Człowiek w walce przeciwko sobie
Kto poucza szydercę, ściąga na siebie wzgardę,
strofując nieprawego, sam sobie szkodzi.
Nie strofuj szydercy, by cię nie znienawidził,
strofuj mądrego, a będzie cię kochał.
Ucz mądrego, a stanie się mędrszy,
oświeć mądrego, a zwiększy swą wiedzę.
Księga Przysłów, 9, 7-9
W piśmie Financial Times (Toronto) professor Bruce Pardy (prawnik z Queen’s University (Kingstown, Ontario) napisał artykuł pod tytułem: Apocalyptic science: How the West is destroying itself (Wiedza apokaliptyczna: Jak Zachód niszczy sam siebie).
I dalej czytamy, że nowe doktryny akademickie porzuciły naukę – tę prawdziwą naukę – na korzyść politycznych machinacji, w których teoria zabija fakty.
„Jeśli żyjesz w zachodnim narodzie jak Kanada w 21 wieku, masz więcej swobody, powodzenia i pokoju aniżeli w reszcie świata w jakiejkolwiek epoce historycznej. Ale te kraje nigdy nie były w kręgu większego ryzyka. Zagrożenie jest tu nie pandemiczne, czy z powodu zmiany klimatu lub wojny, ale z racji czegoś o wiele bardziej zdradzieckiego”.
Autor rozwija swą myśl odnosząc się do zjawiska, które daje znać o sobie niemal na wszystkich płaszczyznach rzeczywistości, gdzie obiektywizm w pojmowaniu świata i mechanizmów nim rządzących zastępowany jest teoriami wskazującymi na człowieka jako twórcę owej rzeczywistości, czyli człowiek wchodzi w rolę Stwórcy. Przypomina się scena z raju, gdzie Adam i Ewa usłyszeli: „będziecie jako bogowie znający dobro i zło” (Gen. 3.5).
Otóż sens wypowiedzi profesora Pardy polega właśnie na tym, że człowiek sięgając po coś co go przerasta, nie może pozostać bezkarny. I to wcale nie z postanowienia Stwórcy. Zabija go narzędzie, które mu Stwórca dał, by panował nad ziemią, a którego on nie potrafi i nie chce użyć zgodnie z przeznaczeniem. Tym narzędziem jest rozum i jego pochodne, jak choćby sumienie i szacunek dla natury. Stawiając swoje ja w miejsce tego wszystkiego, miast budować psujemy.
Niby takie to proste, a tak trudne dla niektórych, choć analogii pełno wokół nas. Przecież nie tajne jest, że nieumiejętne użycie narzędzia może spowodować katastrofę, a co dopiero, kiedy ktoś chce poprawiać Stwórcę. Psalmista stwierdza: „Mówi głupi w swoi sercu: «Nie ma Boga».Oni są zepsuci, ohydne rzeczy popełniają, nie ma takiego, co dobrze czyni”.
Obecnie w miejsce wszystkich niemal zasad, jakimi kierowała się ludzkość, ludzie, o których mówi psalmista na siłę wprowadzają jako zasadę niczym nie skrępowanej wolności, lub raczej swawoli. Ale ta wolność odnosi się wyłącznie do tych, który akceptują zasady libertyńskie. A więc, seks perwersyjny i wolność w każdej dziedzinie – oczywiście po myśli środowisk gender i LGBT. W rzeczy samej jest to zatem terror psychiczny, gdyż dla realizacji takich celów wszystkie chwyty są dozwolone. Człowiek raz wpędzony w matnię niełatwo z niej się wyplątuje.
W Polsce toczy się w tej chwili walka o rodzinę, dziecko, porządek moralny, w którym znalazłby się także ład cywilny. Nie prawica i Kościół – jak niekiedy słyszy się z ust zwolenników rewolucji obyczajowej, co najdziwniejsze postulowanej w imię praw człowieka – ale zdrowy rozsądek, zawsze przepędzany przez namiętności, jakie by one nie były, domaga się regulacji zakotwiczonych w naturze ludzkiej. Zwolennicy absolutnego libertynizmu chcą czegoś wręcz przeciwnego, chodzi jednak o ideologię a nie o żadną opozycję polityczną. By zyskać wyborców potrafią zatem na poczekaniu mamić poglądami znajdującymi większy posłuch w społeczeństwie. Oto szereg przykładów sytuacyjnej retoryki, albo powiedzmy otwarcie kłamstw artykułowanych na bieżące potrzeby:
„Politycy opozycji unikali jak ognia odpowiedzi na pytanie, czy w programie Rafała Trzaskowskiego znajdą się związki partnerskie. Tuż przed wyborami kandydat Koalicji Obywatelskiej opublikował w końcu program, w którym zapewnił, że jak zostanie prezydentem, to przedstawi w Sejmie projekt ustawy o związkach partnerskich, zgodny z założeniami poselskiego projektu złożonego do Sejmu w poprzedniej kadencji. Takie projekty były dwa – jeden autorstwa PO, drugi Nowoczesnej – obie partie wchodzą w skład KO. W tym drugim projekcie widnieje zapis o adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
W ramach przysługującej mi inicjatywy ustawodawczej przedstawię projekt ustawy o związkach partnerskich, zgodny z założeniami poselskiego projektu złożonego do Sejmu w poprzedniej kadencji
Tak to ujął Rafał Trzaskowski w swoim programie, który niedawno opublikował. Nie sprecyzował jednak, do którego projektu odnosi się w swoim programie.
W projekcie autorstwa PO przepisy normujące związek partnerski są bardzo podobne do tych, które normują małżeństwo.
Artykuł 4.1 projektu zakłada, że związek może zostać zawarty w formie aktu notarialnego lub w Urzędzie Stanu cywilnego. Według propozycji PO związek miałby ustać tylko w wypadku śmierci któregoś z partnerów, złożenia obustronnego oświadczenia o chęci wystąpienia ze związku oraz po upływie 3 miesięcy po stwierdzeniu przez Sąd rozpadu pożycia.
Bardziej liberalny jest projekt Nowoczesnej. Jego autorzy zaznaczają, że to zaledwie wstęp do wprowadzenia "pełnej równości małżeńskiej" w Polsce.
Pełna realizacja art. 18, 30, 32 oraz 47 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wymaga wprowadzenia w Polsce równości małżeńskiej, a więc możliwości zawarcia małżeństwa zarówno przez pary różnopłciowe, jak i jednopłciowe
Politycy Nowoczesnej zawarli w nim również kwestię adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
Art. 16 ustawy dopuszcza możliwość przysposobienia – inaczej adopcji – biologicznych dzieci partnera lub partnerki.
Jest też mowa o "pełnej ceremonii" - czyli ślubie – w Urzędzie Stanu Cywilnego.
Oczywiście projekty Nowoczesnej to mniej niż pianie koguta. Ale chodzi o to jakie siły w Polsce dziś chcą paskudzić nasze życie i ilu jest ludzi, którzy nie zdając sobie sprawy z konsekwencji tego, ich popiera.
Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, zwana potocznie Konwencją Stambulską ma już swoją niechlubną markę, jako dzieło zbudowane na ogłupiającej teorii gender, która w wieku szczycącym się tak rozreklamowanym racjonalizmem ośmiesza ten rzekomo inteligencki półświatek. Oczywiście będzie miała wielu orędowników w Unii Europejskiej, gdzie trwają zabiegi o jej ratyfikację. A co składa się na treść owej Konwencji? Przede wszystkim jest to koncentryczny atak na rodzinę w jej tradycyjnej postaci. Jest to groźba przymusowego przemycania ideologii gender. Jest zagrożeniem deprawacją dzieci. Zatem Konwencja godzi w wiele wartości chronionych przez Konstytucję RP, kwestionuje bowiem obowiązującą tożsamość małżeństwa i praw rodzicielskich do wychowania dzieci w zgodzie z przyjętymi przekonaniami. Nastąpi też pogwałcenie prawa unijnego, gdyż UE nie ma kompetencji, gdy chodzi o podpisywanie podobnych traktatów bez zgody wszystkich jej członków.
Rodzi się zatem pytanie, na jakiej podstawie opozycja działająca aktualnie w Polsce myśli wcielić w życie zasady dyktowane przez Konwencję mającą już fałsz w swojej tytulaturze, bo jawi się pod przykrywką walki z przemocą domową. I jeszcze jedno pytanie – czy wyborca polski hołduje rzeczywiście ideologii, na jakiej opiera się Konwencja i optujący za jej postanowieniami polscy tzw. politycy?
A więc otrzeźwienie jest konieczne, by nie obudzić się z ręką w nocniku. Tu i ówdzie ono już następuje. Oto jeden przykład:
„Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości hiszpańskiej prowincji Nawarra uznał nielegalność indoktrynacyjnego programu seksualnego o nazwie Skolae, który został narzucony tamtejszym szkołom przez lokalny rząd, zdominowany przez koalicję narodowców i socjalistów.
W ponad 100-stronicowym programie edukacji seksualnej dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat znaleźć można mnóstwo odniesień do homoseksualizmu, biseksualizmu, transgenderyzmu, pragnień seksualnych czy LGBT-fobii, natomiast ani razu nie pojawiają się w nim takie słowa, jak „małżeństwo”, „ślub”, „mąż”, „żona”, „zaangażowanie”, „czystość” czy „płodność”. Dla sześciolatków przewidziano też symboliczne gry erotyczne z wcielaniem się w różne role oraz z użyciem odpowiednich rekwizytów”.
I znowu pytanie: czy rodzic polski, niezależnie od jego opcji politycznej, godziłby się na to, przeciwko czemu protestują hiszpańscy rodzice?
Donald Tusk sądzi, że po wyborach w USA, gdzie spodziewa się zwycięstwa Joe Bidena, demokraty – ewentualność dla Ameryki podobna jaką byłoby zwycięstwo Trzaskowskiego w Polsce – Polska znajdzie w osamotnieniu. Z pewnością jednak jest to groźba mniejsza, aniżeli powrót rządów jakimi on sam gnębił i niszczył Polskę. Bo nic gorszego nas już spotkać by nie mogło. Rzecz jasna nie licząc pandemii.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5 odsłon