Wczoraj po raz kolejny dane nam było oglądać dantejskie sceny na kolei. Pociągi znowu przyjeżdżały za późno, mimo że nie było mrozu ani wielkich śnieżyc. A jak już przyjechały, to okazywało się, że jest za mało wagonów. Ludzie wsiadali do wagonów przez okna, jak ostatnia dzicz, w wagonach natomiast stali w korytarzu lub w ubikacji, ściśnięci jak bydło.
Po raz kolejny były przeprosiny, kajanie się...