Próbują zastraszyć ludzi Macierewicza.

Zastraszanie to klasyczne metody mafijne. Widać sporo analogii z czasami PRL-u. Odkąd Komorowski Bredzisław jawnie i w majestacie sprawowanego urzędu dopuścił służby mafijne do Belwederu, poczynają sobie one coraz śmielej. Widać mają nie tylko przyzwolenie, ale i pełną aprobatę dla swoich działań. Wiedzą dobrze, że w razie czego, sprawujący urząd prezydenta będzie ich bronił i pewnie w razie czego swoim hrabiowskim ciałem zasłoni. Przecież tyle im zawdzięcza!

Z drugiej jednak strony, coraz agresywniejsze działania świadczą o panice i poczuciu niepewności. Mafia czuje, że w Polsce coś się obudziło. Coraz więcej Polaków przejrzało na oczy i widzi, że król jest nagi. Pamięć o prezydencie Kaczyńskim nie umarła, ale żyje coraz intensywniej i już nie da się jej przykryć medialnie, ani posprzątać nocą, choć i tamte służby (w usłużnych mediach) i te, z Krakowskiego Przedmieścia starają się utrzymać za wszelką cenę "porządek".
Budzi się w ludziach sprzeciw wobec wizji katastrofy finansowej, braku poczucia bezpieczeństwa, masowego zubożenia i obnażonego kłamstwa. Ten bunt narasta, a jego apogeum oznacza ruchy tektoniczne o wysokiej skali i narodowe tsunami, które, daj Boże, może z korzeniami wyrwać, zmieść z powierzchni czerwoną mafię.

Trzeba wszystkie przypadki zastraszania nagłaśniać w mediach, kolportować pomiędzy internautami, organizować protesty, wspierać w każdy możliwy sposób tych, których mafia wzięła na cel. Tyle jesteśmy im winni.
Kto wie, może być i tak, że kiedyś sami możemy potrzebować pomocy...

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Asystent-Macierewicza-zastraszany,wid,13230756,wiadomosc.html?ticaid=1bf58

To ważny temat, pełna dyszka.