Gdzie pochowali się wszyscy przewrażliwieni na punkcie wydatków publicznych salonowcy,
kiedy w 2013 roku gabinet Donalda Tuska, za pomocą różnego rodzaju księgowych sztuczek i manipulacji,
ukrył aż 31 mln zł deficytu, a rok później - 28 mld zł?!
Sam NIK (sterowany przez Kwiatkowskiego z PO) potwierdził, że ekipa Tuska
stosowała na masową skalę kreatywną księgowość, by nie pokazać opinii publicznej
oraz Brukseli prawdziwej wysokości polskiego deficytu.
Pytanie - dlaczego wówczas nie było histerycznych reakcji?