III RP, czyli „w domu wisielca nie rozmawia się o sznurze”

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 

 

 

 

 

To tytułowe, bardzo mądre powiedzenie sprawdza się w Polsce jak nigdzie na świecie.

Jest pewna liczba tematów tabu, których się u nas publicznie nie porusza, a „najwyżej cenieni dziennikarze”, w tym także i ci, którym tajniacy zlecili odgrywanie roli dziennikarzy śledczych, zachowują się tak, jakby w swoich kontraktach podpisali jakiś aneks z wykazem tematów i osób nietykalnych.

Ileż to trzeba się na ten przykład napocić, aby dotrzeć do informacji, że w 2010 roku, Putina w jego letniej rezydencji w Soczi odwiedzili, Leszek Miller, Adam Michnik i…uwaga, Andrzej Rozenek.

Obecność tego ostatniego może niektórych dziwić, ale już tłumaczę.

Rozenek to pupilek i prawa ręka Jerzego Urbana, który sterany wiekiem i podłym, niegodziwym żywotem, sam już w takich eskapadach nie uczestniczy.

O czym mogła tam debatować ta okrojona reprezentacja okrągłostołowych geszefciarzy?

Tego się oczywiście nigdy nie dowiemy, ale to przecież w 2010 roku pod krzyżem, któremu wojnę, jako pierwszy wydał Bronisław Komorowski, narodziło się to coś, co dzisiaj się nazywa „Ruchem Palikota”, a człowiek Urbana, czyli Rozenek, stał się niedawno posłem, o którego rozpoznawalność walczy dzisiaj zawzięcie zarówno TVN24, jak i Gazeta Wyborcza, dwie tuby nie do zdarcia, na usługach establishmentu III RP.

Ciekawi mnie również, dlaczego prasa, szczególnie ta kolorowa, nie opisze nam pięknej męskiej przyjaźni, jaka od lat łączy Bronisława Komorowskiego i Janusza Palikota?

Aż się prosi o okraszony pięknymi zdjęciami fotoreportaż w jakiejś „Gali” gdzie cała Polska mogłaby ich ujrzeć w pewnej leśniczówce w Lasach Janowskich, czy zasadzających się w Rosji na głuszca w towarzystwie panów z KGB. Gdzie dziennikarskie materiały z tylu wspólnych Sylwestrów tych nierozłącznych kumpli?

Zastanawia mnie też, dlaczego panowie, Latkowski i Pytlakowski, którzy nakręcili słynny film "Wszystkie ręce umyte. Sprawa Barbary Blidy", szumnie reklamowany w mediach i nawet dołączony w postaci płyty do tygodnika „Wprost”, nie zmierzą się z kolejnym tematem?

Chodzi mi na przykład o tajemniczą śmierć Andrzeja Leppera, który najpierw zażywa tabletki, troszcząc się o swoje zdrowie, a po chwili się wiesza.

Czy Lepper to nie jest barwniejsza i bardziej znana postać niż pani Barbara Blida? Czyżby jakimś dodatkowym zmysłem wyczuwali owi dziennikarze, że tym razem nie byłoby uroczystej premiery i pies z kulawą nogą by tego nigdzie nie wyemitował?

Dlaczego Tomasz Sekielski, ten, co to nie da sobie wmówić, jak się codziennie chwali, że białe jest czarne i na odwrót, nie weźmie na swoją mężną dziennikarską klatę tajemniczej śmierci Grzegorza Michniewicza, Dyrektora Generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska, którego to dzień przed Wigilią Świąt Bożego Narodzenia w 2009 roku znaleziono powieszonego na przewodzie od odkurzacza?

Czego dotyczyły sms-y, które ten wybierający się na rodzinne święta urzędnik państwowy, mający dostęp do najtajniejszych dokumentów i szyfrogramów, wysyłał w ten swój ostatni wieczór do Tomasza Arabskiego?

Śmiało, do dzieła panie „bezkompromisowy” dziennikarzu tropiący naprzemian Kaczyńskiego i Kościół Katolicki.

Najnowszym tematem, a właściwie jednym słowem, którego w „polskim domu wisielców” nie można dzisiaj wypowiadać bez narażenia się na kpiny i ataki jest słowo „zamach” zaś najstarsza tajemnica i jednocześnie rówieśnica III RP zwie się, „finanse Solidarności”.

Jak wiemy ten strumień milionów dolarów i marek zachodnich, płynących do opozycji był ściśle kontrolowany przez Biuro Koordynacyjne „Solidarności” w Brukseli, na którego czele stał gdański działacz związku, Jerzy Milewski, jak się później okazało komunistyczny agent, TW „Franciszek”.

W III RP robił zawrotną karierę i był ministrem stanu zarówno w kancelarii prezydenta Wałęsy jak i Kwaśniewskiego oraz szefował w BBN.

Takie hołubienia agenta zarówno przez postkomunę jak i „konstruktywna opozycję” nie dziwi zważywszy na jego bezcenna wiedzę. „Gdański desant” do dziś ma zresztą silną reprezentację nie tylko w rządzie Gdańszczanina Tuska, ale i w biznesie.

Zapewne owa wiedza Milewskiego zdeponowana u spadkobierców, pozwoliłaby na wyjaśnienie zagadki, skąd tacy biedni opozycjoniści, jak na przykład Bronisław Komorowski czy jego kumpel w martyrologii z ośrodka wypoczynkowego „Wilga” w Jaworzu, aktor Maciej Rayzacher, mieli na początku lat dziewięćdziesiątych dziesiątki tysięcy zachodnich marek, które zainwestowali w kontrolowaną przez WSI „kasę Palucha”?

Jak to się stało, że historyk z zawodu, Komorowski został przypisany na lata do MON, a jego kumpel i aktor, Rayzacher został tam dyrektorem departamentu? Jakież to ukryte kwalifikacje obu panów o tym zadecydowały?

Może też łatwiej byłoby nam zrozumieć, dlaczego wielu dawnych działaczy Solidarności, którzy w czynie społecznym i za własne prywatne pieniądze zwalczali komunę, klepie dzisiaj biedę, stanowi klientelę MOPS-ów, a nawet zbiera puszki po piwie na śmietnikach, podczas gdy inni pławią się w luksusach i grzeją w blasku fleszy i kamer?

Jaruzelski wiedział, co mówi grożąc, że dysponuje wiedzą, dzięki której „z niektórych głów mogą pospadać aureole”.

Dlaczego IPN oraz kwiat dziennikarstwa z Moniką Olejnik, Agnieszką Kublik, Czuchnowskim, Lisem, Sekielskim, Morozowskim i resztą tego „dociekliwego” towarzystwa nie podążają tym arcyciekawym tropem?

Wiadomo.

„W domu wisielca nie rozmawia się o sznurze”, zwłaszcza gdy grasuje w III RP ciągle bezkarny, zbiorowy samobójca, „Wiszatiel” i psychicznie niezrównoważony „syn ojcobójca”.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie

Brak głosów

Komentarze

"Warszawską" kupiłam, jak co piątek, ale jeszcze nie czytałam. W poprzedniej świetna, śmieszna i straszna relacja z ogłoszenia wyroku za Smoleńsk w 2042 roku. Pomysł przedni, ale oby się nie sprawdził.

A teraz nie całkiem a propos dobra wiadomość z ostatniej chwili, która chwilę temu usłyszałam zaraz po wiadomościach, mianowicie:

Liczba podpisów pod protestem w sprawie Telewizji Trwam dzisiaj po południu osiągnęła okrągły milion!!!

To jeszcze nie koniec, liczenie trwa nadal.

Vote up!
0
Vote down!
0
#221960

Dzięki za dobre wieści:)

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#221961

dziennikarze a funkcjonariusze.
Ich bieda polega na tym, że są osobami publicznymi, a twarz i nazwisko ma się tylko jedno.

Vote up!
0
Vote down!
0
#221979

doskonaly tekst! mam nadzieje, ze dorobimy sie w koncu dziennikarzy w tym kraju, a nie tylko funkcjonariuszy. mamy kilku w drugim obiegu, ale wiadomo, ze to zbyt malo. na poczatek zawsze cos. 10p.

Vote up!
0
Vote down!
0
#222039

Wielu dziwnych ludzi ma dziwne i niejasne kwalifikacje! Najnowszym przykładem jest fryzjer z Lublina, którego nieujawnione umiejętności, wystarczające do objęcia dyrektorskiego stanowiska znają tylko minister Mucha i jej boss - sam premier...

Vote up!
0
Vote down!
0

Jerzy Zerbe

#222065

"W tym kraju" jest około 1 mln konfidentów/utajonych funkcjonariuszy którzy wykonują polecenia tzw. służb które jak powszechnie wiadomo służą samym sobie i Bóg wie komu jeszcze za nasze pieniądze.

Odpowiedź, zatem brzmi: nie było polecenia/rozkazu aby się zająć sprawą Leppera czy Michniewicza. I to jest ich swoiste przyznanie się.

Vote up!
0
Vote down!
0

panMarek

#222071

to zwykle 100% kapuś.

Vote up!
0
Vote down!
0

panMarek

#222073

  Drodzy Forumowicze !

W nocy na naszym portalu zalogował się "dos6". To, co pisze o sobie w swoim "Profilu" jest BARDZO WAŻNE. Wpis ten według mnie jest rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Dlatego proszę, abyście skierowali się pod ten profil i zapoznali się z jego treścią.

Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#222126

Zaczął się Palikot.

Vote up!
0
Vote down!
0

ixi band

#222153