|
12 lat temu |
Re: Drogi tańczący z widłami |
Szara maść lub randap jest za słabym środkiem na te żywotne mendy.
Pozdrawiam po polsku, w polskim narzeczu i języku,
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur. |
|
Buchający Mazurek i Żołnierze Niezłomni |
|
|
12 lat temu |
Czego Pan by raczył oczekiwać PO |
wnukach strażników obozowych i bezbożnych bolszewikach, że spytam nieśmiało?
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur. |
|
Ojczyzno ma... dalej walczymy o prawdę! |
|
|
12 lat temu |
E tam oczy!
I w ciemnicy |
E tam oczy!
I w ciemnicy poznam młodego duchem.
Pozdrawiam i przesyłam wyrazy szacunku,
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur. |
|
Ważny tekst Adama Michnika w Dniu Żołnierzy Wyklętych |
|
|
12 lat temu |
Tusk jest śpiochem, a nie Kaszubą. |
Tusk jest śpiochem, a nie Kaszubą.
Tusk jest też takim niby kaszubskim watażką (przepraszam rdzennych Kaszubów z kaszubską mową i tradycją) chociaż nie ma nic wspólnego z Kaszubami, bo w jego domu rodzinnym urzędowym językiem był język niemiecki, nie kaszubski.
Oto jak wyglądała w jego rodzinie ich „kaszubskość” – szprechali od zawsze PO swojemu, PO niemiecku.
Matka dopiero 11 lat po wojnie zaczęła uczyć się języka polskiego, po kaszubsku to oni do dziś ani w ząb.
No i ta zażyłość z komendantem obozu Stutthof, który tego dziadka nieszczęśnika zabiera ze sobą do innego obozu gdzie został przeniesiony rozkazem, był jego adiutantem czy biedroniową wazeliną coś w rodzaju "pucybutem".
1600 strażników z obozu Stutthof nigdy nie poniosło żadnej kary, bo im nowe sowieckie władze darowały służbę na ich rzecz?
Ukarano tylko kilkunastu.
Drugiego dziadka to nawet sam Adolf Hitler po główce pogłaskał w szpitalu w Wilczym Szańcu.
Co za "pechowa ta jest "polska", "kaszubska" rodzina VD, których partyzanci z Gryfa za ich "polskość" odstrzeliwują, a to ruskie łodzie podwodne zatapiają w odmętach Bałyku podczas ucieczki do "Polski" ze stolicą w Berlinie.
Pechowa, znaczy się jonaszowa ta jego cała rodzina, jak nic jonaszowa.
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur. |
|
Ostatni złoty pierścionek, czyli, pan Bronek, syn żołnierza wyklętego... |
|
|
12 lat temu |
Re: Ważny tekst Adama Michnika w Dniu Żołnierzy Wyklętych |
Tymczasem ja czytam coś innego o Michniku w Serwisie Informacyjnym Biura Krajowego NSZZ Solidarność Gdańsk z dnia 11.03.1981 roku znak 59/NSZZ "Solidarność"/1200/81
Oto pełna treść komunikatu:
[quote]"Czerwony Sztandar", organ KCKP Litwy zamieścił 8.03.81 r. następującą informację:
"Jeden z przywódców antysocjalistycznej grupy, występującej pod nazwą KSS-KOR, Michnik odmówił stawienia się do prokuratury w sprawie antypaństwowej działalności tej grupy. Jak podaje warszawski korespondent agencji Reutera, uzbrojone grupy, utworzone przez prawicowe skrzydło kierownictwa związku zawodowego "Solidarność" przeszkodziły temu, aby przedstawiciele władzy osiągnęli stawienie się Michnika w prokuraturze."[/quote]
Cóż, dziś mamy dużo większą wiedzę nie tylko o samym Michniku.
Natomiast ton ten korespondencji z Warszawy o prawicowych (czytaj dziś faszystowskich") bojówkach prawicowych jest żywcem wyjęty z otworu oralnego Blumsztajna jak i innych oralnych łże merdiów.
Jednym słowem kalka, kalka, kalka.
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur. |
|
Ważny tekst Adama Michnika w Dniu Żołnierzy Wyklętych |
|
|
12 lat temu |
Rodzinne zdjęcie Siedzików - mała Danusia druga z lewej. |
Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur. |
|
Historia zasypana ziemią |
|
|
12 lat temu |
Obibok na własny |
Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur. |
|
1 marca - na pohybel prawdziwym bandytom! |
|
|
12 lat temu |
Józef Mackiewicz tak pisał |
Józef Mackiewicz tak pisał na łamach londyńskich "Wiadomości", komentując komunistyczną amnestię w roku 1947:
[quote]Społeczeństwo, które strzela, nigdy nie da się zbolszewizować. Bolszewizacja zapanuje dopiero, gdy ostatni żołnierze wychodzą z ukrycia i posłusznie stają w ogonkach. Właśnie w Polsce gasną dziś po lasach ostatnie strzały prawdziwych Polaków, których nikt na świecie nie chce nazywać bohaterami […].[/quote]
Komendant Kazimierz Żebrowski "Bąk" (oznaczony cyfrą 4) przed szeregiem żołnierzy III Okręgu NZW.
Nocą 3 grudnia 1949 r. "Bąk" i "Konar" także znaleźli się w gospodarstwie Teofila Lipki we wsi Mężenin, w gminie Śniadowo powiatu Łomżyńskiego.
Jednak tym razem dom i zabudowania gospodarcze państwa Lipków otoczyło UB i KBW.
Pan Teofil
Rekonstrukcja wydarzeń z nocy i poranka 3 grudnia 1949 r., i zarazem ostatnich chwil życia "Bąka" i "Konara" jest możliwa po przeczytaniu raportu Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pn. "Opis walki operacyjnej", meldunków WUBP z Łomży do Warszawy oraz dzięki kapitalnej wręcz relacji cytowanego już Teofila Lipki. Nim oddamy jednak głos Teofilowi Lipce, należy poświęcić mu nieco miejsca i przybliżyć dzielną postać tego człowieka.
Teofil Lipka przed wojną był rolnikiem. Po wybuchu wojny, dość wcześnie, bo już w lutym 1940 roku związał się z podziemiem. W trzy miesiące później, w ramach drugiej - kwietniowej deportacji ludności polskiej do ZSRS, został wraz z całą rodziną wywieziony na Syberię. Przeżył. Po ustaleniu granicy między Polską Ludową a Sowietami część z tych, którzy przeżyli łagry została zwolniona z obozów. Były to osoby pochodzące z terenów, które Stalin wraz z naszymi byłymi sojusznikami z Zachodu, łaskawie pozostawili w zarząd komunistycznej Polsce. Wśród nich był Teofil. W połowie maja 1946 r., pociąg którym podróżował przejechał most na Bugu. Wrócił do rodzinnej wsi. Następnego dnia Teofilowi złożyli wizytę niespodziewani goście.
[...] Wieczór, ciepło. Nasi jeszcze z transportu [repatriacyjnego z Syberii – przyp. M.W.] nie przyjechali. Położyłem się spać w stodole. Po jakimś czasie ktoś mnie ciągnie za marynarkę. Odkręcam się i słyszę: - wstawaj Teofil. Patrzę: automat na plecach, hełm na głowie. To chyba Boguski z Wierzbowa.
- Przyszli my ciebie odwiedzić.
- A skąd wy wiecie…
- Widzieliśmy jak żeś szedł przez wieś – mówi zadowolony.
- Chodź na podwórko. Zobaczysz ilu nas jest. Rzeczywiście - całe podwórko ich stoi. W szeregu, brzękają karabinami. To był oddział "Zbycha" [ppor. Henryk Jastrzębski] i "Bąka" [por. Kazimierz Żebrowski] z NZW. Ze trzydziestu, wszyscy umundurowani. Przywitali się ze mną kolejno.
- Będziemy do ciebie [Teofilu] przychodzić. Dobrze, żeś przyjechał.
Wstąpiłem, przepadło. Kto ma żyć, żyć będzie. Jeszcze raz złożyłem przysięgę. Odbierał ją ode mnie "Bąk". To był jeden z najtwardszych Polaków. Powiedział, że broni nie złoży dopóki komuna w Polsce.[...].
Wspominany już Teofil Lipka tak zapamiętał ostatnie chwile Komendanta:
[...] Cały czas trzymali mnie w domu, bo bali się, że w nocy tamci mają szansę ucieczki. Stałem z rękami do góry. Gdy rozwidniło się, powiedzieli (ubowcy): Chodź. Patrzę: między stodołą, a domem stoi karabin maszynowy, za chlewem – żołnierz z automatem.
– Niech tylko któryś z nas zginie, to ty nie wrócisz – powiedział do mnie szef UB. Wszedłem do stodoły, zajrzałem do zasieka – nie tam, gdzie oni leżą, ale na drugie klepisko.
- Nie widzę tutaj nikogo - głośno mówię, żeby wszyscy słyszeli. A ten szef UB stał za węgłem i krzyknął: Są! Roztwieraj wierzeje! Wychodzić ze stodoły, bo podpalimy budynki.
I odzywa się "Bąk" donośnym głosem:
- Tak jest. Wychodzimy.
Wybryknęli z tej słomy na klepisko koło mnie. "Bąk" miał dwa pistolety, a jego syn "Konar" żelazny automat, naboje na piersi. I biegną za stodołę. Dopiero zaczęła się strzelanina! Wyskoczyłem na podwórze i układłem się w taki dół. Patrzę: stodoła już się pali i sąsiada też zaczyna. "Bąk" z synem biegną w kierunku olszyny. Ci z podwórka grzeją do nich. "Konar" zachwiał się, krzyczy: Tato! Jestem ranny – i zwalił się na ziemię. "Bąk" zaraz się wrócił, ukląkł przy głowie syna, przeżegnał się, przystawił mu pistolet do głowy i dwa razy strzelił. Tamci krzyczą, żeby przestał się bić. "Bąk" strzelił sobie w głowę. Bój się skończył.
Sporządzona - tuż po walce - przez dr. Czesława Jurka sekcja potwierdza samobójstwo "Bąka", wskazuje ponadto, że Komendant był przed śmiercią postrzelony w lewą łopatkę. Ubowcy, co zresztą podobnie jak u gestapowców, było ich stałym zwyczajem, zrobili po śmierci zdjęcia poległym.
W raporcie z likwidacji "Bąka" i "Konara" sporządzonym dwa dni po walce napisano, że przy poległych zdobyto: 1 automat "Bergmann", dziesięciostrzałowy karabin niemiecki, 2 pistolety TT, 3 granaty, 8 magazynków do broni automatycznej i pistoletów, 800 szt. amunicji różnej oraz 3 torby polowe z rozkazami "Bąka". Zatrzymano trzech "aktywnych współpracowników Bąka". Jednym z aresztowanych był Teofil Lipka. Odsiedział w komunistycznych więzieniach do śmierci Stalina. Wyszedł w 1953 roku ze steranym zdrowiem. Do końca życia mieszkał w swojej rodzinnej wsi. Zwłoki Kazimierza Żebrowskiego i jego syna Jerzego zostały zabrane do Łomży. Nigdy, mimo próśb, nie wydano ich rodzinie. Do dziś nie znane jest też miejsce ich pochówku. Podobno szczątki tych dwóch niezłomnych żołnierzy zostały włożone do worków wypełnionych kamieniami i utopione w torfowisku koło wsi Kupiski. Funkcjonariusze KBW i UB biorący udział w obławie we wsi Mężenin oraz w profanacji zwłok Kazimierza i Jerzego nigdy nie zostali osądzeni i skazani.
Śmierć Kazimierza i Jerzego Żebrowskich nie była końcem zbrojnego oporu na Ziemi Białostockiej. W ramach NZW walkę kontynuował sierż./ppor. Stanisław Grabowski "Wiarus" oraz ostatni z "samozwańczych" komendantów NN o ps. "Kordian".
Patrol NZW sierż./ppor. Stanisława Grabowskiego "Wiarusa" (pierwszy z lewej), ok. 1950 r. "Wiarus" do 1952 r. był szefem PAS w Komendzie Powiatu NZW "Mazur" Wysokie Mazowieckie. Drugi od lewej - NN "Jastrząb", trzeci - Józef Grabowski "Vis"- brat "Wiarusa".
Michał Wołłejko jest historykiem, doktorantem na UKSW.
Dziękuję bardzo autorowi za udostępnienie tekstu do publikacji.
Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur. |
|
Najlepsi z najlepszych |
|
|
12 lat temu |
Szanowny Wilku Morski |
oni już wznoszą pomniki swoim ziomalom, a naszym oprawcom, jak choćby tego gdańskiego esesmana
Gdańsk,pomnik-ławeczka ku czci Gintera Grassa ... ...z postacią Oskara,bohatera "Blaszanego bębenka"
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
====================================================== Nunquam sapiens irascitur. |
|
Buchający Mazurek i Żołnierze Niezłomni |
|
|
12 lat temu |
W Polsce nie ma ani jednego pomnika poświęconego żołnierzom |
z wojny bolszewicko - polskiej 1919-1920, podobnie jak pomnika poświęconego Polskim Dzieciom, ofiarom zbrodni okupantów niemieckich i rosyjskich, za to jest pomnik poświęconym cwaniaczkom i zaradnym żydowskim rodzicom i ich dzieciom.
TU w Gdańsku, a jakże stoi za Polaków pieniądze przed dworcem głównym PKP
że nie wspomnę o tych poświęconym sowiecko - rosyjskim Naszym okupantom.
HAŃBA!!!!!
Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur. |
|
Goń z pomnika bolszewika - podpisz petycję. |
|