Jerzy R. Nowak: „Czas powiedzieć prawdę o zagrożeniach dla reform”

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Kraj
Prezydent dr Andrzej Duda w Waszyngtonie

 

 

 

 

 

 

]]>Przesłanie Wielkanocne. (I) Czas powiedzieć prawdę o zagrożeniach dla reform]]>

Szanowni Czytelnicy i Czytelniczki przepraszam za opóźnienie zapowiedzianego tekstu, ale zaistniały pewne przyczyny obiektywne, a i sam tekst się mocno rozrósł. Serdecznie pozdrawiam.

Jerzy Robert Nowak.

 
Najważniejszą cechą rządów PiS-u od listopada 2015 r. jest to, że uniknął on powtórzenia tak znaczących błędów swych rządów z lat 2005 -2007. Myślę tu o decyzjach personalnych „otwarcia się” na osoby tak sprzeczne z ideologia PiS-u jak geremkowiec S. Meller, B. Borusewicz, R. Sikorski, J. Kaczmarek czy ultraliberałka gospodarcza Z. Gilowska. Za te „łże- kompromisy” personalne PiS i Polska ciężko zapłaciły. Nie mówiąc o preferowaniu obrotowych karierowiczy w stylu A. Urbańskiego. Dlatego dziś nie ubolewam z powodu bardzo ostrej konfrontacji między rządami PiS-u, a liberalną opozycją. Wręcz przeciwnie. Konfrontacja ta z góry przekreśla jakiekolwiek dogadywania się z liberałami, na których straciłby zarówno rząd PiS-u jak i Polska.. Agresywne działania Nowoczesnej, PO i KOD-u, ich godne Targowicy zabiegi o ingerencję z UE, tym bardziej wykluczają możliwość ich dogadania się z PiS-em.
 
Zwycięstwo wyborcze prezydenta Andrzeja Dudy i zwycięstwo PiS-u stały się wielkim triumfem patriotów, ale jak wiemy ciągle za małym (choćby brak większości konstytucyjnej). Aby Polska w pełni zmartwychwstała jako kraj suwerenny potrzeba nam wielkiego pospolitego ruszenia wszystkich patriotów w myśl zasady „wszystkie ręce na pokład”, ale ciągle wiele do tego brakuje. Mamy od 1989 r. pierwszego prezydenta (obok L. Kaczyńskiego) RP, który mówi i postępuje jak patriota. Mamy wreszcie premier RP, która stanowczo występuje w obronie interesów narodowych (vide jej bój w Strasburgu). I mamy twórcę tych zmian przywódcę PiS-u, który stanowczo potępia nowych targowiczan – „ludzi drugiego sortu”, a ostatnio publicznie napiętnował tych, którzy chcieliby widzieć Polskę jako „kraj podporządkowany i bezczelnie eksploatowany”. (Por. wywiad A. Stankiewicza i M. Szułdrzyńskiego z J. Kaczyńskim w ‘Rzeczpospolitej” z 16 marca 2016). Przypomnijmy tu też, że Kaczyński ogłosił w tymże wywiadzie dość ponurą prawdę, że :„Dziś na szczytach polskiej hierarchii zamożności są ludzie, którzy zdaje się w 89 proc. byli współpracownikami SB”.
 
Tak ostre demaskatorskie sformułowania przedtem nie padały ze strony czołowych polityków PiS-u. Mamy licznych dobrych ministrów i parlamentarzystów, z całego serca działających dla Dobrej Zmiany. Równocześnie jednak mamy zdewastowaną gospodarkę, sprawiedliwość i tyle innych sfer życia. Mamy totalną skundloną opozycję, zabiegającą o interwencję Unii Europejskiej w Polsce i tłumy oderwanych od koryta lub po prostu ogłupionych (w tym wielu celebrytów) manifestantów z KOD-u, zaśmiecających ulice. Mamy ciągłe groźby ingerencji czołowych krajów UE, na czele z Niemcami nie chcącymi wyjścia Polski z bagna, w które wepchnęły nas rządy Platformy. Czy zdołamy wykorzystać w pełni obecną tak wielką szansę stworzenia Polski silnej i sprawiedliwej, wbrew tak potężnym przeszkodom? Szansę, za której utracenie będą nas przeklinały przyszłe pokolenia!
 
Osiągnięcia Dobrej Zmiany
Na paru tekstach w tym blogu ( w dniu 31 stycznia i w dniu 7 lutego 2016 r.) szeroko pisałem już o dotychczasowych osiągnięciach rządu PiS-u w wydobywaniu Polski z kryzysu. Szczególnie mocno akcentowałem przy tym efekty działań szefów resortu sprawiedliwości i MON oraz szefowej kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Chwaliłem bardzo znaczącą ilość zmian personalnych na różnych centralnych szczeblach dla pozbycia się nieudolnych lub skompromitowanych ludzi PO. Wiele nadziei wiążę z głoszoną w Planie Morawieckiego zapowiedzią repolonizacji gospodarki, wprowadzenia preferencji dla polskich firm oraz z podjętymi dotąd działaniami dla opodatkowania banków i supermarketów. Za ważny cel uważam działania dla stopniowego podniesienia do 8 tys. zł kwoty wolnej od podatku. Zgodnie z obietnicami wyborczymi prezydent Duda w grudniu 2015 r., prezydent skierował do Sejmu projekt cofnięcia reformy emerytalnej. Cieszę się, że od 1 kwietnia wszedł w życie tak ważny z punktu widzenia polityki prorodzinnej program 500 Plus. 1 grudnia 2015 r. prezydent Duda podpisał nowelizację zakładającą opodatkowanie podatkiem dochodowym na poziomie 70 proc. wysokich odpraw w spółkach Skarbu Państwa Szkoda jednak, że to opodatkowanie jest tylko na 70 proc., a nie na 98 proc. jak na Węgrzech . Po co ta nadmierna łaskawość dla zwalnianych szefów spółek i członków ich zarządów.? Czyżby o takim zapisie zadecydował nacisk PiS-owców, którzy dziś obejmują stanowiska w zarządach spółek?
 
Za jedno z najważniejszych spraw uznałem (i dalej to akcentuję) dokonywanie po raz pierwszy właśnie przez nowy rząd PiS-u prawdziwie gruntownego Bilansu Otwarcia. Wskazywałem, że wyniki tego audytu już dotąd w niektórych resortach (choćby w resorcie ochrony środowiska czy MON-ie przyniosły efekty straszliwie kompromitujące przeszłe rządy Platformy. Mam nadzieję, że nowy rząd wyda specjalną Białą Księgę , szczegółowo referującą wyniki audytu. Ważne, że wznowiono działanie komisji smoleńskiej w całkowicie zmienionym składzie, aby w pełni wyświetlić prawdę o tak zafałszowywanych kulisach wielkiej narodowej tragedii sprzed sześciu lat.
 
Jako historyk bardzo źle znosiłem ograniczenie i kaleczenie narodowej historii za kolejnych pań minister z PO. Z tym większą satysfakcją obserwuję obecny triumf polityki historycznej za rządów PiS-u i stanowcze przeciwstawianie się „pedagogice wstydu”. Za szczególnie ważne uważam silne wyeksponowanie tak długo przemilczanych zasług „żołnierzy wyklętych (vide np. znakomite przemówienie prezydenta A. Dudy na premierze filmu Jerzego Zalewskiego „Historia Roja’). Za nader ważny fakt uważam zerwanie przez prezydenta i nowy rząd z polityką służalczego kundlizmu wobec Berlina, tak długo serwowaną nam za rządu platformowców. Za nader cenne uważam ciągle umacnianie związków z Grupą Wyszehradzką i innymi mniejszymi i średnimi krajami naszego regionu, Cieszę się również, że prezydent A,. Duda swą podróżą do Chin zainicjował poszerzanie stosunków gospodarczych z tym prawdziwym mocarstwem gospodarczym świata, kontaktów tak niegodne lekceważonych w dobie rządów PO.
 
Bardzo cieszę się również z dużo większego niż kiedykolwiek po 1989 r. docenienia roli Polonii i Polaków krajach wschodniej Europy zarówno przez rząd jak i prezydenta A. Dudę. Generalnie jednak uważam za straszny niewypał gadulstwo i praktykę działań szefa MSZ-u ministra W. Waszczykowskiego, o czym szerzej w następnym tekście. Tam też szerzej omówię różne zaniechania w sferze gospodarki.
Nie wystarczy „rewolucja odgórna”
 
Pomimo licznych pozytywów uważam, że ciągle jeszcze nazbyt daleko do uznania obecnej sytuacji za dającą powód do zadowolenia, wręcz błogostanu, jaki cechuje część polityków PiS-u. Myślę, że tym razem warto dużo szerzej zająć się rozlicznymi zaniechaniami i zagrożeniami dla rządów PiS-u, o czym ciągle za mało piszą nasi eksperci i publicyści. .Dziś po stu paro dziesięciu dniach nowego reformatorskiego rządu widać lepiej te zagrożenia niż kiedykolwiek. Największą słabością moim zdaniem jest to, iż następuje głównie rewolucja odgórna, salonowa, bez odpowiednich zmian w terenie. To, że PiS ciągle nie umie wykorzystać wszystkich kompetentnych sił patriotycznych i zbyt mocno zachowuje się jak Zosia Samosia. To, że wprawdzie przeprowadza się tak potrzebny audyt w ministerstwach, a ciągle nie przeprowadzono audytu w PiS-ie. Każdy widzi, że w terenie obok wielu znakomitych dynamicznych posłów PiS-u nie brak licznego grona . nie brak ludzi pazernych, skrajnie interesownych, niemałej rzeszy osób „biernych ,miernych, albo wiernych”, którzy zmiany chcą wykorzystać tylko dla usadowienia się na tym lepszych posadach.
 
Część z nich usatysfakcjonowana kolejnym wyborem i częstokroć uhonorowana stanowiskami, wyraźnie odwraca się od swego elektoratu, po prostu go lekceważy. Słyszałem w wielu miejscowościach, że niektórzy posłowie i senatorzy PiS-u przestali odbierać telefony, Są już tak zadufani. W ten sposób pracują na ewentualną klęskę PiS-u, jeśli nie wyleczy się ich z tych zachowań, choćby przez jak najszybsze przeprowadzenie przez Kaczyńskiego audytu w PiS-ie. Znakomity intelektualista prawicowy prof. Zdzisław Krasnodębski ostrzegał już 22 lutego 2016 r. w wywiadzie dla „Do Rzeczy”: „Nie byłoby dobrze, gdyby PiS okopał się w ministerstwach, ukrył przed społeczeństwem”.
 
Ci sami dobrze prosperujący na posadach działacze PiS-u nic nie robią dla skutecznego przeciwdziałania umacnianiu się różnych ogniw neo-bolszewickiej anty-PiS-owskiej opozycji,. Jakże wielu z nas irytują, wręcz rozwścieczają parady KOD-owców na ulicach, którym nie przeciwstawia się w ostatnich miesiącach manifestacji o wieleż liczniejszych patriotów. Przecież to prawdziwa groteska! Na Węgrzech Orbána ulice są wciąż zdominowane przez patriotyczny Fidesz, a u nas przez zgraje oderwanych od koryta KOD-owców. Ubolewam, że PiS wspólnie z „Solidarnością”, środowiskami radiomaryjnymi, Klubami Gazety Polskiej, czy narodowcami nie zdecydował się ani w grudniu 2015 r., ani w następnych miesiącach, na tłumne wyjście na ulice, gdzie patrioci dosłownie przykryliby czapkami manifestacje KOD-u.
 
Przypomnę tu, że już. dwukrotnie na tym blogu na próżno apelowałem o wyjście patriotów na ulice (w dniu 11 grudnia 2015 r. i 21 stycznia 2016 r.). Wszyscy czekają na inicjatywę PiS-u w tej sprawie, a gdy PiS jest bierny, manifestacji nie ma! Skąd taka dziwna bierność ? W ten sposób zaś stwarza się KOD-owcom niebywałą szansę przedstawiania się za granicą, jako tych ,którzy panują nad ulicach i panują nad nastrojami Polaków.
 
To wszystko zaś wzmacnia stanowiska przeciwników PiS-u za granicą, w UE i gdzie indziej. Przypomnę tu, że nieprzychylny nam pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Franc Timmermans już parę miesięcy temu powoływał się na znaczenie faktu, że na ulicach polskich są tak liczne manifestacje KOD-u. Obawiam się, że władze PiS-u i rząd ciągle nie doceniają dostatecznie niebezpieczeństw wynikłych z połączenia wewnętrznej dywersji w Polsce z naciskami czołowych państw Unii Europejskiej, zwłaszcza Niemiec oraz Stanów Zjednoczonych. Nie możemy wykluczyć przecież różnych bardzo mocnych form szantaż€ gospodarczego dla zmuszenia rządu PiS-u do ustępstw. Uważam, że wśród części działaczy PiS-u panuje nadmierne przekonanie o sile swej partii, co im przeszkadza w poszerzaniu wpływów PiS-u na inne środowiska i umacnianiu patriotycznego obozu reform. Dlatego tak potrzebne jest stworzenie szerszego Ruchu Wsparcia Reform (nie ważna nazwa), o czym napiszę w ostatnim czwartym odcinku tego cyklu.
 
Z niepokojem patrzę na utrzymywanie się nadal, jakże niepotrzebnego i kosztownego rozdźwięku między środowiskami radiomaryjnymi i Klubami „Gazety Polskiej”, w których zresztą jest bardzo wielu słuchaczy Radia Maryja. Jedno sądzę, niezależnie od przykrych spraw z przeszłości, czas najwyższy doprowadzić do przerwania animozji i chociażby pójścia razem w manifestacji 10 kwietnia, która powinna wreszcie pokazać prawdziwą siłę naszego obozu patriotycznego. Po zaniechaniach ostatnich kilku miesięcy wyobrażam sobie, że ta manifestacja powinna być rzeczywiście milionowa. Przypomnijmy, że na Węgrzech Fidesz od lat panuje nad ulicami, że tamtejsze manifestacje z poparciem rządu Orbana kilkakrotnie liczyły ponad 400 tysięcy osób, czyli w porównaniu do liczebności ludności obu krajów jak milion 600 tysięcy osób w Polsce.
 
Czy my mamy być gorsi od Węgrów? Zachęcałbym również do otworzenia się PiS-u na dialog z narodowcami, zamiast niemądrych ataków na nich w stylu P. Lisiewicza. Zasługą narodowców, pomimo tego, że są niewielką formacją, jest zainicjowanie i zorganizowanie już kilku sto tysięcznych manifestacji w ramach obchodów Święta Niepodległości.
 
Uważam za absolutny błąd PiS-u, że w ostatnich paru latach zamiast uczestniczenia w Warszawie we wspólnym Marszu Niepodległości „uciekł” 11 listopada na dużo mniejsze obchody do Krakowa. Cieszę się, że prezydent A. Duda w zeszłym roku skierował specjalny list do uczestników warszawskiego Marszu Niepodległości i liczę, że w tym roku w listopadzie już nie powtórzy się „ucieczka do Krakowa”. A w sprawie Marszu Niepodległości czas najwyższy, aby nowe władze zabrały się (wzorem działań Węgrów, którzy gruntownie rozliczyli wcześniejsze postkomunistyczne pacyfikacje manifestantów przez policję) za rozliczenie prowokacji policyjnych wobec uczestników Marszu. Władze resortu sprawiedliwości mają dziś świetny punkt startowy dla zainicjowania śledztwa w tej sprawie (nagrane na taśmie wyznań b. szefa CBA P. Wojtunika w sprawie roli b. ministra spraw wewnętrznych B. Sienkiewicza w sprowokowaniu spalenia budki policjanta przy Ambasadzie Rosji).
 
Co powoduje tak wielką ślamazarność zmian w telewizji publicznej pod zarządem J. Kurskiego?
Za szczególnie słaby punkt obozu reform uważam niezwykle ślamazarne zmiany w telewizji publicznej. Pisałem o tym na tym blogu już 7 lutego 2016 r. Z jednej strony chodzi mi o słabość zmian personalnych. W Oświadczeniu Stowarzyszenia RKW w sprawie „Dobrej zmiany” z 25 marca 2016 r. pisano na ten temat m.in.: „Z wielkim zadowoleniem przyjęto zapowiedź zmian w mediach publicznych i oddanie ich na służbę narodowi. (…) Niestety na stanowiska prezesów i dyrektorów zostały często powołane osoby niekompetentne i skompromitowane w środowisku nie tylko dziennikarskim. Zmiany w mediach, zwłaszcza w ośrodkach regionalnych, nadal mają charakter pozorowany”. Tekst to bardzo ostry i wywołujący kontrowersje. Niemniej faktem jest, że niektóre zmiany w telewizji publicznej wywołują sporo. zastrzeżeń. Zastanawiające np. jest to, kto stał za decyzją mianowania Kuby Sufina, byłego redaktora naczelnego Agencji TVN i szefa portalu TVN 24. Ostre protesty niektórych publicystów prawicowych (w tym J. Targalskiego i P. Lisiewicza) wywołało odwołanie w początkach marca 2016 r. związanego przedtem z TV Republika red. Michała Rachonia z funkcji zastępcy dyrektora TAI do spraw publicystyki.
 
W najnowszej „Warszawskiej Gazecie” z 1 kwietnia 2016 r. Marcin Hałaś komentował : „Telewizja publiczna po „dobrej zmianie” chwilami mocno irytuje. Oto „Wiadomości TVP1 przejęły z TVP Info zwyczaj zapraszania do komentowania różnych zdarzeń publicystów „Krytyki Politycznej” (…) środowisko „Krytyki Politycznej”, to kanapowa grupa lewackich wydrwigroszy, którzy zostali sztucznie „napompowani”. Przykre, że TVP po rzekomo „dobrej zmianie” nadal pompuje i lansuje to środowisko (…) Szkoda, że Jacka Kurskiego nie stać na wstrzymanie występów marginalnej grupy lewaków w publicznych mediach. Czyżby „bulterier” stracił zęby?”.
 
Inną taką sztucznie „napompowaną” osobą jest ostatnio nagłaśniana w TVP Info, w 2015 r. nagle wykreowana na pro-platformerską pseudoekspert, wielce zarozumiała i arogancka dr Anna Materską-Sosnowską Pani ta rozpoczęła swą karierę naukową publikacją o postkomunistycznej SDPiL: „Zarys genezy Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej,” i ma skrajne lewacko-liberalne poglądy. W rzekomo „zreformowanej” telewizji publicznej co i rusz spotykamy przejawy radykalnego przechyłu w lewą stronę. Vide np. pokazany w TVP Info 25 marca po 19-tej dialog , a raczej monolog dwóch szczególnych panów: fanatycznego przeciwnika PiS-u – Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara i innego przeciwnika PiS-u lewicowego liberała Marcina Celińskiego z „Liberté”. W tym czasie, gdy nadal nagłaśnia się w telewizji publicznej różne wątpliwej jakości merytorycznej lewaczki i lewków, tym bardziej zdumiewa odrzucanie prawdziwie świetnych dziennikarzy prawicowych.. Trudno na przykład wytłumaczyć zachowanie szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Mariusza Pilisa. W lutym 2016 r., Pilis zapytany o zatrudnienie Mariusza Kolonki odpowiedział sugestią poddającą w wątpliwość „misyjność” dziennikarza.
 
W ostatnich latach nigdy nie miałem zbyt dobrej oceny Jacka Kurskiego, pomimo całej jego niebywałej zręczności i błyskotliwości. Miałem nadzieję jednak, że mianowany na szefa telewizji jako typ zdecydowanego fajtera błyskawicznie przeprowadzi tak konieczne radykalne zmiany osobowe w tej tak fatalnej stajni Augiasza. Podobnie jak wiele innych osób zdążyłem się pod tym względem całkowicie zawieść na Kurskim. Coraz bardziej wygląda na to, że jako szef telewizji Kurski prowadzi jakąś swoją dziwną grę. Wyraźnie dąży do cichego zaskarbienia sobie uznania Salonu, całej tej fatalnej „warszawki” i „krakówka”, jako ten, który mogąc robić wielkie zmiany personalne, ograniczał je do minimum i oszczędzał nawet wielu skrajnych lemingów. Najgorszy jest jednak, zawiniony przez Kurskiego fatalny brak autentycznych zmian programowych, brak prawdziwie szerokiej programowej oferty patriotycznej i rozliczeniowej .A przede wszystkim brak nagłośnienia skutków ośmiu lat rządów Platformy. Z jednej strony złodziejstwa i afer licznych prominentnych polityków Platformy.
 
A z drugiej strony ich pozwolenia na maksymalne okradanie Polski przez zagraniczne koncerny. Jest tyle szokujących danych na ten temat, a telewizja publiczna jakby nabrała wody w usta. W telewizji należałoby uruchomić cykl: „Jak rujnowano Polskę”, pokazujący bardzo konkretnie jak dewastowano polską gospodarkę w przeróżnych regionach kraju. Węgrzy nakręcili u siebie bardzo długi kilkuczęściowy film „Haboru a nemzet ellen” (Wojna przeciw narodowi ), przedstawiający rozmowy z wybitnymi ekonomistami i socjologami jak okradziono Węgry od 1989 r. Film obejrzały setki tysięcy Węgrów. Myślę również, że należałoby stworzyć w telewizji cykl dyskusji na temat bilansu naszego członkostwa w UE, bilansu, który wcale nie wygląda różowo wbrew panegirycznym kłamstwom w mainstreamowych mediach.
 
Dlaczego w telewizji publicznej, podobnie jak w czołowych patriotycznych mediach prasowych przemilcza się świetnie udokumentowaną krytyczną książkę o eksploatowaniu Polski przez Unię, wydaną już w połowie zeszłego roku w wydawnictwie „Wektory”. Myślę tu o blisko 300 stronnicowej książce prawnika Tomasza Cukiernika: „Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa’. Ta sama telewizja publiczna i czołowe media patriotyczne milczą jak grób o innej jakże ważnej książce „Czarna księga prywatyzacji”, wydanej w tym roku przez wydawnictwo „Wektory”
 
Mamy przedziwną sytuację. Wrogie PiS-owi stacje telewizyjne wciąż przypuszczają bezprzykładnie agresywny atak personalny na postacie bliskie PiSowi. By przypomnieć choćby prawdziwie inkwizytorski atak TVN sprzed kilku dni na prawników, profesorów i ekspertów, którzy poparli PiS w krytyce Trybunału Konstytucyjnego, atak przerażający ogromem insynuacji personalnych. Nie mogę zrozumieć natomiast ,dlaczego telewizja publiczna pod batutą Kurskiego nie odsłania prawdziwego oblicza najzajadlejszych bolszewickich wręcz przeciwników PiS-u od Petru i Schetyny po Kijowskiego na przykładzie ich konkretnych „dokonań”. Po co ta niebywała „elegancja-Francja” w traktowaniu szkodników?! Co się stało z dawnym „bulterierem” Kurskim, czy raczej w co gra ten polityk?
 
Powinien być uruchomiony w publicznej telewizji specjalny cykl o 26 – leciu manipulacji ”Gazety Wyborczej”, poświęcony wyliczeniu najjaskrawszych oszczerstw tej gazety (vide jej najnowszy atak na ks, .biskupa W. Mehringa). Dlaczego nie zrealizuje się specjalnego cyklu o historii krajowego antypolonizmu po 1989 r., gdzie pokazano by jakże wiele kompromitujących ataków na Polskę i Polaków ze strony takich przeciwników obecnego rządu PiS-u jak prof. Paweł Śpiewak, red. Adam Michnik, reżyser Agnieszka Holland, red. Tomasz Lis.
 
Dlaczego w czasie, gdy ogromna część mainstreamowych mediów stara się upowszechniać tezy o absolutnej izolacji Polski w Europie i w świecie, nowe szefostwo telewizji publicznej nie pomyślało o zorganizowaniu dłuższego programu, czy kilku programów z ze zdecydowanymi przyjaciółmi Polski z zagranicy, którzy wypowiadają przemilczane w ogromnej części mediów bardzo pozytywne oceny zmian w Polsce. By wymienić choćby takie nazwiska jak świetny izraelski obrońca obecnych reform w Polsce Jonny Daniels. (por. wywiad we „Wprost” z 3 kwietnia 2016 )., brytyjski polityk Sven Kamals, przewodniczący frakcji : Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy w Parlamencie Europejskim (por. wywiad z nim: „To nie Polska jest problemem Unii Europejskiej” w „Kurierze Wnet” z lutego 2016 ) czy Jürgen Tritten, były niemiecki minister środowiska (por. wywiad z nim w „ABC” z 7 marca 2016 r.)
 
Z ciekawego wywiadu Marcina Wolskiego udzielonego Stanisławowi Żarynowi (wPolityce.pl z 25 marca 2016 ) warto szczególnie mocno zaakcentować jeden fragment: „PiS ma w rękach atuty, ma polityczną „broń atomową”, ale z niej nie korzysta. Nie wiem, zresztą czemu.(…) PiS mógłby powiedzieć Polakom: zobaczcie, tego chciała PO i pani Kopacz, nawołując i godząc się na przyjmowanie uchodźców. Ten przekaz przemówiłby do Polaków po zamachach. Przy ostrej wojnie politycznej w Polsce PiS ma argument, który jest bardzo groźny dla opozycji i jest nie do przebicia. Użycie takiej broni może wywindować PiS na szczyty na długo”. Ja też nie rozumiem, dlaczego PiS nie wykorzystuje wspomnianego argumentu? Po co ta delikatność i miękkość wobec grubiańskich oszczerców i działań w stylu nowej Targowicy?
 
Nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystuje się w pełni faktu, że mamy tak wielu znakomitych publicystów patriotycznych. Dlaczego pan red. Kurski nie pomyślał np. o wprowadzeniu stałego dyskusyjnego przeglądu wydarzeń (co dwa tygodnie, czy co miesiąc ) z udziałem tak świetnych publicystów jak J. i M. Karnowscy, K. Skowroński, S. Michalkiewicz, M. Pawlicki, P. Lisicki, R. Ziemkiewicz, W. Reszczyński. Z kolei w odniesieniu do Polskiego Radia nie mogę zrozumieć, dlaczego nikt nie pomyślał o powierzeniu jakiegoś kluczowego stanowiska red. Wojciechowi Reszczyńskiego, z jego tak wielkim doświadczeniem (Po redagowaniu Teleexpresu Reszczyński założył słynne Radio WAWA i kierował nim 13 lat). Znany jako stanowczy rzecznik opcji patriotyczno-chrześcijańskiej ma dalej program na zsyłce po północy (dosłownie od 24–ej w Trójce ). No cóż Reszczyński płaci dużą cenę za brak skłonności do przepychania się w czasie, gdy jest tak wiele dużo mniej kompetentnych od niego osób, wciąż przebierających nogami, aby zdobyć ważne stanowisko w elektronicznych mediach publicznych.
 
Zarzuca się PiS-owi, że nie potrafił dotrzeć do dużej części Polaków ze swym przekazem w ostatnich miesiącach. Zapytajmy więc jak miał dotrzeć przy takim szefie TVP jak Jacek Kurski, który ten przekaz sabotował. W tym samym czasie, gdy TVN, PolSat Superstacja etc. ciągle zalewali różne środowiska skrajnie agresywnym anty-PiS-owskim przekazem (vide audycje M. Olejnik, „Szkło kontaktowe”, etc..) Weźmy dwie sprawy, wokół których było w ostatnich kilku miesiącach najwięcej sporów: Trybunał Konstytucyjne i sprawa zmian w publicznych mediach elektronicznych. Dlaczego w telewizji publicznej nie przypomniano gwoli uświadomienia społeczeństwa choćby części z co najmniej kilkudziesięciu niemądrych i wręcz szkodliwych decyzji Trybunału Konstytucyjnego, od faktycznego zablokowania lustracji do zablokowania cięć emerytur dla byłych ubeków i esbeków? Niedawno świetny znawca problematyki niemieckiej prof. Tadeusz Marczak oskarżył wręcz Trybunał Konstytucyjny o zdradę polskich interesów narodowych przez zawetowanie uznania za niepodważalną własności polskiej na Ziemiach Odzyskanych. Czemu o takich sprawach nie przypomniano w publicznej telewizji?
 
Dlaczego w kontekście zamierzonych wielkich zmian personalnych i programowych w telewizji nie przypomniano jakże licznych niszczeń patriotycznych programów i czystek personalnych w telewizji za czasów rządów UW, SLD i PO? Dlaczego nie zrobiono wywiadów z wybitnymi publicystami i reżyserami, którzy padli ofiara tych czystek ? Dość przypomnieć, że reżyser Alicja Czerniakowska, która miała na swym koncie najwięcej zablokowanych filmów – półkowników w 2000 r., została usunięta z pracy z telewizji przez „Krwawego Roberta” – lewackiego prezesa Roberta Kwiatkowskiego za wyprodukowanie filmu o polskim zwycięstwie w 1920 r.! Ilu ludzi wiedziało o tych szykanach? Sam dowiedziałem się o wyrzuceniu z pracy Czerniakowskiej dopiero w ostatnim roku.
 
Nawet przeciętny dziennikarzyna zrozumiałby, co należy zrobić dziś dla dużo pełniejszego spopularyzowania wśród społeczeństwa prawdy o tych kontrowersyjnych sprawach. Kurski nie jest przeciętnym, lecz ponad przeciętnym publicystą, który w swoim czasie zrealizował znakomity demaskatorski film „Nocna zmiana”. A więc jego zdumiewająca bierność musi wynikać tylko z cynicznej gry, nastawionej na zyskanie punktów u lemingów z Salonu. Na zdobycie ich przychylności, która jakże mocno się przyda po ewentualnym zakończeniu rządów PiS-u.
 
Przedziwne zachowanie Kurskiego, blokujące gruntowniejsze zmiany w telewizji publicznej wywołuje coraz ostrzejsze komentarze na jego temat wśród dziennikarzy prawicowych. Warto przypomnieć, że 23 marca 2016 na łamach portalu „niezależna.pl” z niezwykle ostrym atakiem przeciwko Kurskiemu jako szefowi TVP wystąpił Piotr Lisiewicz z ‘Gazety Polskiej”, pisząc m.in. : „Wbrew swemu wizerunkowi Kurski nie był w ostatnich latach „bulterierem”, lecz politykiem, którego gry przekraczały granice przyzwoitości”. Przypominając atak Kurskiego 29 października 2013 r. w programie „Tomasz Lis na żywo” na Antoniego Macierewicza:” ,Lisiewicz pisał : „To był nie bulterier, lecz pisk pudelka żebrzącego o wpuszczenie do Salonu”. Najostrzejszym podsumowaniem postawy Kurskiego ze strony Lisiewicza były słowa: „.Przywarą 50-letnich tzw. fachowców w rodzaju Kurskiego jest ciąganie za sobą watahy kolegów, którzy front zmieniali już niepamiętną ilość razy, a jedyne, czego na owych frontach się nauczyli, to zarabiać pieniądze i intrygować”.
 
Jeszcze ostrzej wystąpił przeciwko Kurskiemu znany publicysta prawicowy Jerzy Targalski, współautor (wraz z D. Kanią i M. Maroszem ) książki „Resortowe dzieci”. Według portalu „Pikio.pl” z 11 marca 2016 Targalski stwierdził m.in.” „Uważam, że Jacek Kurski jest strażnikiem interesów UB-ekistanu w telewizji, w powiązaniu oczywiście z grupą ludzi, która go popiera, której zadaniem jest zatrzymać zmiany na poziomie płytkim i pozorowanym. Kto nie dba o interesy bezpieki, musi odejść. Ta zasada nadal przez PiS nie została złamana. UB-ekistan odzyskał TVP dzięki Jackowi Kurskiem”.
 
Dlaczego szybciej nie naprawia się złych decyzji?
Zbyt wiele rzeczy ślimaczy się w różnych dziedzinach. Powtórzę choćby pytanie zadane przez Wojciecha Cejrowskiego : „Dlaczego prof. Chazan nie został jeszcze przywrócony na bezprawnie odebrane mu stanowisko? (Cyt. za: W. Cejrowski : Trzy pytania do nowej władzy, „Do Rzeczy” 14 marca 2016 ). Inna sprawa. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego dotąd po kilku miesiącach rządów PiS-u wciąż nie umorzono tak kompromitującej wymiar sprawiedliwości sprawy b. europosła Witolda Tomczaka, ciągniętej od 16 lat! Europosłowi postawiono zarzut rzekomego wandalizmu (bo zdjął głaz przygniatający postać Ojca Świętego z profanującej go pseudorzeźby M. Capellana ). Obrońcą b. europosła W. Tomczaka jest tak znakomita postać naszego życia publicznego europoseł mec. Janusz Wojciechowski. Pytanie, kiedy wreszcie skończy się tak haniebne 16-letnie nękanie tak zaangażowanego w sprawy polskie i obronę Kościoła polityka jak Witold Tomczak, prześladowanego tylko za jego gest przeciw profanowaniu postaci naszego wielkiego Papieża?!
 
Jest jeszcze inna sprawa. Dokonano licznych ważnych i szybkich zmian w policji, zwłaszcza na jej górnych wierzchołkach, czasem nie w pełni trafione jak świadczy historia komendanta Maja. Wydaje się, że duch zmian za mało dotarł jednak do terenu. Jak wytłumaczyć bowiem fakt, że straszne patałachy z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku prowadzą nadal postępowanie przygotowawcze „w sprawie publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych”. Chodzi o wywiad naczelnego redaktora „SuperExpressu” Sławomira Jastrzębowskiego z Miram Shaded: „Jak przyjdzie czas, to muzułmanie zabiją Polaków”.
 
Jak komentował tę sprawę red. Jastrzębowski: „Polska policja, która ma nas bronić przed islamskimi terrorystami, zajmuje się właśnie tym, czy nie obrażono islamu. Nie wróży to dobrze temu krajowi”. (Por. S. Jarzębowski: Nie uwierzycie, czym zajmuje się dziś polska policja,”SuperExpress” 24 marca 2016). Ci nadgorliwi policjanci aresztowaliby nawet słynną Orlanę Fallaci! Mógłbym długo pisać o różnych przedziwnych działaniach personalnych. Jedna z najinteligentniejszych działaczek Klubów „Gazety Polskiej” Violetta Machniewska, przewodnicząca Klubu GP w Olsztynie była niegdyś szefową olsztyńskiego Radia, zanim nie została sczyszczona przez tamtejszych lewakow. Obecnie zaś na przeszkodzie w jej wejściu do zarządu olsztyńskiego Radia stoją głównie ludzie z miejscowego PiS-u, bo Machniewska jest zbyt niezależna!
 
I jeszcze jedno pytanie na koniec – co spowodowało, że politycy PiS-u zrezygnowali z tak nośnego hasła- idei budowy Czwartej Rzeczypospolitej ? Co w nim takiego wstydliwego?. Mocno ucieszyłem się, że przypomniał o tym haśle poseł, b. lider „Solidarności Walczącej” Kornel Morawiecki w wywiadzie dla „Plus- Minus” z 2-3 stycznia 2016, mówiąc: „Tak chciałbym zbudować IV Rzeczpospolitą, rozumiem to hasło. Jego sformułowanie było powiewem świeżości, niosło za sobą ideę stworzenia nowego, lepszego państwa. Dziś została z tego tylko etykieta, od której wszyscy uciekają (…)”.
 
P.S.W kolejnym tekście szczegółowo omówię zaniechania w gospodarce i w polityce zagranicznej.
 
Autor: ]]> Jerzy Robert Nowak ]]>
2 kwietnia 2016

Email this to someone

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Nic dodać, nic ująć. Pan Kurski ma szansę doprowadzić PiS do utraty władzy! Dziwię się, że tak wybitny stateg, jakim jest Jarosław Kaczyński nie dostrzega tego! Oby nie była za późno. Kurski gra wyraźnie na dwa fronty! Pora z tym skończyć!

Vote up!
6
Vote down!
0

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

#1510617

Oczywicie, po tym co widać w TVP musi paść pytanie o to co Jacek Kurski robi w TVP i z TVP?

Bo ciągle tam widać różne lewackie kanalie oraz politruków z "GWna" wylewające nienawistną, bolszewicką żółć na polskich patriotów...

Vote up!
6
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1510624

Szkoda że tak długo zatruwające

Czyżby Kaczyński nie potrafił patrzeć?

Kto szkodnik i jego pobyt tam zatrzeć?

Trzeba radykalnych działań dla dobra

Żeby nie kąsała ukryta kobra

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1510639

Apel 700 tysięcy frankowiczów: „nie płacimy!” będzie iskrą, która zmiecie władze i banki. Tymczasem rozwiązanie kryzysu jest proste

(...)

Banki nie zdają sobie sprawy ze skali napięcia; ludzie wytrzymują jeszcze tylko dlatego, że liczą na pokojowe rozwiązania, na prezydenta, na nowy parlament i nowy rząd. Jeśli się przeliczą, nie doczekają, jeśli ulotni się nadzieja, to dojdzie do potężnego buntu i wtedy faktycznie stracą wszyscy (oczywiście oprócz samych właścicieli instytucji finansowych i ich zarządów, ci bowiem już dawno są zabezpieczeni).

Podejrzewam, iż niektórym kręgom politycznym o to może chodzić, bowiem fala buntu – która wówczas obejmie i innych, np. ok. 5 mln. ludzi dotkniętych tzw. poliso-lokatami – zmiecie władzę. Ale zmiecie i wiele banków. Wbrew temu, co mniemają zarządzający bankami, na zachowania społeczeństwa nie mają wielkiego wpływu publikacje krytykujące ich metody działania i zarobkowania.

Żaden artykuł, ani żadna książka nie będzie iskrą zapalną. Ale apel 700 tysięcy frankowiczów: „nie płacimy!” będzie taka iskrą. Wiele nie trzeba, by wywołać panikę (te same media, które teraz litują się nad bankami, pierwsze uderzą na alarm). Ludzie rzucą się, by wypłacać swe pieniądze z banków i co dostaną? „Bankowicze” dobrze wiedza, co mogą ludziom wypłacić, wiedzą jaka jest tzw. rezerwa cząstkowa; według optymistycznych wyliczeń w Polsce wynosi ona 8 proc. Banki igrają nie z ogniem, ale z całym potężnym wulkanem. A razem z nimi niechcąco i rządzący politycy.

Ktoś na pewno zaraz powie, że to czarnowidztwo, gruba przesada. Przyjemnie jest wierzyć w miłe scenariusze, ciężko zrozumieć zdeterminowanego bliźniego. Jednak trzeba sytuację oceniać realnie i wyciągać wnioski z poprzednich kryzysów. Zdumiewające, jak łatwo poszła w niepamięć historia upadku banku Lehman Brothers, co w 2008 r. zapoczątkowało kryzys finansowy w skali świata.

A do tego kryzysu doszło ostatecznie właśnie dlatego, że kredytobiorcy przestali masowo spłacać swe zobowiązania związane z zakupem mieszkań i nieruchomości. Powiedzieli po prostu: nie mamy, róbcie sobie co chcecie, nie płacimy. Rząd amerykański, by nieco podratować sytuację, dodrukował ok. 1,2 biliona dolarów. Na biednego nie trafiło, to fakt. Ale ile pieniędzy może dodrukować polski rząd?

(...)

Leszek Sosnowski -- autor jest prezesem Białego Kruka, współautorem „Wygaszania Polski” i publicystą „Wpisu”; więcej na powyższy temat w kwietniowym numerze miesięcznika.

autor: Miesięcznik WPIS

Miesięcznik "WPIS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka" www.e-wpis.pl

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1510658

Prof. Tomasz Panfil: Dziś po raz kolejny Polska zrzuca kajdany
(...)
Aby ukraść nam przyszłość, od lat łże-elity III RP próbują splugawić naszą przeszłość. Widać, doskonale zdają sobie sprawę z potężnej siły, jaką niesie nasza wspaniała historia, o której Pan mówi, że jest ewenementem na skalę światową. Tylko w ciągu kilku ostatnich dni Wałęsę porównywano do Piłsudskiego, Dmowskiego, Kościuszki, Mickiewicza, a nawet do Jana Pawła II. Czy świadczy to o bucie, bezczelności, pewności siebie magdalenkowego układu, czy może są to już ostatnie konwulsje konającego zdrajcy?

Gmach kłamstwa, zwany też III RP, zbudowany jest z wielu cegiełek wzajemnie ze sobą powiązanych. Uznanie „okrągłego stołu” za dobrodziejstwo dla Polski wymusza uznanie jego architektów za ludzi honoru. To z kolei powoduje zanegowanie zbrodni dokonywanych przez pracowników resortów kierowanych przez „ludzi honoru”: Stanisław Pyjas spadł ze schodów, bo był pijany, Grzegorz Przemyk awanturował się, więc oberwał od sanitariuszy, po kraju szwendali się masowo niezidentyfikowani sprawcy, masowi samobójcy lub zwyrodniali i zbuntowani funkcjonariusze mordujący Księdza Jerzego – i innych księży – w ramach zupełnie prywatnej inicjatywy. I tak dalej i tak dalej – jak w Orwellowskiej wizji kształtowania dnia dzisiejszego przez zmiany w obrazie przeszłości.

Kłamstwo założycielskie zmuszało nie tylko do przeinaczania teraźniejszości, lecz również wygładzania przeszłości. Jaruzelski i Kiszczak, którzy potrafili tak „pięknie się różnić” z opozycją (starannie oczywiście przez siebie dobraną), nie mogli przecież być TW „Wolskim” ani oficerem prowadzącym Informacji Wojskowej, pierwszy niekomunistyczny premier oczywiście nie mógł nazywać Żołnierzy Wyklętych „mordercami” oraz napisać obrzydliwego listu potępiającego biskupa Czesława Kaczmarka, Zygmunt Bauman mógł być co najwyżej nieroztropnym młodzieńcem, nie zaś majorem zbrodniczego KBW, a Wisława Szymborska jako „nasza noblistka” nigdy nie pisała panegiryków ku czci Stalina.

I tak z kłamstw, przemilczeń i przeinaczeń powstawała współczesna polska wersja wieży Babel – pomnika pychy i pogardy. Fakty przeczą propagandowej narracji? Tym gorzej dla faktów. I teraz: dlaczego tak bronią Lecha Wałęsy? Bo usunięcie lub zdemaskowanie choćby jednego kłamstwa narusza spoistość budowli, pojawiają się dziury, przez które widać prawdę. A jeśli uda się usunąć jeden z fałszywych kamieni węgielnych, runąć może cała konstrukcja, grzebiąc pod gruzami zarówno oszukańczych architektów, jak i gorliwych w kłamstwie budowniczych.

Dlatego pozostający na usługach reżimu ornamentatorzy, ozdabiacze i sztukatorzy, twórcy aniołków fruwających w strachu o własną skórę niezwykle gorliwie starają się zasłonić prawdę, a przynajmniej ją – w końcu żyjemy w epoce postpolityki i baumanowskiej płynnej rzeczywistości – zrelatywizować. Donosił, ale nie szkodził, nie oni jego rozpracowali, tylko on ich, to nie zbrodnia, tylko „ukąszenie heglowskie”, wszyscy podpisywali et caetera, et caetera.

Trzecia RP jawi mi się jako byle jak sklecony budynek – z przecenionych materiałów trzeciej jakości i drugiej świeżości, kupionych na europejskiej i posowieckiej wyprzedaży. Wypacykowana fasada ukrywa rozkład i fałsz. Tymczasem nasza Polska, ta z naszych marzeń, ta za którą tęskniły i tęsknią kolejne generacje, powinna być jak wspaniałe Polonie z alegorycznych obrazów Jacka Malczewskiego. Malczewski wzywał artystów: Malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała – i na jego obrazach Polonie to piękne, dumne, posągowe kobiety w kolorowych strojach lub wojskowych szynelach. I charakterystyczny gest, jaki kazał swoim personifikacjom Polski wykonywać artysta: jakby mimowolny, delikatny masaż nadgarstków – w tych miejscach były kajdany niewoli.

Dziś po raz kolejny Polska zrzuca kajdany i prostuje się dumnie – nic więc dziwnego, że ci, którzy ją skuwali, boją się jej gniewu.

Napisał Mirosław Kokoszkiewicz

Wywiad ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta!

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1510666