Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Uparty
15 lat temu Re: Jak przegrać wybory? - suplement do notki Rewidenta To nie jest tak, że Kaczyński chce przegrać wybory. On po prostu nie chce wpaść na wielką minę. W Polsce są dwie zupełnie rozłączne tradycje społeczne. Jedna - nazwijmy ją Noriwdowska zakładająca, że państwo to zbiorowy obowiązek- powstaje więc z darów ( obowiązkowych, ale darów!) złożonych przez obywateli i druga hellenistyczna mówiąca, że państwo to rzecz powstała w toku ewolucji stosunków społecznych. W tradycji norwidowskiej jest oczywiste, że państwo ma być takie jak tego sobie życzą donatorzy a w tej drugiej tradycji panuje przekonanie, ze żadne działania indywidualne nie są w stanie istotnie wpłynąć na bieg wydarzeń publicznych, bo istnieje zarówno "niewidzialna ręka rynku", "logika (konieczność) historyczna, czy wreszcie "proces postępu". W tej drugiej tradycji państwo to łowisko wszelkich dóbr i to jest naturalne. W tej tradycji dobrym obywatelem jest ten kto ma najwięcej jakiegoś dobra nabytego zasłużenie. Kto na to dobro zasługuje - oczywiście człowiek najwspanialszy. U Platona byli to filozofowie, u masonów są to mędrcy, w komunizmie byli to specjaliści. Zawsze jednak są to ludzie, którzy dużo zrobili dla siebie. Przeczytali dużo książek, więc dużo wiedzą, zachowali wysportowaną sylwetkę, bo ćwiczyli w jakimś współczesnym gimnazjonie itd. Oczywiście w tym czasie nie mogli zajmować się sprawami publicznymi. W tradycji norwidowskiej jest inaczej. O zasługach człowieka nie decyduje ani wygląd, żadne jego cechy trzeciorzędna a podstawowe znaczenie ma to, co zrobił i to czego można się po nim spodziewać w przyszłości. Partią odnosząca się w swym programie do tradycji norwidowskiej jest PiS. Pozostałe odwołują się do jakiejś wersji hellenizmu i dla tego można je wszystkie wrzucić do jednego worka i nazwać Antypisem. Podobne podziały obserwujemy również w społeczeństwie. Są to podziały wynikające z tradycji i dla tego są tak trwałe. To jest powód, że Tusk choć jest wyjątkowo kiepskim premierem to jednak nie powoduje jak na razie utraty poparcia dla PO. Nie ma też analogicznie takiego zachowania Kaczyńskiego, które mogło by zrazić do niego osoby z tradycji norwidowskiej. Czy więc jesteśmy skazani na wieczyste rządu PO. Oczywiście że nie. W Wyborach 2007 roku nadzieja na rządu Tuska , była tak silna w środowisku hellenistycznym, że zmobilizował się ona prawie całe. Nie prowadziłem na ten temat żadnych badań, co najwyżej weryfikowałem hipotezę o tym, że prawie wszyscy helleniści w Polsce poszli do wyborów a jednocześnie więcej niż połowa norwidowców została w domu. Weryfikacja tej hipotezy była pomyślna. Ponieważ już obecnie głosowanie na Tuska to "obciach" więc poparcie werbalne (sondażowe) dla PO nie musi przekuć się w wynik wyborczy- co widzieliśmy w Olsztynie. OCZYWIŚCIE JEST KWESTIA JAK ZMOBILIZOWAĆ NORWIDOWCÓW DO DARU W POSTACI UCZESTNICTWA W WYBOACH-ALE TO ZUPEŁNIE INNA SPRAWA niepoprawny Jak przegrać wybory? - suplement do notki Rewidenta
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Uparty
15 lat temu INFALCJA W inflacji nie ma nic dobrego, z inflacją jest jak z ciążą- nie można być trochę w ciąży i mieć trochę inflacji. Jeżeli dopuści się do nadmiaru pieniądza w gospodarce, to zawsze bezie inflacja, zawsze będzie spadek oszczędności, zawsze zasobu finansowe ludzi zniknął. Przy czym inflacja wzrost inflacji wcale nie musi się objawiać wzrostem cen towarów - może się objawiać obniżeniem jakości produktów sprzedawanych w stałych cenach. niepoprawny Keynesiści mają problem.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Uparty
15 lat temu Co uratowaliśmy To nie jest tak, że uratowaliśmy tylko Pragę bo uratowaliśmy wszystkie elementy struktury narodowej, Kościół, rodzinę, język, tradycję. U nas Kościół był Kościołem Narodowym. Scalenie naszego Kościoła z nami jako narodem zaczęło się bodaj w XIV w. w którym najpierw rycerstwo a później wszyscy nabyli prawo do wyboru instytucji kościelnej, której płacono dziesięcinę.Nie trzeba było jej płacić proboszczowi parafii, w której się mieszkało a można było ja zapłacić innemu proboszczowi lub jakiemuś zakonowi. W ten sposób szlachta uzyskała bardzo duży wpływ na zachowani księży i ich postawę społeczną. Jak się proboszcz nie podobał to był odcinany od dochodu. To samo dotyczyło i Biskupa. Pieniądze wpłacone zakonom nie wchodziły do budżetu diecezji. Tak więc istniała silna motywacja by Kościół miał dobre relacje z parafianami a nie tylko parafianie z Kościołem - jak to miało miejsce w całej Europie, gdzie dziesięcina była zbierana przez poborców podatkowych i oni przekazywali pieniądze do Kościoła. Z czasem (jeszcze przed rozbiorami)Kościół, dla Polaków stał się niezależna od władzy państwowej platformą integracyjną. I taki Kościół został w Polsce ocalony. Po drugie, została ocalona rodzina. Rodzina bardzo specyficzna, nawiązująca nawet w mieście do tradycji dworu szlacheckiego. Podstawowa różnicą miedzy strukturą rodzi Polskiej a reszty Europy jet jej całościowy charakter. Otóż u nas każdy dwór szlachecki wypełniał wszystkie pięć podstawowych funki politycznych. Miał władzę sądowniczą, był organizatorem armii- czyli spełniał funkcje obronną, był ośrodkiem edukacyjnym (w prawie każdym była jakaś biblioteka), był samodzielnym podmiotem gospodarczym, był również uczestnikiem samorządu lokalnego oraz przekaźnikiem informacji, czyli samodzielna jednostką polityczną. Uzgadnianie poglądów politycznych następowało najczęściej podczas rozmaitych uroczystości rodzinnych, gdyż w Polsce jako jedynym kraju Europejskim rozmowy o polityce przy stole nie były tabu. I ta tradycja jest do dzisiaj. Mamy więc ocaloną niezależną, całkowicie prywatną płaszczyznę uzgadniania poglądów politycznych. Nam media nie są potrzebne. Ocaliliśmy tez nasz język z jego specyficznym zakresem semantycznym poszczególnych słów i specyficzna siatką pojęciową. Czasami rodzi to tragiczne skutki ale najczęściej nam służy. Dzięki temu nie zbrukano pamięci Powstania Warszawskiego, czy nie przekreślono sensu Ofiary Katyńskiej. Na tym zresztą przykładzie najlepiej widać znaczenie naszego języka. Otóż każdy z tych nieszczęśników miał przedstawioną propozycje przystąpienia do walki z Niemcami (u boku Armii Czerwonej) a uzasadnieniem miał być fakt nieistnienia Polski. Logicznie rzecz biorąc nie było więc żadnego podmiotu wobec którego ci żołnierze mieliby być wierni. Tyle że u nas państwo to nie tyle konkretny twór, jakąś struktura formalna a idea. W naszym jeżyku bardzo dużo rzeczy jest ucieleśniona ideą, co też jest nasza specyfiką i to bardzo praktyczną. Zważmy bowiem, że ze względu na architekturę naszej rodziny, nasze społeczeństwo ma strukturę komórkową i każda rodzina przechowuje tradycje państwową, a w zasadzie punkty odniesienia do oceny zjawisk społecznych ( we wszystkich zakresach - bo wszystkie od zawsze były w kompetencji domu) a nie strukturę hierarchiczna jak to ma miejsce w reszcie Europy. W związku z tym ciągle odświeżana idea państwa jest w każdym momencie gotowa do użycia jako plan polityczny.Tak więc, gdy Rosjanie się zorientowali, jak wygląda mentalność oficerów w Katyniu doszli do wniosku, że jedyne co można z nimi zrobić to zabić, bo pożytku z nich nie będą mieli żadnego. Jesteśmy więc w dużym stopniu "zaimpregnowani" na obce wpływy. Pamiętam, jak w na przełomie 89 i 90 roku wszyscy wieszczyli rychłą laicyzacje naszego społeczeństwa. I co nic. Jak kilka lat temu do Polski przypłyną statek aborcyjny to wszystko przebiegało zgodnie z oczekiwaniami organizatorek akcji poza jednym - jak same o tym mówiły- nie było zainteresowania ich usługami!. Okazał się więc, że kilkanaście lat propagandy libertyńskej zostało bez odzewu. Ocaliliśmy więc wszystko co najważniejsze. A to że kosztem unicestwienia elit- wszak dla tego miały one uprzywilejowana pozycję społeczną, że zgłaszały gotowość oddania życia za naród i nie oszukały. Ale w związku z tym jest jasne, że ze środowisk, które zabijały na nasza elitę nikt nie może stać się elitą ( co najwyżej łże -elitą) i jest tez jasne, że z czasem powstanie nowa elita gotowa służyć nam- czego początki już są. Tak więc twierdzenie, że ocaliliśmy tylko Pragę jest absolutnie niesłuszne. Ocaliliśmy wszystko, i jest to tak oczywiste, że nawet tego nie zauważamy. niepoprawny Polacy uratowali tylko "pragę"
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony