Marynarz

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

 

344


 

   Do DPS - u przyszedł "Marynarz". Przezwisko swoje zawdzięczał temu, że przez znaczną część swojego życia pływał po różnych morzach, różnymi statkami i pod różnymi banderami. Zarabiał sporo. Był oszczędny. Teraz nosił drogie, markowe ubrania, roztaczał wokół siebie woń drogich zapachów, nie kupował czegoś dlatego, że było tanie, tylko to co mu było naprawdę potrzebne. Nie patrzył przy tym na cenę. 

   U kobiet "Marynarz" wzbudzał zainteresowanie, u mężczyzn...różnie. Okazał się człowiekiem wiernym. Nie skakał, jak to mówią, z kwiatka na kwiatek tylko znalazł sobie ukochaną na stałe. Był jej wierny. Teraz nosił by ją też zapewne na rękach, ale przeszkadzał mu w tym reumatyzm. Po krótkim czasie oświadczył się swojej lubej i został przyjęty. Szykowało się weselisko. Przyszłej pannie młodej wielu zazdrościło. Będzie teraz miała na własność przystojnego faceta i jego pieniądze.

   W piątek, dzień przed weselem, postanowił "Marynarz" wykazać się przed swoją wybranką nie tylko pełnym portfelem, ale i czymś innym. Zażył środek wiagro podobny. I stanął mu narząd, ale nie ten raczej co powinien. Serce. I to na amen.

   Zamiast wesela odbył się pogrzeb "Marynarza" a ona była teraz wdową, nie wdową. Pieniądze zgarnęła rodzina. Morał tej notki jest stary jak świat: nie mów hop póki nie przeskoczysz. Chyba, że chodzi o coś innego. Na przykład o piwo. W tedy hop szklankę piwa.

Spisał: Zenon Mantura

424
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (4 głosy)