Jeszcze niedawno temu chodził nabzdyczony, opryskliwy, z miną kwaśno-gorzką jak po skrzynce cytryn, zjedzonych ze skórką, a dziś - odprężony, zrelaksowany, uśmiechnięty. Kto to ? Oczywiście Lolo Donaldolo. Po zamianie nadwiślańskiej siekierki na brukselski kijek.
Wróble od Gibraltaru po Spitsbergen ćwierkają, że Lolo Donaldolo zamieniając fotel premiera na liberię strażnika brukselskiego...