''Wyrafinowane okrucieństwo Czerezwyczajki nie darzyło tak łatwo życiem ani swobodą. Chociaż Roszkowski nie był winny, to przecież ukarano go niezwykłymi torturami moralnymi za to tylko, że był mężem antysowieckiej działaczki. Prawie co noc budziło go ze snu walenie do drzwi kolbami i wrzawa zmieszanych głosów:
- Wstawaj! Otwieraj!
Wpadała banda uzbrojonych żołnierzy, z czekistą na czele,...