|
11 lat temu |
Proxenia |
Chociaż plakat – jak wiesz – nie jest mojego autorstwa, to jednak trochę wezmę w obronę jego twórcę, mimo iż ten plakat zupełnie nie jest w moim guście. A to, co teraz napiszę, potraktuj jako odpowiedź na Twój ostatni komentarz.
Gdzie Ty widzisz tę agresję? – W rozłożonych skrzydłach orła? – W otworzonym jego dziobie czy szponach? – Orły już tak wyglądają, kiedy… polują. A ten najwyraźniej szykuje się do polowania na platformersów i pawlaków zaśmiecających Ojczyznę. Autor plakatu rysując jego w takiej pozie chciał podkreślić, że nawet orzeł się wnerwił na widok tego, co z jego krajem zrobili obecnie rządzący. Zapewne byś chciała, aby to był – jeśli już miałby być na plakacie – orzeł uśmiechnięty, siedzący sobie na wysokiej skale i biernie przyglądający się poniewieraniu Polski i jej obywateli.
Zarzuciłaś, iż plakat nie zawiera informacji. Wszystko zależy od tego, jak definiujesz „informację”. W zasadzie autor podał dane, ale niepełne. Bardzo istotne jest podanie dokładnego miejsca i godziny zbiórki uczestników protestu, a tego niestety zabrakło, co uznaję za duży błąd. Samo podanie, iż miejscem jest Warszawa w dniach 29-30 września, to jednak stanowczo za mało. Jeśli założymy, że ów plakat miałby pełnić rolę wstępnej informacji, to zgoda. Potencjalni chętni, którzy mieliby wziąć udział w marszu zapewne będą na tyle dociekliwi, że znajdą informacje uzupełniające w internecie lub od rodziny czy znajomych. Nadmieniam, iż w ramach informacji, plakat ten nie powinien zawierać programu manifestacji, – chociażby z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że wówczas zamieniłby się w ulotkę (bibułę) i straciłby charakter plakatu, a po drugie: jego format nie pozwala na komunikatywne wyartykułowanie owego programu. A napisanie drobnym drukiem zupełnie mija się z celem (kto to przeczyta z pewnej odległości?). Owszem, widujemy plakaty na słupach ogłoszeniowych z informacjami poszerzonymi o program (imprezy czy uroczystości), ale zwróćmy uwagę na jego duży format, najczęściej A1 lub A0.
Według autora, biało-czerwona szachownica ma nie tylko symbolizować podłoże, z powodu którego zawiązała się organizacja „Solidarni 2010”, ale także to, iż na owym marszu protestacyjnym będziemy się domagać od „waaadzy” wyjaśnienia tej zbrodni pod Smoleńskiem i skazania winnych. I z umieszczeniem tej szachownicy trudno polemizować.
Natomiast za zupełnie za nietrafione uważam umieszczenie na tym plakacie kotwicy z literą „P” – symbolu Polski Walczącej z czasów Powstania Warszawskiego. O ile w czasie wojny była dobrze rozwinięta organizacja podziemna, to teraz jej nie mamy. Więc utożsamianie się organizacji „Solidarni 2010” z organizacją walczącą zbrojnie, jest po prostu dużym nieporozumieniem.
Stwierdziłaś, że w roku 1980 poskutkowała siła ludzi, a nie agresywne plakaty. Oj, oj, Proxenio! – odnoszę wrażenie, że wysłałaś swą pamięć na urlop. Plakaty i ulotki, które przyszło mi w tamtych czasach drukować na zdezelowanym powielaczu i na marnej jakości papierze, a potem kolportować – w swej treści i formie były bardziej ostre, niż ów plakat, na który wylewasz wiadra pomyj. Przy okazji te pomyje także i mnie ochlapały, za co Ci trudno być wdzięcznym. Ale wykazuję jeszcze cierpliwość i dobrą wolę dialogu z Tobą. Gdyby nie ostra forma i treść plakatów i ulotek w latach 1976-81 (nie tylko zawierających postulaty zredagowane w MKS-ie), nie byłoby „pospolitego ruszenia” i takiej siły w liczbie protestujących czy strajkujących, którą podkreśliłaś w swoim komentarzu. Bardzo wiele osób z ulotek i plakatów (te wisiały krótko, bo „waaadza” kazała je „użytecznym durniom” natychmiast zerwać) dowiedziało się także o Katyniu, Ostaszkowie, Miednoje.
Pamiętam, – a byłem naocznym świadkiem – jak w lutym 1981 roku wywieziono na taczkach przebrzydłego dyrektora-komucha z dość dużej fabryki na Mazowszu, który chciał siłowo zakończyć strajk. I nie byłoby tej „wywózki” gdyby nie plakaty i ulotki… pisane prostym językiem, opatrzone karykaturą owego dyrektora, a przy nim… milicjanta podnoszącego do góry milicyjną pałę (tzw. siedemdziesiątkę piątkę). Chłopcy dopadli towarzysza dyrektora w momencie, kiedy ten usiłował wsiąść do samochodu służbowego m-ki Polski Fiat 132p, a ów samochód „postawili” do góry kołami. Ta „przewrotka” samochodu miała być aktem odwetu za to, że miesiąc wcześniej odmówił pomocy rodzącej kobiecie (była pracownikiem tego zakładu), która w oczekiwaniu na 15-stopniowym mrozie na jakiś transport do szpitala, poprosiła go o podwiezienie.
Kończąc, chciałbym wyrazić swoje życzenie. Otóż proszę Cię Proxenio, abyśmy już do tego tematu nie wracali. I tak ów plakat nie jest „naszym” plakatem i nie będę się nim posługiwał. A przez to, że chciałem być usłużny i uprzejmy wobec blogera Mix-a, – zamieszczając plakat na blogu, – wywołałem „burzę w szklance wody”. Zupełnie niepotrzebnie. Są ważniejsze sprawy organizacyjne do rozpatrzenia, również związane z tym marszem protestacyjnym.
Pozdrawiam, Satyr
________________________
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta". (ks.J.Popiełuszko) |
|
Plakat na marsz 29 września br. pod hasłem "Obudź się Polsko" |
|
|
12 lat temu |
Isten, aldd meg lengyeleket |
Isten, aldd meg lengyeleket - powiedziałabym raczej, bo to zamieszanie, chaos, który się pogłębia - niczego dobrego nie wróży. A Pan napisał tyle, że nic ująć, a tylko dodać, że pewnie jestem nietypową staruszką, bo zamiast się kurczyć, niebezpiecznie się... rozrastam... Pozdrawiam |
|
Paradowska, czyli jestem w popłochu |
|