Komentarze do użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Dixi
16 lat temu popioły Jeśli nawet coś palono, na podstawie popiołów trudno ustalić, co spalono, nie? TW puszczają nerwy
Obrazek użytkownika Kirker
Obrazek użytkownika Kirker
16 lat temu Dixi Zrób cos, bo nie mogę pisać na Twoim blogu. Dodaj opcję " nazwa i adres", alebo co? Zapomniałem całkiem nicka i kodu, bo nie musiałem od dawna uzywać. Ustawiłem, że każdy może komentować. Teraz nie powinno już być problemu. Tak sie składa, że komunistyczna elita nie tylko jeździła na Zgniły Zachód, skad przywoziła triumfalnie "nowe prundy) (a takze zapalniczki jednorazowe, torby-reklamówki, prawdziwe "dżinsy"...) i "walutę" (której przelicznik był fenomenalny, 1$ = 0,5 wódki), to robiła wszystko, żeby wysłać dzieci na zagraniczne uniwersytety. Chociażby taka Suchocka, wykształcona bodajże w Ameryce (nie pamiętam, w każdym razie na Zachodzie). Takich przypadków było więcej. Pokazuje to też swoiste rozdwojenie jaźni komuchów, z jednej strony psioczyli na kraje znajdujące się poza żelazną kurtyną, a z drugiej strony je podziwiali. Nie wiem, z czego to mogło wynikać, może po prostu na zasadzie *cudzie chwalicie, swego nie znacie*. No i tylko komuniści mogli wozić tyłki za granicę. Cała reszta klepała biedę i nosa nie mogła wystawić za granicę. Mówi się często, że komunizm dążył do systemu bezklasowego. Tak naprawdę ustanawiał dwie klasy. Pierwsza to nomenklatura, która mieni się nową szlachtą, a druga to cała reszta pogrążona w materialnym regresie. Passent wspomina z łezka w oku wujka - przedwojennego adwokata, który go wychował w wysokiej kulturze, po tym jak wrócił z Armią Czerwoną (jako politruk, a nawet może prokurator wojskowy) i do końca zycia czytał "Prawdę" ("co tam grają w naszej filharmonii, w "Balszom...???), ale postawił sobie za punkt honoru wysłać dzieci na prawdziwe uniwersytety w kierunku przeciwnym niż Moskwa. Passenta to ja kojarzę jeszcze z innym faktem. W gorącym okresie 1970-73 był on ambasadorem w Chile. Pisał peany o Salwadorze Allende oraz przywódcy Komunistycznej Partii Chile, niejakim Volodii Tintelboymie. Po puczu wrzucał natomiast najostrzej, jak mógł na generała Augusto Pinocheta, między innymi typowe lewackie spluwanie się o sprzedawaniu kraju międzynarodowym monopolom (identyczne sztuczki stosowało lewactwo w Wielkiej Brytanii kilka lat póżniej w stosunku do Margaret Thatcher). Passent, co więcej, jest ponoć dalszym krewnym Jakuba Bermana, a co za tym idzie również Marka Borowskiego. pozdrawiam Kirker prawicowy ekstremista 1 Samolubny mem
Obrazek użytkownika Kirker
Obrazek użytkownika Dixi
16 lat temu polaryzacja (pisałem szerzej, ale mi "wcięło) Polaryzacja to jedno z ważniejszych pomysłów Kaczki na politykę, juz od czasu "wojny na górze". Jestem i byłem za, bo jasne określenie sie wobec wyborców ma sens. Ważna jast, i tu się zgadzam ponownie, metoda wykorzystania zjawiska polaryzacji, czyli umiejetność przejmowania oddzielonego z magmy elektoratu. PiS musi bardzo popracować, by maksymalnie wykorzystać zjawiska, które inicjuje. Być moze zamykanie sie w obrębie partii "kadrowej" chroni przed przylepianiem się gówien (jak widać, nie zawsze), ale wyborców trzeba zdobywać i łowić. Gwałtowne załamanie nastrojów politycznych w Polsce
Obrazek użytkownika Kirker
Obrazek użytkownika Pelargonia
16 lat temu Nie tylko w gimnazjach... ...naciąga się oceny niedostateczne na dopuszczajace. W podstawówkach też to sie robi. Zwłaszcza w szóstych klasach. Sama to zrobilam. Chciałam postawić szostoklasistom oceny niedostateczne, ale inni nauczyciele mi odradzili. Niech sie w gimnazjum z nimi męczą. Swoją droga takie podejście przyzwyczaja do nieuctwa. Po co sie uczyć, skoro i tak przepuszczą? O problemie edukacji
Obrazek użytkownika Kirker
Obrazek użytkownika Kirker
16 lat temu Smok dziewczynę w ciąży wyrzucać ze szkoły?? moim zdaniem to gruba przesada... i tak ma to dziewcze wtedy duże problemy (...) po co jeszcze pogrążać - poza tym domyślam się, że wśród niektórych osób mogłoby spowodować to wzrost proaborcyjnych argumentów... No, ale jaki to jest przykład. Przecież to też ludzie widzą, inni uczniowie, no i jak to wygląda. Nie może być tak, że uprawianie seksu wśród nastolatków jest społecznie akceptowalne; to dopiero wzmaga nastroje proaborcyjne, ponieważ aborcja służy małolatom jako forma antykoncepcji (tak się dzieje w UK czy Szwecji, tajemnica lekarska od 13 roku życia, więc nikt się skrobankami specjalnie nie interesuje). Musi być zatem jakiś ostracyzm, który będzie hamował nastoletnich poszukiwaczy wrażeń łóżkowych. Oczywiście moim zdaniem i chłopaka przyłapanego na stosunku powinno się wyrzucić ze szkoły. Nie to, że tylko dziewczyny ganiać jako puszczalskie. Poza tym jest powiedziane, że szkoła uczy i wychowuje. Tak więc powinna popierać, jakieś normalne modele życia. A takim nie jest na pewno traktowanie seksu jako sportu. dlaczego za ocenę 2 - miałoby się nie przepuszczać do następnej klasy?? przecież skoro w szkołach: podstawowych i średnich jest system sześcio-ocenowy to dlaczego?skoro 1=2 to po co robić dwie oddzielne oceny? a może taki sam pomysł zrealizować na uczelniach wyższych?? niech np. osoby z trójką także nie otrzymują zaliczeń - no i zlikwidujmy poprawki! niech 2=3, albo lepiej - niech zdają tylko osoby z piątkami - bo to są naprawdę ambitni studenci... wg mnie ten pomysł jest zły... jest rozróżnienie na stopnie, więc można trafniej ocenić czyjąś wiedzę. Co innego kwestia naciągania "na siłę" ocen niedostatecznych na dopuszczająca - co jest rzeczą nagminną w gimnazjach. Przed wojną był taki system, więc mój pomysł jest odtwórczy. Ocenę określaną dzisiaj mianem niedostatecznej otrzymywało jak się kompletnie nic nie umiało, a mierną, jak się jeszcze coś kojarzyło z danej dziedziny. Z obydwoma się nie zdawało i trzeba było poprawiać w sierpniu. Jak ktoś jest w stanie się nauczyć na poprawkę, to niech to poczyni w trakcie wakacji. Dalsza część argumentacji, to jest koślawa. Bo przecież stopnie są wyrażone liczbami. Również oceny egzaminów są wyrażone liczbami, z 30% maturę się zdaje. Tak więc jest 29 liczb określających odpowiednie punkty procentowe, to po co się bawić w ich zliczanie, i nie napisać lepiej: MATURA NIEZDANA. W przypadku punktów procentowych zamiast 6 głównych ocen - tak z czysto semantycznego punktu widzenia mamy 100. Dlaczego ja napisałem o takim systemie? Przecież uczeń z oceną dopuszczającą czy tam mierną, mniejsza z tym jak to nazwiemy, tak na dobrą sprawę nie jest w stanie rozwiązać żadnego poważniejszego problemu z danej dziedziny, w przypadku matematyki, fizyki, chemii (oczywiście na odpowiednim poziomie, nikt nie będzie kazał uczniowi trzeciej gimnazjum całkować), czy nie posiada wystarczającej wiedzy, aby poradzić sobie podczas późniejszej edukacji, ergo w zasadzie został przepchnięty. Poza tym to, co wyżej napisałem, nie jest jeszcze z jednego powodu takie głupie. W USA na przykład uczniowie czy studenci ze słabymi wynikami (w sensie ledwego zdania z kilku przedmiotów) powtarzają klasę albo rok. Z identyczną sytuacją mamy do czynienia w przypadku otrzymania oceny dopuszczającej, o czym pisałem wyżej. kwestia kar cielesnych... nie jestem całkowitym przeciwnikiem kar cielesnych (np. w domu). Warto przy tym miejscu oczywiście rozróżnić karę cielesną (klapsa, etc.) od niedopuszczalnego znęcania się. (...) Ważne jest jeszcze podkreślenie - że wszyscy ludzie mają swoją godność - również uczniowie - i poniżanie ich nie przynosi porządanych skutków. Kwestia godności - oczywiście dotyczy również i nauczycieli! Dlatego restrykcyjne prawo dotyczące usuwania ze szkoły powinno dotyczyć tych uczniów, którzy potrafią na lekcji zachowywać się w sposób wulgarny, arogancki, a nawet agresywny (..) To w takim razie, jak sobie radzić z łobuzami, którzy wsadzają kosze na głowy. Ja myślę, że gdyby tamten anglista walnął jednego tak mocno, żeby przeleciał pół sali, to cała reszta by się uspokoiła. Dałaby sobie spokój. No i taki jest sens kar cielesnych. Oczywiście jestem za usuwaniem łobuzerii, która nie daje spokoju. Ale najczęściej jest tak, że jak paru girojów dostanie po łapach, to cała reszta robi się spokojna. To jest na tej zasadzie, jak się po szkole koledzy stwierdzą, że skopią swojego rówieśnika. Gdy tamten im odda, to reszta zwietrza, gdzie pieprz rośnie. Tak będzie również w tym wypadku. Jeżeli taki giroj dostałby, to byłby święty spokój po jakimś czasie. - wiedza encyklopedyczna też nie jest idealnym rozwiązaniem! przydałoby się coś na kształt "złotego środka", dzięki któremu mogłoby się wykształcić jak najwszechstonniej osobę, a jednocześnie - aby była specjalistą w swojej dziedzinie... jest to bardzo trudne... specjaliści są aktualnie bardzo potrzebni w różnego rodzaju pracach. Nie wiem, czy złoty środek można znaleźć. Ja nie neguję, że specjaliści są potrzebni, bez tego to byśmy ugrzęzli - nie mając odpowiedniej ilości naukowców, inżynierów et cetera. Ale człowiek wykształcony powinien mieć świadomość tego, co się wokół niego dzieje. Jeżeli chce się rozumieć współczesny świat, to trzeba mieć szeroką wiedzę, zarówno z dziedzin matematyczno-przyrodniczych jak i humanistycznych. Ja nie przeczę, że jakieś profile typu matematyczno-fizyczny, biologiczno-chemiczny, humanistyczny, nie są potrzebne. Nie można jednakże z drugiej strony popadać w nadmierny formalizm, bo to doprowadzi do tragedii. Poza tym ktoś musi nami rządzić, i nie chciałbym, żeby to byli ultraspecjaliści, którzy nawet się ze sobą nie będą w stanie dogadać. wyrzucanie Gombrowicza uznaję jednak za kiepski pomysł! Akurat Gombrowicz nie jest dobrym przykładem dla młodych ludzi. Człowiek ten bał się wziąć karabin i walczyć. Okazał się zwykłym tchórzem, który zamiast stanąć do walki jak mężczyzna dał dyla do Argentyny w sierpniu 1939 roku. Czy ktoś taki może być przykładem dla młodzieży? Już tutaj abstrahuję od tego, że akurat po jego dzieła sięgają ludzie o odpowiednim poziomie dojrzałości psychicznej. Poza tym Gombrowicz znalazł się na liście lektur za czasów centrolewicowych rządów Unii Demo-Wolności i Kongresu Lewacko-Demokratycznego i raczej tamta ekipa widziała w tym cel. wg mnie Gimnazja - mają jedeną główną wadę: to wielkie molochy, których kontrola wychowawczo-pedagogiczna jest bardzo trudna, a wręcz nawet niemożliwa... To samo tyczy się kontroli społecznej - co również jest czynnikiem wychowawczym. Mniejsze szkoły - to lepszy kontakt z rodzicami ucznia, ale i również znajomość konkretnych jednostek - a to ma dosyć duże znaczenie - zarówno w procesie edukacji - jak i wychowania. odnośnie gimnazjów. Pomysł zły nie był, ale gorzej z wykonaniem: doprowadził do spadku poziomu kształcenia. Wiele rzeczy, które były robione kiedyś w 7. i 8. klasie podstawówki jest omawianych dopiero w liceum. A co do molochów... pod względem ilości uczniów. Jakby były wewnętrzne egzaminy do gimnazjów, to również szkoła musiałaby określić limit miejsc na klasę, a pewnie chciałaby mieć jakieś osiągnięcia, zatem zależałoby jej na tym, aby przyjąć jak najlepszych. A więc: po pierwsze egzaminy byłyby na pewnym poziomie trudności takim, że każdy by nie napisał, a po drugie byłby mniejszy niż obecnie limit miejsc. Sytuacja zostałaby w ten sposób rozwiązana. pozdrawiam Kirker prawicowy ekstremista O problemie edukacji
Obrazek użytkownika Kirker
Obrazek użytkownika Budyń78
16 lat temu sankcję za ciąże to lansowanie aborcji. O problemie edukacji
Obrazek użytkownika Kirker

Strony