Jak zachód szybko zapomniał o ofiarach ataku gazowego w Syrii.

Obrazek użytkownika Bibrus
Artykuł

Znakomite opracowanie tzw.kwestii Syryjskiej w wykonaniu pana Bogusława Jeznacha.

Nikczemność i egoizm "cywilizowanego świata zachodu"przypomina,poprzez jego działania i zaangażowanie w Syrii,to czego Polska doświadczyła po niezrealizowaniu międzynarodowych umów i traktatów w 1939 roku.

"Nie widać końca syryjskiej wojny domowej. Chociaż armia rządowa odnosi ostatnio spore sukcesy, rebelianci pozostają groźni, choć mają także wewnętrzne problemy. Zwłaszcza na froncie północnym. W Syrii toczy się kilka wojen równolegle. Na głównym froncie walczy armia rządowa z rebeliantami, ale na bocznych walczą rebelianci między sobą, głównie jedni dżihadyści przeciw drugim o dominację, następnie islamiści przeciw umiarkowanym, a dodatkowo część rebeliantów także z Kurdami. Kulla diddu kull (wszyscy przeciw wszystkim) jak mówią Arabowie. W tej sytuacji nikogo nie dziwi, że armia rządowa osiągnęła już nad nimi przewagę na taką skalę, że mówi się iż w syryjskiej wojnie domowej nastąpił przełom. Moim zdaniem mówi się to jednak za wcześnie. Tzw. „umiarkowani”, prozachodni rebelianci z wcześniejszej opcji świeckiej są załamani i w sensie wojskowym najbardziej zdemoralizowani. Pośpieszyli się ze swym powstaniem na zamówienie z Zachodu, licząc że przy wsparciu NATO i płynących stamtąd wielkich pieniędzy szybko obalą Assada i dorwą się do władzy pełnej profitów i apanaży. Każdego obserwatora musiał przecież wtedy, na początku, zaskoczyć rozmach i gwałtowność przygotowanego powstania, które wybuchło wszędzie niemal jednocześnie. Niektórzy widzą w tym od początku rękę zawodowych strategów i logistów z zewnątrz. Do walk przeciw Syrii włączono wtedy najemników i ochotników rekrutowanych na zewnątrz pośpiesznie, gdzie popadnie, często zwykłych kryminalistów. W saudyjskich więzieniach ochotnikom na front syryjski zaoferowano wolność. W walkach przyjęto katastrofalną dla wszystkich strategię: siać terror i zniszczenie, aby wywołać powszechną niechęć ludności do władz i Assada: skoro nas nie chroni, to niech odejdzie, a wtedy może będzie spokój. To się jednak zupełnie nie udało. W miarę upływu czasu i ponoszonych porażek ujawniły się wszystkie braki moralne tego założenia i jego zwolenników. W dużej mierze to właśnie na skutek korupcji, bratobójczych waśni, okrucieństwa i gorszących zachowań, dużo większą popularność szybko zdobyły formacje silniej motywowane religijnie, niby trochę bardziej moralne, ale za to bardziej bezwzględne i fanatyczne. I tak jest w Syrii do dziś. Rebelianci to z grubsza dwie kategorie: (1) rebelianci prozachodni, w dużej mierze dezerterzy z armii, bardziej świeccy i motywowani materialnie; (2) islamiści, motywowani religijnie. Do tego dochodzą Kurdowie, którym właściwie Assad nie przeszkadza i którzy walczą tylko o swoje – o kurdyjskie państwo w przyszłości. Rebelianci prozachodni liczyli jeszcze bardzo na to, że uda się im gruba prowokacja z sarinem w damasceńskiej Ghucie 21 sierpnia i że spowoduje ona masowy atak lotniczo-rakietowy wojsk NATO na siły Assada, po którym będzie można łatwiej podjąć pełną ofensywę na Damaszek. Kiedy jednak Rosja i Assad dogadali się z Zachodem i za cenę wydania broni chemicznej armia syryjska uniknęła tego ataku, rebelianci zostali na lodzie (ciekawe, że nikt już nie docieka dalej, kto dokonał chemicznej prowokacji w Ghuta. Widać, że skoro nie udał się pretekst do napadu na Syrię, to śmierć 1300 cywilów przestała nagle być ważna). Ustaje także dopływ broni z Zachodu dla „umiarkowanych” i zmieniły się priorytety mocodawców, którzy teraz bardziej skupili się na Iranie. Główny front rebelii – wzdłuż tureckiej granicy na północy - zaczął pękać, zwłaszcza gdy armia, przedtem przyczajona w obawie przed zmasowanym uderzeniem NATO, teraz wyszła, zebrała siły i rozpoczęła ofensywę. Dodatkowym ciosem dla rebelii na północy jest śmierć Abdulkadera Saleha, naczelnego dowódcy polowego umiarkowanie islamskiej formacji Liłła at-Tauhid (Brygada Monoteistów) i jednego z najważniejszych przywódców rebelii, który trzy dni temu zmarł w tureckim szpitalu, z ran odniesionych po ataku lotnictwa sił rządowych na pozycje rebeliantów w okolicy Aleppo. Jego śmierć dodatkowo załamuje morale rebeliantów, których kontrofensywa armii rządowej wspieranej przez szyicki Hezbollah, po zdobyciu miasta Safira ponad dwa tygodnie temu, wyparła ostatnio z większości pozycji wokół Aleppo, a w dwóch miejscach odrzuciła poza granicę turecką zadając im ciężkie straty w ludziach i sprzęcie. Szwedzki znawca syryjskiej opozycji Aron Lund uważa, że jeśli rebelianci na północy szybko się nie zjednoczą, armia wkrótce wyprze ich ze wszystkich miast. Mówi się tam o tym coraz więcej, ale na razie tylko mówi. Obecnie najcięższe walki toczą się właśnie na północy w rejonie Aleppo, a także w samym mieście. Najsilniejsza z północnych formacji, powiązana z al- Kaidą, a więc najbardziej skrajna organizacja o nazwie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu, znana pod angielskim skrótem ISIS, poczyna sobie coraz bardziej zuchwale. Ponieważ ze względu na swój nieprzejednany fanatyzm nie nadaje się ona do koalicji z innymi grupami, toruje sobie drogę siłą. To ona jako pierwsza starła się krwawo z Kurdami, a następnie zadarła z innymi grupami, w tym także z Liłła at-Tauhid. W starciach takich ISIS chodzi zwłaszcza o kontrolę przejść granicznych z Turcją, ponieważ jest to źródło największych dochodów z przemytu oraz możliwość przechwytywania broni przysyłanej innym grupom. Z tego jednak powodu zarówno Zachód jest dużo mniej skory do słania dalszej pomocy, a zwłaszcza broni, jak też i Turcja przed takim gościem uszczelniła granicę po swojej stronie. Kontrolując bowiem przejścia graniczne i traktując je jako źródło dochodu, ISIS już dopuściła się wielu zatrzymań i samosądów m.in. wobec cudzoziemców, którzy ją najbardziej denerwują: dziennikarzy, pracowników organizacji humanitarnych i liberałów różnej maści. Mniej fanatyczni rebelianci nie wiedzą jak mają reagować. Liłła at-Tauhid chciała za wszelką cenę uniknąć bratobójczej walki i pod naporem ISIS jeszcze we wrześniu Saleh wycofał się z granicznego miasta Azaz na północ od Aleppo oddając je rywalom. Inne grupy stawiły jednak opór. 16 listopada w hotelu w tureckim mieście Antakya (starożytna Antiochia!) dziennikarzom zachodnim, którzy nie mają już odwagi przechodzić przez granicę do Syrii, pokazywano zrobione telefonem zdjęcia sześciu zabitych bojowników jednej z grup, która postawiła się rywalom z ISIS w prowincji Latakia. Resztki „umiarkowanych”, którymi formalnie dowodzi Selim Idriss, generał, który zdezerterował z armii Assada licząc na karierę pod skrzydłami Zachodu, stoją w rozkroku. W praktyce mają do wyboru wkrótce przyłączyć się albo do ekstremistów na północy spod znaku al-Kaidy, czyli w praktyce do ISIS, albo do salafistów na południu, którym patronuje Arabia Saudyjska i naftowe kacyki znad Zatoki Perskiej. Żaden z tych kierunków nie budzi jednak zachwytu i raczej nie będzie miał poparcia z Zachodu, o które „umiarkowanym” najbardziej chodziło. Większość z nich marzy więc o tym, aby czmychnąć z frontu póki pora, licząc na to, że jeszcze gdzieś dostaną azyl. Generał Idriss, o którym też się po cichu mówi w tej konwencji, ma już wprawę w dezercji, więc mógłby spróbować jeszcze raz… "

 

Źródło:

http://jeznach.neon24.pl/post/102256,rebelia-przeciw-rebelii

Brak głosów

Komentarze

Ale czy znakomite?
Obama finansuje Al-Kaidę, nie od dziś, w Libii i Egipcie obalono w miarę liberalne rządy i wprowadzono islamskich ekstremistów, a co za tym idzie, chaos, walki i niepewność, a więc najwyraźniej Zachodowi nie chodzi o umiarkowane rządy a o totalną destabilizację regionu, po to, aby łatwiej można doknywać rozboju.
Nie można dochodzić kto otruł cywilów, bo mogłoby się okazać, że to któryś z przyjaciół, bo była to przecież dobrze wypróbowana operacja fałszywej flagi, na którą jednak tym razem nikt się nie nabrał.

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#416691

wg.bibrusa,pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Ar­mia ba­ranów, której prze­wodzi lew, jest sil­niej­sza od ar­mii lwów pro­wadzo­nej przez barana."

#416702