Komentarze użytkownika

Kiedysortuj rosnąco Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Re: Ciocia Aniela ma problem. - Czyżby, a może tam jest zamiar ? Wiele starszych ludzi w niemczech sprzedało w ostatnich latach swoje jednorodzinne domki - opuszczone, bo dzieci znalazły pracę w miesicie odległym o setki kilometrów - i przeniosło się do super taniego ale mimo to o wysokim standardzie życia Görlitz. Miasto, tanio, teatr, kultura, blisko do lekarza... sprawiły ten cud. A stamtąd, dalej na wschód już nie jest daleko - kilka kroczków na drugi brzeg Nysy - żeby tylko standardy życia się jeszcze wyrównał.... Tę grupę można wspaniale wykorzystać - przyjmuję teraz rolę pani Anieli - w ramach nowej polityki dotyczącej dawnych ziem utraconych. To już nie koniecznie jakaś tam inne .., ale zwykły rachunek ekonomiczny może decydować od którego momentu i dla kogo będzie się opłacało żyć na starość w czystej biologicznie, jeszcze nie tak skażonej tak chemią lat 70 i 80'tych i później, Polsce. Znane są utarczki przestraszonych nadmierną liczebnością prywatne posiadłości Niemców w Hiszpanii. Dla tych ostatnich to ciepło, tanio, no i te plaże, morze ... itp Wg znanego lekko lewicowego publicysty - znanego ze swojego nie do końca szczelnego pod względem politycznej poprawności stylu Henryk M. Broder - "łączna wartości i powierzchnia prywatnych posiadłości niemieckich poza ich krajem jest większa od tych które na wschodzie utraciła w wyniku II wojny światowej" (źródło).   Ten kto ma kasę - ten kupuje i ma, jest właścicielem. Wojna ekonomiczna przełożona na pewną formę kryptowojny imperialnej prowadzonej w ramach spontanicznie powstających na fundamencie ekonomi procesów decyzyjnych zwykłych, może nie aż tak zwykłych, bo z odpowiednią kasą - obywateli. Emigrujący Niemcy za granicą, w przyszłości to na pewno potencjał, i wymówka.. pardon powód do wywierania wpływu na obronę i reprezentację ich partykularnych i innych interesów przez, jakże by inaczej, rząd niemiecki. Na dann, alles klar? PS. Tu dodam często powtarzane w niemczech przysłowie: "Geld regiert die Welt." / Światem rządzą Ci co mają kasę. Ciocia Aniela ma problem.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu kolegi Triarusa Oswalda kolegi Triarusa Oswalda Spenglera, który ...  "Ich prawem jest mieć obowiązki wobec kraju" ... Jest to zupełnie inne podejście od tego, czym bombardowany jest młody człowiek. To jest wg mnie główny problem - "to czym bombardowany jest młody człowiek.". Takie organizacje zankomicie ułatwiają formowanie się i orientację, znalezienie punktów orientacyjnych na całe życie które są oparte na prawdziwym doświadczeniu gospodarce, finansach, a nie na medialnej wojnie dezinformacyjnej lub na teoriach. Osoba młoda, krytyczna, aby mogła się zorientować, co się tak naprawdę dzieje, kto rządzi, dlaczego i jak mogło do tego dojść ... nie ma łatwej pracy - a szanse są wielkie że się zniechęci. Mi zajęło mi to ponad 1,5 rok, intensywnego codziennego wysiłku. Owszem przyznaję,  jestem chorobliwie sceptyczny wobec prawie każdej nowej informacji, a nieznane mi i niezweryfikowane źródła informacji, wielokrotnie sprawdzam i może dlatego tak długo to trwało. Ciekawe z czasem mogłem zauważyć jak pomocne są te źródła, w których, fakty oddzielone porządną "grubą kreską" od opinii i interpretacji, w stosunku do tych, gdzie opinie podawane przed faktami, porządnie wymieszane a nawet bez faktów i mimo to wyciągane są jeszcze dodatkowe wnioski!. Wrota do manipulacji szeroko otwarte są na roścież ...    i.   Takie organizacje są niezbędne wg mnie - taki była też intencja zajęcia się tym ...       Burszenszafty - kuźnia kadr ? Tylko dla kogo?
Obrazek użytkownika marika
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu "Aby zło mogło się "Aby zło mogło się plenić wystarczy. aby ludzie dobrzy nic nie robili ..." i [dodam] zaszczepiali innych np kolejną generację czytającą ten blog i przejmującą powoli pałeczkę, do tego że "[nic] nie ma sensu" Masz rację Chłodny Żułwiu - nie należy przyzwyczajać się do akceptacji ciągłego trwania w roli ofiary, a czytających te blogi tym bardziej nie - do nauki jej przybierania! Do Tumiwisizmu, niechęci, rezygnacji, marazmu .. do przyjmowania biernej roli ofiary A tradycję tu mamy wielopokoleniową. Ciągłe ktoś próbuje na wciskanąć  nas w  tę rolę. Próby podejmowane były w ostatnich stuleciach raz z lewej raz z prawej. Od Krzyżaków i Hitlera po Stalina i Tuska.  Jesteśmy programowani do tego, że "to nie ma sensu",  ".. i tak się nie uda", "to bagno mnie nie interesuje...", i wielu innych. I wielu ten program akceptuje. Jestem pewny, że duża część społeczeństwa nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlatego należy to tematyzować gdzie popadnie  jak tylko można. Rezganacja, brak sensu, lubawanie się w mesjanizmie trwania ciągle w roli ofiary, zamiast osobą podmiotową doświadczającą na co dzień i dobrze czującą swoją siłę sprawczości i sterowność.   Jak długo jeszcze bolgerzy i publicyści będą obrażać polskie społeczeństwo? Nazywać je "Polactwem", "Ciemnogrodem" itd. ? Ja wiem, że to jest taka próba wstrząśnięcia, aby się obudziło z marazmu i zniechęcenia, ale niech nikt się późnij nie dziwi, że nie idzie ono na wybory, że zachowuje się jak stado baranów, lub lemingów. Że nie zmienia - nawet ni próbuje - świata w okół siebie, a inni którzy to widzą wyjeżdżają za grnicę.  "Po złych generacjach przychodzą dobre", powiedział bodajże ... nieważne. Należy im tylko w tym pomóc.  Społeczeństwem rezygnatywnym łatwo się rządzi, nie wymaga nie, nie krytykuje i kontroluje establishmentu, biernie akceptuje wszystkie jego zarządzenia i poczynania. A przecież społeczeństwo, które pogardza sobą, nie czuje sowjej siły sprczej i sterowności, będzie pogardzane i wykorzystwyane przez wszystkich innych. Z lewej, prawej, daleka i bliska. Będzie pogardzane, wykorzystywane i kolonizowane gospodarczo, finansowo, ekonomicznie, medialnie, politycznie, - niszczona jego kultury, tradycja i religia. Nie koniecznie w tej kolejności i od razu jawnie. Dowiaduje się ono o sprawach ważnych gdy już zostało postawione przed faktami dokonanymi. Teraz można chyba już zrozumieć dlaczego to Polak - mądry zawsze po szkodzie. Pogarda dla własnego społeczeństwa jest równoznaczna ze zdradą jego interesów i każdego kto nam wmawia.. pardon "uświadamia", że "[nic] nie ma sensu", że nic nie ... itd. itp. - należy traktować jak zdrajcę - piętnować. Elity szczególnie bo pociągają za dźwignie władzy i tu nie można już mówić o ludziach słabych, niepwenych niewykształconych, nic nie wiedzących. To są elity - ci najlepiej wykształceni, najzamożniejsi, ..  To oni powinni właśnie uświadamiać nas o naszych możliwościach i sile, a społeczeństwo postawić przed alternatywą kij albo marchewka. Marchewką mogło by być pomaganie wszystkim, którzy chcą czegoś więcej, chcą być aktywni, coś robić, coś osiągnąć, rozwijać się, szukają pomocy do edukowania się, zakładania interesów, pomagania sobie na wzajem, organizowania się w grypy.Kija nie koniecznie trzeba - mieliśmy go aż nadto. Jednak bierności nie można pozostawić w spokoju. Każdy człowiek ma talenty, a w społeczeństwie jest wystarczająco duża ilość ludzi chcących uczyć, aktywizować i pomagać innym z wygrzebania się z dołka że wystarczy im tylko w tym pomóc, dostarczyć podstawowych środków, lub nawet już tylko nie blokować, nie zniechęcać... pozostwić na jakiś czas w spokoju - sami się zorganizują, a zazdrość że aktywnemu sąsiadowi żyje się lepiej i oferowanie ciągłej pomoc do pójścia za jego przykładem - na początek całkowicie może wystarczyć. Nie propagujmy więc mesjanizmu "To-nie-ma-sensów" i innych form trwania lub uczenia się roli trwania w byciu ofirą i znajdowania w tym wytłumaczenia na wszystko, a nawet masochistycznej przyjemności odczuwania bólu, lub krycia za nim własnego strachu przed zmianą, niepowności przed nieznanym, przed inną nieznaną - może - lepszą przyszłością.  Przyszłość ma być nie z rozkazu - lepsza, ale z przekonania o własnej podmiotowości, suwerenności, sterowności i sprawczości. Posiadanych talentach i wolności ich realizacji. Pomocy ze strony grupy, wspólnoty, Państwa.    Rosół i Rebeliantka, czyli "państwo prawa" w blogosferze
Obrazek użytkownika Kruk
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Proponuję artykuł Gazety Proponuję artykuł Gazety Polskiej z 13 grudnia 2006 "Grupa trzymająca sondaże" (tutaj)(pdf) propaganda sukcesu, możliwe niemożliwe
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Poparcie dla rządzącej [...]  Poparcie dla rządzącej partii zbliżać się zaczyna do 100% i myślę, że  ...    ... , że jak się ten trend utrzyma to sięgnie nawet 150 %  ... normy.     Czas na "nowoczesnych patriotów"
Obrazek użytkownika Zdecydowany amator
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Burszeszaften, kuźna kadr do przakazania pałeczki ... [..] Być może tworzenie struktur niejawnych jest drogą do tego. Oczywiście dostrzegam są to takie sobie dywagacje. [..] "Takie sobie dywagacje"? Papalapap! {=takie tam sobie gadanie!}.  Czy one są takie sobie - to wcale nie jestem tego taki niepewny. Dawne kontakty z ludźmi żyjącymi w Niemczech owocują czasami w ciekawe info. Np o ile wiem w każdym mieście uniwersyteckim w Niemczech istnieją "Burschenschaften" (tłum. korporacje) lub neutralniej "studentische Verbindungen" zrzeszających młodych studentów. Przynajmniej jeden tuzin. W sprawdzanym na wyrywki Frankfurcie  - ponad 60, jeśli nie znacznie więcej.  Małe grupy związane różnymi tradycjami i rytuałami. Krytycy mówią o ponad połowie z nich jak o "werbunku, wylęgarni i przechowalni prawicowego nacjonalizmu i narcyzmu". Przed dwoma laty w jakiś czwartkowy wieczór na DLF'ie [Deutschalndfunk - główne ogólnoniemieckie radio publiczne] można było wysłuchać b. krytyczny esej na ten temat, wraz z relacjami ze niektórych zajazdów zarządów takich korporacji oraz powiązań z wyszszym szczeblem zarządzania w przemyśle, administracji i finansach. Nie wiem czy to miała być krytyka czy akcja reklamowa - bo na ten temat normalnie nigdzie nic, a zwłaszcza w radiu publicznym, tak obszernie i dokładnie nie można usłyszeć.  Zainteresowałem się tym tematem. Oficjalnie wiele z nich  łączy zamiłowanie do tradycji szermierczych - to są "schlagende Verbingungen", innym razem chóralnych - "Sengerschaften" i wielu innych. Są to małe grup kilkunastu do 20, 30 Studentów mieszkających we wspólnie wynajmowanych okazałych budowlach, nie rzadko o wysokiej zabytkowej lub historycznej i majątkowej wartości, które są w prywatnym posiadaniu tych związków od kilkudziesięciu lat i dłużej.  Taki student dostaje dobrze wyposażony jednoosobowy obszerny pokój z internetem,  komputer i opłaca nieco więcej niż połowę najniższego w tym mieście czynszu. Płaci dużo mniej niż nawet za niekiedy b. korzystne miejsce w akademiku, dużo mniejsze, bo ok 9m2,  które dostają w pierwszej kolejności studenci, których rodzice za mało zarabiają, które dlatego dofinansowuje niemieckie państwo.  Resztę płacą tzw "die alten Herren" tzn dawni członkowie, alumni, tego związku studentów, którzy już skończyli studia, pracują na różnych nie rzadko na wysokich pozycjach w przemyśle, ... kórzy - o dziwo - mają za sobą tak szybkie kariery, że określa się je przymiotnikiem "kommetenhaft", szybko się pojawiających jak kometa. Ludzi standardowo przeciętnie zdolni z najniższych warstw społecznych, którzy startują swoje szybkie kariery zaraz po studniach od razu już od nieprzeciętnie wysokich stanowisk startowych. Na początku jeszcze jako praktykanci, ale już o wynagrodzeniu powyżej  4/5 średniej krajowej. Ciekawe wielu niemieckich polityków, od tych lokalnych po najwyższe urzędy w kraju oraz "kapitanów gospodarczych tankowców" czyli wysokich managerów w firmach o strategicznym znaczeniu dla gospodarki niemieckiej, ..., było w czasie swoich studiów członkami takich burszenszaftów i chyba nie przypadkiem, mówi się o powiązaniach, plecach oraz nepotyzmie, choć tu beneficjent takiej kariery jest skoligacony ze swoim "mecenasem" nie tyle więzami krwi, co więzami burszenszaftu.  Po wstąpieniu do burszenszaftu następuje  kilkumiesięczny okres próbny, z którym związany jest nie tylko jak już powiedziałem, tani pokój, wyskoki standard życia, przyjemna i wygodna infrastruktura do nauki, ale i wspólnie organizowane prywatne festyny, imprezy, spotkania i rytuały w zamkniętym gronie. Co jakiś czas - 2 razy do roku, organizowane jest spotkanie czy raczej zjazd wszystkich członków, pieczenie kiełbasek, picie piwka, w otaczającym zabytkową siedzibę w dzielnicy willowej, wspaniałomyślnie wyposażonym ogrodzie, i  rozmowy przybyłymi alumnami, dawnymi członkami teraz już pracującymi na swoich stanowiskach.  O czym się toczą rozmowy tego nie wiem, nikt nie chce zdradzać tajemnicy, Damy w tych spotkaniach nie uczestniczą a więc żaden męski urok na nic by się tu zdał, a i o jednostronną orientację seksualną tych wyłącznie przecież męskich członków związku nie można w żaden sposób, choćby związany z cieniem nikłej pogłoski,  podejrzewać - przynajmniej ja nie natknąłem się na ani jeden ślad, ani jedną insynuację,  choćby drobną poszlakę na ten temat. No, oprócz jednej, jaka jakoby zdarzyła się na jednym z  niezmiernie rzadko wg autora relacji odwiedzanych spotkań, gdzie wolni, niczym nie zaprzysiężeni i związani jakimkolwiek rytuałem studenci z wyjątkiem zamiłowania do palenia pewnej orientalnej roślinki - żartach nierozważnie raz zaimputowali. Ale wiary żadnej temu dać nie można no bo ogarniająca ich niebiańska błogość, i zmysł mąci i pamięć.  Ogólnie przypomina to nie tyle klimaty, co struktury znane u nas z wcześniej internatów i wojska: nowi adepci - koty, i stare wygi - starszacy czy jakoś tam podobnie, tyle że rytuały -  te inicjacyjne,  jak i mające na całe życie scalać ze sobą członków  są odmiennie przeciwne. Wykwintne, wyrafinowane, subtelne .. no i prawdopodobnie brzemienne w późniejsze "popłatne" skutki. Bardziej przypominają może rozciągnięty na cały okres studiów kurs przygotowawczy do jednej z lóż niż promującej indywidualizm bochemy. Przyjęcie do takiego związku studentów poprzedzone jest z rozmową wstępną, kwalifikacyjną i po zaakceptowaniu adepta, kilkumiesięcznym okresie życia w burszenszafcie, często dokładnie po roku,  nowy adept musi się określić czy chce zostać pełnoprawnym członkiem czy rezygnuje. Z drugim jest związana konieczność szukania nowego, na pewno droższego i mniej wygodnego lokum - pierwsza zobowiązuje. Podpisuje on,  mniej lub bardziej uroczyście lub w zrytualizowany sposób, zobowiązanie że po zakończeniu studiów, zdobyciu pracy będzie ze swojego wynagrodzenia dobrowolnie przekazywał określone procentowo lub mniej formalnie świadczenia na rzecz drobnej prywatnej fundacji z której utrzymywany jest bruszenszaft i zachęcani do przyłączenia się nowi studenci.   Ewolucjonizm - popatrzmy na to w sposób ewolucyjny .
Obrazek użytkownika kmieć
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Proste jest piękne ... Proste jest piękne ... Jeśli chodzi o politykę - dla wielu - za piękne. Dla mnie proste wytłumaczenia oznaczają podbudowę argumentami natury ogólnej,  powierzchowne bez  zakreślenia granic kontekstu - i dlatego często, podejrzliwe.   Proste - oznacza uproszczone, uogólnione, zredukowane, okrojone ... W każdym z tych zabiegów osobno, kryje się tak ogromne pole dla manipulacji odbiorcą, że wynik końcowy w rękach grupy manipulatorów, może okazać się propagandową mieszanką wybuchową, w której role został to tego stopnia uproszczone, że czarne stało się białym, białe czarnym. Prosty wynik aby był przyjęty musi być czymś legitymowany. Często - autorytetem twórcy, czy osoby z ust której on pada, do której autorstawa się odowuje. Proste E=mc2 miało fatalną dekoniunkturę i nie było akceptowane - aż do momntu zacimienia słońca w bodajże 1912 r, które zmusiło do zmiany pozycji niechętny świat fizyki klasycznej. A więc w nauce także proste nie zawsze jest od razu piękne, a dziś przyjmowane przez nas tylko na wiarę - tu w niemylność naszych fizyków, aż nie pojawi się kolejny Kopernik czy Einstein.  Z prostotą związany jest nierozerwalnie autorytet, a tych u nas jak na lekarstwo więc i proste rozwiązania nie brane są na wiarę.  Lemingi są mądrzejsze niż my zwykliśmy to przyjmować. Owszem jest to mądrość "rozmyta" czy "rozproszona" na populację grupy i dlatego trudno z nią dyskutować. Jedyna możliwość to środki masowego przekazu - a te są w rękach monopolu. Lemingi lubią prostotę - jednocześnie czują że za prostotą czyhają równie groźnie niebezpieczeństwa. Są w konflikcie:  skomplikowanego - nie rozumieją, prostota - niepewna i podejrzana jak autorytet który ją wyraża. Wewnętrzny konflikt rodzi napięcie, niepokój i strach. Hormony stresu idą do góry. Dłuższe trwanie w takim stanie jest niebezpieczne i ogromnie wyczerpujące. Kiedyś w przed niebezpieczeństwem można było szybko uciec do jaskini, za tarczę wspólnoty, ukojenie znaleźć w aktualnie obowiązującej narracji, religii, złożyć ofiarę bożkowi aby go uspokoić - a potem gdy minęło dużo dużo czasu - pójść do spowiedzi i oczyścić się z grzechu i wymodlić najwyższą ojcowską ochronę jaka kiedykolwiek mogła zaistnieć - opatrzności Bożej.  No i problem do następnego razu przestawał istnieć - lub niosło się krzyż cierpienia oddając je w ofierze jedynemu Bogu.  Hormony spadały, mózg redukował wydatki energetyczne, człowiek pogodniał - nawet chory !!!  W przypadku fizycznego bólu np choroby, tak długo były odprawiane lecznicze obrzędy, że często powstawał pewien stan zrytualizowanej hipnozy, która jak udowadniają neuronalni eksperci może zblokować ból fizyczny nawet do zera - o czym donoszą zresztą relacje pacjentów hipnotyzowanych przed chirurgiczną operacją, w pełni świadomi i mimo to nie odczuwający bólu.  A Teraz, Gott ist Tod - stwierdził stan rzeczy Nitzsche, i ludziom został zabrany doskonały mechanizm radzenia sobie ze stresem. Są teraz w kropce i napięciu. Szukają wyjście lub popadają w depresję, bo chemia mózgu nie jest przystosowana do dłużej trwającego stanu permanentnego stresu i staje się rozregulowana.  Depresja, Neurozy, Natręctwa, Psychozy, - epidemie post post modernistycznego społeczaństwa. Pierwszą i ostatnią deską ratunku zawsze była ucieczka. Na różne sposoby. Jeśli Bóg już nie istnieje to powstała próżnia. Samoorganizujące się systemy nie cierpią jakiejkolwiek próżni! Jest ona już w tym momencie czymkolwiek wypełniana gdy powstaje. W Modernizmie została zastąpiona np konsumpcją. Taki był przecież nawet i cel bozbywania się religijnej narracji. Czyż nie stała ona w drodze do ekonomizacji kolejnych dziedzin życia? Nie przypadkiem pasaże i galerie są inscenizowane jak nowoczesne świątynie, a każdy sklep upodobnia się do ołtarza poświęconemu jakiemuś Bogowi. Tu - świątynia poświęcona obuwiu, tam - bożkom nowoczesnych technologi komunikacji, a jeszcze gdzie indziej bogini relaksu po pracy - wellness, spa itp I już można na jakiś czas uciec od stresu. Po porządnych zakupach - trzeba odpocząć - jakiż to był stras pada z niektórych ust. TV, jogging, ... itd itp. Ucieczki ucieczki ucieczki. przed Rzeczyiwstością. Z tą ostanią mamay do czynienia ostatnio tylko w pracy i w budowaniu związków partnerskich, i kilka tam jeszcze innych... ale jakże i na tych dwóch poolach upiększamy sobie tę rzeczywistość i późnij się dziwimy i znosimy katastrofy ... Czasowe horyzonty uległy uproszczeniu, redukcji .. Autorytetów - nie ma ... CZłowiek - w ciągłym stresie. I do tego wszystkiego jeszcze polityka? - nie dziękuję odpowie szanujący się standardowy leming. I ma po części rację. Bronimy leminga bo nam wyginie, nie będzie chciał się rozmnażać. Potomstwo - widział w kategoriach stresu ... przed którym jest w ciągłej ucieczce. Proste nie zawsz jest takie piękne jak bezrefleksyjnie to przyjmujemy !  . PS: Bo jeżeli święty spokój i strach przed utratą dóbr i śmiercią w obronie wlasnej nacji, mialby ze mnie stworzyc niewolnika, to wole być wojownikiem, choćby pięć minut!!!  Ładnie powiedziene.   :-) Ewolucjonizm - popatrzmy na to w sposób ewolucyjny .
Obrazek użytkownika mgła
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu No proszę ... Będę musiał go wreszcie przeczytać, bo znam tylko rodzynki Dzięki za poprawkę, czekam na więcej ... :-))) Ewolucjonizm - popatrzmy na to w sposób ewolucyjny .
Obrazek użytkownika Bacz
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Lew i Lis ? W dalszym ciągu (oby jak najdłużej) posiadamy w miarę niezależne i raczej wolne od cenzury portale w "blogosferze".. Tu możemy ( póki co ) demaskować fałsz i podwójną grę mainstreamowych mediów... To może tyle z moich bieżących obserwacji..  Będą próby ograniczania komunikacji i cenzury interentu - tego można być pewnym dlatego Jako strategię prewencyjną należy tę kwestię ciągle monitorować, jak od czasu do czasu robi to np p. Michalkiewicz -  powracająco, prewencyjnie tematyzowć w periodycznie wracających falach echa miedialnego i w rozmowach, szkolnym wychowaniu medialnym, itd. - np omawiając Orwella "1984" itp Z drugiej patrząc - strony system jest zmuszony do umożliwienia więcej niż minimum komunikacji - inaczej podcina sobie finansową gałąź na której siedzi. Salon żeruje na społeczeństwie - a zachłanność ponoć nie zna granic. Bogate społeczeństwo to bogaty łup i jeszcze bogatszy, wypływowy Salon, posiadający zatem większe strefy wpływu. Te ostatnie musiały by być komuś zabrane - ale ten będzie stał z założonymi rękami. Będzie się bronił - do tej walki Salon potrzebuje środków, zasobów, kapitału ludzkiego, ludzi wykształconych,  jest zmuszony rozbudowywać swoje wpływy inwestując w to co już ma - siłę własnych niewolników, czyli nas, aby móc nie tylko nas potem lepiej oskubać i mieć z czego, ale dlatego że nas potrzebuje !!! To jest jego Pięta Achillesa, uzależnienie nie tylko od głosu wyborcy ale od jego siły ekonomicznej, intelekutalnej, wiedzy, doświadczenia, zwartości zorgnizowania, jedności stania jednym frontem w obliczu aktaków wymirzonych na wprowadzanie między nas różnych sztucznych linii podziałów itd.  Państwo, a w tym i Salon, jest silne i bogate siłą i bogactwem swoich obywateli. Na razie jest on na dorobku i łasy na każde g.... które mu się rzuci - byle ładnie było opakowane i w miarę popłatne. Ale apetyty rosną - i dobrze. trzeba je jeszcze bardziej ... Konkurując z innymi Salon nie ma innego wyjścia jak dbać o tę - po drugiej stronie dźwigni znajdującej się - siłę i bogactwo własnego społeczeństwa. Wystarczy w nim, salonie, tylko ciągle podsycać wzbudzić niepohamowaną zachłanność (także: nie-po-chamo-wane?) ambicje, a to przecież nie jest trudne. ;-) , aby szybko ochłapy  jakie z Pańskiego stołu, Europejskego politycznego lub bizesowego demi-monade, spadają na ziemię zaczęły nie wystarczać. Ale to wymaga społeczeństwa lepiej zorientowanego w gospodarczo-bankowo-politycznym "teatrze z rozpiską na role", tak tym tubylczym jak i europejskim przynajmniej połowy wyborczych lemingów. Kasa może być z tego duża - a jak lemingi czują kasę to i zaczynają myśleć.    Z jednej strony jako atak można było by tu  - wprowadzać narracyjnie nowe linie podziału tam gdzie się domyślamy, że istnieją. Fajnie robi to w pewien felietonista, którego nazwiska teraz z premedytacją nie podam, aby monitorujących te blogi nie prowokować inicjowania w jego kierunku nagonki medialnej jako strategii prewencyjnej. Dobrze było by też znać się inaczej niż tylko z bloga, nic nie zastąpi kontaktu osobistego i budowania przez lata grona sprzymierzeńców, którym można ufać, na których można liczyć, gdyby zaszła taka konieczność. Zwara własne szeregi i pomagać je zwierać tymczasowym sprzymierzeńcom, nie dopuszczając do sztucznych podziałów tak długo już i z taką łatwością w ciągu ostatnich 26 lat (sic! od `84 albo wcześniej nawet od `81) skutecznie wprowadzanych u nas przez stronę przeciwną, które są wymierzone najczęściej w naszą indywidualność i podsycają stojący za nim narcyzmem i próżności. To byłby kij, a marchewka? - tu wejdę na jeszcze nie do końca przemyślany grunt. Kooperacja, może raczej kooptacja, nieformalny, ale na warunkach tolerowny pakt z diabłem? Trzeba być Lwem i Lisem, mówi ponoć nawet i Biblia. Z jeszcze innej strony - jednoczyć to to środowisko żeby nie było rozgrywane przez kolesi z zewnątrz, aby zachowywało się jak team - nie jak basen tylko z samymi wygłodniałymi rekinami, którym za zagryzanie kolegów rzuca się jakiś ochłap nadziei na jakieś tem synekury czy miejsca w zarządach za spekulacje złotówką czy bilet wstępu do salonów europejskich.  Mam cichą nadzieję .. Nie - jestem pewny, że tam też są ludzie, którzy są zdolni, a nawet chętni do dbania o nasz interes (sic!).Także służbach specjalnych !. Są oni - albo się tak przynajmniej czują - na pewno (od)izolowani i podobnie jak my grają wg w ich rozumieniu "tak jak przeciwnik na to pozwala." choć na wyższym poziomie i przeciwnikiem jest tu nie własne społeczeństwo a konkurencja z zewnątrz lub poziom wyżej w hierarchii siły.  Nie mogą na nas /dół, niżej w hierarchii, społeczeństwo, lemingi, inne grupy, niepoprawni.../ liczyć, bo jesteśmy jako całe społeczeństwo rozgrywani i w ich przekonaniu:   (1) za słabi, (2) za mało rozumiemiy, za mało mamy doświadczenia  (3) skłócani narracją mediów polsko-języcznych, geszefciarzy, pożytecznych idiotów, konjunkturalistów, ... itp - często jednostek wybitnych i wcześniejszych  idealistów, którzy się zawiedli naszym, społeczeństwa lemingów, ..., zachowaniem. Te uczucia niemocy, bezsilności, zniewolenia głupotą innych, bezwładu, nadmiernej przewagi przeciwnika, utraty: sterowności, siły sprawczości ... = ogólnie podmiotowości - przypadają w udziale nie tylko nam, niepoprawnym. Są stałą występującą na każdym poziomie hierarchii. Przez rezygnację z walki - zdrajcy stają się tym kim są.  Sprawmy że znajdą nową nadzieję. Wiem że są siły przeciwne, zawsze były. Tu przypomina mi się makabryczny nieco żart Stefana Müllera o nas Polakach, który usłyszałem w jego programie kabaretowym.  Jacyś tam kanibale złapali Polaka, Niemca i Francuza i chcą ich  zjeść, a ze skóry zrobić łodzie do łowienia ryb. Francuz przekonuje że jest doskonałym kucharzem i z tego, co dzungla im daje może im niespotykane wspaniałości codziennie do jedzenia wyczarować - nic nie pomogło. Niemiec przekonuje ich o ich barbarzyństwie, czy coś podobnego ... - nie pomogło. Polak cały czas coś dziwnego robi. Jeden z kanibali pyta: dlaczego nakłuwasz się po całym ciele polowym widelcem ? "Zjeść to mnie może i zjecie - ale łódka to wam się nie uda" Tych ludzi tam na górze jest pewnie więcej i są podobnie rozgrywani jak my, sfrustrowani że ich nie rozumiemy i że nie mogą na nas w razie konieczności liczyć "bo lemingi dadzą sobie wszystko wmówić". Tak być nie musi - dlatego trzeba zbierać info o przeciwnikach i ewtlnych sprzymierzeńcach.  Proponować i m marchewkę w postaci ... niestety współpracy tym co zgłaszają chęć obrony naszego interesu -  wiem wiem wiem - polityka to śmierdzący proceder i bagno, ale może trzeba działać na wielu frontach, szukać gdzie jest mniejszy opór. Lew i Lis .. ?   Ewolucjonizm - popatrzmy na to w sposób ewolucyjny .
Obrazek użytkownika Boomcha
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu nie do końca rozumę tę aluzję... ale mniejsza o nią ... Pytanie - co myślisz o tym co pisze Michalkiewicz ? Ewolucjonizm - popatrzmy na to w sposób ewolucyjny .
Obrazek użytkownika antysalon

Strony