Komentarze użytkownika

Kiedy Tytułsortuj malejąco Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika benjamin
10 lat temu Wspomnijmy jeszcze o gdańskim incydencie Mam mieszane odczucia wobec T. Mazowieckiego. Z jednej strony należy docenić jego "rzucenie papierami" w krajach byłej Jugosławii, co jakby nie patrzeć swoją wymowę miało, z drugiej rozczarowanie co do postawy jako pierwszego niekomunistycznego premiera było gwałtowniejsze niż u Budynia78. Przypomnijmy, że już kilka miesięcy po objęciu teki premiera, jako PIERWSZY PREMIER RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ wyprowadził milicję przeciwko obywatelom własnego kraju. Myślę tu o incydentach z 28 stycznia 1990 w W-wie (brutalnie rozpędzona demonstracja pod PKiN, mająca na celu "ochronę" XI zjazdu PZPR) i dwa dni późniejszym wyrzuceniem członków FMW z budynku KW PZPR w Gdańsku, który zajęli aby zabezpieczyć i przekazać organom państwowym niszczone dokumenty partii. Decyzję o interwencji milicji podjął wtedy osobiście Tadeusz Mazowiecki z Aleksandrem Hallem. Ja "niestety" byłem starszy od kolegi Budynia78 i zdążyłem w wyborach 1989 roku zagłosować na ludzi, którzy już pół roku później dowiedli czynami swoich intencji. Wspominając Tadeusza Mazowieckiego, dzwonią mi w uszach słowa Chochoła: Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapki wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur... pozdr... /benjamin Biedny katolik czyta list episkopatu, wspominając premiera Mazowieckiego
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika benjamin
9 lat temu współczynnik Murphy'ego Na studiach, gdy wyniki pomiarów zebrane drogą empiryczną nie chciały potwierdzić teorii stosowało się tzw. "współczynik Murphy'ego" (tak, tak, tego słynnego uczonego od "praw Murphy'ego) i wszystko grało ku zadowoleniu braci studenckiej i wykladowców. Może PSL skorzystało z tych sprawdzonych wzorców? ;-) pozdr... /benjamin 3 Bolesna awaria serwerów...
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika benjamin
12 lat temu wyjasnienie dot. koligacji rodzinnych Ale wtopa.. PP najmocniej Cię przepraszam, było to niezamierzone. Bardzo proszę nie podawaj tego postu do moderacji, bo za taką obelgę admini Niepoprawnych jak nic wywalą mnie z portalu ;-))) pozdr... /benjamin Śledztwo amatorskie, bez licencji
Obrazek użytkownika zdzich20
Obrazek użytkownika benjamin
5 lat temu Wyklęci... Mylisz się Romanie co do etymologii "Wyklętych".Termin "Żołnierze Wyklęci" powstał w 1993 roku, przy okazji wystawy (chyba pierwszej w historii) o powojennym, niepodległościowym podziemiu, zorganizowanej na Uniwersytecie Warszawskim przez Ligę Republikańską. Podobno autorem jest pan Leszek Żebrowski, współpracujący w tamtych latach z Ligą i będący współtwórcą wystawy. Zresztą arcyciekawa postać, polecam poszperać w internecie i poczytać o innych inicjatywach pana Leszka.UB nie nazywało ich w ogóle "żołnierzami", nie mówiło się inaczej niż "bandyci", "zbrojne bandy" itp. Zgodnie z najlepszymi zasadami terroryzmu - mieli zostać odczłowieczeni, zdehumanizowani a termin "żołnierze", nawet w powiązaniu z pejoratywnym czasownikiem, zawsze jednak odwoływał się do podświadomych pozytywów (pamiętaj, że mówmy o pierwszych latach powojennych).Masz rację, że powinniśmy ich nazywać "Niezłomnymi", bądź jak proponują niektórzy "wyklętymi przez komunistów Żołnierzami Niezłomnymi". Spójrz - tu jest ciekawy link promujący takie nazewnictwo: http://zolnierzeniezlomni.com.pl/Mnie jednak podoba się ten termin "Wyklęci". Przewrotny. Nie wiem... może dlatego, że pamiętam jak w trudach się przebijał do społecznej świadomości? A może dlatego, że pięknie składa się z ostatnimi strofami wiersza Zbigniewa Herberta?Ponieważ żyli prawem wilkaHistoria o nich głucho milczyPozostał po nich w kopnym śnieguIch gniew, ich rozpacz i ślad ich wilczy.Najważniejsze, że "tamci" przegrywają walkę o pamięć. To jeszcze nie nokaut, jeszcze gryzą po kostkach ale zbierają coraz większy łomot. Na naszych oczach spełnia się przepowiednia podpułkownika Łukasza "Pługa" Cieplickiego, który grypsował z celi śmierci: „Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska"pozdr.../benjamin 2 O ŻOŁNIERZACH NIEZŁOMNYCH, zwanych Wyklętymi
Obrazek użytkownika Roman z USA
Obrazek użytkownika benjamin
11 lat temu z Bielawy I nie zapominajmy, że był też Reynevan z Bielawy, w porzo gość ;-) Natomiast co do podmiotu notki Kryski... cóż kiedyś słyszałem trafne powiedzenie: "Dla głupców milczenie jest najwyższym kunsztem" pozdr... /benjamin Odwagi pastuchu!
Obrazek użytkownika Archiwum X
Obrazek użytkownika benjamin
6 lat temu Z tym alkoholem to raczej Z tym alkoholem to raczej niezbyt trafiony przykład, bo posłuży przeciwnikom do wyeksponowania nagminnego nadużywania trunków i stosowania nieuprawnionych porównań. Nieuprawnionych - bo alkohol jest używką silnie uzależniającą i destrukcyjną a broń - nie.Lepszym chyba przykładem jest porównanie do licznych szkół walki - karate, kung-fu czy nasz europejski boks. Te techniki także zostały stworzone głównie do zabijania, bądź przynajmniej neutralizacji przeciwnika a jednak sporadycznie słyszymy, że jakiś bandzior miał np. drugi czy trzeci dan w taekwondoo. Dlaczego? Ano dlatego, że aby zdobyć jakieś umiejętności w tej dziedzinie konieczny jest długotrwały i mozolny trening. Powtórzenie każdego ruchu i uderzenia tysiące razy co w konsekwencji nie tylko rozładowuje nagromadzoną energię i emocje, ale pozwala także zdobyć umiejętności koncentracji i pokory.Podobnie jest ze strzelaniem, na początku euforia (trzymanie w ręku pierwszy raz "prawdziwej broni"... jest przeżyciem), później zdumienie, że w filmach wygląda to zupełnie inaczej (oni tam z biodra trafiają w ledwie widoczną monetę) a na końcu... skupienie i praca nad sobą aby trafić w to małe, czarne kółeczko na końcu strzelnicy. Aha - zapomniałbym, jeszcze wcześniej jest szkolenie z bezpieczeństwa. Jak trzymać broń, jak ją ładować/rozładowywać, jak zachowywać się po zakończeniu strzelania...So... poza tym jednym, niefartownym moim zdaniem porównaniem - pełna zgoda.pozdr.../benjamin 1 Umiejętność posługiwania się bronią palną. Kto powinien potrafić?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika benjamin
5 lat temu za a nawet przeciw Rozszerzając słuszną teorię Honica, spójrzcie jakie się przed DT nowe horyzonty otwierają.Wysłuchał... ale z marsem na czole i nie kłapał płetwami jak foka w zoo więc może teraz zająć dowolne stanowisko. Na spotkaniach z lewakami powie - tak, tak, ostro pojechał kolega Jażdżewski, ale przecież samą prawdę powiedział, czyż nie? Jak z kolei wyczuje bardziej konserwatywne audytorium, będzie grał głupa zarzekając się, że wykład był zaskoczeniem i on osobiście nie zgadza się z kolegą (tymże samym co wcześniej) Jażdżewskim.pozdr.../benjamin 5 Tusk i Jażdżewski
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika benjamin
10 lat temu ZĄB! Kapitanie - do poprawki! Kamil pochodzi z miejscowości ZĄB, nie Zrąb! Ostatni skręt na prawo (jadąc od Krakowa) przed mostem w Poroninie. Najwyżej (w/g miejscowych) położona miejscowość w Polsce - "po płaskim" z Zębu można dojść na Gubałówkę :-) pozdr... /benjamin 7 Magiczny wieczór Tuska i rozgrzanego Bronisława
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika benjamin
11 lat temu żadna tam "profesor" Staram się od lat prostować nadużywanie tytułów, zwłaszcza w przypadkach podnoszących kwalifikacje osoby, która na to nie zasługuje. Magdalena Środa nie jest żadną "profesor"! Uzyskała stopień naukowy doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie filozofii, a "profesorem" to jest tylko na UW. Gdy np. odejdzie z uczelni, bądź zostanie przeniesiona na inne stanowisko pracy, utraci prawo do posługiwania się tym tytułem. Lista pracowników naukowych Instytutu Filozofii UW, dostępna jest m.in. tu: http://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/opisInstytucji?rtype=opis&lang=pl&objectId=6671 można sprawdzić. Tytuł "profesora nadzwyczajnego" (professor extraordinarius) to jedynie stanowisko na uczelni, nie jest to w żadnym wypadku tytuł naukowy! Tak więc formalnie profesorem jest jedynie dla studentów UW. Nie nadużywajmy tych tytułów, niepotrzebnie podnosimy prestiż i wiarygodność takich osób jak Magdalena Środa, która wyjątkowo nie jest tego warta. pozdr... /benjamin PS: Jeszcze drobna, formalna uwaga. Zwyczajowo jeśli umieszcza się "prof." przed nazwiskiem, sugeruje to "profesora zwyczajnego", czyli tytuł naukowy. W przypadku M. Środy, jeśli już koniecznie chce się podkreślić jej stanowisko, powinno się napisać: dr hab. M. Środa prof. UW, czyli ZA nazwiskiem z podaniem nazwy uczelni. Sugestia dla prof. Środy - reaktywować WUML-e!
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika benjamin
4 lata temu zakończenie 1. wystarczy "benjamin". "Pan" jest zbędny, byłoby mi miło móc bez skrępowania Tobie też pisać "po imieniu" :-)2. nie podważam kompetencji pana Rafała Kuzaka, z biogramu mogę wnioskować, że jego wiedza jest większa od mojej, on przede wszystkim jest profesjonalistą w tej dziedzinie, ja tylko amatorem. Choć nie zapominajmy, że Troję odkrył nie archeolog czy historyk (ci ostatni uważali, że to mit) a hotelarz :-) Bardziej serio - przeczytałem jego (pana Rafała, nie Schliemanna)  artykuł na Ciekawostkach Historycznych, inaczej nie podjąłbym polemiki z Tobą, ale tak jak wspomniałem, wiele przytoczonych przez niego faktów potwierdza moją tezę. Przytoczyłem je w poprzednim poście, więc nie będę się powtarzał.Pozwolę sobie jednak na korektę przytoczonego przez Ciebie, a zaczerpniętego z artykułu p. Kuzaka, stwierdzenia, że jedynie mjr Sucharski znał faktyczną sytuację. Źródło - wypowiedź mjr. Stefana Fabiszewskiego z 3.09. 1960 r., zamieszczona w londyńskim piśmie "Tydzień Polski":"Rano 31 sierpnia mjr Jan Żychoń, szef ekspozytury w Bydgoszczy Oddziału II Sztabu Głównego ostrzega ppłk. Sobocińskiego, że w ciągu 24 godzin należy oczekiwać ataku na Westerplatte, a także informuje o sytuacji ogólnej i o koncentracji gdańskich formacji w Wisłoujściu i w Nowym Porcie. Ppłk Sobociński ryzykując aresztowanie jedzie niezwłocznie na Westerplatte poprzez rejon koncentracji i podstawy wyjścia gdańskiego batalionu SS - Heimwehr, ażeby poinformować dowódcę obrony majora Henryka Sucharskiego o nowej sytuacji, a mianowicie, że wobec przewagi niemieckiej nie należy oczekiwać wzmocnienia ani odciążenia Westerplatte, że grupa operacyjna gen. Skwarczyńskiego otrzymała inne zadanie...". Mjr Fabiszewski otrzymał tę informację od ppłk. Sobocińskiego i mjr. Żychonia w 1940 r. Stąd też wynika postawa majora Sucharskiego po 2.09.1939 r. - on bowiem jeden znał prawdziwą sytuację."Na tej relacji najprawdopodobniej opierał swoje przypuszczenia pan Rafał Kuzak, świadczą o tym bardzo zbliżone, a nawet identyczne, sformułowania. Ale... mamy też inną relację. Zgodnie z tym co pisałem, że dowodzenie taka placówką nie odbywa się jednoosobowo, znalazłem wspomnienie jednego z oficerów będących świadkiem spotkania płk. Sobocińskiego z mjr Sucharskim:"Ppor. Zdzisław Kręgielski był najmłodszym oficerem na Westerplatte. Oto część jego relacji: "... 31 sierpnia, gdy przyszedłem na obiad do kasyna zastałem tam również ppłk. Sobocińskiego. Twarze mjr. Sucharskiego i kpt. Dąbrowskiego były poważne. [...] Przewaga po tamtej stronie jest olbrzymia. Jestem przekonany, że potrafisz wspólnie z innymi udźwignąć i wypełnić to zadanie, że będziecie bronić się 12 godzin." "Tyle a propos niewiedzy pozostałych oficerów o powadze sytuacji.3. Zakładając, że prawdą jest iż rozstrzelano dziesięciu żołnierzy, policzmy szybko: siedmiu zabitych w Wartowni nr 5 drugiego dnia walk + dziesięciu rozstrzelanych na polecenie kpt. Dąbrowskiego daje... siedemnaście? Czyli dwóch więcej niż udokumentowane straty obrońców, przy dość karkołomnym założeniu, że do końca walk nikt już nie zginął. A wiemy, że tak nie było, bo w trakcie tego samego nalotu zginął choćby strzelec Zięba raniony odłamkiem w klatkę piersiową, a podczas ostatniego szturmu, z siódmego września, z kolei strzelec Jan Czywil. To mamy już dziewiętnastu. Zauważ - nie podważam "teorii rozstrzelania" przykładam tylko do niej czystą matematykę.Zastanówmy się skąd się wzięła ta mityczna "dziesiątka" rozstrzelanych. Być może stąd, iż straty polskie po nalocie "Stukasów" w dniu 02 września (data "puczu") to... dziesięciu żołnierzy?Nie casium, gdy zacznie się analizować sytuację okazuje się, ze zbyt wiele faktów nie współgra ze sobą a nawet nie ruszyłem tematu (można książkę napisać) późniejszych losów bezpośrednich świadków spotkania z 31 sierpnia 1939 roku. Nadmienię tylko, że gdyby faktycznie kpt. Dąbrowski dopuścił się czynów, które mu się "teraz" przypisuje, to znacznie wcześniej stanąłby przed komunistycznym sądem wojennym i pewnie został za to rozstrzelany. Bo komuniści robili wszystko, żeby go upodlić i nie wierzę, że nie wykorzystaliby tak nośnej medialnie informacji, która musiałaby wyciec w jakiś relacjach uczestników walk.Rozumiem, możesz mieć inne zdanie, możesz inaczej oceniać decyzje obydwu dowódców placówki. Im było trudniej. Ja, biorąc pod uwagę warunki w jakich je podejmowali, skłaniam się sercem ku kpt. Dąbrowskiemu ale rozumiem i nie oceniam negatywnie rozkazu kapitulacji jaki usiłował wydać mjr Sucharski. Przyjmuję (tak wolę) narrację, że wynikał z realizmu i chęci oszczędzenia życia żołnierzy. Jeśli natomiast faktycznie był spowodowany załamaniem psychicznym pod wpływem bombardowania - tym bardziej rację mieli oficerowie, którzy przejęli dowodzenie. Tego jednak prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy.pozdrawiam i  życzę spokojnej nocy. Nie odpisuj mi już, kładź się spać ;-) Polemika z Tobą, choć ostatecznie nie zgodziliśmy się, sprawiła mi dużą frajdę, nie mówiąc o tym, że szukając do niej argumentów - uzupełniłem swoją wiedzę :-)/benjamin 2 Jacek Komuda - Westerplatte (recenzja)
Obrazek użytkownika ccassiumm7

Strony