Polacy Inspirują: Tadeusz Krwawicz – rewolucjonista światowej okulistyki
Na zaćmę cierpi około 20 mln ludzi na całym świecie.
Stanowi ona najczęstszą przyczynę ślepoty wśród ludzi (ok. 48% wszystkich przypadków),
a jej leczenie jeszcze 60 lat temu było nie lada wyzwaniem.
Do nierównej walki z tą chorobą stanął Tadeusz Krwawicz– profesor medycyny, syn rusznikarza,
człowiek, który studia łączył z pracą w kopalni, a 20 lat później stworzył w opuszczonym mieszkaniu w Lublinie
najlepszą klinikę okulistyczną na świecie.
Zachodni naukowcy nie wiedzieli, czy to wariat czy geniusz
. Po przeprowadzeniu pierwszych operacji nie mieli już żadnych wątpliwości.
Link:
http://jagiellonski24.pl/2017/10/28/polacy-inspiruja-tadeusz-krwawicz-rewolucjonista-swiatowej-okulistyki/
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1185 odsłon
Komentarze
Niewirzący powiedzieliby : szczęśliwy przypadek,
31 Października, 2017 - 15:25
my, ludzie wierzący mówimy: ręka Pana Boga.
Pozdrawiam Serdecznie
Apoloniusz
Apoloniusz
31 Października, 2017 - 17:04
Przypadków to ja nie dostrzegam
Bo na Bogu tylko polegam
Pozdrawiam serdecznie
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Właściwie - de mortui nil, nisi bene,
8 Listopada, 2017 - 17:07
ale - trochę inaczej wyglądała historia prof. Krwawicza od tzw. "środka".
Przede wszystkim - klinika nie powstała w "opuszczonym mieszkaniu", tylko w dużej willi. Willa była duża, luksusowa. Ciekawe, czy przypadkiem nie znajdą się dziś jacyś "spadkobiercy" z żądaniem rekompensaty.
Natomiast prof. Krwawicz miał nie tylko ten jeden talent. Wśród różnych talentów była np. umiejętność przegrywania w karty z "właściwymi" osobami. Albo - talent znalezienia córce odpowiedniej "przyjaciółki" i umiejętność wybrania "odpowiedniego" prezentu imieninowego dla przyjaciółki. Ze "zrozumiałych względów" - prezentem dla nastolatki był... samochód.
Dodam, że z przyszłym profesorem miałam (nie)przyjemność zetknąć się osobiście. Jako ośmioletnie dziecko, w grudniu 1949, na krótko przed Bożym Narodzeniem doznałam urazu (skaleczenia) rogówki. Wraz z Mamusią, rano, poszłyśmy do Kliniki. W poczekalni - tłum, wielu wieśniaków, z jakimiś pakunkami, koszami. Nie było żadnej rejestracji ani "kolejki". Doktor wychodził z gabinetu i sam wybierał kolejnych pacjentów. Po długim oczekiwaniu (a oko bolało) - Mamusia głośno upomniała się o przyjęcie dziecka. Nie powiem - zostałyśmy poproszone do gabinetu gdzie otrzymałam opatrunek, a pan doktor "był uprzejmy" pouczyć Mamusię, że nie powinna histeryzować. Dodam, że 31 grudnia wyjechaliśmy z Lublina do Wrocławia, a tam powtarzało się zapalenie rogówki, do którego doszło jeszcze zapalenie brzegu powiek (podobno przewlekłe, nieuleczalne!). Leczona byłam ambulatoryjnie w Klinice Okulistycznej, gdzie podejście do pacjentów było całkowicie różne od tamtego, "lubelskiego". Na zakończenie dodam, że w pewnym momencie - zostałam uleczona i powinnam uznać to za cud i łaskę - dobrowolny dar Boski. Ale - to już inna historia.
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska