Ową kwestię powiedziała właśnie jedna z bohaterek serialu „Tancerze”, który leciał w telewizorni. Nie wytrzymałem – nalałem sobie wina wiśniowego domowej roboty i usiadłem do klawiatury (człowiek pisać musi, inaczej się udusi).
Hmmmm… „Tancerze”, „Dom na rozlewiskiem”, „Londyńczycy” – obrazy i dźwięki służące do zapychania mózgu. Emocje w końcu trafiają celniej i mocniej niźli cięta riposta...