EKWILIBRYSTYKA MANIPULACJI Z NAJJAŚNIEJSZYM IMPERATOREM I DZIADKIEM REZUNEM W TLE
EKWILIBRYSTYKA MANIPULACJI Z NAJJAŚNIEJSZYM IMPERATOREM
I DZIADKIEM REZUNEM W TLE
Jak podają:
"Fakty - Interia" z 22 czerwca 2010 http://fakty.interia.pl/prasa/news/miasta-komoro.
Jerzy Zerbe .niepoprawni.pl
wzzw.wordpress.com S t r o n a . byłych działaczy . Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża.
Dziadek "hrabiego" Bronisława Komorowskiego
Opublikowany w aktualności przez Maciejewski Kazimierz w dniu 29 Czerwiec 2010 Jak
Komorowscy "załatwili sobie" tytuł hrabiowski i herb Korczak.
Dziadek "hrabiego" Bronisława Komorowskiego, niejaki Osip Szczynukowicz - to rezun oddelegowany przez Sowiecki Rewolucyjny Komintern do dywersji na terenach pozaborowych, odebranych Rosji Traktatem Wersalskim.
Według polskiej Wikipedii - (hasło rezun) - w języku staropolskim w znaczeniu morderca , zabójca , siepacz , zapożyczenie z języka ukraińskiego od wyrazu rizun, oznaczającego rzeźnika. W okresie po tzw. rzezi wołyńskiej w Polsce stereotypowe , potoczne określenie członków UPA - OUN (Ukraińska Powstańcza Armia , Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) Samoobronnych Kuszczowych Widdiłów i innych ukraińskich formacji uczęstniczących w rzeziach ludności cywilnej.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej, dziadek Bronisława Komorowskiego był czekistą w armii Tuchaczewskiego i po sromotnym laniu w bitwie nad Niemnem w 1920 roku dostał się do polskiej niewoli. Zachowała się jego kartoteka jeńca wojennego. W październiku 1920 r. dziadkowi Bronisława Komorowskiego udało się zbiec i schronił się na Litwie w Kowaliszkach u polskiej szlachty o nazwisku Komorowscy. Właściciele majątku zginęli z rąk Rosjan, a Szczynukowicz przywłaszczył sobie ich nazwisko. Tam w roku 1925 narodził się Zygmunt Leon Komorowski, ojciec Bronisława Marii.
Po wyparciu Niemców z Litwy przez Armię Czerwoną pod koniec 1944 roku Zygmunt Leon Komorowski wstąpił do wojska polskiego, do armii Berlinga. Służył w 12 Kołobrzeskim Pułku Piechoty i błyskawicznie awansował na stopień oficerski.
Bronisław Komorowski na swojej stronie pisze: "Zygmunt Komorowski, mój ojciec (1925-1992), za czasów tzw. pierwszej okupacji sowieckiej i za okupacji niemieckiej działał w konspiracji (pseudo KOR), a od jesieni 1943 r. był w AK. Pod koniec wojny ojciec przebijał się do Polski razem z Łupaszką (mjr Zygmunt Szendzielorz). Złapali go bolszewicy z bronią w ręku, ale nie rozstrzelali jak stu innych, tylko wsadzili do więzienia. Za złoty pierścionek babuni strażnik wyprowadził go z celi, z której więźniowie trafiali pod stienku , do takiej w której siedzieli rekruci do armii Berlinga.
Niech Bronek wytłumaczy ten "cud nad cudami", że oto żołnierz AK z oddziału Łupaszki, śmiertelnego wroga Sowietów i polskich zdrajców, złapany z bronią w ręku, w ciągu paru miesięcy zostaje oficerem Ludowego Wojska Polskiego. Jeżeli fakty podane przez Bronisława Komorowskiego są prawdziwe, to jedynym wytłumaczeniem tego "cudu" jest to, że Zygmunt Leon Komorowski, ojciec Bronisława - był sowieckim agentem.
Był nim także i syn Bronisław, który jak wskazuje przeciek z utajnionego aneksu do raportu o WSI był sowieckim agentem działającym w polskich WSI. I pewnie dlatego p.o. prezydenta RP - Bronisław Komorowski, w ciągu pierwszych godzin po katastrofie polskiej delegacji, dopilnował, aby utajniony aneks do raportu o WSI przechowywany w Pałacu Prezydenckim znalazł się w jego rękach.
Komorowski wycofał informację o swoim hrabiowskim pochodzeniu - rodzina sfałszowała dokumenty.
Aktualizacja: 2010-06-28 10:27 pm ("Super Ekspres" - źródło)
Zdaniem ekspertów Bronisław Komorowski szczycił się herbem hrabiowskim, który należał do innego rodu Komorowskich.
Pojawiły się wątpliwości, czy herb hrabiowski którym szczycił się Bronisław Komorowski nie należał do innego rodu Komorowskich. Eksperci ze Związku Szlachty Polskiej oraz dr Marek Minakowski zarzucili rodowi kandydata PO na prezydenta nieuprawnione posługiwanie się herbem Korczak, który należał faktycznie do innego rodu Komorowskich.
Tłumacząc dlaczego przodkowie Bronisława Komorowskiego zaczęli posługiwać się należącym do innego rodu tytułem hrabiowskim, eksperci zwracają uwagę na możliwość wyłudzenia tytułu od zaborców w oparciu o sfałszowane dokumenty.
Dziennikarze "Super Expressu" ustalili, że gdy pojawiły się wątpliwości dotyczące hrabiowskiego pochodzenia Bronisława Komorowskiego, ze strony internetowej kandydata PO na prezydenta zniknęła informacja o tytule hrabiowskim.
Bronisław Komorowski może być szantażowany
Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 26 Styczeń 2012:
„Prezydent Bronisław Komorowski może być szantażowany przez byłych oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Mają oni wiedzę dotyczącą jego kontaktów z oficerami Wojskowej Służby Wewnętrznej w latach 80. Dowodem są dwie notatki ze spotkań z Komorowskim, które przechowywane są w zbiorze zastrzeżonym IPN. Na przełomie 2007 r. i 2008 r. Komorowski starał się poznać treść aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, który miał opisywać jego działalność i stawiać mu zarzuty. Próby te uwikłały go w kolejne skandale i uczyniły jeszcze bardziej podatnym na naciski.
Operacja „Kupcy”
W listopadzie 2007 r. ABW otrzymała informacje, że dziennikarz Wojciech Sumliński i emerytowany oficer WSI Aleksander L. handlują treścią tajnego aneksu, a także obiecują pomóc w załatwieniu pozytywnej weryfikacji żołnierzom wojskowych służb. ABW rozpoczęła akcję na szeroko zakrojoną skalę, aby uzyskać procesowe dowody, akcja otrzymała kryptonim „Kupcy”. W trakcie zbierania materiałów ABW dowiedziało się, że płk. Aleksander L. rozmawiał na temat aneksu z ówczesnym marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim. Sprawy tej ABW nie wyjaśniała. Co ciekawe równolegle do ABW sprawę przeciwko pułkownikowi i dziennikarzowi prowadziło CBA, kierowane przez Mariusza Kamińskiego. Nigdy nie doszło do połączenia materiału obu śledztw, chociaż CBA nagrywała spotkania dziennikarza i pułkownika.
W trakcie operacji „Kupcy” ABW inwigilowała czterech innych dziennikarzy, podejrzewając, że mają dostęp do treści aneksu. Wobec jednego z nich ABW skierowała wniosek do departamentu prawnego o zaopiniowanie przeszukania jego mieszkania. Dokładnie inwigilowano również weryfikatorów: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka (sporządzono ich charakterystyki, sprawdzono źródła utrzymania, także ich rodzin).
Działania ABW wsparła Służba Kontrwywiadu Wojskowego udzielając mu wsparcia w postaci poparcia trojga związanymi z nimi dziennikarzy. Mieli oni doprowadzić swoimi publikacjami do sytuacji, w której działania podjęte przeciwko członkom komisji weryfikacyjnej WSI i dziennikarzom zostaną zaakceptowane przez media Jak się okazało SKW prowadziło własną inwigilację członków Komisji Weryfikacyjnej. Jeden z dziennikarzy „zabezpieczający” operację „Kupcy” był kilka lat wcześniej wykorzystywany przez WSI w sprawie nagłośnienia nielegalnego handlu bronią.
Komorowski rozmawiał na temat aneksu nie tylko z płk. Aleksandrem L. Według “Gazety Polskiej Codziennie” spotkał się także z tajemniczym Krzysztofem W. Według „GPC” we wrześniu 2009 r. W. odwiedził Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Twierdził, że Bronisław Komorowski zaoferował mu 100 tysięcy złotych i funkcję podsekretarza stanu (dla wskazanego polityka) za przyniesienie mu kopii fragmentu aneksu do raportu, w którym jest mowa o jego działalności.
Szukanie pretekstu
Krzysztof W. to współpracownik polskich tajnych służb, mający dobre kontakty z dziennikarzami śledczymi. 28 czerwca 2011 r. został zatrzymany za posługiwanie się fałszywymi dokumentami i próbę wprowadzenia do obrotu papierosów bez cła. Dzień później dokonano przeszukania domu, w którym mieszkał W. Zrywano podłogi (co jak wiadomo jest standardową procedurą przy osobach zatrzymanych za posługiwanie się fałszywymi dokumentami), rozpruwano meble, sprawdzano ściany. Znaleziono ostrą amunicję do broni sportowej, kamizelki kuloodporne. Jednak najbardziej zaskakującym znaleziskiem były dziesiątki zapisków, dokumenty i nagrania, które kompromitują wpływowych polityków zarówno koalicji rządzącej, jak i opozycji Prowadząca sprawę krakowska prokuratura przekazała sprawę do prokuratury lubelskiej, ponieważ współpracowała z Krzysztofem W. i bała się zarzutów o brak obiektywizmu.
Jak ustaliliśmy przeszukujący szukali taśmy i innych dokumentów dotyczących spotkań W. i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Z Komorowskim W. spotkał się po raz pierwszy jesienią 2007 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi w jego biurze poselskim. Zorganizowała je Jadwiga Zakrzewska, posłanka PO. Uczestniczył płk Roman P., były oficer WSI, potem Agencji Wywiadu. Krzysztof W. chciał, aby Komorowski pomógł mu odzyskać od jednego ze szpitali na Mazowszu kilkuset tysięcy złotych za wykonane w 2002 r. pracę (chodziło o sadzenie drzewek). „B. Komorowski powiedział, że jak PO wygra wybory to dostanę zapłatę za wykonaną pracę (…) w ciągu 4-5 miesięcy. Wg B. Komorowskiego gdybym dostarczył jakieś “kwity” na PiS to bardzo by pomogło w mojej sprawie. Już po wyborach w zimie 2008 r. Marszałek [Sejmu] B. Komorowski spotkał się ze mną w swoim biurze poselskim i potwierdził obietnicę pomocy w odzyskaniu należnej mi zapłaty (…) Ja do tej pory nie dałem żadnym kwitów ani na PiS ani na inną partię.” – czytamy w oświadczeniu Prezydent potwierdza fakt spotkań z Krzysztofem W. jednak inaczej przedstawia ich przebieg.
Ryzykowna gra
Swoją wiedzą na temat prezydenta W. próbował grać. W sierpniu 2010 r. złożył doniesienie do prokuratury na Komorowskiego, że otrzymał od niego wiedzę o przestępstwach polityka PO (pomagał za łapówki w odralnianiu ziemi pod inwestycje budowlane) i nic z nią nie zrobił. Do wniosku załączył oświadczenie płk. Romana P. potwierdzającego jego wersję spotkania. Sprawę umorzyła prokuratura, a podtrzymał decyzję sąd. W. jednak nie odpuszczał i chodził do biur poselskich polityków PO chcąc porozmawiać o nagraniach. Po jednej z takich wizyt miałem rozmowę z pracownikiem ABW.
- Ile ma wzrostu pan Krzyś? – spytał mnie jeden z oficerów ABW, latem 2010 r. – Około 1,70 metra – odpowiedziałem. – No właśnie, a Wisła ma teraz 7 metrów, więc niech przestanie rozrabiać. Przekaż mu to – usłyszałem.
Od zatrzymania W. minęło już pół roku ABW sprawdza teraz 4 dziennikarzy, z którymi W. miał kontakt, w celu ustalenia gdzie W. schował taśmę z rozmową z prezydentem. Fakt istnienia taśmy potwierdzają materiały operacyjne ABW. Przyjęto hipotezę, że W. mógł stracić kontrolę nad nagraniem, które przejęli dziennikarze. Odzyskanie jego jest obecnie priorytetem służby. Rozważane jest nawet przeprowadzenie przeszukania w domach dziennikarzy.
Ale to nie jedyny problem Komorowskiego. W materiałach operacji „Kupcy” jest notatka wskazująca, że rozmowę z Komorowskim nagrał płk. Aleksander L. Rozmowę podczas, której, co przyznaje sam Komorowski, rozmawiano o aneksie WSI. Płk. L. zaś był szkolony w Rosji i był podejrzewany przez nasze służby o szpiegostwo na rzecz tego kraju.
W tym kontekście bardzo ciekawie wygląda nieoficjalne spotkania do którego doszło 8 lipca 2011 r. Bronisław Komorowski spotkał się wówczas z byłym szefem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołajem Patruszewem. Biuro Prasowe Kancelarii prezydenta zignorowało pytania o lipcowe spotkanie prezydenta z Patruszewem. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego, które ustawowo powinny zabezpieczać takie spotkanie i powinny zostać o nim powiadomione, odmówiły komentarza w sprawie, zasłaniając się tajemnicą państwową. Informacje o prywatnej wizycie Patruszewa w Polsce i dziwnej koincydencji z wizytą prezydenta Komorowskiego, a także odwiedzającej nasz kraj w tym czasie Angeli Merkel, podał w lipcu br. jako pierwszy portal niezalezna.pl.
Patruszew, to były oficer KGB, a później szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa (następca KGB), który piastował swoją funkcję w latach 1998-2008. Przypomnijmy, że w tym czasie rosyjskie służby były oskarżane o szereg aktów terroru. Do najgłośniejszych należy zarzut celowego wysadzenia budynków mieszkalnych w Rosji, i zwalenie winy na czeczeńskich terrorystów, co stało się pretekstem do wywołania drugiej wojny z tą zbuntowaną republiką. Na fali społecznego oburzenia wybrano na prezydenta Władimira Putina. Były oficer FSB, Aleksander Litwinienko, który ujawnił te rewelacje w zakazanej w Rosji książce „Wysadzić Rosję” został zamordowany w 2006 r. w Londynie. Rosja odmówiła wydania Wielkiej Brytanii byłego oficera FSB podejrzanego o dokonanie egzekucji.
Zakładnik służb?
Nasuwa się pytanie czy Rosjanie nie są obecnie właścicielami nagrania rozmowy Komorowskiego z płk. L. Zupełnie niezrozumiałe jest ignorowanie tematu dziwnych kontaktów prezydenta przez media głównego nurtu. Jeszcze gorzej świadczy o prezydencie fakt, że nie odpowiada na pytania dziennikarzy i nie próbuje wyjaśniać swoich działań. Nie dostałem odpowiedzi nie tylko na pytania o spotkanie z Patruszewem, ale także na pytanie o spotkania z oficerami WSW w latach 80. Jak to się dzieje, że marszałek Sejmu, druga osoba w państwie, spotyka się z osobami działającymi w „szarej strefie” tajnych służb? Jak to się dzieje, że bez wyjaśnienia tych kontaktów udaje mu się przejść kampanię prezydencką? Charakterystyczne jest, że po objęciu przez niego urzędu prezydenta został poddany ostremu atakowi za gafy i wpadki. – Ktoś udziela mu lekcji, aby nie był zbyt samodzielny – skomentował jeden z moich znajomych oficerów służb”.
wolnapolska.pl
Tekst ukazał się w tygodniku “Najwyższy Czas”
:Bronisław Komorowski został prezydentem RP. To ten polityk, który publicznie skomentował nieudolność snajpera sowieckiego strzelającego na granicy gruzińskiej do Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego - "jaki prezydent taki zamach" - powiedział wówczas Bronisław Komorowski-ówczesny marszałek Sejmu RP.
Zapewne w historii polskiego parlamentaryzmu marszałek władzy ustawodawczej jak i v-ce marszałek Stefan Niesiołowski splendoru nam nie przyniosą. Dyplomacja w swojej istocie nie jest sztuką łatwą, ale w marnej sztuce mylenia polityki z politykierstwem w rywalizacji stanęło dwóch panów.
Moje uwagi nie dotyczą więc wyłącznie Stefana Niesiołowskiego. W tej walce o palmę pierwszeństwa w politykierstwie zdecydowane zwycięstwo odniósł marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Prawdę mówiąc w owej rywalizacji moim bezapelacyjnym faworytem był jednak Stefan Niesiołowski. Ale widocznie nie sięga Bronisławowi Komorowskiemu nawet do pięt, skoro w wielu godzinnych publicznych lżenio-dyskusjach pana Prezydenta RP, prezesa PIS, jego członków i ośmiomilionowego elektoratu PIS nie wpadł na pomysł zdyskredytowania umiejętności snajpera w Gruzji, który z kilku metrów nie potrafił trafić w prezydenta RP. I jeszcze Bronisławowi Komorowskiemu było żal niewykorzystanej sytuacji, który uwagi swoje czynił w imię chęci życia w uczciwym, porządnym kraju, w imię historii, która go oceni, w imieniu dobra obywateli.
Trzeba być politykierem z najwyższej półki, aby wykazać się takimi umiejętnościami. Gdzież tam Niesiołowskiemu do mistrza.
A jednak?
Obaj panowie działali w opozycji antykomunistycznej.
Ale Stefan Niesiołowski w obronie własnej dupy wydał esbekom wielu opozycjonistów, wśród nich swoją ówczesną narzeczoną. Ktoś powie kanalia, może? Ale jak nazwać osobę która krytykuje niecelność trafień snajpera celującego w prezydenta jego kraju?
Niesiołowski w roku 1970 na przesłuchaniu w MSW:
"celowo zatajałem pewne fakty, ażeby uchronić niektóre osoby od odpowiedzialności karnej. Dziś całkowicie zrozumiałem swoje niewłaściwe stanowisko w tej kwestii i dlatego pragnę, tak jak i w innych sprawach, mówić tylko szczerą prawdę". I co?
Wydał wszystkich!!!
Elżbieta Królikowska, ówczesna narzeczona Niesiołowskiego:
"Niesiołowski nie dość, że od 37 lat konsekwentnie ukrywa swoje tchórzostwo, to dodatkowo uzurpuje sobie prawo sądzenia innych członków opozycji "Ruch", którzy zachowali się w sposób przyzwoity.
Zaangażowanie służb specjalnych w powstanie Platformy Obywatelskiej stanowi jej moralną kompromitację, a w wymiarze politycznym jest katastrofalne dla Polski. Raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych pokazuje m.in. jak służby wojskowe w początkach lat 90 destabilizowały polską scenę polityczną, jak usiłowano rozbijać nowo powstałe niepodległościowe partie polityczne, by ograniczyć ich wpływ na życie publiczne odbudowywanego państwa polskiego.
Były wiceminister obrony narodowej i były szef Komisji Weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Bronisława Komorowskiego.
Potwierdził to Mateusz Martyniuk rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Obecnie prowadzone jest prokuratorskie postępowanie sprawdzające. Przedmiotem postępowania sprawdzającego jest polecenie wydane przez b. ministra obrony narodowej wydanie certyfikatu bezpieczeństwa NATO BOLESŁAWOWI IZYDORCZYKOWI, byłemu szefowi WSI, podejrzanemu o współpracę z rosyjskim służbami specjalnymi. Sprawie nadano kryptonim "Gwiazda".
W wywiadzie dla radiowych "Sygnałów Dnia" Komorowski powiedział:
"mnie dziwi pomysł, aby w ogóle kogokolwiek ujawniać, jakiegokolwiek agenta, który jest aktywny dzisiaj. Ujawnianie agentów jest działaniem gorszym niż działanie bolszewików po rewolucji. Cały wywiad, wszystkich agentów Związek Radziecki przejął, oni służyli, czasami przez pokolenia służyli państwu, bo to są po prostu aktywa państwa".
Florian Siwicki jeden z czołowych twórców stanu wojennego, który ma postawiony zarzut popełnienia zbrodni komunistycznej, w ocenie Bronisława Komorowskiego to "miły starszy pan".
Politycy, nie tylko związani z PIS zarzucają Komorowskiemu, że wszedł w układy z ludźmi tajnych służb wojskowych. Mają mu to za złe, twierdząc, że komunistyczni oficerowie stali się jego środowiskiem, zaczął wspierać betonową część WSI, nigdy nie wytłumaczył się z kontaktów z różnymi podejrzanymi osobistościami.
Komorowski przekonuje:
" likwidacja WSI była zbrodnią dokonaną na wojsku".
Publicysta Aleksander Ścios publikuje pytania skierowane do kandydata Platformy Obywatelskiej Bronisława Komorowskiego.
Oto linki do tych ważnych pytań:
http://www.rodaknet.com/rp_scios_32.htm http://wzzw.wordpress.com/2010/05/17/pytania-do-...
W czasie video - czatu transmitowanego na stronie internetowej Platformy Obywatelskiej Komorowski powiedział:
"problem polega na tym, że raport WSI był wymierzony przeciwko mnie osobiście. Jako były minister obrony narodowej musiałem się przeciwstawić, niestety udanej próbie likwidacji kontrwywiadu i wywiadu Polski. To jest eksces, wydarzenie bez precedensu. Ekipa braci Kaczyńskich doprowadziła do poważnego osłabienia polskiego wywiadu .Oni będą za to odpowiadać. Raport WSI to rzecz haniebna, wielu ludziom, którym Polska zaufała po odzyskaniu niepodległości zrobiono gigantyczną krzywdę, przedstawiono ich jako zdrajców".
"Newsweek.pl z dnia 22.04.2010 donosi w artykule:
"ZAMACH STANU KOMOROWSKIEGO"
Przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.
Marszałek Sejmu RP, Bronisław Komorowski przejął obowiązki Prezydenta na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji, który enumeratywnie wylicza przypadki objęcia przez Marszałka Sejmu obowiązków Prezydenta.
Należą do nich:
1) śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej,
2) zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej,
3) stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,
4) uznanie przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,
5) złożenie Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.
Przejęcie obowiązków przez Marszałka Sejmu zostało ogłoszone publicznie dnia 10 kwietnia 2010 około południa. Pierwsze czynności faktyczne dokonane na mocy upoważnień od Marszałka Sejmu pełniącego obowiązki Prezydenta RP (m.in. ogłoszenie żałoby narodowej) zostały wykonane przed godziną 14.
W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Ekscelencji Lecha Kaczyńskiego.
Zarówno z litery, jak i z ducha prawa (panował wtedy jeszcze ogromny chaos informacyjny i pojawiały się sprzeczne informacje o osobach, które mogły przeżyć katastrofę lotniczą w Smoleńsku) Pan Prezydent Lech Kaczyński był w tych godzinach osobą zaginioną.
Przejmowanie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu w przypadku czasowej niemożliwości sprawowania urzędu (a za taki przypadek wobec zamkniętego katalogu przyczyn z art. 131 pkt. 2 należy uznać zaginięcie Prezydenta) reguluje art. 131 pkt. 1 Konstytucji RP. Przytaczam brzmienie tegoż artykułu, zdanie 2 i następne:
"Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu.
W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej".
Należy przy tym nadmienić, że nie miała miejsca okoliczność z art. 30 par. 1 Kodeksu Cywilnego, gdzie jest uregulowana możliwość uznania za zmarłego uczestnika m.in. podróży powietrznej.
Przytoczony przepis wymaga bowiem upływu 6 miesięcy od daty katastrofy.
Kodeks cywilny:
Art. 30 / Zdarzenia szczególne / par 1. Kto zaginął w czasie podróży powietrznej lub morskiej w związku z katastrofą statku lub okrętu albo w związku z innym szczególnym zdarzeniem, ten może być uznany za zmarłego po upływie sześciu miesięcy od dnia, w którym nastąpiła katastrofa, albo inne szczególne zdarzenie.
Pierwsze informacje o zidentyfikowaniu ciała Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiły się dopiero w sobotę wieczorem. / 10 KWIETNIA 2010 dopisek A.S. /.
Reasumując, przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji, stanowiąc delikt konstytucyjny.
Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.
Bronisław Komorowski jeszcze jako prezydent - elekt wydał decyzję przeniesienia krzyża spod Pałacu Namiestnikowskiego, aby nie było nawet śladu pamięci po prezydencie Lechu Kaczyńskim.
Należy w tym miejscu przypomnieć, że Jego Ekscelencji Najjaśniejszemu Imperatorowi po zdobyciu ostatniego przyczółka polskości jakim jest Pałac Namiestnikowski, zagraża już jedynie pamięć o Lechu Kaczyńskim, oraz Prawo i Sprawiedliwość z jej prezesem Jarosławem Kaczyńskim z jego przeszło ośmiomilionowym elektoratem.
Za rok odbędą się wszak wybory parlamentarne, które musi wygrać Platforma Obywatelska z Tuskiem spolaczałym Kaszubem na czele ( Olga Dębicka "Fotografie w tle. Gdańszczanie po roku 1945 /Gdańsk 2003/ ) .
- W dniach 12 - 14 czerwca 1992 roku jako wiceprzewodniczący Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego, tuż po upadku rządu Bieleckiego, Donald Tusk uczestniczył w II Kongresie Kaszubskim, który odbywał się w Domu Technika w Gdańsku przy ul. Rajskiej 6.
13 czerwca wygłosił programowe przemówienie zatytułowane: " Pomorska idea regionalna jako zadanie polityczne ".
Przedstawił w nim program pełnej autonomii Pomorza / Kaszub /, które winno posiadać nie tylko własny rząd, ale i własne wojsko i własny pieniądz.. Na takie dictum siedzący goście / ks. prof. Pasierb, posłowie Wyborczej Akcji Katolickiej Alojzy Szablewski i Feliks Pieczka, jeden senator, szefowie Wielkopolan i Górnoślązaków oraz inni / wyrażali swe oburzenie, gdyż oni nie widzieli Kaszub poza Polską. Siedzący w pierwszym rzędzie poseł Feliks Pieczka nie wytrzymał i wskoczył na estradę, podszedł do mikrofonu i wygłosił poza programowe, piękne, patriotyczne kontr przemówienie podkreślając, iż oddzielenie Kaszub od Polski byłoby nie tylko przestępstwem wobec polskiej racji stanu, ale i wobec interesu Kaszubów. Przypomniał też zebranym fragment hymnu kaszubskiego, który w języku polskim brzmi: " nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Polski Kaszub ".
- W ankiecie na temat polskości opublikowanej w miesięczniku " ZNAK "/ nr 11-12 z 1987 roku - str. 190 / Donald Tusk tak mówi o sobie:
" Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło - ponuro - śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski - tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem".
I tak rozpoczęła się prowokacja polityczna Platformy Agenturalnej z Krzyżem Pańskim na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie.
Policja, Straż Miejska, Biuro Ochrony Rządu, przy użyciu siły fizycznej, gazu pieprzowego (groźnego dla życia) rozpoczęły regularną walkę z Obrońcami Krzyża.
Pojawili się najemnicy-prowokatorzy z odpowiednimi okrzykami, nie skąpiący wulgaryzmów. Obrońców krzyża okrzyknięto oszołomami, sektą religijną, rydzykowcami, moherowcami, obcesjonatami, etc.
W zwartym szeregu kroczyli księża-patrioci, forpoczta "Filozofa" Józefa Życińskiego, Pieronka, Sowy, Nęcka, Adama Bonieckiego naczelnego "Tygodnika Powszechnego", Rasia, Dziwisza , Nycza, Michalika i innych i biedni przez rządzącą mafię otumanieni harcerze spod znaku ZHP i ZHR wylewający autentyczne łzy.
Wszyscy parli w kierunku krzyża pod osłoną gazujących służb. Poza księdzem Stanisławem Małkowskim, odmawiającym przy krzyżu różaniec wspólnie z Obrońcami Krzyża, żaden duchowny nie wyraził chęci odmówienia modlitwy przy krzyżu, poświęcenia go. Podstawą naszej wiary jest męka Jezusa Chrystusa uosobiona w znaku krzyża świętego symbolu chrześcijaństwa. Słyszeliśmy wiele pustych słów duchownych, bez modlitwy, bez powołania Matki Przenajświętszej - Królowej Polski do opieki nad wydarzeniami przed Pałacem Prezydenckim.
Nie dawno w rozmowie z Moniką Olejnik "Filozof" TW Józef Życiński wyraził się o Polakach: "wszyscy są antysemici".
Ta wypowiedź hierarchy lubelskiego, to bolszewickie armaty rzecznika bolszewizmu, a nie Kościoła wymierzone w Polskę.
Nie pomogły tłumy prowokatorów m.in. z okrzykami : " to atak Żydów", krzyż pozostał.
Komorowski - prezydent RP /przyjaciel posła Janusza Palikota/ z Hanną Gronkiewicz-Waltz prezydentem m. stoł. Warszawy urządzili następną prowokacyjną awanturę przed krzyżem. Tym razem pod przewodem niejakiego Dominika Tarasa 20 - letniego gówniarza kucharza gangstera internauty.
Na nocną manifestację zagrażającą bezpieczeństwu publicznemu wydała zgodę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz!!!
Sama postać organizatora manifestacji budzi grozę:
DOMINIK TARAS - ORGANIZATOR PONIEDZIAŁKOWEJ DEMONSTRACJI
To zdjęcie żywcem przypomina fotki, jakie umieszczali w Internecie przyszli mordercy, którzy później dokonywali napaści na szkoły i zabijali w nich swoich kolegów.
Manifestacja odbyła się w nocy w godzinach 11.00 - 01.00, pełna awantur, wrzasków ordynarnych, tańców pijanych w dym osobników-prowokatorów, z bijatykami pijaków nawet na latarniach .
Podskoki, tańce solowe i gromadne pijanych osobników podsumował Tusk: "nie wydarzyło się nic groźnego", a Dominik Taras-organizator powiedział po nieudanym szturmie na krzyż:
"była świetna zabawa, nie byłem płatny przez Palikota". A przez kogo?
Równolegle trwa bez przerwy nagonka medialna przeciwko PIS, Jarosławowi Kaczyńskiemu, niejednokrotnie ubliżająca pamięci Jego Ekscelencji prezydentowi RP prof. Lechowi Kaczyńskiemu.
Abp Józef Michalik w rozmowie z "Rz" stwierdził, że przegrały autorytety, nie usuwając krzyża. Według Michalika krzyż został upolityczniony przez dwie, lub więcej orientacji politycznych i stał się narzędziem przetargu. W długim wywiadzie nie pada żadna deklaracja upamiętnienia miejsca pielgrzymki bolejących wiernych, a slogany walki politycznej niczego nie wnoszą.
Zdaniem Michalika PIS usiłuje budować mit Lecha Kaczyńskiego, a Platforma się temu sprzeciwia, ot i cała polityczna sprawa według Michalika, tak bzdurna, że aż wstyd dla Konferencji Episkopatu Polski.
Halina Flis-Muszyńska publicystka "Gazety Wyborczej" na łamach "Rzeczpospolitej"stwierdza, że Kaczyński chce wzniecić bunt, a Jacek Kucharczyk usiłuje bez powodzenia udowodnić, iż Komorowski jest patronem reform.
Paweł Lisicki - redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", zapewne będzie sprzyjał Rzeczpospolitej, tego oczekują jego czytelnicy w tych trudnych dla Polski chwilach.
Oglądałem w telewizji przybicie tablicy pamiątkowej na elewację Pałacu Prezydenckiego, założonej przez Kancelarię Prezydenta "celem zakończenia eskalacji konfliktu" według Michałowskiego szefa Kancelarii Prezydenta RP.
Natomiast według obrońców krzyża założenie tablicy bez wiedzy stron, rodzin ofiar katastrofy, obrońców krzyża i innych osób oficjalnych i duchownych stanowi następny krok hańbiący rządzących i oczywiście z odwrotnym skutkiem niż zamierzony.
Co się wydarzy jutro?
Czy Polska ma jeszcze godło Orła w Koronie?
Dlaczego Kościół Powszechny nas opuścił?
Czy Polska po Ukrainie została już wcielona do imperium rosyjskiego?
Literatura
Strona Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeż Kazimierz Maciejewski
„Kurier” Chicago
Wikipedia
Strona Bronisława Komorowskiego
Lwowianka
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4436 odsłon
Komentarze
Dla równowagi i otrzeźwienia
16 Kwietnia, 2012 - 08:01
Parę słów o PiS i Kaczyńskich: http://polacy.eu.org/2089/pare-slow-o-pis-kaczynskich/
Pozdrawiam Polaków!
Dzięki za pozdrowienia
16 Kwietnia, 2012 - 10:58
Czytałem "od zawsze".Świetne teksty,tylko jakieś takie obrazorburcze.Nie dla wysublimowanych koneserów prawicy.
Pozdrawiam serdecznie.Fruwajacy wysoko i widzacy dużo-skowronek
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Prawda!
16 Kwietnia, 2012 - 08:25
Joe Chal
Pomalu wszystko wychodzi na jaw. Dzis tez od Krolowej mozna kupic tytul Barona / nie mylic z baranem/ za 80 tys funtow.
Joe Chal