Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treśćsortuj malejąco Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika np1
10 lat temu kto sieje ... drobna krytyka tekstu 1. Sama potrzeba krytyki osoby Nałecza i podobnych, jest dla mnie konieczna - to na początek. Jednak jej Forma w tumprzyklejanie etykietek typu "salonowy kamerdyner" bez wcześniejszego wsteup, bez uzasadnienia w postaci choćby trzech, czterech przykładów, w których można zobaczyć regułę, jest nie jest, nie może być, wystarczająco przekonywujące. Ktoś ma inną opinię i na końcu stoi słowo/opinia przeciwko słowu/pinii - sytuacja patowa. I co wtedy? Wtedy sięgamy po argumenty, po fakty właśnie. Dlaczego więc nie od razu od nich zaczynać aby usuwać prewencyjnie z drogi wszelkie niedomówienia, nieścisłości, będy interpretacyjne. Przecież zabieramy głos aby kogoś nieprzekonanego zachęcić do zmiany pozycji - czyż nie? Operowanie głównie lub parawie wyłącznie w warstwie opinii, przekonań, własnych odczuć, interpretacji wydaje się być wygodne i skrótowe, ale w końcowym odbiorze staje się b. subiektywne. Brakuje mu fundamentów popierającyhch przynajmniej kilkoma faktami - im więcej tym lepiej tezę. Dla mnie, ale chyba też tych innych, którym chcemy przedstawić niewykrzywioną rzeczywistość, którzy wkraczają dopiero na mocno poplątaną w PL dyskursie medialnym ścieżkę szukania prawdy, dużo kozystniejesze jest i ważniejsze byłby najpierw poznać fakty. Walor edukacyjny faktów jest nie do przecenienia. Wielu z nasz ich nie zna, wielu nie wie - zbyt duży chaos i szum medialny. A przecież im trudniejsza dyskusjami tym silniejsza potrzeba ugruntowania jej w akceptowanym dla obu storn fudamencie, aby nie postały kolejne nieporozumienia. Temat Nałęcza, ale i obszar dyskusji o Własności Polski, antyseityzmie itd, to ziemia nasiąknięte sprzecznymi opiami, danymi, faktami. Ziemia trudna, wykorzystywana do retoryki, do manipulacji medialnej a tu kto ma media ma większe możliwości. Dlatego w takich dyskusjach jeśli się je podejmuje trzeba robić coś w rodzaju inwentaryzacji znanych, mniej bardziej i całkowicie nieznanych - może celowo przemilczanych - faktów. Dopiero na badzie przedstawienia wielu faktów, zdań i perspektyw, jak dala mnie, można zacząć dyskutować poważniej. Kiedy autor ale i odbiorca zna fakty można budować wsólnie własne subiektywne przecież w końcu (przypominam tylko!)interpretacje. Ja w tym tekście widzę faktów za mało.A co ja tu widzę ? Zadnie typu "Posłużmy się tylko jednym przykładem." Jakiś niedowiarek o krytycznym nastawieniu i niewiele wiedzący - a przecież do tych powinniśmy w pierwszej kolejności adresowa... - może sobie pomyśleć: czy tu aby nie robi się z wyjątków reguły? Dlatego nie z powodu treści, ale głownie z powodu samej wybranej nieświadomie - jak sądzę - formy, formy zredukowania faktów do nielicznego przykładu i budowania na nim tez .. taką formę, jak i tezę można uznać podobnie jak większość tekstu za zbyt mocno zredukowane. Wiem wiem - to tylko blog. Ale jaki temat ! Jak trudny ! Ze względu na temat widzę dużą część tego tekstu tu za zbyt mocno oparty na emocjach i subiektywizmie ocen własnej, na selekcji tych przykładów, które mogą potwierdzać tezę i ewentualnie przemilczania tych pozostałych, których odbiorca nie zna, ale to nie jego wina. To obowiązek autora przedstawić nie tylko wszystkie "za" ale i przeciw. Inaczej może on zostać posądzony o stronniczość, słaby warsztat, lub niepełną znajomość tematu. A jeśli to ostanie to - po co emocje. Wystarczy świadomość że to prawda cząstkowa, tezy wyciągane z prawd cząstkowych mogą być równie prawdziwe jak i nieprawdziwe. Tyle mówi logika. Z brak większej ilości faktów - nie szukaniu może ich nawet, czyli z braku krytycznego podejścia do własnego warsztatu, do siebie samego, może wynikać też brak może dystansu do własnych interpretacji. I tak też odbierać chyba muszę ten tekst. Choć bardzo dobry, to jednak wg mnie może zwodniczy, ale nie ma co marudzić jak to mówią: na bezrybiu i rak ryba Mżyło by mi się jednak dużo więcej w temacie Czyja jest Polska niż tylko emocje oparte na niewielu, i to ewtualnie wyselekcjonowanych pod tezę faktów Jeszcze raz: czego brakuje dla mnie ? Więcej - o wiele więcej (na miłość Boską!) faktografii. No bo co jest dla autora tego teksu - ale nie tylko: dla innych, w innych dyskusjach często także ! - co jest faktem a co faktoidem nie jest do końca pewne. Podawanie większej ilości przykładów, przywoływanie wypowiedzi nie jednej ale przynajmniej kilku wg mnie uporządkowoywało by dyskusję, trochę ją schładzało, a jeśli nie ty przynajmniej jasno określało z czego wypływają dane postawy. Z jakich fundamentów, czy te fundamenty dla odbiorcy są akceptowane, czy potrzebują może dalszej krytycznej weryfikacji źródeł itd. To było by z pożytkiem może mniej dla tych którzy piszą - bo dodatkowa praca - i czytają - bo więcej wymaga się od odbiorcy - było by z pożytkiem nie tylko dla tych którzy te fakty znają - choć także ! -, ale głownie dla tej ważnej dla mnie pozostałej grupy. Grupy - w tym także mojej skromnej osoby - która jest zdezorientowana już co do wykrzywionego przedstawiania rzeczywistości, już co do samych faktów, manipulacji na nich, stronniczej selekcji, stosowania tzw embarga informacyjnego czyli przemilczań co do jednych a eksponowania innych, używania tzw zasady lornetki czy nierównych proporcji itd itp czyli wszystko to i więcej, co znaleźć można pod np adresem http://pl.wikipedia.org/wiki/In%C5%BCynieria_spo%C5%82eczna_%28politologia%29#Stosowane_techniki czy ** ) Dziś dla autora coś może być faktem co dla odbiorcy jest faktoidem i wydaje się choć nie wiem do końca, że oboje zdają się o tym zapominać zbyt często. Zbyt często wg mnie - także w tym tekście, ale i innych, dlatego: fakty fakty fakty ! - nie zauważają tego stanu rzeczy, że jedno z drugim wcale nie muszą się pokrywać, że jest dlatego grupa ludzi która jest zdezorientowana, że jest polityką zniechęcona, zawiedziona dyskursem medialnym, i jest albo bierna, choć chciała by coś zmienić, albo angażuje się o drugiej stronie, bo dała się uwieźć narracji opartej na faktoidach - tj na rodzaju faktu medialnego, który w rzeczywistości fizycznej w prawdzie nie maił miejsca, ale funkcjonuje jako prawdziwy w rzeczywistości medialnej i takim jest odbierany przez powszechną opinii publiczną. Ta grupa nie wie jak jest bo nie zna faktów, lub ich nie odróżnia od faktoidów, jest zdezorientowana. Część z nich daje się uwieść propagandzie właśnie dlatego. Propaganda degraduje fakty, odwołuje się do emocji bo są szybsze (patrz algorytmy heutystyczne przetwarzania informacji). Bazuje na warstwie opinii, na selekcji faktów pod tezę, jeśli fakty nie pasują to powstają fakty medialne. Odróżnić jedne od drugich wymaga dziennikarskiego warsztatu na który nie wielu stać, stąd chaos poznawczy. Chaos W połączeniu z "pedagogiką wstydu" i "toksycznymi elitami" które walczą z przejawami zagrażającego im poczucia siły sprawczości, podmiotowości i samosterowności. Toksyczne Elity próbują łamać kręgosłup tym grupom które są naturalną konkurencją, z której się one rekrutują, warstwie średniej. Postępująca hermetyzacja toksycznych elit na konkurencje oddolną zmusza te pierwsze do wielu kroków. Prywatyzacja podsystemów społecznych: edukacji, służby zdrowia, przemysłu itd jak i utrudnianie przez te elity dostępu do własności, prestiżu, kariery itd, narzucanie warunków tego dostępu, koncesjonowanie, kontrolowanie dostępu do bycia elitą to wszystko przecież są dla mnie rozpaczliwe akty obrony własnej pozycji społecznej Toksycznych Elit w ramach wspólnego interesu in gremio. Ale to moja osobista ocena - zanim ją nie poprę faktami jest tylko opinią jedną z wielu i dlatego utnie w ocenie innych, gdzie panuje chaos, dezorientacja. Wyjść z niego niego - pokonać bierność, apatię, zniechęcenie do polityki za pomocą samej opinii - wg mnie mało prawdopodobne. Jedna opinia wiosny nie czyni. Dokonać fuzji "Archipelagu Polskości" - to już co innego. Zbudować własne media, rozpoznawalne osobowości medialne, społeczne, polityczne - tu widzę szansę. Tu opina jedna jest multiplikowana przez ilość cyklicznych powtórzeń i promień zasięgu docierania mediów. Ale o wsp. multiplikacji, zasięgu, i o wojnach parametrycznych gdzie walczy się o jakiś parametr np dostęp TvTrwam do nowej technologii "cyfrowego rozsiewu sytnałów wizyjnych", lub nawet na poziomie któregoś miejsca po przecinku jednego z tych parametrów np momentu wejścia Tv-Trwam na przyznany mulitpleks, itd. to kiedy indziej. Tak jak nie ciągnie się drzewa do lasu, tak wydaje mi się, że mi, jak i autorowi ww bloga, nie powinno chodzić o przekonywanie już przekonanych i tworzenia Towarzystwa Wzajemnej Adoracji, ale o docieraniu do tych po drugiej stronie barykady. Chodzi o grupę - o tych nie wiedzących właśnie co fakt co nie, tych - nie koniecznie posiadających możliwości do wystarczająco krytycznego patrzenia na świat ale jak najbardziej myślących. To przecież o nią nam powinno chodzić. Chodzić - w pierwszej kolejności! Dlaczego ? Tu b.dobry cytat z ze znanego przedstawiciela części mediów: "Kto myśli na rok do przodu – sieje zboże, na dziesięć lat – sadzi las, daleko w przyszłość – kształci i wychowuje dzieci i młodzież" Dlatego proszę W.Sz Autora: więcej przykładów, więcej faktów, więcej: cytatów, dat, nazwisk itd. No i kolejność: dobry standard to fakty na początku, opinie i interpretacje na których bazują dopiero potem, jedne od drugich odgrodzone mocno odczuwalną choć nie widoczną granicą. Już samo mieszanie opinii z faktami może być, choć nie musi, manipulacją. To "może ale nie musi" wprowadza u mnie tylko dodatkową podejrzliwość i może przesadną i niepotrzebną ostrożność. Ponieważ czytam teksty autora już dłużej - potrafię to przełknąć, przymrużyć na taką mieszankę oko. Czasem ! - ale nie zawsze. Nie śledzę mediów, dlatego wymagam od autora aby zanim padnie jego opinia przedstawił mi jeśli już nie w całej rozciągłości - na to blog nie pozwala- to przynajmniej po trzy przykłady na których buduje swoje tezy. Jeśli więcej - też się nie pogniewam - będę miał więcej niepodważalnych argumentów w dyskusjach z przeciwnikami. ** Patrz: Scojcotechnika granfalonu: http://biblioteka.adamdebowski.pl/relacje-i-komunikacja/technika-%E2%80%9Egranfalonu%E2%80%9D-wg-grazyny-kranas-uw/ Socjotechnika manipulacji informacją - podstawowe technik: http://pl.wikipedia.org/wiki/In%C5%BCynieria_spo%C5%82eczna_%28politologia%29#Stosowane_techniki Czyja jest Polska?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu po co ten wulgarny język i emocje - forma wsazuje na poziom 10 Pktów za treść i monitoring -7 za emocjonalny język i niską kulturę językową Nie wiem czy to tylko mi ale ten język agresji i wściekłej nienawiści zaniża swoją formą i doborem wysoki poziom merytoryczny Twego wpisu. Apeluję o więcej szacunku dal siebie semej/samego oraz dla oczu i wrażliwości estetycznej odbiorcy. Wiem że żyjemy w epoce chamstwa, ale nie musimy go dodatkowo pomnażać. Język świadczy o poziomie i choć jeśli wlazłeś między wrony musisz.... to jednak tu jak często GW nie chodzi o wywołanie jakiegoś autentycznego dyskursu społecznego tylko na "kolonizowaniu głupoty" i wypracowywanie własnej dywidendy z emocji. Odwoływanie się do afektów bazalnych,najniższych instynktów i do budowania kulis strachu i zagrożenia, atmosfery z nakilka minut przed kataklizmem, podobnie jak inne metody odwoływania wię do emocji, wyśmiewanie, ironia ... są socjotechnicznymi środkami wymierzonymi w zbijaniu własnego kapitału na głupocie czytelników. Ja nie przejmował bym tego języka - nie jestem pewny czy nawet komentarz jest wart zachodu... Ci co w to wierzą - sami sobie winni, choć przyznaję należy się nimi zająć i nie pozostawiać samym sobie gdyż jest ich zbyt wielu i swoją populacją tworzą liczny elektorat różnych komet politycznych na nieboskłonie ekstra teatralizowanej sceny medialnej. Ale odpowiadanie chamstwem na chamstwo...? Nie wiem, czy to dobra droga - bo w prawdzie dotarcie z treścią do tych ludzi najefektywniej zachodzi na bazie właśnie takiego języka, to jednak "kto miesza w łajnie ten sam późnij śmierdzi" - mam więc uczucia ambiwalentne i właśnie zrealizowałem, że zaprzeczyłem swojemu własnemu apelu (jak TuskU) zamieszczonym na początku. Czy grupa docelowa lubująca się w takim języku czyta niepoprawnych ? Wbrew programowi zawartemu w nazwie portalu mam wrażenie że tłumią się tu ludzie inteligentni, na poziomie, którzy coś sobą prezentując mają coś autentycznego do powiedzenia, bo w końcu "zdrowa ryba jak trzeba płynie i pod prąd" Może warto było by jednak zadbać o jakieś standardy minimalne odróżniające nas - mimo naszej nazwy - także i językowo od "górnolotności językowej" a la GW. Jest przecież dużo ludzi normalnych szukających sobie podobnych - językowe "równanie w dół" zniechęca nas do brania aktywnego udziału na takim portalu. Pozostają więc lubujący się w "inteligentnym chamstwie" - i GW osiąga część swojego celu zniechęcania do aktywnego brania udziału w życiu politycznym ludzi o pewnym formacie - cyniczna strategi a iście s Biesów Dostojewskiego: niezasłużone poniżanie jednostek wybitnych aby je sobie podporządkować. Szkoda by było takich - to właśnie one mogły by stanowić gwarancję normalności w polskiej kulturze politycznej. Równajmy do góry, wychowujmy faktami, datami, cytatami i liczbami - a mniej strzelającymi w próżnie emocjami. Może by tak zacząć jakiś dyskurs społeczny na szeroką skalę na temat formy języka i kultury politczej w Pl. Już słyszę: "nie to już wszystko było ..." Trzeba więc chyba zadbać o jakiś relatywny kompromis i zadbać o różnorodność, a przy tym równolegle zająć się pracą organiczną promowania kultury języka i polityki na szerszą skalę. Może by jakaś kampania reklamowa w blogosferze? Np Tydzień kultury języka blogowego ... itp.? Matz Cyngle specjalnej troski
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu niskie loty w fromie nipoprwanych 3 Pkt wg mnie za treść i -2 za emocjonalny język i niską kulturę językową Znowu ten język agresji werbalnej. To mnie odstręcza i zaniża w moim odbiorze swoją formą i doborem słownictwa wysoki poziom merytoryczny Twego wpisu. Apeluję o więcej szacunku dal siebie semej/samego oraz dla oczu i wrażliwości estetycznej odbiorcy. Wiem, że żyjemy w epoce władzy zaplanowanego chamstwa instrumentalizowanego w używanych aktualnie formach komunikacji społecznej i kulturowej do nękania, odrzucania, zniechęcania wartościowych i na poziomie jednostek od zajmowania aktywnym życiem politycznym i że należy przywdziać grubą skórę, aby tym socjotechnikom petryfikowania władzy nie ulec i aktynie się oddolnie angażować w budowę silnych organizacyjnie grup interesu włsanego i społecznego które też zresztą często są jednym i tym samym interesem. Dlatego stanowczo protestuję o niepomnażanie dodatkowe chamstwa, pieniactwa i pustych emocji, ale o właśnie tę wysoką kulturę politycznego języka. Młodzież i społeczeństwo jest wyjałowione i ciągle jeszcze wypłukiwane właśnie przez michnikowszczyznę & co. z wartościowych wzorców do naśladowania. Wszyscy potrzebujemy dobrego przewodzenia i kogoś kto wyznaczy strategiczny kierunek i będzie nam pokazywał jak w jaki sposób, jak wznosić filary silnej patriotycznej polski bez monopolizowania swoim nazwiskiem miejsc przywódczych. Do tego jest potrzebny nie jeden ale cała warstwa wysokowartościowych elity zasługujących na takie określenie. One nie biorą się "z powierza" i przypominając słowa jednego z nich: "każdy ma jakieś swoje Westerplatte", które musi bronić także wystawiając swoje męstwo i wiarę na próbę, kontynuujmy proces kreowania tych elit w sposób widoczny i pełny autentycznych dowodów wiary w jego powodzenie. Organizujmy się wyłaniając najlepszych z nas, pomnażanie chamstwa i "równanie w dół" nam w tym nie pomoże. Elity są nieliczne - osiągają często granicę poniżej 2% populacji społeczeństwa, więc ich szukanie w oceanie ogólnie panującej mody na intelektualną indolencję, relatywizm normatywny i aksjologiczny, w epoce zawężonych prakseologicznie kryteriów wyborów życiowych, krótko-wymiarowej czasowo "ekonomii" skracania granic poznawczych i horyzontów pojęciowych, odnajdywanie potencjału na elitę w czasah redukcjonizmu wielowymiarowości pluralizmu perspektyw analizy i recepcji otaczającego nas świata, naszych aktualnych problemów społecznych, gospodarczych ... wcale już z samej istoty rzeczy i po wyszczególnieniu powyższych utrudnieniach już i tak jest wystarczająco utrudnione, aby tak chyba "dla sportu" i hartu ducha sobie podrzucać dodatkowe kłody pod nogi. Język świadczy o poziomie i kulturze oosby. I mimo, iż "jeśli wlazłeś między wrony musisz ..", to jest to tylko strategią adaptacyjną dodatkowo utrudniającą wyłanianie się elity w okół tych osób-"center krystalizacji" takich środowisk. GW nie chodzi o wywołanie jakiegoś autentycznego dyskursu społecznego, nie zależy na wprowadzania jakościowych elementów procesu selekcji. Częściej stawia ona na "kolonizowanie głupoty", na wypracowywanie własnej dywidendy emocji, na odwoływanie się do afektów bazalnych i najniższych instynktów. GW także specjalizuje się na budowania kulis strachu i zagrożenia, atmosfery z na-kilka-minut-przed-kataklizmem, albo wysp szczęśliwości. Czarno-białe barwy instrumentalizują, podobnie jak inne metody sojotechniczne, odwoływania wię do emocji, wyśmiewania, ironii ... instrumentalizując je do relatywizacji informacji i prawdy o rzeczywistości, której prawdziwą wykładnię zmonopolizował na swój pożytek. Ta przecież Makjawelistyczna strategia podemowania walki z dodatkami sztuk zaciągniętych z lektury Sun Tse: "największa sztuką walki jest pokonanie wroga nie oddając przy tym ani jednego wystrzału". Żeby zdać sobie sprawę ze skuteczności tych metod zróbymy ich zestawienie i porównajmy z naszą rzeczywistością polityczną (tutaj robię to tylko szybkie schematyczne zestawienie - rozwinięcie kiedy indziej): Cytaty: "[..] @##### Metoda: ##### Cała sztuka walki bazuje na zwodzeniu przeciwnika (na oszustwie) / All warfare is based on deception. (War is nothing but lies) Stąd walczyć i zwyciężyć w każdej bitwie to nie dowód umiejętności. Prawdziwa umiejętność to złamanie oporu przeciwnika bez walki. / Hence to fight and conquer in all your battles is not supreme excellence; supreme excellence consists in breaking the enemy's resistance without fighting. Stąd najlepszy generał to taki, który pokrzyżuje plany przeciwnikowi. / Thus the highest form of generalship is to balk the enemy's plans. @####### Uderz w morale: ######## Osłabiajcie wolę walki żołnierzy wroga za pomocą zmysłowych piosenek i muzyki. / Weaken the enemy soldiers’ will to fight by means of sensuous songs and music Podeślijcie im nierządnice, żeby dokończyły dzieła demoralizacji. / Send them harlots to complete the work of demoralization. @####### Podważaj zaufanie: ####### !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Należy dyskredytować wszystko, co dobre i pozytywne w kraju przeciwnika. / One has to disparage all that is good and positive in the enemy’s country. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia. / Involve the representatives of the enemy’s ruling party in criminal actions Podrywajcie ich dobre imię. Gdy nadejdzie właściwy moment rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków. / Undermine their good name. In the right moment leave them at the contempt of their fellows. @####### Dezorganizuj struktury zarządzania: ####### Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie na zapleczu, w zaopatrzeniu i wśród wojsk wroga. / Make effort to create commotion in the back, in the supplies and among the enemy’s army. Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika. /By all means disorganize the enemy’s government activities. ####### !!! #######: Siejcie waśń i niezgody między obywatelami wrogiego kraju. /Stir up quarrel and discord among the citizens of the enemy’s country. dziel i rządź ####### !!! #######: Buntujcie młodych przeciwko starym. /Revolt the youth against the elders. akcja "zabierz babci dowód" i wiele innych ####### !!! #######: Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników. /Ridicule your opponents’ traditions. .. każdy sam zna tysiące przykładów ... ####### !!! #######: Zdobywaj wszelkie informacje o nieprzyjacielu: Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wieści. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany, zwróci się stukrotnie. / Spare no promises and gifts in order to get news. Spare no expense, because money spent this way will pay for itself hundredfold ####### ! #######: Posyłajcie wszędzie swoich szpiegów. /Send your spies everywhere. [..]" Nie ma żadnej konieczności ulegania tym socjotechnicznymi środkom w wymierzonymi na zbijanie własnego kapitału na głupocie czytelników. Ja nie przejmował więc tego języka i zadbał o jego czystość Nie jestem nawet pewny czy nawet Twój komentarz jest wart zachodu... i na w/w tle wary czsau w którym on został na komputerze wstukany. Jego fatalna forma niweluje całkowicie wysokiej jakości merytoryczny efekt Twojego wpisu, a szkoda bo szlachetny ten wysiłek można było by skoncentrować na czymś skuteczniejszym. A ci do których tylko taki język dociera, którzy wierzą w to i ja pisze GW? - Cuż sami sobie winni, choć przyznaję należy się nimi zająć i nie pozostawiać samym sobie gdyż jest ich zbyt wielu i swoją populacją tworzącą liczny elektorat różnych komet politycznych na nieboskłonie ekstra teatralizowanej sceny medialnej. Ale odpowiadanie chamstwem na chamstwo...? Nie wiem, czy to dobra droga - bo w prawdzie dotarcie z treścią do tych ludzi najefektywniej zachodzi na bazie właśnie takiego języka, to jednak "kto miesza w łajnie ten sam późnij śmierdzi" - mam więc uczucia ambiwalentne i właśnie zrealizowałem, że zaprzeczyłem swojemu własnemu apelu (jak TuskU) zamieszczonym na początku. Czy grupa docelowa lubująca się w takim języku czyta niepoprawnych ? Wbrew programowi zawartemu w nazwie portalu mam wrażenie że tłumią się tu ludzie inteligentni, na poziomie, którzy coś sobą prezentując mają coś autentycznego do powiedzenia, bo w końcu "zdrowa ryba jak trzeba płynie i pod prąd" Może warto było by jednak zadbać o jakieś standardy minimalne odróżniające nas - mimo naszej nazwy - także i językowo od "górnolotności językowej" a la GW. Jest przecież dużo ludzi normalnych szukających sobie podobnych - językowe "równanie w dół" zniechęca nas do brania aktywnego udziału na takim portalu. Pozostają więc lubujący się w "inteligentnym chamstwie" - i GW osiąga część swojego celu zniechęcania do aktywnego brania udziału w życiu politycznym ludzi o pewnym formacie - cyniczna strategi a iście s Biesów Dostojewskiego: niezasłużone poniżanie jednostek wybitnych aby je sobie podporządkować. Szkoda by było takich - to właśnie one mogły by stanowić gwarancję normalności w polskiej kulturze politycznej. Równajmy do góry, wychowujmy faktami, datami, cytatami i liczbami - a mniej strzelającymi w próżnie emocjami. Może by tak zacząć jakiś dyskurs społeczny na szeroką skalę na temat formy języka i kultury politczej w Pl. Już słyszę: "nie to już wszystko było ..." Trzeba więc chyba zadbać o jakiś relatywny kompromis i zadbać o różnorodność, a przy tym równolegle zająć się pracą organiczną promowania kultury języka i polityki na szerszą skalę. Może by jakaś kampania reklamowa w blogosferze? Np Tydzień kultury języka blogowego ... itp.? Matz Cyngle specjalnej troski
Obrazek użytkownika antysalon
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu chodzi o dzieci nowo narodzone - a nie wszystkie już isniejące ! 90mln wynika ze źle policzonego rachunku: 90 mld = 7,3 mln (dzieci w wieku do lat 18) * 1 tys zł * 12 miesięcy = 88.7 mld zł czyli w zaokrągleniu 90 mld Błąd leży w okresie czasu narodzin. Rybiński dokładnie przypomina że chodzi o naliczanie stypendium dla dzieci nowonarodzonych. Zatem nie 7,3 mln dzieci od 0-17 lat ale tyle ile się w danym roku urodziło np w 2008r to będzie 488 tys. 488tys * 12 tys = 5,856 mld zł w pierwszym roku (!!!) a nie 90Mld. Ale siła meidów pokazuje tu swoją największą broń: insturment przemilczania, bo nie zlalazł się ani jeden dziennikarz, kt by krytcznie zaptyał np: "Ależ panie Premierze ! - musi pan tego profesora co tak liczy chyba wylać z roboty, no bo czy nie prawdą jest że 90 mld zł dotyczą liczby wszysktich dzieci od 0 do 18 roku życia gdy tym czasem w rachunku prof Rybińskiego stypendium dostają dzieci nowo narodzone? Tych ostanich jest na świat przychodzi rocznie ok 450 tys a nie 7,3 mln jak w sowim rachunku przyjął jakże roztargniony pański jakże nieroztropny profesor?" - lub podobnie. Rybiński, miałeś rację
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
13 lat temu @kokos26 "ciepłe, funta kłaków warte..." [..] by te jeszcze ciepłe, funta kłaków warte sondaże z powagą komentować [..] opinia - nawet nie argument !!! - emocjonalny "gdy emocje biorą górę,dyskusja idzie na dno", rzeczowość kuleje, wiarygodność zanika. Wiarygodność opinii jest jej wartością główną, podstawową, bez niej cała reszta nie jest warta czytania. "Zbiorowa mądrość polskiego narodu"
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
13 lat temu @Błąd w systemie, rzeczywiście: Błąd w systemie, "Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów." siła sloganów ? - afirmacja ? - mantra ? - cel życiowy ? Ten slogan insynuuje życie uczciwe tylko jako takie którego głównym celem - i wydawałoby się jedynym, w końcu inne nie są tu wymieniane, akcentowane, wyróżnione samym faktem wyszczególnienia - jest posiadanie wrogów. Posiadanie wrogów nie jest jednak warunkiem wystarczającym do bycia uczciwym. Nie zgadzam się, więc z tym sloganem. Człowiek uczciwy żyje po to, aby m.in. być uczciwym i jeszcze tam kilka z innych powodów ... Posiadanie wrogów, to tylko efekt uboczny życia uczciwością Kontr-Argument: Weźmy na przykład premiera Tuska - ma wielu wrogów, czy jest przez to uczciwym? "Zbiorowa mądrość polskiego narodu"
Obrazek użytkownika tetsujiro
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu absolutyzowanie nie ułatwia, raczej przeciwnie nakręca emocje  ...analiza jest pozbawiona logiki i dlatego wyłączył się z dalszej dyskusji. Czy dlatego czy z innych powodów tego nie wiem i jeśli gdzieś dałem coś podobnego do myślenia - to nie było to moim zamiarem, wręcz przeciwnie, ja zauważam w rozumowaniu Pawła jak najbardziej logikę - całkiem odmienne spojrzenia, które należy uszanować, sie z nim zgadzać lub nie ale nie koniecznie absolutyzować w rodzaju "analiza pozbawiona logiki" - kimże jesteśmy aby a priori o tym sądzić. Jedyne co pozostaje to wyrażać argumenty które przeczą takiej tezie.  Ja raczej apeluję do języka i kultury dyskusji oraz jej warsztatowej strony.   "4". Rzecz o dziwnych sympatykach Marka Jurka
Obrazek użytkownika chlop ze wsi
Obrazek użytkownika np1
13 lat temu  Układziki i grupy  Układziki i grupy koteryjne na Niepoprawnych.pl jest widoczne dla uważnego obserwatora Efekt który tu został nazwany "Układziki i grupy koteryjne" nie koniecznie są tym na co wskazują słowa użyte do ich określenia. "Towarzystwa wzajemnej adoracji" nierzadko powstać może całkiem przypadkowo i być efektem pewnej dynamiki grupowej. Nie trzeba od razu się unosić i węszyć zmowę lub spisek. Często autorzy znają się tak dobrze z poprzednich tekstów że posiadając inny kontekst inaczej interpretują wpis, i reakcję nań. Właśnie dlatego że znają styl jednej ze strony stają czasami całkiem bezinteresowanie w obronie jednej czy drugiej strony - to przecież nic nadzwyczajnego, choć czasami prowadzić może do napędzenia się tzw spirali obrony i ataku.  Dla mnie rzekome grupy i koterie, jakie pan wyrzuca, także innym portalom w zdaniu: "Tak przebiega dyskusja na większości portalach" - przecież jak wspomniałem wyrazem naturalnych procesów - niekoniecznie jakiejś zmowy, bo i choć symptomy wyglądają identycznie, choroba nie koniecznie musi być ta sama, ale jeśli jest to warto na to ostrożnie zwrócić dyplomatycznie uwagę. Wchodzenie do domu razem z drzwiami na pewno nie uraduje domowników. Pozdrawiam :)   Listy od czytelników niepoprawnych
Obrazek użytkownika bez kropki
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu aaaa "Obcokrajowcy - ci polskojezyczni i ci nie wladajacy Naszym pieknym jezykiem i tak tego nie zrozumieja .    Oni doskonale rozumieją - nie trzeba im tłumaczyć, tyle Te uważają, iż przyszedł czas na nich. Nie liczą się "przeszłości ołtarzami, choć mają sami doskonalsze wznieść". Doskonale wiedzą co robią - Michnik jest doskonałym znawcą polskej literatury, i co - nic - w niczym mu to nie pomogło, problem leży gdzie indziej. Lenin bezgranicznie wierzył w siebie, tak mocno że wszystkie środki były dobre w osiąganiu jego wizji, rewolucja z milionami ofiar go nie przerażała bo chciał stworzyć "nowego człowieka" - sowieckiego, ci starzy byli mu w drodze -  kto  był z radością "za" mógł odejść od muru i opuścić ręce - bez milionów ofiar nie mogło się udać tak długo, aż 70 lat!!! Problem w tym, że tego człowieka ten system nie stworzył, w odróżnieniu do dzisiejszych medialnych czasów.  Psychologia społeczna, socjologia ... aż po marketing polityczny - i nowy człowiek masami wychodzi jak spod igły.   Szkoda czasu i wysilku by im to wytlumaczyc" . Z tym zdaniem się nie zgadzam, ale argumentacja jest szalenie trudna i pracochłonna no i tu chodzi o władzę nie zawsze o lepszy świat ... nawet w znaczeniu lewicowym. Tu idzie o władzę i jej sprawowanie. głos socpoprawności
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Burszeszaften, kuźna kadr do przakazania pałeczki ... [..] Być może tworzenie struktur niejawnych jest drogą do tego. Oczywiście dostrzegam są to takie sobie dywagacje. [..] "Takie sobie dywagacje"? Papalapap! {=takie tam sobie gadanie!}.  Czy one są takie sobie - to wcale nie jestem tego taki niepewny. Dawne kontakty z ludźmi żyjącymi w Niemczech owocują czasami w ciekawe info. Np o ile wiem w każdym mieście uniwersyteckim w Niemczech istnieją "Burschenschaften" (tłum. korporacje) lub neutralniej "studentische Verbindungen" zrzeszających młodych studentów. Przynajmniej jeden tuzin. W sprawdzanym na wyrywki Frankfurcie  - ponad 60, jeśli nie znacznie więcej.  Małe grupy związane różnymi tradycjami i rytuałami. Krytycy mówią o ponad połowie z nich jak o "werbunku, wylęgarni i przechowalni prawicowego nacjonalizmu i narcyzmu". Przed dwoma laty w jakiś czwartkowy wieczór na DLF'ie [Deutschalndfunk - główne ogólnoniemieckie radio publiczne] można było wysłuchać b. krytyczny esej na ten temat, wraz z relacjami ze niektórych zajazdów zarządów takich korporacji oraz powiązań z wyszszym szczeblem zarządzania w przemyśle, administracji i finansach. Nie wiem czy to miała być krytyka czy akcja reklamowa - bo na ten temat normalnie nigdzie nic, a zwłaszcza w radiu publicznym, tak obszernie i dokładnie nie można usłyszeć.  Zainteresowałem się tym tematem. Oficjalnie wiele z nich  łączy zamiłowanie do tradycji szermierczych - to są "schlagende Verbingungen", innym razem chóralnych - "Sengerschaften" i wielu innych. Są to małe grup kilkunastu do 20, 30 Studentów mieszkających we wspólnie wynajmowanych okazałych budowlach, nie rzadko o wysokiej zabytkowej lub historycznej i majątkowej wartości, które są w prywatnym posiadaniu tych związków od kilkudziesięciu lat i dłużej.  Taki student dostaje dobrze wyposażony jednoosobowy obszerny pokój z internetem,  komputer i opłaca nieco więcej niż połowę najniższego w tym mieście czynszu. Płaci dużo mniej niż nawet za niekiedy b. korzystne miejsce w akademiku, dużo mniejsze, bo ok 9m2,  które dostają w pierwszej kolejności studenci, których rodzice za mało zarabiają, które dlatego dofinansowuje niemieckie państwo.  Resztę płacą tzw "die alten Herren" tzn dawni członkowie, alumni, tego związku studentów, którzy już skończyli studia, pracują na różnych nie rzadko na wysokich pozycjach w przemyśle, ... kórzy - o dziwo - mają za sobą tak szybkie kariery, że określa się je przymiotnikiem "kommetenhaft", szybko się pojawiających jak kometa. Ludzi standardowo przeciętnie zdolni z najniższych warstw społecznych, którzy startują swoje szybkie kariery zaraz po studniach od razu już od nieprzeciętnie wysokich stanowisk startowych. Na początku jeszcze jako praktykanci, ale już o wynagrodzeniu powyżej  4/5 średniej krajowej. Ciekawe wielu niemieckich polityków, od tych lokalnych po najwyższe urzędy w kraju oraz "kapitanów gospodarczych tankowców" czyli wysokich managerów w firmach o strategicznym znaczeniu dla gospodarki niemieckiej, ..., było w czasie swoich studiów członkami takich burszenszaftów i chyba nie przypadkiem, mówi się o powiązaniach, plecach oraz nepotyzmie, choć tu beneficjent takiej kariery jest skoligacony ze swoim "mecenasem" nie tyle więzami krwi, co więzami burszenszaftu.  Po wstąpieniu do burszenszaftu następuje  kilkumiesięczny okres próbny, z którym związany jest nie tylko jak już powiedziałem, tani pokój, wyskoki standard życia, przyjemna i wygodna infrastruktura do nauki, ale i wspólnie organizowane prywatne festyny, imprezy, spotkania i rytuały w zamkniętym gronie. Co jakiś czas - 2 razy do roku, organizowane jest spotkanie czy raczej zjazd wszystkich członków, pieczenie kiełbasek, picie piwka, w otaczającym zabytkową siedzibę w dzielnicy willowej, wspaniałomyślnie wyposażonym ogrodzie, i  rozmowy przybyłymi alumnami, dawnymi członkami teraz już pracującymi na swoich stanowiskach.  O czym się toczą rozmowy tego nie wiem, nikt nie chce zdradzać tajemnicy, Damy w tych spotkaniach nie uczestniczą a więc żaden męski urok na nic by się tu zdał, a i o jednostronną orientację seksualną tych wyłącznie przecież męskich członków związku nie można w żaden sposób, choćby związany z cieniem nikłej pogłoski,  podejrzewać - przynajmniej ja nie natknąłem się na ani jeden ślad, ani jedną insynuację,  choćby drobną poszlakę na ten temat. No, oprócz jednej, jaka jakoby zdarzyła się na jednym z  niezmiernie rzadko wg autora relacji odwiedzanych spotkań, gdzie wolni, niczym nie zaprzysiężeni i związani jakimkolwiek rytuałem studenci z wyjątkiem zamiłowania do palenia pewnej orientalnej roślinki - żartach nierozważnie raz zaimputowali. Ale wiary żadnej temu dać nie można no bo ogarniająca ich niebiańska błogość, i zmysł mąci i pamięć.  Ogólnie przypomina to nie tyle klimaty, co struktury znane u nas z wcześniej internatów i wojska: nowi adepci - koty, i stare wygi - starszacy czy jakoś tam podobnie, tyle że rytuały -  te inicjacyjne,  jak i mające na całe życie scalać ze sobą członków  są odmiennie przeciwne. Wykwintne, wyrafinowane, subtelne .. no i prawdopodobnie brzemienne w późniejsze "popłatne" skutki. Bardziej przypominają może rozciągnięty na cały okres studiów kurs przygotowawczy do jednej z lóż niż promującej indywidualizm bochemy. Przyjęcie do takiego związku studentów poprzedzone jest z rozmową wstępną, kwalifikacyjną i po zaakceptowaniu adepta, kilkumiesięcznym okresie życia w burszenszafcie, często dokładnie po roku,  nowy adept musi się określić czy chce zostać pełnoprawnym członkiem czy rezygnuje. Z drugim jest związana konieczność szukania nowego, na pewno droższego i mniej wygodnego lokum - pierwsza zobowiązuje. Podpisuje on,  mniej lub bardziej uroczyście lub w zrytualizowany sposób, zobowiązanie że po zakończeniu studiów, zdobyciu pracy będzie ze swojego wynagrodzenia dobrowolnie przekazywał określone procentowo lub mniej formalnie świadczenia na rzecz drobnej prywatnej fundacji z której utrzymywany jest bruszenszaft i zachęcani do przyłączenia się nowi studenci.   Ewolucjonizm - popatrzmy na to w sposób ewolucyjny .
Obrazek użytkownika kmieć

Strony