Lekcja języka polskiego

Obrazek użytkownika Marek.Powichrowski
Kraj

To nieprawda, że Donald Tusk kłamie. On mówi szczerą prawdę. Trochę naokoło ale jednak. Doszedłem do takiego wniosku czytając wypowiedzi rzeczonego w kwestii słynnego zdjęcia z gospodinem Putinem, na którym to ów rzeczony wyżej, stojąc nieopodal miejsca katastrofy opowiada coś „w tonie kabaretowym”, żywo przy tym gestykulując.

Komentując ten fakt, magister historii, przejściowo pełniący funkcję premiera RP wypowiedział następujące zdanie:

„Nie jestem zainteresowany bijatyką w sprawie Smoleńska, ale mam dosyć, kiedy słyszę bzdury niepoważnych ludzi”.

Poświęćmy chwilę refleksji temu zdaniu. Przełóżmy go z tuskowego na polski. Otóż wyobraźmy sobie sytuację, że na podwórku dzieci grają w piłkę. Na podwórku nie ma prawdziwych bramek a rolę słupków pełnią tornistry. Jacek podaje piłkę do Michała a ten strzela na bramkę, piłka przelatuje na wysokości jednego z tornistrów. Michał i jego drużyna cieszy się ze zdobytego gola ale przeciwna drużyna głosem kapitana Donka krzyczy: „nie było, był słupek”. Przeciwnicy ripostują: „odbiła się od słupka i weszła”. Donek poirytowany, widząc, że nic nie wskóra w końcu cedzi przez zęby zachowując pozory uprzejmości (wzorując się przy tym na Materazzim prowokującym Zidane w słynnym finale Mundial 2006): „Michał, ja nie chcę z tobą nawalanki, ale twoja matka i twoja siostra to są zwykłe ulicznice.”. Drogi czytelniku, znajdź różnice emocjonalne w zdaniu magistra historii i tym hipotetycznym boiskowym.

Panie magistrze historii, pełniący przejściowo funkcję premiera RP, obudź się pan! Ludzie od kilkudziesięciu lat latają w kosmos (i wracają z niego na Ziemię!). I jest to już fakt historyczny. A wszystko to dzięki technice i myśli naukowców i inżynierów. Wyobraź pan sobie, że sprawę „meteorytu z Czelabińska” - który w tym roku wywołał tyle medialnej sensacji – badała międzynarodowa komisja naukowców. I pomimo, że miała do dyspozycji szczątki wielkości 0.05% pierwotnej jego wielkości oraz filmiki zarejestrowane przez kamery samochodów określiła jego początkowe wymiary i podała energię wybuchu po wejściu do atmosfery ziemskiej. Wykształceni ludzie z dużych miast cmokają nad tym z zachwytem. Wyobraź pan sobie, że pracujący przy projekcie Manhattan słynny fizyk włoski Enrico Fermi wyliczył energię wydzieloną przy pierwszej próbie atomowej siedząc w okopie oddalonym o wiele kilometrów od miejsca eksplozji. Jak tego dokonał? Otóż zauważył, że leżąca w okopie kartka papieru w wyniku przejścia fali uderzeniowej przesunęła się nieznacznie. Na podstawie tak banalnego faktu, korzystając z podstawowych praw fizyki na poziomie elementarnym wyliczył przybliżoną energię pochodząca od wybuchu. Mądrzy ludzie z miasteczek i wsi z niedowierzaniem kręcą głowami. Nauczyciele fizyki ze wszystkich poziomów edukacji przyznają: "my też tak potrafimy!".

I na zakończenie jeszcze jedno zdanie w języku tuskowym. Dla mnie istna perełka.

„Na żadne pytania dotyczące tygodnika "wSieci" nie będę odpowiadał, bo uważam się za człowieka przyzwoitego, staram się unikać ludzi nieprzyzwoitych i miejsc nieprzyzwoitych i wychodzi mi to w życiu. Nie będę komentował niczego, co prezentuje nieprzyzwoity tygodnik”.

Drogi czytelniku, znajdź w tym zdaniu chociaż jedno słowo, które zaprzecza prawdziwości tego zdjęcia.

Brak głosów