym tam przegoniono na cztery wiatry tzw oligarchow , i zatrzymano eksploatacje Rosji przez elementy obce  , czego nie mozna zaprzeczyc obecnym jej wlodarzom  . U nas natomiast jest to slaby shogunat , bedacy filia interesow elementow obcych . Nadal jednak obowiazuje zasada  , ze wszystkie inne formy wladzy sa podporzadkowane kwintesencji , wlacznie obecnie z kosciolem katolickim i jego dostojnikami .

Coz wiec za wnioski z tej historii o shogunacie kwintesencjalnym - ano trzeba bedzie poczytac troche historii Japonii i ekstrapolowac biorac pod uwage dynamike procesow politycznych .

Pozdrowienia .

Vote up!
0
Vote down!
0

T - REX

#73587

Doskonała analiza.

W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#73608