Medialne plewy

- "Bardzo zatem proszę: dbajmy o precyzję sformułowań i terminów. Nie nazywajmy dziennikarzami funkcjonariuszy partyjnych aparatów propagandy" - apeluje wojciech Maziarski z czerskiej spelunki.. Brawo, chciałoby się przyklasnąć, ale wystarczy przeczytać całość i watpliwości znikają. Wreszcie można oddzielić ziarno od plew, to jest dziennikarzy od funkcjonariuszy, propagandzistów władzy. Oto ujawniły się medialne plewy, medialne i salonowe chamy broniące chama Niesiołowskiego, jak wcześniej bronili chama Januszka nazywając jego chamstwo powiewem świeżego powietrza. O tym, ze tych dwóch to para sterowanych przez Tuska chamów każdy zdrowo myślący wie doskonale. Cham Niesiołowski znany z chamskich okrzyków w czasie obrad sejmowych, z telewizyjnych bluzgów i inwektyw, a ostatnio okazało się, że nie dość, że to cham to w dodatku niebezpieczny dla otoczenia. Przypominam jego jedyne chyba ostatnio wystąpienie sejmowe pełne obelg pod adresem kobiety wzbudzające aplauz jego partyjnych kolezków, też chamów. Wczoraj chama podejmowała cyngielka z czerskiej, Kublik. Niesiołowski kompletnie nie przejął się komunikatem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, ani komunikatem stowarzyszenia "Reporterzy bez granic", czy odzewem dziennikarzy niemieckich. bluzgał na lewo i prawo na Ewe Stankiewicz oraz na dziennikarzy krytykujacych władze. - Uprawiają stalinowskie dziennikarstwo - tak rzekł Stefan Niesiołowski rozmawiając z Agnieszką Kublik pod adresem dziennikarzy takich jak Rafał Ziemkiewicz, czy Joanna Lichocka. Żadnej refleksji, ani odrobiny pokory. Nic tylko buta, arogancja i pogarda. Medioalne chamy, czyli dziennikarskie plewy stoją murem za swoim chamem. Wczoraj jeden z medialnych plewów zagrzmiał na michnikowskim salonie. - Przedstawiciele naszego fachu chyba się pogubili i zapomnieli, czym nie powinno być dziennikarstwo. (...) Dziennikarzom nie wystarcza już rzeczywistość, chociaż wcale jej nie wyjaśniają (...). Coraz częściej ich praca polega na kreowaniu zdarzeń. Incydent z Niesiołowskim polegał właśnie na tym, by wywołać "zdarzenie medialne", podgrzać atmosferę - pisze publicysta Wojciech Mazowiecki w "Gazecie Wyborczej". Dzisiaj kolejny medialny cham, osłania tarczą słusznego chama. - „Jej bieganie z kamerą jest takim samym dziennikarstwem jak praca operatorów, którzy w czarnej epoce IV RP towarzyszyli ekipom Zbigniewa Ziobry w czasie rewizji i aresztowań i kręcili propagandowe materiały do oczerniania wrogów klasowych w państwowej telewizji. Bardzo zatem proszę: dbajmy o precyzję sformułowań i terminów. Nie nazywajmy dziennikarzami funkcjonariuszy partyjnych aparatów propagandy”- pisze o Stankiewicz nieoceniony były naczelny „Newsweeka” Wojciech Maziarski, który zawsze niezależnie oceniał zagrożenie Polski przed kaczyzmem i czarną epoką IV RP. Stankiewicz to nie dziennikarka, to agresorka, ktora atakowała biednego chama z PO kamerą - lamentuje Maziarski. - Ewa Stankiewicz przebiera się teraz w szaty skrzywdzonej dziennikarki i dokumentalistki, ale przecież te określenia są mylące. Nie oddają istoty tego, czym zajmuje się Ewa Stankiewicz. Jej bieganie z kamerą jest takim samym dziennikarstwem jak praca operatorów, którzy w czarnej epoce IV RP towarzyszyli ekipom Zbigniewa Ziobry w czasie rewizji i aresztowań i kręcili propagandowe materiały do oczerniania wrogów klasowych w państwowej telewizji.- - Atakowany kamerą jak kastetem po prostu ją odepchnął, mówiąc agresorce "won". Więcej... ]]>http://wyborcza.pl/1,75968,11723879,Stankiewicz_atakuje_kamera.html#ixzz...]]> Biedny cham Stefan, kamera go zaatakowała. Nie dało mu rady osiem kul w Łodzi, dała radę kamera. Ojciec Maziarskiego w grobie sie przwraca, bo jego syn siegnął dna. Medialne plewy WSI24 tez w obronie chama prezentowały urywek filmu w zwolnionym tempie, jak to biedny Stefan grzecznie odsuwa atakującą go kamerę. Do obrony chama stanął także salonowy cham znany ze swojej "delikatności" i "taktu" wobec kobiet naczelny dżentelmen IIIRP. Ireneusz Krzemiński, podtrzymując retorykę Stefana Niesiołowskiego stwierdził w kropce nad i, że Ewa Stankiewicz robi w filmy w duchu Josepha Goebbelsa. - Na miłość boską mam wrażenie ze jestem w pokręconym cyrku! Trzeba mieć źle w głowie, żeby coś takiego mówić - oponował Krzeminski, gdy Wildstein przywołał tragiczne wydarzenia z Łodzi, kiedy to szaleniec zabił działacza PiS w biurze tej partii. Już na początku rozmowy, kiedy Bronisław Wildstein opowiedział się po stronie autorki filmu "Solidarni 2010", prof. Krzemiński nie wytrzymał. Co właściwie się z tobą stało? Bronku, byleś zawsze dla mnie wzorem człowieka o liberalnej postawie - uniósł się socjolog i zaraz dodał: - Jej filmy bardziej przypomniały goebbelsowską propagandę. ]]>http://www.tvn24.pl/17375,1,kropka_nad_i.html]]> Stankiewicz agresorką, paparazzi i goebbelsowską propagandystką - tak orzekły medialne plewy. Cham Niesiołowski mógł przeciez zabic, albo przynajmniej .....