|
11 lat temu |
a co robi "czerwony nos - lubię wódę" Jacek Kozłowski "wojewoda |
mazowiecki" I-szy ochroniarz kibola Donka przed kibolami śpewającymi Donald Matole..."? |
|
Prawie robi wielką różnicę |
|
|
11 lat temu |
to jest "curew" gatunek bydła wyhodowany na fermie Kiszczaka |
... |
|
Ból towarzyszy i smoleńska kłamczucha |
|
|
11 lat temu |
za kiecki płaci państwo, a za ekshumacje - rodziny |
... to jest logika POsłów |
|
Tydzień pod znakiem rodziny trzymającej władzę |
|
|
11 lat temu |
jedyną kwalifikacją libickiego jest jego kalectwo... |
... ot, taka kreatura niewarta żadnego poparcia i współczucia ze względu na wrodzoną wredność...
to kolejna "nietrafiona inwestycja kadrowa" prezesa jarosława kaczyńskiego, bo przecież to pis wypromował tę mendę polityczną... |
|
Rozterki Jana Filipa Libickiego |
|
|
11 lat temu |
oczywidtym jest, że "mózgiem" był gen Kiszczak... |
... a te rozmaite Bolki, Borsuki, itp to tylko, co najwyżej, sierżanci w korpusie agenturalnym Kiszczaka... |
|
Rzecz o prawdziwym „mózgu” sierpniowych strajków… |
|
|
11 lat temu |
w Sopocie conDonek z putinem "coś" ustalili na molo... |
putin to ma jako dowód na conDonka... "zdarzyła" się katastrofa pod Smoleńskiem, putin dyktuje conDonkowi, jak to będzie wyjaśniane, a conDonek to akceptuje, bo putin miał w ręku dowody z rozmowy na molo w Sopocie...
w taki sposób prawdziwi agenci "robią w tzw chója" Politycznych Obszczymurków... |
|
Państwu Tuska i Komorowskiego dedykuję |
|
|
11 lat temu |
rację masz, ale ortografii nie znasz... |
"sprzeniewieżyć" się to nie od "wieży" się wywodzi, ale od "wiary"... to mówię ci ja, maturzysta z epoki późnego Gomułki, a mgr inż z epoki wczesnego Gierka... zaś ty pewnie jesteś "owocem edukacji" jaruzela, wałęsy i condonka... |
|
Wszystkie zegarki Tuska |
|
|
11 lat temu |
można chyba za kol Wójciak powiedzieć, że... |
Preisner to chój na Donalda nogach...
|
|
Preisnera wyznanie wiary |
|
|
11 lat temu |
przecież to bękart Dukaczewskiego... |
.... |
|
Kreskówka profesora Artymowicza |
|
|
11 lat temu |
komisarz Żylicz zawsze na służbie... |
a niech mu tam będzie "Burek", tj "profesora" Żylicza poznałem jako pracownik PLL LOT zajmujący się w latach 1988-89 sprawą wyboru samolotu długodystansowego produkcji zachodniej... Żylicz był zastępcą szefa GILC gen Sobieraja i robił za "mózg" GILC; wszystko wymagało jego akceptacji, bo gen S. miał inne "hobby"... Trzeba wiedzieć, że GILC i Ministerstwo (chyba) Transportu podlegały wicepremierowi Szałajdzie, co oznaczało, że nikt wtedy w tych strukturach nie mógł być zatrudniony bez zgody funkcjonariuszy radzieckich... nawet sekretarki... No a Żylicz już wtedy "robił za ałtorytet" i robił wszystko, żeby LOT dalej korzystał z "przodującej techniki ZSRR", czyli czekał na dostawy nie wiadomo kiedy mających sie pojawić IL 96... "Nasz ałtorytet" najzabawniejszy zaś był, gdy swoję opinie nt naszych opracowań ekonomiczno-eksploatacyjnych nt wyboru AC zaczynał "subtelnie": "co prawda nie znam się na analizie ekonomicznej, ale dla LOT będzie lepiej, gdy tego opracowania nie przyjmiemy"... Zaś Szałajda żądał, by leasing finansowy kalkulować przy 0% odsetek od udostępnionego finansowania... Trzeba powiedzieć, że gdyby nie Rakowski, któremu potrzebny był taki spektakularny sukces, jak Boeingi w LOTcie, to te żyliczo-szałajdy by zwyciężyły... No i teraz też wciąż ryją w "czyimś" interesie... |
|
Prof.Żylicz: Komisja nie badała kwestii wybuchów w tupolewie |
|