|
12 lat temu |
Re: Ogólnoświatowa akcja ratowania polskiej demokracji - akcji b |
Dobra, zaraz mnie będziecie mogli zacząć krzyżować.
I zaznaczam, to są moje prywatne opinie.
Od paru już lat źle, organicznie, reaguję na słowo demokracja, nie mówiąc już o sytuacji, kiedy tej demokracji trzeba "bronić".
Ustrój jak ustrój...
Ale już tyle osób perfidnie sobie gębę tymi wartościami demokratycznymi wycierało skrzyżowanymi z praworządnością, że aż słuchać hadko. Demokratycznie to, demokratycznie tamto...
Po pierwsze to demokracja, jako taka, jako forma ustroju, żadną, ale to żadna świętością dla mnie nie jest.
Jakbyśmy mieli monarchię oświeconą, to wszyscy ci panowie zapewne walczyli z jej imieniem na ustach.
Ale dobra, mamy sobie demokrację - ok.
Trochę mi się tylko wartość tego słowa zdewaluowała. Za dużo różnych Wałęsów, Geremków i innych Michników tym terminem szermowało.
Demokracja, raz jeszcze powtórzę, to tylko ustrój, zbiór zasad - NARZĘDZIE. Narzędzie za pomocą którego obywatele mogą wpływać na to jak wygląda nasza Ojczyzna. Wybierać władze - między innymi.
Ale CELEM, celem nie jest służba demokracji jako takiej. Celem jest to, aby obywatelom tego kraju żyło się jak najlepiej, abyśmy mogli z Polski być dumni, aby rządzili nami przyzwoici, uczciwi ludzie. Zapomnieliśmy chyba wszyscy trochę - że to o TO chodzi.
Są wartości ponadczasowe, wartości etyczne. I tu nie ma co dyskutować - bo o czym?
Ale są też rzeczy ważne tylko doraźnie, środki.
Nie wynośmy ich na ołtarze, jako wartości same w sobie, bo to szaleństwo.
Gdyby rządził nami oświecony monarcha Kajetan I i rządził dobrze - wtedy takim narzędziem byłaby monarchia, a raczej jej instytucje i cały system. Tak? No, tak.
Dodatkowo jaka ta demokracja (??? - czy to w ogóle zasługuje na to określenie, to co mamy, formalnie rzecz biorąc mam wątpliwości) w Polsce jest - sami widzimy. Kulawa.
Ok, to była część teoretyczna.
A praktycznie, w danej sytuacji to grupa NE powinna się upominać o to, że PRAWO zostało złamane. Drobna, ale istotna semantyczna różnica.
Prawo też żadną świętością nie jest, bywa dobre, złe, lepsze lub gorsze. Ale powinno być przestrzegane, bo jest niejako fundamentem funkcjonowania państwa. Jeśli, oczywiście jest dobre, ale zakładamy, roboczo, że jest.
Tak lepiej i tak prawdziwiej.
Tylko jedna rzecz, zauważcie o co to kruszenie kopii.
Przecież... dla 99% ludzi, którzy prawnikami nie są cała ta sprawa jawi się jako niezgodność, co najwyżej, proceduralna.
Bo popatrzyli na nieczytelne bazgroły, powiedzieli, że tak nie może być, ale Sąd, z kolei, powiedział, ze może być nie czytelnie, ze tylko PESEL istotny....
Aha!
A teraz przygarnęli pod swoje skrzydła innych, którzy się nie zarejestrowali i dalejże.
No pięknie, formalnie to może i mają rację.
Tylko, ze formalizm...
Jak myślicie, ileż to procent dostaliby kandydaci NE?
20? 15?
A może raczej coś koło 1% maksimum?
To, co by ich obecność na listach wyborczych zmieniła?
Niby nic.
Ale odrobinę jednak tak.
(teraz ukłon w stronę Eski, nauczyła mnie powtarzać jedną mantrę i będę to robił, bo ludzie nie wiedza).
W Polsce, przy obecnym systemie liczenia głosów, partie, które nie mają minimum 5% głosów do Parlamentu nie wchodzą.
To wszyscy wiedzą, nie?
Ale już nie wszyscy wiedzą, ze te głosy nie "idą do kosza".
Są - proporcjonalnie - "dodawane" partiom które jednak weszły, z preferencją tych, które dostały największe poparcie.
Obrazowo. Około 10% oddanych głosów (Tak!) idzie na partie, które nie przekroczyły progu. (od lat tak jest!, sprawdźcie)
W związku z powyższym wystarczy w wyborach dostać ok. 46%, ŻEBY MIEĆ WIĘKSZOŚĆ W SEJMIE.
Aha, czyli im więcej kanap czy kozetek partyjnych na liście tym SILNIEJSZE są potem najbardziej popularne ugrupowania. Tak? Tak.
Podoba się Wam to? Mnie nie.
Tak się składa, ze ordynację i system liczenia znałem już od dawna (a uwierzcie mi ponad 50% Polaków tego nie wie!), ale przeraziło mnie to, że aż 10% oddaje głosy właśnie na małe partie bez szans.
Fajna ta nasza DEMOKRACJA, nie?? :p
[dobra sarcasm mode off, nie o to chodzi]
_____________________________
To podsumujmy.
Jakie towarzystwo zalęgło się na NE pisałem wcześniej - i, zapewniam was, bardzo oględnie ich opisałem. Wejdźcie, zobaczcie, jak nie wierzycie.
Zero zaufania mam do nich.
Czyli - "pomysłodawca" protestu lewy.
A czemu ten cały proces ma służyć, to już sobie dopowiecie sami, przecież Np czytają inteligentni ludzie.
______________________________
Jeśli ktoś, komu ufam, napisze mi tutaj: "mam chore dziecko, może pomógłbyś przy zbieraniu pieniędzy na operację", albo "czy nie rusza cię, że opluwają nas Polaków, robią sobie kpiny z naszych patriotycznych tradycji" - zrobię co będę mógł i ile będę umiał.
Bo to (i inne też) są dla mnie rzeczy istotne.
Walczyć w imię demokracji, kruczków prawnych, w szemranym towarzystwie (z szacunkiem dla Tych, którzy robią to w dobrej wierze, oczywiście) nie będę!
Chyba, że Wam pewne rzeczy nie przeszkadzają: to wtedy my"pisuary", "żydzi", "matoły", "zwolennicy bandy czworga", "prowokatorzy", "udawani katolicy". "agenci" - poprzyjmy razem protest NE. To są - cytaty- te cenzuralne- z NE. Nikomu tam taki styl nie przeszkadza.
_______________
Oczywiście to co pisze ma jeden "flaw", skazę.
Złożę broń wobec argumentu "dura lex sed lex" i praworządnej argumentacji, że prawo, tak czy inaczej, musi być przestrzegane.
Złożę broń, nie będę dyskutował, bo to już kwestia światopoglądu, ale się nie zgodzę.
Są dla mnie rzeczy bardziej fundamentalne.
Nie wybiorę się z Czyngis-chanem na wyprawę w celu oswobodzenia uciskanych przez monarchę, powiedzmy, Węgrów.
Dla ich dobra, bo ich prawa konstytucyjne są łamane.
bo, najprawdopodobniej, Czyngis-chan mnie po drodze skróci o głowę, jak zobaczę praktykę jego działań, albo sam schamieję tak, ze mi już piramidy odciętych głów nie będą przeszkadzały.
@Dixi
No piszę długo i kwieciście, bo mam wrażenie, że nie wszyscy wiedzą what's up z NE.
|
|
Ogólnoświatowa akcja ratowania polskiej demokracji - akcji blogerów cd. |
|