Szewczak: "Krzyżacy" III RP
Krzyżacy umocniwszy się w swych komturiach na Mazowszu w Wielkopolsce i Pomorzu ruszyli wielką ławą, a wyprawę na Dolny Śląsk, gdzie całkiem niespodziewanie doszło do srogiej potyczki spiskującego od dawna Brata Mistrzowego - Schety znanego z licznych podstępów, zasadzek i z tego, że nie brał jeńców z Komturem Protasem, który to dzięki zdradzie i zaprzaństwu najemnych knechtów i jurgieltników srogo opłacone zwycięstwo odniósł.
Gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska, Poleciała by ja za Grzesiem do Śląska. Usiadła by ci ja na Śląskowskim płocie Przypatrz się Grzesiulku ubogiej sierocie.
Ale pozwoleństwa i rozkazy z Malborka nie nadeszły. Bunt w szeregach krzyżackich zafrasował wielce nie tylko uczonych w piśmie i kłamstwie dworzan i pachołków z Czerska, ale i samego Wielkiego Mistrza - Donalda Okrutnego, który nocą zwołał Wielką Radę Rycerstwa Teutońskiego na zamku w Ujazdowie. Po wielogodzinnych nocnych knowaniach, tym razem nie używano życia obficie, jak to onegdaj bywało w zwyczaju. Szkockiej Okowity nie nadużyto, nie było ucztowania i wspólnego palenia cygar. Postanowiono ogłosić chwilowy pokój pomiędzy Braćmi Krzyżackimi, jeno tylko kilku pomniejszych knechtów dolnośląskich, co zdradę i spisek uradzili i w szeregach zbrojnych towarzyszy partyjnych podjęli na chwilową banicje skazano. Wielki Mistrz Dolnald von Zopott swary nakazał przerwać i wykopane już wilcze doły chwilowo zasypać. Surowo upomniał rycerstwo zakonne, spod błękitno-pomarańczowych chorągwi, że do wielkiej wojny gotować się trzeba. I choć sam wielki mistrz pieczęć rozejmu położył, co heroldowie z bratniej komturii TVN-u ludowi prostemu ogłosili, to strach i niepewność wśród zwykłych knechtów i rycerstwa PO-nura zapanowała.
Wielki Mistrz wielokrotnie przypominał, że "polskość to nienormalność" oraz że słowiańszczyzna nie całkiem jeszcze pobita, bronić się zamierza, po lasach i moczarach zbrojnych zbiera. Wyspy oporu jeszcze nie wszystkie zdobyte, jeszcze się ostały Toruńskie Wały, duch słowiański odradzać się począł, a prosty lud Lechitów wspierany czynem zbrojnym, dzielnego Grzegorza z Bierczy i zawołaniom Jarosława Krótkiego po ocalałych siołach do oporu wzywają. Toć przecie nie wszystkie jeszcze dobra, obsiane pola, młyny, spichlerze i gorzelnie w krzyżackie ręce poszły, czy w arendę puszczone zostały.
Przewielebny Paweł z Grasiowa przemówił do krzyżackiej drużyny w te słowy: Czas swary i kłótnie wśród braci zakonnych na później odłożyć gdy coraz bardzie zajadły lud u bram staje i sprawiedliwości za swe wieloletnie krzywdy domaga się.
PS. Pamflet w dość swobodnej interpretacji Krzyżaków Sienkiewicza.
Janusz Szewczak
[fot.wikimedia]
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 599 odsłon