|
3 lata temu |
@ krzysztofjaw |
W pierwszych dniach kariery politycznej Radosława Sikorskiego, zaraz po powołaniu go na wiceministra obrony, Monika Olejnik (wówczas) z "Trójki" PR poprosiła mnie (wówczas korespondenta PRiTV w Londynie) o weryfikację jego życiorysu. Stosowny fax z treścią życiorysu otrzymałem 26.02.1992 po południu. CV sprawiało wrażenie, że ma się do czynienia z uznanym ekspertem dysponującym szeroką wiedzą wojskową. Bo to (cytuje za życiorysem) "wykłady na tematy wojskowe" na słynnej "Królewskiej Akademii Wojskowej w Sandhurst", na "Akademii Wojskowej, Carlile Barracks, Pensylwania" oraz w "Instytucie Obrony Europejskiej i Studiów Strategicznych, Uniwersytet Cambridge". Słowem autorytet co się zowie. Po poskrobaniu lukier odpadł. W Cambridge takiego instytutu nie było. Oficer prasowy Akademii Wojsk Lądowych w Carlisle odpowiedział "Ani w Akademii ani w Wojskowym Instytucie Historycznym po drugiej stronie ulicy nie ma śladu Radka Sikorskiego, jako odwiedzające albo wykładającego w tych instytucjach." Jeśli chodzi o Sandhurst to "Centrum Studiów Sowieckich" rzeczywiście istniało w tym mieście, ale nie miało nic wspólnego z Królewską Akademią Wojskową. Mitem okazały się również opowieści o tym, że Radek Sikorski był korespondentem wojennym prasy brytyjskiej w Afganistanie. Nie był bo nie mógł być. Korespondentem wojennym jest wyłącznie dziennikarz akredytowany przy określonej jednostce regularnej wojsk uczestniczących w konflikcie. Zgodnie z Konwencją Genewską z 1949 roku korespondenci wojenni traktowani są podobnie jak personel medyczny i kapelani. Muszą nosić na mundurze swej armii wyraźny napis "korespondent wojenny" na naramiennikach. Regularne jednostki wojsk brytyjskich nie brały udziału w wojnie w Afganistanie, mujahedini nie byli wojskami regularnymi i nie paradowali w mundurach. Wojskami regularnymi była tylko Armia Sowiecka oraz oddziały prosowieckiego rządu w Kabulu. A jeśli kogoś interesują bliższe szczegóły to odsyłam do publikacji Gazety Wyborczej z przełomu lutego i marca 1992 roku, która skwapliwie powtarzała co bardziej krytyczne wyjątki z moich korespondencji dla "Trójki" i programów Moniki Olejnik. Były to bowiem czasy kiedy i pani MO i GW były ustosunkowane zdecydowanie negatywnie do Radosława Sikorskiego. |
|
Radosław Sikorski też miał resortową rodzinę |
|
|
3 lata temu |
@ Kapitan Nemo |
Brawo, BRAWO! Dziękuję. Przez kilkanaście lat czułem się jak wołający na puszczy. Teraz czuję, że nie jestem samotny. Jeszcze raz dziękuję. |
|
OTWARTA WOJNA RZESZY NIEMIECKIEJ Z POLSKĄ |
|
|
3 lata temu |
& junak |
Podwale zajmowała kontrdemonstracja. Pozostałych uliczek tak dużo nie ma i są wąskie. Wedle tych co wyliczali powierzchnię na podstawie miejskich planów geodezyjnych, to żeby zmieścić 70 tysięcy trzeba by było kłaść manifestantów na płask warstwami mniej więcej do pierwszego piętra. |
12 |
Strachy na Lachy, czy strachy na UE? |
|
|
3 lata temu |
@ jazgdyni |
Witam Panie Januszu,Najpierw wojna hybrydowa. Trafnie Pan określił. To jest mieszaniec. Wojny energetycznej, czyli takiej tradycyjnej, kiedy walczy się przy pomocy energii. Jeśli chce Pan rozłupać komuś czaszkę, to musi Pan wydatkować sporą porcję energii. Natomiast jeśli wykorzystuje Pan informację (nie ważne, czy rzetelną, czy zmanipulowaną, czy wręcz spreparowaną) żeby zniewolić czyjąś świadomość, tak aby pojmował świat w sposób zaplanowany przez Pana, to prowadzi Pan wojnę informacyjną. Nie rozłupuje Pan mózgu, tylko deformuje pojmowanie.Odnosząc do sytuacji na granicy. Strzelanie (nawet ślepakami) to element energetyczny, puszczanie w sieć fejków to element informacyjny. Mieszanina jednego i drugiego to hybryda, czyli mamy wojnę hybrydową.Teraz przymiotnik "podprogowa". W prawie międzynarodowym (tym spisanym w traktatach i tym zwyczajowym) istnieją elementy przesądzające, czy już mamy do czynienia z wojną, czy jeszcze nie. Jednym z nich jest "akt przemocy" decydujący m.in. o tym, kto jest agresorem, a kto się broni. Odnosząc do sytuacji na granicy. Czy mamy jakiś klarowny "akt przemocy"? Ja przynajmniej nie widzę. Imigranci usiłują sforsować granicę z własnej woli. Łukaszenka ich nie gna na druty batogiem. On im tylko dał obcęgi do przecięcia drutu i tylko ich podwiózł dając dowód humanitaryzmu. Owszem strzelano, ale ślepakami. To prawie "akt przemocy", ale nie do końca. Ot tak ciepło, ciepło. Czyli są to działania tuż poniżej progu uznawanego za "akt przemocy" decydujący o stanie wojny. Stąd termin "podprogowa". Zgadzam się, że jest to nieco talmudyczne, ale trudno. Trafniejszych określeń nie znalazłem, chociaż grzebię "w temacie" od lat 1990-tych. To tak jak termin "poniżej radaru" określający sympatyków działań terrorystycznych udzielających terrorystom z "twardego jądra" drobnej, ale istotnej i potrzebnej, pomocy logistycznej (przeparkować samochód, przenieść wiadomość, podrzucić ulotkę, itp.) Ci sympatycy żyją "poniżej radaru" służb prawa i porządku. Pozornie spokojni zjadacze chleba. Serdecznie pozdrawiam,RB |
3 |
Podprogowa wojna hybrydowa |
|
|
3 lata temu |
@ jazgdyni |
Będzie to nadal podprogowa wojna hybrydowa ze stroną polską. Do konfliktu trzeba dwóch stron, inaczej mówiąc wymiany ognia. > Jakie dla zwykłych ludzi ma to znaczenie, jak to nazwiemy... Ma prawne. Przykładowo II wojna światowa jeszcze się nie skończyła. bo wojny kończą się traktatami pokojowymi. W takim traktacie ustala się m.in. kwestię reparacji wojennych. Tymczasem Konferencja Poczdamska odesłała wiele spraw do przyszłej konferencji pokojowej, która miała być zakończona traktatem pokojowym. Tyle tylko, że się nie odbyła i stąd wiele spraw nadal "wisi" i jak będzie aktualnie silniejszemu państwu potrzebne może być odgrzebanych. Przykładowo, kwestia Obwodu Królewieckiego, którego dawny (przedwojenny) status nie został przeniesiony na inne państwo. |
2 |
Podprogowa wojna hybrydowa |
|
|
3 lata temu |
@Zawiedzony |
Witamy Was nachodźcy tym co mamy najlepszego: schabowy + setka wódki. |
8 |
Podprogowa wojna hybrydowa |
|
|
3 lata temu |
@ Gawrion |
Czy to tak mam przesyłać kopie, czy tez jest lepsze (właściwe) miejsce? RB |
|
Wredny Słoweniec |
|
|
3 lata temu |
@ autor |
Moja Babcia pochodziła z przyzwoitej mieszczańskiej rodziny berlińskiej. Kiedy wychodziła za mego dziadka z rodziny poznańskich przemysłowców (najstarsza polska fabryka samochodów to "Brzeski Auto") nie znała polskiego. Kiedy w październiku 1939 roku przyszła do niej delegacja z biura Gauleitera przynosząc na tacy (ponoć srebrnej) niemiecki paszport, Babcia w kolokwialnej niemczyźnie, z nienagannym berlińskim akcentem, spuściła delegację po schodach oświadczając, że jest Polką i nie chce "szwabskiego nasienia" widzieć w domu.Być może wpatrzony w przykład Babci tak nie cierpię niemieckiej agentury. Inna sprawa, że w Sonderfahndungsbuch Polen osób przeznaczonych do likwidacji widnieje nazwisko Brzeski, ale to już mojego Ojca. |
9 |
Niemiec uczy jak być Polakiem |
|
|
3 lata temu |
Pojecia nie mam gdzie szukac. Mam laptopa MacBook Pro |
|
|
Z jakiej rozdzielczości ekranu korzystasz? |
|
|
3 lata temu |
@ Gawrion |
Z pewnością część mam. Gdzie je wysyłać?RB |
|
Volksplatfform Schule |
|