|
14 lat temu |
@Gaja52 |
Przytoczyłaś bardzo powszechny mit: Nic lepszego niż demokracja nie wymyślono.
Otóż wymyślono i stosowano, choć często był to efekt uboczny uprzedzeń.
Zauważ, że demokracja w stylu USA u schyłku XVIII i początku XIX wieku nie spełnia dzisiejszych standardów Demokracji.
Po pierwsze USA w tamtym czasie praktycznie nie ingerowało w życie obywateli. Nie mieli numerów PESEL, nikt nie patrzył z kim śpią nocami ani czym karmią konie. Nikt nie sprawdzał czy mleko sprzedawane przez farmera spełnia normy sanitarne. W efekcie państwo powstające od zera stało się największym mocarstwem na świecie. Ale XX wiek to już epoka powolnego demontażu tamtego systemu. Co się odbija na kondycji USA. Ale niedouczeni, za to posiadający prawo głosu ludzie tego właśnie chcą. Bo mają prawo głosu. Czystym przypadkiem w XIX wieku najbardziej niedouczona część społeczeństwa prawa głosu nie miała.
Nie zrozum mnie źle. Nie chcę wzorem XIX wiecznych amerykanów zabrać prawo głosu murzynom i kobietom, bo to bzdura. Ale chcę je zabrać ludziom niedouczonym. Jeśli się douczą i będą wiedzieli między innymi dlaczego nie wolno ruszać rezerw walutowych - proszę bardzo, mogą głosować.
Jak się nie chcą douczać - wolna wola - ale głosować nie wolno.
To co ja proponuję jest jakąś formą demokracji. Ale taką która gwarantuje, że głosować się będzie nie na piękne wizerunki medialne a realne poglądy polityczne i gospodarcze. A co mamy teraz?
Jeszcze nie spotkałem zwolennika PiS który powiedziałby "słuchaj, przeczytałem ich program i to ma sens" Zwolennicy PO czasem coś wspomną o niskich podatkach, ale z reguły są to argumenty klasy "głosuję na nich, żeby nie wygrał PiS, bo oni są grubi i brzydcy". Zwolennicy lewicy są po prostu zauroczeni jabłkami Napieralskiego. Ewentualnie nie mają pojęcia o polityce, ale są antyklerykalni.
I gdzie tu miejsce na merytoryczne argumenty?
Przytoczyłaś przykład wspólnoty. Takie twory się zdarzają i funkcjonują całkiem nieźle. Ale tylko dlatego, że dotyczą w sumie niedużej grupy ludzi. Możecie się wszyscy spotkać i poprzekonywać wzajemnie. A czy to by zadziałało, gdyby was było nie 120 osób a 120 tys osób?
=============================================================
IQ tłumu równe jest IQ najgłupszego z uczestników podzielonemu przez liczbę osób w tłumie.
Demokracja - rządy tłumu |
|
Mój głos nie do wzięcia, czyli dlaczego nie głosuję |
|
|
14 lat temu |
@Emir |
Widzi Pan
Jedna prawidłowo ułożona cegiełka w sytuacji gdy każdy układa jak chce, jest zwykłym marnotrawstwem. Dla tego uważam, że lepiej powiedzieć "ja nie chcę mieć z waszą budową nic wspólnego" a w skrajnym przypadku się wyprowadzić. Może jak się zacznie walić to zmądrzeją.
Widzi Pan, niedawno miałem taką sytuację w pracy, gdy człowiek którego działalność szkodziła firmie (a był w hierarchii wyżej niż ja) przekroczył wszelkie granice próbując na mnie zrzucić winę za swoją niekompetencję.
Mogłem oczywiście się tłumaczyć, i dokładać swoje cegiełki do budowy "lepszego domu" i uczestniczyć w całej tej wewnętrznej firmowej wojnie.
Zamiast tego poszedłem do prezesa i powiedziałem "wypisuję się z tego. Nie będę pracował z tym człowiekiem ani bawił się w jego wojenki. Ten układ jest idiotyczny, a ja nie chcę brać udziału w topieniu firmy"
Zauważ. Wcale mi nie chodziło o walkę z tamtym człowiekiem, ani o pozbycie się go. Po prostu stwierdziłem, że system nie działa i trzeba się od tego odciąć. Ale moim szefem wstrząsnęło to na tyle, że spojrzał w końcu na sprawę obiektywnie i w rezultacie zwolnił tamtego.
Mam nadzieję że jeśli przekonam jak najwięcej ludzi, by nie legitymizowali swoimi głosami tego debilnego ustroju, to również ktoś dojdzie do wniosku, że należałoby go przebudować.
A przekonanie robotników: Jeśli by im zależało by na coś wpływać dokształciliby się sami. Ale póki nie muszą na nic moje tyrady.
Co najwyżej dorobiłbym się opinii oszołoma co później utrudniłoby mi prowadzenie budowy.
=================================================
IQ tłumu równe jest IQ najgłupszego z uczestników podzielonemu przez liczbę osób w tłumie.
Demokracja - rządy tłumu |
|
Mój głos nie do wzięcia, czyli dlaczego nie głosuję |
|
|
14 lat temu |
@Emir |
Jak sam zauważyłeś większość jest przeciw, więc mój głos nic nie zmieni.
Choćbym wyzywał wszystkich od debili, tak czy siak lokator któremu cieknie będzie musiał za naprawę zapłacić sam.
Ja nie mam ani czasu ani możliwości uświadomić 110 lokatorów o konsekwencjach. Tak więc blok rządzony demokratycznie zgnije, chyba że ja osobiście jako jedyny poniosę koszta naprawy.
Ot kolejny przykład dlaczego demokracja jako taka jest idiotyczna.
=================================================
IQ tłumu równe jest IQ najgłupszego z uczestników podzielonemu przez liczbę osób w tłumie.
Demokracja - rządy tłumu |
|
Mój głos nie do wzięcia, czyli dlaczego nie głosuję |
|
|
14 lat temu |
3 poważne problemy z lustracją. |
Problem 1.
Wbrew obiegowej opinii eSBecy nie zawsze trzymali się reguł.
I tak np nie wolno im było werbować partyjnych szych bez zgody odpowiednich organów partii. Oczywiście werbowali ich jak leci, ale zamieszczenie tego w papierach mogłoby w razie kontroli eSBekowi zniszczyć karierę.
Dlatego podpinali donosy od towarzysza sekretarza do teczek tych wtyczek, które ze strachu podpisały, ale współpracować nie chciały.
Efekt:
1. Oficer nie musiał się tłumaczyć z zwerbowania kogoś kogo werbować nie mógł
2. Oficer nie musiał się tłumaczyć z tego, że ma agentów którzy nie współpracują. Ostatecznie wg papierów regularnie donosili.
Problem 2.
Wyobraźmy sobie, że eSBecy potrzebują lokalu konspiracyjnego żeby obserwować opozycję. W wielkich blokowiskach problem ten nie istniał. Starczyło tylko działać w przebraniu.
Otóż taka Nowa Huta od samego powstania była znana z częstych okazji do mordobicia. Starczyło więc, że eSBek poszedł z flaszką na posterunek MO i poprosił kolegów, by dali mu listę osób które zgłosiły pobicie dziecka.
Następnie z listy wybierał najbardziej odpowiadającą mu rodzinę i szedł tam jako oficer MO na dodatkowe spisywanie zeznań. W czasie rozmowy narzekał na brak ludzi, sprzętu i możliwości operacyjnych po czym nagle odkrywał, że tu z okna świetnie widać gdzie się te łobuzy zbierają. Z reguły rodzice się zgadzali, by "milicjanci" przez tydzień z lunetą obserwowali okoliczne trzepaki.I dzięki temu trafiali do akt SB jako tajni współpracownicy - właściciele konspiracyjnego lokalu.
I problem 3 najpoważniejszy.
Na dobrą sprawę najgłośniej o potrzebie lustracji krzyczą ci, którzy już wielokrotnie archiwum przetrzepali. I podejrzewam, że zarówno coś z nich zniknęło jak i mogło coś przybyć.
Dlatego mam wrażenie, że po 22 latach używania eSBeckich archiwów jako narzędzia walki politycznej mają one głównie wartość opałową.
Co innego jakby się udało wykraść ruskim mikrofilmy.
=================================================
IQ tłumu równe jest IQ najgłupszego z uczestników podzielonemu przez liczbę osób w tłumie.
Demokracja - rządy tłumu |
|
Vademecum konfidenta |
|
|
14 lat temu |
3 poważne problemy z lustracją. |
Problem 1.
Wbrew obiegowej opinii eSBecy nie zawsze trzymali się reguł.
I tak np nie wolno im było werbować partyjnych szych bez zgody odpowiednich organów partii. Oczywiście werbowali ich jak leci, ale zamieszczenie tego w papierach mogłoby w razie kontroli eSBekowi zniszczyć karierę.
Dlatego podpinali donosy od towarzysza sekretarza do teczek tych wtyczek, które ze strachu podpisały, ale współpracować nie chciały.
Efekt:
1. Oficer nie musiał się tłumaczyć z zwerbowania kogoś kogo werbować nie mógł
2. Oficer nie musiał się tłumaczyć z tego, że ma agentów którzy nie współpracują. Ostatecznie wg papierów regularnie donosili.
Problem 2.
Wyobraźmy sobie, że eSBecy potrzebują lokalu konspiracyjnego żeby obserwować opozycję. W wielkich blokowiskach problem ten nie istniał. Starczyło tylko działać w przebraniu.
Otóż taka Nowa Huta od samego powstania była znana z częstych okazji do mordobicia. Starczyło więc, że eSBek poszedł z flaszką na posterunek MO i poprosił kolegów, by dali mu listę osób które zgłosiły pobicie dziecka.
Następnie z listy wybierał najbardziej odpowiadającą mu rodzinę i szedł tam jako oficer MO na dodatkowe spisywanie zeznań. W czasie rozmowy narzekał na brak ludzi, sprzętu i możliwości operacyjnych po czym nagle odkrywał, że tu z okna świetnie widać gdzie się te łobuzy zbierają. Z reguły rodzice się zgadzali, by "milicjanci" przez tydzień z lunetą obserwowali okoliczne trzepaki.I dzięki temu trafiali do akt SB jako tajni współpracownicy - właściciele konspiracyjnego lokalu.
I problem 3 najpoważniejszy.
Na dobrą sprawę najgłośniej o potrzebie lustracji krzyczą ci, którzy już wielokrotnie archiwum przetrzepali. I podejrzewam, że zarówno coś z nich zniknęło jak i mogło coś przybyć.
Dlatego mam wrażenie, że po 22 latach używania eSBeckich archiwów jako narzędzia walki politycznej mają one głównie wartość opałową.
Co innego jakby się udało wykraść ruskim mikrofilmy.
=================================================
IQ tłumu równe jest IQ najgłupszego z uczestników podzielonemu przez liczbę osób w tłumie.
Demokracja - rządy tłumu |
|
Vademecum konfidenta |
|