Hucpa z prognozami i wskaźnik dzietności

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Optymistyczne prognozy, którymi rytualnie epatują nas media i poddane ich obróbce lemingi nie mają żadnego sensu, bo jak mówi Roger Scruton, wskazany jest umiarkowany pesymizm, a ponadto, prognozowanie bez rzeczowej analizy realnej sytuacji kraju, stanowiacej bazę dla ewentualnych prognoz, nosi jedynie cechy szamańskich zabiegów. Popatrzmy w związku z tym na jeden taki wymowny jednostkowy sygnał wybrany z szerszego zbioru zjawisk.

Oto okazuje się, że Polska zajmuje 204 czy 205 miejsce na liście dzietności. Wskaźnik ten, jeżeli porównamy go z innymi typowymi wskaźnikami określającymi miejsce kraju na cywilizacyjnej mapie świata, okazuje się co najmniej zastanawiający z rozmaitych względów, bo albo jest odbiciem realnego stanu bytowania ludzi albo jest oznaką jakiejś nie do końca rozszyfrowanej paranoi. Bo przecież Polska nie jest tak biedna jak by to 205 miejsce na liście sugerowało. Więc na co ono wskazuje ? Opowiadam się za paranoją.

Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to efekt tego, że Polska i Polacy padli ofiarą d e k u l t u r a c j i , często dekulturacji rozmyślnej, która zakłóciła kompletnie procesy transmisji szeroko rozumianych wartości czy tradycji kulturowych, w tym relacje między pokoleniami czy relacje między płciami, nie mówiąc już o oczywistym kryzysie kształtowania indywidualnej tożsamośći jednostek. Ta dekulturacja to więcej niż oczywiste naruszenie polskiej racji stanu, którego promotorów należałoby po prostu powywieszać, bo utrata nienarodzonych pokoleń jest prównywalna z czystką etniczną.

Brak głosów