Poparzone rączki Zosi

Obrazek użytkownika Fundacja Wchodzę w To
Ogłoszenie

Bywa, że o życiu decyduje chwila. W tym przypadku była to chwila nieuwagi. Naszej córeczce stała się krzywda, która beztroskie dzieciństwo przemieniła w bolącą bliznę… Nasza córeczka dopiero co skończyła dwa latka. Popołudnie było ciepłe, końcówka lata. Odebrałam Zosię z klubu malucha i wróciłyśmy do domu. Jak co dzień poszła pobawić się na plac zabaw, który […]

 

 

Bywa, że o życiu decyduje chwila. W tym przypadku była to chwila nieuwagi. Naszej córeczce stała się krzywda, która beztroskie dzieciństwo przemieniła w bolącą bliznę…
Nasza córeczka dopiero co skończyła dwa latka. Popołudnie było ciepłe, końcówka lata. Odebrałam Zosię z klubu malucha i wróciłyśmy do domu. Jak co dzień poszła pobawić się na plac zabaw, który tatuś wybudował dla niej obok domu. Po dziś dzień nie możemy dojść do tego, jak to się stało. Dlaczego Zosia poszła w miejsce, do którego nigdy jej nie ciągnęło. Jak to możliwe, że straciliśmy ją z oczu. Może wszyscy czuliśmy się zbyt bezpieczni, spokojni. Straciliśmy czujność…

W polu za domem było palenisko, gdzie akurat w ten dzień palono gałęzie. Popołudniu nie było już ognia, nie było dymu. Zapewne dlatego malutka nie bała się podejść. Nie wyczuła zagrożenia. Co działo się dalej, tego możemy się tylko domyślać. Najprawdopodobniej potknęła się i upadła. Próbując wstać odepchnęła się rączkami od gorących, zwęglonych resztek. Nie ma sensu nawet wobrażać sobie, co przeżyła. Większość z nas nigdy nie doświadczy tej skali bólu. Zosia doznała poparzenia ciała 15% powierzchni ciała II i III stopnia. Czoło, brzuszek, obie nogi oraz dłonie z nadgarstkami…zwęglone ciałko, jak u spalonej lalki.

Krzyk, karetka, szpital. Lekarze wiedzieli, że Zosia sama nie poradzi sobie z bólem. Anestezjolog codziennie usypiał ją w celu oczyszczenia skóry z martwicy. Jej malutkie rączki były cały czas zaciśnięte w piąstki. Zosia przeszła dwa przeszczepy skóry rączek (z uda) pomimo to jej paluszki są ze sobą połączone. Poparzona skóra jakby stopiła się w jedną całość. Po trzech tygodniach farmakologicznego ratowania przed śmiertelnym bólem malutka straciła funkcje oddechowe. Jej organizm nie wytrzymał obciążenia. Anioł Stróż czuwał tym razem nad Zosią. Korytarzem akurat przechodził lekarz. Uratował nasze dziecko.

Stałe zaciskanie rączek w piąstki było nie do zahamowania i doprowadziło do strasznych przykurczy, które w błyskawicznym tempie praktycznie całkowicie unieruchomiły małe rączki i nadgarstki Zosi. Zalecono nam zakładanie na noc szyny prostującej, jednak niemal natychmiast tworzyły się krwiaki i rany otwarte. Bólu i tak było już nadto. Zosi zaczęła grozić amputacja obydwu rączek…

 

Nie poddaliśmy się. Szukaliśmy dalej, najlepszych lekarzy, najlepszych rozwiązań. Zosię czekają operacje usunięcia przykurczy, podczas której Zosia będzie miała ponownie przeszczepianą skórę, aby uzupełnić braki na paluszkach i nadgarstkach. Skóra będzie pobierana z okolic pachwin – tam jest najbardziej elastyczna i podobno najlepiej się do tego nadaje. Jeśli tej skóry zabraknie – Zosia ma dużo miejsc wymagających przeszczepu – to konieczne będzie pobranie jej z innych okolic. Już teraz wiemy, że jeśli Zosia ma odzyskać sprawność w palcach i nadgarstkach, na jednej operacji się nie skończy. Czeka nas założenie prętów, aby wymusić prostowanie paluszków, gips.

Zosia jest bardzo dzielna. Pomimo początkowych problemów znowu zaczęła siedzieć, w końcu chodzić. Traumatyczne przeżycie zostawiło jednak ślad na duszy – malutka ma problemy z mową, ale wierzymy, że uda nam się to pokonać. Wydawałoby się, że największym problemem jest to, co najbardziej rzuca się w oczy. Jednak na chwilę obecną leczenie blizn poparzeniowych, to tak naprawdę sprawa drugorzędna. Najważniejsze, by Zosia odzyskała rączki.


W walce o zdrowie córeczki stanęliśmy w końcu przed murem. Zosia potrzebuje pomocy, na którą nas nie stać. Najważniejszy dla naszej córeczki jest czas pomiędzy operacjami. To tak naprawdę wtedy rozgrywa się największa walka. Ciągła rehabilitacja, silikonowe opatrunki, masaże – potrzebujemy Waszego wsparcia. Na poparzonych dłoniach odrosły paznokietki, a w nas rośnie nadzieja. Dla naszej kochanej dziewczynki, by naprawić jej krzywdę, prosimy Was o pomoc…

Rodzice

 

Jak pomóc:

 

Fundacja Wchodzę w To
ul. Batorego 36/25
43-100 Tychy

Darowizny: PL 89 1750 0012 0000 0000 2132 8995

Darowizny w walucie obcej:

CHF (Kod SWIFT) RCBWPLPW  03 1750 0012 0000 0000 2132 9088

EUR (Kod SWIFT) RCBWPLPW  22 1750 0012 0000 0000 2132 9037

USD (Kod SWIFT) RCBWPLPW  97 1750 0012 0000 0000 2132 9045
Koniecznie z dopiskiem w tytule przelewu: Zofia Iglar 1/I

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (8 głosów)

Komentarze

 i Wam drodzy rodzice.

Pozdrawiam i do usłyszenia.

Vote up!
4
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1521861

Mariana Stefaniaka.

Wierzę, że jako Niepoprawni, możemy pomóc Malutkiej Zosi.

"Spieszmy się kochać ludzi..." A Zosia wyrośnie!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1521942

Tak właśnie wygląda polska rzeczywistość. Temat "mało nośny", to i nie ma komu wymądrzać się... Ps. Życzę Zosi szybkiego powrotu do zdrowia, a na przyszłość, szczęśliwego życia w "zdrowym" społeczeństwie...

Vote up!
2
Vote down!
0
#1522131