Obama, Merkel, Tusk

Obrazek użytkownika Janusz 40
Świat

             Niektórzy odkrywają teraz źródła pojawienia się kolejnego potwora na Kremlu, a przecież od polityków wymaga się nieco więcej wyobraźni niż wykazywali to politycy mający określony i nawet znaczący wpływ na kształtowanie się międzynarodowego układu gospodarczego, politycznego i militarnego. Aby pokazać pewną legitymację do zajmowania się tą tematyką - przytoczę kilka moich wpisów zamieszczanych na portalach:

 

            Np. 1.12. 2010 r.

            Premier - asekurant

            Tarcza antyrakietowa pozbawiłaby Rosję znaczenia jako mocarstwa atomowo-rakietowego; są to słowa przedstawiciela rosyjskiego establishmentu, potwierdzają to, o czym wiedzieli niektórzy politycy z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele i specjaliści wojskowi. Nie wiedział o tym, albo mu na tym nie zależało Tusk ze swoim ministrem spraw zagranicznych.

            Po dojściu do władzy rząd PO włączył wsteczny bieg w procesie przygotowania i instalowania tarczy. Znane są wysiłki Prezydenta L. Kaczyńskiego, jego walka o tarczę i wredne poczynania Sikorskiego (uzgodnione z Tuskiem) w tej mierze. Tusk wypowiadał się, że przecież Polsce nikt nie zagraża - jakbym słuchał Ksawerego Branickiego na posiedzeniach Sejmu Czteroletniego - ten sam infantylizm.

          Teraz Tusk, w obawie przed kompromitującymi go dokumentami, które częściowo już wypłynęły - dotyczącymi tarczy antyrakietowej - wypowiada się w sposób asekurancki, że sprawa tarczy antyrakietowej została rozstrzygnięta ponad naszymi głowami. Wyobraża sobie, że Polacy nie pamiętają, że to strona amerykańska starała się proces budowy tarczy przyspieszyć, nawet jeszcze w początkowych miesiącach administracji Obamy.

           Obecne wykrętne (najłagodniej mówiąc) wypowiedzi Tuska mają przykryć niezmiernie smutną dla Polski prawdę; mianowicie - premier okazał się kunktatorem pozbawionym wyobraźni i możliwości przewidywania, który wszystko przegrał; to bardzo źle. Druga możliwość, to premedytacja w takim a nie innym działaniu premiera, to by znaczyło, że nie zależy mu na rozwiązywaniu najbardziej istotnych spraw z punktu widzenia polskiej racji stanu - to jeszcze gorzej.

 

              Także 15.11.2010 r.

Dobre stosunki z wszystkimi sąsiadami - tak, ale czołobitne - nie.

Rosja, to "chory człowiek współczesnej Europy i świata" - z kilku względów; jej stan gospodarki zależy przede wszystkim od sprzedaży kopalin i sprzętu wojskowego - jakieś zawirowania w tych segmentach odsłonią bezlitośnie tę "chorobę". Drugim symptomem choroby jest ciągle brak demokracji w państwie. Demokratyzacja, rozpoczęta w minionych latach, została wstrzymana a nawet pewne procesy uległy uwstecznieniu. Ponadto, dość powszechnie występuje łamanie praw człowieka, szczególnie w utrzymywanych w zależności kolonialnej republikach północnokaukaskich.

W Rosji, od wieków, ważne jest utrzymywanie "ładu i porządku", nie zaś poszanowanie prawa. Społeczeństwo rosyjskie też tak woli. To właśnie dowodzi społecznego zacofania tego państwa. 

Można byłoby analizować jej doktrynę wojenną, jej stosunek do planów budowy "tarczy antyrakietowej". Państwo, któremu przeszkadza instalacja obronna innego - tzn. chcą sobie zagwarantować możliwość bezkarnej agresji - jest potencjalnym agresorem.

Takiemu państwu powierza się prowadzenie najważniejszego chyba w historii śledztwo i wbrew, skrzeczących wręcz, faktów ogłasza się publicznie, że jest to śledztwo prowadzone nadzwyczaj transparentnie.

Historia osądzi chyba szybciej, niż władza w Polsce się spodziewa, kto miał rację i kto jest winien tej autodegradacji Polski.
 

Opublikowano: 15 listopada 2010, 17:05

 

 

       Kontynuator polityki carów i genseków

 

       Ktoś tam wybrał Putina na najbardziej wpływowego człowieka na świecie, ktoś napisał, że wymanewrował UE w sprawie Ukrainy; to wszystko w konwencji zachwytu nad skutecznością tego bezwzględnego "demokratycznie wybranego" premiera i prezydenta. Brak znajomości historii jest powszechny i budzi obawy, ale brak tej znajomości wśród publicystów jest przerażający, a brak owej znajomości wśród najważniejszych polityków świata, to już zgroza i zdumienie - czego tam uczą na uniwersytetach - w tym na najbogatszym w świecie - Harvardzie. Już wydany przez Obamę rozkaz "zabić" Osamę bin Ladena i jego wykonanie w stosunku do poddajacego się - jest sprzeczny z Konwencja Haską i jako taki stanowi zbrodnię (jest zapisany i przyjety przez wszystkie cywilizowane państwa zakaz nie udzielenia pardonu). Obama o tym nie wiedział.

      Poczynania Putina przypominają jako żywo politykę Stalina w stosunku do swoich potencjalnych politycznych konkurentów, oczywiście w zawoalowanej formie - nie unicestwia ich fizycznie, ale skutecznie odsuwa od władzy (chociaż "zagadkowe" śmierci opozycyjnych dziennikarzy i np. oligarchy Bieriezowskiego - dają do myślenia). Błąd "Zachodu" polega na tym, że tego kolosa na glinianych nogach traktuje się jak mocarstwo, a jego siła, to bezczelna dyplomacja i atomowy straszak. To kidnaper trzymajacy nóż przy szyi porwanego dziecka - należy z nim negocjować, ale nie wpuszczać na salony. Obama się skompromiotował, kiedy prosił Miedwiediewa o wyrozumioałość i czas potrzebny na akcję wyborczą, a po wyborach, to już będzie "bardziej elastyczny" (sprawa dotyczyła tarczy antyrakietowej). To dziennikarskie nagranie (przy nieświadomości rozmówców), to najwieksza w historii kompromitacja prezydenta Stanów Zjednoczonych, to kwintesencja naiwności, niewiedzy i głupoty tego przypadkowego człowieka na najważniejszym stanowisku politycznym świata.

     US ma kilkunastokrotną przewagę potencjału ekonomicznego nad Rosją, a w dziedzinie militarnej - stukrotną.

     Fascynacja Rosją jest odwieczna i i irracjonalna. Nawet przed wojna elity "Zachodu" podziwiały to jedyne państwo "sprawiedliwości społecznej" w czasie, gdy Stalin wymordował kilkadziesiąt milionów ludzi żyjących na terenie Sowietów. Gdyby Ludzie przeczytali choćby z ciekawości książki Sołżenicyna, albo choćby przeczytali cokolwiek poważnego na temat tego "imperium zła" - nie budowaliby publicity temu kontynuatorowi polityki carów i genseków.

Opublikowano: 31 grudnia 2013, 21:27

 

 

          Mógłbym jeszcze przytoczyć kilkaset nawet wpisów dotyczących błędnej polityki "mężów i dam stanu" w stosunku do Rosji. Nie idzie mi o satysfakcję (nawet gorzką) - na portalach jest jeszcze wielu publicystów trafnie oceniających polityczną rzeczywistość. Niestety są to "głosy wołających na pustyni". Ograniczę się do jednej konkluzji: Uważam D. Tuska, obok A. Merkel i B. Obamy jako współodpowiedzialnego za zbudowanie nowego cara na Kremlu. W związku z tym ogromnie się dziwię ludziom ciągle stawiającym na polityka pozbawionego wyobraźni i nie reprezentującego polskiej racji stanu.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

"Obama się skompromiotował, kiedy prosił Miedwiediewa o wyrozumioałość i czas potrzebny na akcję wyborczą, a po wyborach, to już będzie "bardziej elastyczny" (sprawa dotyczyła tarczy antyrakietowej)."

Ta sprawa "elastyczności" Obamy po zwycięskich wyborach na II-gą kadencję, nie dotyczyła tarczy antyrakietowej, z zamiaru realizacji której ogłosił decyzję 17.09.2009 roku(w 70-tą rocznicę napasci ZSRR na Polskę), ale dotyczyła oferty na II-gi etap polityki resetu z Rosją.

Oferta złożona Putinowi po objeciu urzedu przez Obamę na II-gą kadencję w I-szym kwartale 2013 roku dotyczyła zasięgu strefy pływów Rosji w Europie Śr. Wsch.w projektowanej eurazjatyckiej rosyjsko niemieckiej przestrzeni współpracy i bezpieczeństwa, jak eufemistycznie nazywano ten projekt.

W zamian za ustępstwa Rosji na Bliskim Wschodzie w sprawie Syrii i Iranu, Obama oferował Putinowi neutralność USA wobec włczenia do rosyjskiej strefy wpływów krajów bałtyckich(należących do UE i NATO).

Putin podczas spotkania z Obamą na szczycie G-8 w Irlandii Północnej w czerwcu 2013 roku odrzucił tę ofertę Obamy, czego skutkiem był majdan na Ukrainie i ciag dalszy, który się dzieje obecnie.

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1650278