Walczmy o jednoznaczność i prawdziwość naszej mowy!

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Idee
 

Słowo to elementarna część mowy. Jego pisanym odpowiednikiem jest wyraz. Za pomocą słów określamy wszelkie pojęcia rzeczywiste i abstrakcyjne, także myślimy na ogół słowami. Wiele słów składa się na mowę.

 

Na całym świecie ludzie używają więc mowy do określenia wszystkiego, co nas otacza. Używają przeto słów rozumiejąc ich znaczenie bądź też nie. Mówią logicznie i prawdziwie, ale też dobierają słowa w sposób tendencyjny i kłamliwy. Potrafią używać słów składających się na mowę dla określenia różnych zjawisk w sposób przejrzysty i jednoznaczny, ale też nadają im fałszywe, pejoratywne znaczenie, często – w zależności od potrzeb - relatywizując znaczenie wypowiadanych słów lub nadając im fałszywą konotację.

 

Słowa i w ogóle nasza mowa mogą też być bronią i to bronią skuteczną wobec różnego rodzaju rzeczywistych lub wyimaginowanych oponentów czy zjawisk, przeciwników i adwersarzy.

 

Warto, więc przypomnieć tym, którzy dla sensacji, własnych grupowych czy religijnych potrzeb, własnej reklamy, poklasku czy z niewiedzy przeinaczają fakty: słowa i mowa mogą zabijać!.

 

Słowa i mowa potrafią też ranić, czasem mocniej niż najostrzejszy nóż, mogą wyrządzić krzywdę - większą niż huragan, potrafią zabić wiarę w siebie i drugiego człowieka.

 

Słowa i ich odpowiedni dobór składający się na mowę mogą też fałszować rzeczywistość. Powodować nieprawdziwe jej postrzeganie i ocenę. Mogą też ją kreować tworząc nierealny i nieistniejący świat zewnętrzny oraz rządzące nim relacje i współzależności.

 

Ostatnie 25 lat to niestety w Polsce często okres przeinaczania rzeczywistości słowami i mową. Używania ich dla własnych celów i potrzeb, czyli celowe, nieadekwatne do pierwotnego znaczenia używanie słów oraz nadawanie im fałszywych konotacji. Są słowa zaklęcia, wytrychy, którymi określa się zjawiska lub ludzi przyjmując a’priori ich zabójczą moc niszczenia innych.

 

Zastanawiam się jak mocno trzeba nienawidzieć innych, jak mocno pragnąć politycznej lub ideowej śmierci, aby posuwać się do zabijania (nie fizycznego) ich odpowiednio dobranym słowem lub ich, tych słów zestawieniem, czyli mową.

 

Weźmy na przykład słowo wytrych: „antysemityzm”, rozumiany przez wielu jako postawa antyżydowska, gloryfikująca holocaust i dążąca do fizycznej eliminacji Żydów. Pomijam tu fakt, że „antysemityzm” został przez owych Żydów zawłaszczony tylko do własnego narodu, co jest jawnym i celowym zafałszowaniem znaczenia tego słowa. Bo przecież Semitami jest wiele innych narodów np. Arabowie… Nie to jest jednak istotne. Ważne jest używanie tego słowa w sposób perfidny, oszczerczy i dążący do „zabijania” (nie fizycznego, ale np. politycznego) innych. Jaskrawym tego przykładem jest prowokowanie niewystępującego antysemityzmu lub też określanie nim ludzi, którzy z owym nie maja nic wspólnego.

 

Ale powyższe to tylko jeden z przykładów. Bowiem słowo „antysemityzm” stało się dla pewnej grupy orężem tak rzeczywistym, jak i zupełnie nieraz alogicznym a nawet śmiesznym.

 

Bo czyż za antysemityzm można uznać np. mówienie prawdy i stwierdzenia faktów dotyczących niektórych Żydów? Czyż mówienie, że pani Prokurator Wolińska była zbrodniarzem i mordercą komunistycznym a jej przyjacielem był Leszek Kołakowski jest antysemityzmem? Czyż takowym jest stwierdzenie faktu, iż wielu Żydów było funkcjonariuszami komunistycznych służb bezpieczeństwa? Czy nie zgadzanie się na ponowne odszkodowanie (i to niezgodne z polskim prawem a także czyniącym z Polski odpowiedzialnymi za mordowanie Żydów w czasie II Wojny Światowej) za niemiecki holocaust jest właśnie antysemityzmem? Czy zastanawianie się nad historycznymi faktami (chociażby radością części Żydów z Sowieckiej okupacji polskich ziem) jest antysemityzmem? Czy wreszcie np. wskazywanie, że Adam Michnik to Aaron Szechter a Mariusz Walter to Moryc Szpigelbaum jest takowoż tym antysemityzmem? I na koniec (nie wyczerpawszy wszystkiego) czy bycie chrześcijaninem, katolikiem i polskim patriotą to też a’priori już przejawy antysemityzmu?

 

A teraz… czy nazywanie polskimi „niemieckich obozów koncentracyjnych” czy też fałszywe, ahistoryczne próby doszukiwania się odpowiedzialność za faszystowskie zbrodnie wśród Polaków i Polski przedwojennej nie jest antypolonizmem?

 

Innymi słowami wytrychami jest aborcja i eutanazja. Zamiast słów "zabicie nienarodzonego dziecka" używa się eufemizmów takich właśnie jak aborcja czy zabieg, a na "zabicie osoby starszej czy chorej" mówimy eutanazja. Na forum ONZ próbowano – na szczęście nieskutecznie - nawet oficjalnie przyzwolić na aborcję dążąc do określenia jej mianem zabiegu medycznego.

 

W polskich (nie-polskich) mediach zwolenników aborcji często określa się postępowymi, dążącymi do wolności i konieczności jej występowania dla kobiet. Mówi się o prawie do wyboru. Czy zabijanie innych może być prawem? Czy zabicie nienarodzonego w łonie matki nie jest tym samym co zabicie kilkumiesięcznego wcześniaka? Jan Paweł II, nasz Wielki Polak, już kilkanaście lat temu zauważył skalę tego zjawiska i w encyklice Evangelium Vitae napisał "Jesteśmy dziś świadkami deptania fundamentalnego prawa do życia wielkiej rzeszy słabych i bezbronnych istot ludzkich, jakimi są zwłaszcza dzieci jeszcze nienarodzone”. Czyż nie warto zastanowić się nad znaczeniem tych słów i próbować je zrozumieć logicznie i rzeczywiście takimi, jakie są?

 

Mógłbym wymieniać jeszcze wiele słów, którym w Polsce nadaje się fałszywe znaczenie, np.: „moherowość”, postępowość, europejskość… 

 

Pozostawiam to czytelnikom pod rozwagę i zastanowienie. Może jednak warto używać słów składających się na naszą mowę nadając im jednoznacznie prawdziwe znaczenie? Może warto – zanim wypowie się określone zabójcze dla innych słowa – wcześniej się zastanowić nad ich sensem i konsekwencjami? Może warto znaleźć w sobie ludzkie, zwyczajne sumienie będące m.in. jedną z immanentnych cech człowieczeństwa? Może warto przywrócić słowom ich pierwotne znaczenie, gdzie prawda jest prawdą a fałsz kłamstwem, dobo dobrem a zło złem, zdrajca zdrajcą a patriota patriotą, przestępca przestępcą a prawy człowiek właśnie takim... Po prostu świat, gdzie słowa znaczą to, co znaczą a mowa jest jednoznaczna i prawdziwa...

 

Warto o to walczyć, szaczególnie w przestrzeni publicznej (społeczno-politycznej)!

 

Pozdrawiam

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

 ]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/]]> kjahog@gmail.com

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (12 głosów)

Komentarze

po prostu daliśmy się sterroryzować. Najpierw poddał się Zachód a teraz to przypłynęło  do nas. Myślę, że powinniśmy częściej mówić o antypolonizmie, którego jest w przestrzeni publicznej coraz więcej, chociaż nie nazywa się go po imieniu.

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1

Szpilka

#1434814

Masz zupełną rację. Antypolonizm kwitnie na całym świecie a szczególnie w USA, Izraelu i ... Polsce (propagowany oczywiście nie przez genetycznych Polaków).

Pozdrawiam 

Vote up!
2
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1434817

Osobiście odnoszę wrażenie, że Polacy w swoim własnym kraju zachowują się jak mysz pod miotłą. Boją się spod tej miotły wyjść i chociażby pisnąć w obronie swoich wartości, nie mówiąc już o tupnięciu nogą. 

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1

Szpilka

#1434831

Staram się nazywać rzeczy po imieniu w swoim środowisku,rodzinie,wśród znajomych.Od tego czasu kontakty stają się coraz chłodniejsze..aż do awantury i zerwania znajomości włącznie.Nic to.Nie przestaję.

Ale to świadczy o tym,że najwiącej antypolonizmów spotyka się w Polsce,w polskim rządzie, u polskiego premiera i prezydenta,w polskich urzędach,szpitalach, rozgłośniach radiowych i tv.

Polska to  w dużej mierze twór teoretyczny.

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

Verita

#1434837

To wielka sprawa, by nasza mowa była jednoznaczna  (“tak-tak, nie-nie”) i prawdziwa (sprawiedliwość, w tym demokracja jako sprawiedliwość wspólnotowa są nadrzędne nad polityką, a jednocześnie dążą do prawdy, tego fundamentu prawości – nie tylko jednej z największych ludzkich wartości wyższego rzędu, ale i żądanej podstawowej cechy charakteru każdego człowieka, który zajmuje się polityką).

 

Parę rozważań na ten temat zamieściłem poniżej na blogu:  “Czy lewica ma prawo wtrącać się do polityki i w ogóle istnieć?”.

Bo „prawica” i „lewica” muszą być „jednoznacznie i w prawdzie” zdefiniowane, jak tylko na poważnie weźmiemy się za porządkowanie polityki.

 

Osobiście jestem za wielkim uporządkowaniem i ujednoznacznieniem świata naszych definicji tak, by nie kłamały, by w sposób uczciwy, nie mylący, nie oszkańczy nie „zatruty” podstępem i zdradą wyrażąły nie tylko prawdę o rzeczywistości minionej, o jej stanie obecnym, ale i o naszych INTENCJACH NA PRZYSZŁOŚĆ. Tylko tak możemy się jednoczyć dla wspólnych celów.

 

Media głwnego, faszystowskiego ścieku na usługach korporacji prywatnych, a nawet jako ich własność mają cele zupełnie odwrotne, więc i definicje podsuwają nam swoje, kłamliwe, nie pozwalające się jednoczyć, odnajdywać wspólnotę obywatelską, narodową, prawdziwie właścicielską w kwestiach dóbr wspólnych. Te wraże media chcą zniszczyć zwłaszcza naszą wspólną moralność – bazę wszelkiej aktywności społecznej i polityki.

 

Definicje muszą być prawdziwe i jednakowo rozumiane, bo  nie ma demokracji tam, gdzie jest tolerowane kłamstwo, a przez filtr sprawiedliwości, w tym demokracji przechodzi tylko prawda. To jest wrogie dzisiejszym korporacyjnym faszystom, bo faszyzm na kłamstwie samostanowionych praw kaduka stoi, na zalegalizowanym bezprawiu, na widzimisię totalitarnych kacyków [ stąd więc takie “modernistyczne” ataki na prawdę, dobro, czy moralność, stąd takie zachęty do demoralizacji i swawoli. Stąd też taka społeczna podatność na te wszystkie kłamstwa, bo ludzie nie znają definicji, a Wikipedia, czy temu podobne “encyklopedie” też kłamią.

 

To dlatego mamy takie kłopoty z demokracją, ze sprawiedliwością i z politykami, że nie stimy murem przy pradzie, w tym prawdzie wyrażonej w definicjach słów, że nie ma odpowiedniego nad tym nadzoru społecznego, jakichś ruchów narodowych, komisji czystości a zwłaszcza takich do obywatelskiego nadzoru nad mediami, nad całą prawdą wyrażaną w przekazie medialnym „na rynek publiczny”. To nie są sprawy, które można zostawiać jakiejś skorumpowanej „Etyce Mediów” – to musi być nasze, narodowe, właścicielskie – chodzi wszak o bardzo ważne dobro wspólne.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1434936