Nie, nie i nie

Obrazek użytkownika Marek.Powichrowski
Kraj

Nie chcę aby dzień 31 sierpnia był dniem święta państwowego. Dlatego, że za tą wielką – wydawało się wówczas – narodową fetą od dawien dawna trwała już zdrada. Podła, chamska i cyniczna.

Nie chcę i nie życzę sobie aby ojcem chrzestnym tego święta był Lecha Wałęsa (ja, mnie, mój). Nie chcę aby pił z tego powodu „zdrowie wasze w gardło nasze”. Najpierw oddaj Lechu dokumenty, które zabrałeś z UOP-u na swój temat. Potem zwróć się do Polskiego Totalizatora Sportowego o wystawienie kopii odbioru wygranych w Totolotka. A dopiero wtedy możemy wrócić do tematu.

Nie chcę i nie życzę sobie aby co roku potem w to hipotetyczne święto pisał na jego temat wstępniak redakcyjny Adam Michnik, w gazecie, której plucie na Kościół, Polskie Państwo Podziemne a w szczególności na Powstanie Warszawskie jest najczęściej spotykanym tematem. Te wszystkie jego wstępniaki, które moja polonistka oceniłaby na słabe „trzy na szynach”. Nie chcę aby ktoś, kto kiedyś uwieszał się na ramieniu śp. ks. Jerzego Popiełuszki i mienił się jego największym przyjacielem a potem balował z Urbanem, Jaruzelskim i kazał nam drukarzom, kolporterom, uczestnikom demonstracji przeciwko ZOMO „odpieprzyć się od generała”. Jak że on musiał cierpieć przez te wszystkie lata, gdy chodził z krzyżem wpiętym w klapę, gdy klękał na podniesienie wraz z robotnikami na Mszach Świętych w Stoczni Gdańskiej. Jak że on musiał się męczyć podczas pielgrzymek ludzi pracy na Jasną Górę. Gdyby ktoś miał trochę cierpliwości niech pójdzie do czytelni, weźmie rocznik „Tygodnika Solidarność” z roku 1989 lub 1988 to znajdzie jego zdjęcie na tle wieży Jasnej Góry. Jakąż ulgę mu sprawiło, że wreszcie po „Pacta sunt servanda” ogłoszonych przez Geremka 4 czerwca 1989 roku wreszcie mógł być znowu sobą czyli nieutuloną w żalu sierotą po Rose Luxemburg, czerwoną do krwi i kości.

Nie chcę i nie życzę sobie aby na trybunie honorowej podczas obchodów takowego święta stały „bywszyje pierwyje siekrietiary kakich eta niebud’ patyjnych kamitietow”. Najpierw odpowiedzcie gdzie się podziała kasa PRL-u, co powoduje, że dzisiejsi emeryci, ledwo wiążą koniec z końcem a przepracowali w nim całe swoje życie. Dziś chodzicie jak pączki w maśle w glorii demokratów i pouczacie innych a powinniście zwyczajnie beknąć za debet w kasie państwowej przed rokiem 1989. Jeśli nie wiecie dlaczego dziś szpitale ledwie wiążą koniec końcem to wiedzcie, że jest to również wasza wina.

Nie chcę żadnego święta państwowego dnia 31 sierpnia. Tamten piękny – wydawało się kiedyś - dzień został zwyczajnie zdradzony. Nie ma co tu świętować.

Brak głosów

Komentarze

wzzw.wordpress.com

Zgadzam sie calkowicie z Panska mysla. Swietnie wylozona, prosto i bez krazenia wokol tematu.
Mysle, ze rozumiem Panski koncowy wniosek, ale dla calkowitej jasnosci zrobie mala uwage. Oczywiscie zgadzam sie, ze patrzac na samo podpisanie porozumien, zwlaszcza z perspektywy dzisiejszej oceny rezultatow tego wydarzenia mozemy powiedziec, ze nie ma czego swietowac. Nalezy jednak przypominac, szczegolnie mlodszym Polakom, ze element niezaleznej od politycznych uwarunkowan i absolutnie wyjatkowej ludzkiej solidarnosci jest powodem do celebracji, a z cala pewnoscia do pamietania i przypominania.
Pozdrawiam
Lech Zborowski

Vote up!
0
Vote down!
0
#378676