Dialogować w mediach czy na ulicy ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Mam przekonanie,że dyskusja n/t drugiego obiegu, choć ważna i ciekawa, nie dotyczy kwestii pierwszorzędnej. Najważniejszą bowiem rzeczą w państwie jest interes narodowy, a zatem należy ustalić jak ten wiąże się z moim osobistym interesem.

Powszechnie znane i stosowane jest pojęcie "korzyści utraconych" i chciałbym je tutaj przywołać i odnieść do kwestii politycznych i praktycznych. Nie podlega dyskusji teza,iż od r.1989 zarówno wskutek zaniedbań jak i celowych działań, ponieśliśmy, indywidualnie i jako zbiorowość, realne straty jak i to co właśnie możemy określić jako korzyści utracone. Obarczeni jesteśmy np. gigantycznym długiem w wysokośći ponad 20 tys.zł na głowę,łącznie z niemowlaka

Mam więc zarówno prawo moralne, jak i formalne związane z abdykacją i utratą legitymizacji przez władze państwowe, objawiające się choćby w kwestiach abonamentu radiotelewizyjnego czy śledztwa smoleńskiego, do osobistego egzekwowania długów i utraconych korzyści. Od kogo mógłbym egzekwować te wierzytelności, nawet z użyciem argumentu Kałasznikowa ? Tu trzeba zrobić pewne zastrzeżenie i wyraźnie stwierdzić,że ponieważ to państwo, jako mój reprezentant, dysponuje siłą i argumentami do egzekwowania długów i wcielania prawa, to z chwilą jego abdykacji władza działania politycznego i stosowania siły wraca do mnie jako do realnego suwerena. To jest chyba oczywiste i z tego należy wyciągnąć konkretne polityczne wnioski. Siły opozycyjne, z chwilą naruszenia ładu demokratycznego, z czym mamy do czynienia, nie mogą chować głowy w piasek i ograniczać się do rozpatrywania możliwośći organizowania drugiego obiegu i tworzenia niezależnych instytucji.Zadaniem nr jeden jest odsunięcie od władzy zdelegitymizowanej siły politycznej i kryjących się za nią mocodawców. To prawo jestw takiej sytuacji automatyczne. Nie widzę powodu, by dać z siebie robić frajera i płacić podwójnie by establishment mógł sobie uprawiać antypaństwową działalność.

I ten przekaz należy jasno, wyraźnie i permanentnie artykułować i kierować pod adresem establishmentu, że albo się reflektuje albo zderzy się z realiami i prawdziwym suwerenem a dyskusja,( której nie ma) przeniesie się z mediów, (w których jej nie ma),na ulicę. Bo ja nie mam powodu by tolerować stan niesprawiedliwośći czyli bezprawia. Za stan bezprawia odpowiadają konkretni ludzi w poszczególnych instytucjach i ich zwolennicy i nie tylko na papierze, ale własnym gardłem i majątkiem.

Wróćmy więc do podstawowego pytania - kto jest mi winien ? Rozejrzyjmy się wokoło po kręgach odpowiedzialności.
W pierwszym kręgu są media, ich właściciele, redakcje i dziennikarze - to oni faszerują nas fałszywym przekazem i wprowadzają w błąd.Najbardziej zasłużeni są ci z ulicy Czerskiej. Następni są politycy, którzy forsowali i wcielali w życie fałszywe projekty. Są wreszcie rozmaite płotki, wspierające tych złodziei, które nawet na tym forum okazują swoją złą wolę.

Warto by establishment i jego klakierzy poczuli się ostrzeżeni, żeby dotarło do nich,że tak dłużej być nie może,i że, co najważniejsze w obecnej sytuacji, brak obecnie takiego ruchu jak "Solidarność", który w latach 1980tych miał swój zdecydowany etos i gwarantował ówczesnym ludziom władzy spore bezpieczeństwo roztaczając nad nimi parasol. Ten parasol zadziałał raz i nie ma powodu by go ponownie otwierać a bez tego parasola może być nieprzyjemnie. Nie mogą też ludzie obecnego establishmentu liczyć na bratnią pomoc ze Wschodu czy Zachodu. Z tego wszystkiego widać wyraźnie,że ludzie establishmentu wykazują bardzo ryzykowną nieroztropność.

Dodajmy do tego,że ryzyko rośnie dodatkowo w związku z prowokacjami jakie organizuje Ruch Palikota. Mogą się one łatwo wymknąć spod kontroli, choć na razie są to happeningi i inscenizacje przypominające kabaret.Jak ktoś nie wierzy, niech przypomni sobie "Kabaret" z Lizą Minelli.

Na zakończenie uwaga metodologiczna a propos daialogu. Jako że mamy do czynienia z chamem, trzeba pamiętać,że z takim rozmawia się inaczej niż z normalnym człowiekiem.Na chama trzeba huknąć z góry, bo innego języka on nie zna i nie rozumie, i tę taktykę polecam całej opozycji, szczególnie pozaparlamentarnej. Niech więc opozycja przestanie występować wyłącznie w roli petenta lub ofiary.

Brak głosów