Znakomita lektura - "Następne 100 lat" George'a Friedmana

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Znakomita lektura, nie tylko dla lemingów. Główną zaletą "Następnych 100 lat" Georga Friedmana, prezesa i analityka Stratforu, nie są, wbrew pozorom, wątki prognostyczne lecz doskonałe analizy strategiczne i historyczno- gospodarcze dostarczające genialnej powtórki z historii globalnej, ujawniające dominujące trendy. Książka jest poświęcona, w połowie, analizom makrotrendów polityczno-gospodarczo-militarnych w skali globalnej i w ujęciu historycznym, które doprowadziły do wyłonienia się dominujących mocarstw. Książka jest znakomita - zwięzła i rzeczowa, dzięki temu, iż autor uwalnia się od prześladującej wielu analityków krótkowzrocznej perspektywy wąskoekonomicznej. Druga połowa ksiązki poświęcona jest scenariuszowi futurologicznemu, który niektórzy krytycy uznają, błędnie, za s-f, a którego zadaniem jest, jak stwierdza sam autor, nie dosłowna próba prognozowania lecz zilustrowanie pewnego sposobu myślenia o tym jak dostrzegane obecnie trendy i nowe, nieprzewidywalne zjawiska mogą wpłynąć na zmiany w skali globalnej i w aktualnym układzie sił. Autor nie rości pretensji do bycia prorokiem, bo cały czas podkreśla nieprzewidywalność wydarzeń.

Ksiązka narusza parę popularnych dogmatów i utartych sposobów interpretacji rzeczywistości np. w zakresie relacji łączących wolny rynek i interwencję państwa. Właściwie to obala dogmaty absolutnie wolnego rynku.
Nareszcie, po kilkudziesięciu latach czytania prasy krajowej i zagranicznej oraz masy innych publikacji zetknąłem się z tak zwięzłym i przekonującym opisem źródeł japońskiego cudu gospodarczego w II połowie w.XX, a następnie, będącego jego konsekwencją głębokiego kryzysu. Dowiedziałem się też, jakie są realne podstawy tak podziwianego obecnego gwałtownego rozwoju Chin, i co dziwniejsze, na jak wątłych przesłankach oparte są przewidywania przyszłej roli Chin jako supermocarstwa.

Wygląda na to,że większość opinii Georga Friedmana sprzeczna jest z obrazem stanu globalnej rywalizacji jaki prezentują nam media. Epoka amerykańskiej dominacji dopiero się zaczyna, a nie kończy, co zdają się sugerować potoczne opinie i to jest główna przesłanka teoretyczna, którą powinna uwzględniać polska polityka. W związku z tym interesujące są dla nas analizy Friedmana dotyczące stanu Rosji i prognozy co do tradycyjnych dążeń Rosji zapewnienia sobie bezpieczeństwa na teatrze europejskim, co bezpośrednio dotyczy Polski, krajów bałtyckich oraz Międzymorza.

Wobec takich danych nasuwa się pytanie - czy Plaforma, ta banda nieudaczników, jest mentalnie zdolna myśleć w kategoriach geostrategicznych i interesu narodowego na jakich opiera się Friedman i pracować nad scenariuszami nieuniknionej konfrontacji z Rosją ? Czy któryś z tych nieudaczników jest zdolny myśleć w sposób zbliżony do Friedmana ? Chowanie głowy w piasek nic tu nie pomoże. Platforma i związane z nią media zupełnie ignorują zagrożenia i odwracają od nich uwagę opinii publicznej , skupiając ją na wewnętrznych przepychankach z PISem. To by było nawet do przyjęcia, gdyby to była świadoma, uzgodniona decyzja w ramach scenariusza stawiania zasłony dymnej w grze międzynarodowej, obliczonej na wprowadzenie Rosji w błąd, ale nie sądzę by platformersi byli zdolni do tak subtelnej gry.

Książka Friedmana została opublikwana w r.2009 i od tego czasu możemy śledzić, czy te prognozy się sprawdzają, przynajmniej co do poczynań Rosji na europejskim teatrze działań. Rosjanie przejęli Bułgarię, pracują nad Serbią,a ostatnio próbowali zdestabilizować Rumunię w sposób dokładnie przypominający scenariusz jaki zastosowali w Polsce by wykorzystać Tuska przeciwko prezydentowi Kaczyńskiemu. W Rumunii też próbowali wykorzystać sprzecznośći między rządem a prezydentem. A w Polsce Rosjanie zastosowali znakomity manewr skłaniając Cerkiew prawosławną do pojednawczych kroków wobec polskiego Kościoła Katolickiego.

Pozwolę sobie postawić pytanie retoryczne - wyobrażacie sobie Państwo Prezydenta Komorowskiego i jego doradców deliberujących nad takimi kwestiami geostrategicznymi ? Bo ja nie.

Brak głosów