Przyszło niedzielne popołudnie,
Słoneczko świeci - powiem cudnie,
U mnie jak zwykle - u komara,
Na klawiaturze?: bara-bara.
Komar, a raczej komarzyca,
To ona ludzkie szpeci lica
I jej bzykanie tuż za uchem,
Nie jest powagą i bezruchem.
Próżność duchowa - jej dwuznaczność,
Dopada ludzi małej woli.
Malując obraz Świata z ciernią,
Są poza miejscem, gdzie ich boli.
Budując swoje honoraria,
Plugawią...