Gdy mama wywoziła go na spacer w wózeczku do parku, to nigdy nie była zaczepiana, przez przechodzących i inne mamy z wózkami. Nigdy nikt się nie zatrzymał, bu powiedzieć: - o, jaka śliczna dzidzia, lub, jaki fajny bobas.
W Jurusiu, wówczas tylko niemowlaku, już było coś odstręczającego, tak, że jeden rzut oka wystarczał, by się nie zatrzymywać i grzecznościowo wyrazić komplement.
Niemowlakowi...