Sąsiedzi Rosji w obawie o bezpieczeństwo
Tezy z "Futurologia w wydaniu George’a Friedmana"
"Mocną stroną książki i chyba najmniej kontrowersyjną prognozą Friedmana jest rozwój sytuacji geopolitycznej w Rosji i jej sąsiedztwie. Amerykański analityk przewiduje, że druga dekada XXI wieku będzie okresem wielkiego powrotu Rosji na arenę światową. Federacja Rosyjska ponownie, jak to już niejednokrotnie zdarzało się w jej historii, wkroczy na ścieżkę ekspansji terytorialnej, zbrojnie podporządkowując sobie ościenne narody. Rosja będzie dążyć nawet nie tyle do podporządkowania sobie byłych państw WNP i wciągnięcia ich w swoją strefę wpływów, bo to zdaniem Friedmana już ma miejsce, ale wręcz będzie dążyć do podboju i aneksji co słabszych swoich sąsiadów. Zdaniem Friedmana do 2015 r. Gruzja i Ukraina zostaną podbite i wcielone w tej czy innej formie do Federacji Rosyjskiej, zaś w drugiej połowie przyszłego dziesięciolecia Moskwa będzie chciała zrobić to samo z państwami bałtyckimi. W tym celu Federacja Rosyjska zacznie wywierać olbrzymią presję na narody bałtyckie: ekonomiczną i polityczną, a wreszcie i militarną. Moskwa podburzy mniejszości rosyjskie w tych państwach, prowokując ich władze do ostrej reakcji, tym samym zyskując pretekst do inwazji. Chcąc rozbić NATO i powstrzymać szeroko rozumiany Zachód od pomocy Pribałtyce, Rosja zacznie kusić Niemcy i Francję owocną współpracą gospodarczą, lukratywnymi inwestycjami w Rosji, dostępem do cennych złóż i do wielkiego rynku itp., jeśli tylko Paryż i Berlin pogodzą się z pozostawieniem Litwy, Łotwy i Estonii na łasce Wielkiego Brata. Zdaniem Friedmana Francja i Niemcy na taki układ przystaną, nie chcąc umierać za Tallin czy Rygę, preferując zamiast tego przynoszącą spore dochody współpracę ekonomiczną. Niestety – wiele wskazuje na to – że Friedman może mieć tu rację, już dziś można bowiem mówić o zacieśnieniu sojuszu niemiecko-rosyjskiego, czego najlepszym przejawem jest budowa Gazociągu Północnego.
Friedman uważa jednak, że w latach 30. XXI w. Rosję czeka gwałtowne załamanie. Czas działa na niekorzyść Rosji. Owszem w najbliższych latach ceny surowców energetycznych będą rosnąć (jeżeli faktycznie dojdzie do izraelskiego ataku na Iran, to powiedziałbym, że nawet bardzo), jednakże w długim okresie czasu świat będzie odchodził od gospodarki opartej na ropie naftowej i gazie ziemnym. Prędzej czy później Federacja Rosyjska straci więc olbrzymie dochody płynące z eksportu tych surowców energetycznych i nie będzie w stanie zastąpić ich niczym równie zyskownym. Ponadto, Friedman podkreśla, że Rosję w najbliższych latach czeka gwałtowny spadek populacji. Już dziś każdego roku ubywa prawie milion obywateli Rosji. Ta tendencja się jeszcze pogłębi, gdyż obecnie w dorosłość wkraczają Rosjanie urodzeni w czasach niżu demograficznego. Jakby tego było mało, to w dodatku struktura demograficzna Federacji Rosyjskiej zmienia się na niekorzyść Rosjan – z roku na rok coraz większy odsetek ludności federacji stanowią narodowości nierosyjskie. Wiele z nich marzy o własnym niepodległym państwie. Wreszcie, agresywna polityka Rosji nie pozostanie niezauważona. Państwa sąsiadujące z Federacją Rosyjską w obawie o własne bezpieczeństwo zaczną się zbroić i zawiążą sojusz obronny.
I tu dochodzimy do tego aspektu prognoz Friedmana, który jest dla Polaków z pewnością najciekawszy. Otóż autor uważa, że na upadku Rosji w latach 20. XXI w. najbardziej skorzystają 3 państwa: Japonia, Turcja i Polska (sic!). Według George’a Friedmana te 3 państwa znacznie poszerzą swoje granice kosztem upadającej Rosji: Japonia na Dalekim Wschodzie i wschodniej Syberii, Turcja na Kaukazie i Przedkaukaziu, Polska na Ukrainie i Białorusi. Japonia już jest mocarstwem ekonomicznym i ma nowoczesne siły zbrojne, stąd też jej umiejscowienie w tym gronie nie jest niewyobrażalne. Turcja jest bez wątpienia najbardziej awangardowym islamskim państwem na świecie, z dynamiczną, mocno zdywersyfikowaną gospodarką opartą na przemyśle, a nie na wydobyciu surowców czy na eksporcie produktów rolnych, co jest przypadłością wielu innych państw islamskich. Tureckie siły zbrojne są całkiem nowoczesne, podobnie jak turecki przemysł zbrojeniowy. Już obecnie USA, Rosja i inne mocarstwa usilnie zabiegają o względy Turcji z tych czy innych powodów, co daje Ankarze dogodną pozycję przetargową. Tak więc faktycznie wiele przemawia za rosnącą rolą Turcji w polityce europejskiej i azjatyckiej w przyszłości. Natomiast umiejscowienie Polski w tym gronie jest najbardziej problematyczne, gdyż jak na razie trudno wymienić jakieś mocne atuty, którymi dysponuje Warszawa. Friedman rozumuje tak: kiedy Rosja rozpocznie ekspansję na Zachód (co ma nastąpić już za parę lat), wzbudzi to olbrzymie zaniepokojenie państw Europy Środkowo-Wschodniej. Gdy Rosja zacznie zagrażać suwerenności państw bałtyckich atmosfera w tej części Europy będzie wręcz bliska paniki. Polska zostanie postawiona przed wyborem: albo zgodzi się na ponowne wejście do rosyjskiej strefy wpływów, albo powie Moskwie „nie” i-"
całość:
http://www.polis.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=107&Itemid=55
Czas biegnie szybciej niż futurologiczne gdybania.
Jedynie Turcja pozostaje nadal niezależnym "Operatorem"-
Przypominam .
-Oni nie uznali rozbiorów Polski.
i mają czym bronić stanowiska.
http://www.youtube.com/watch?v=5sa3LQp08LI&feature=related
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1014 odsłon