Nie wiem jak u was ale chyba mam albo nieufnych znajomych albo pralnia zrobiła swoje.
Jakiś czas temu( właściwie prawie dwa lata )opisałem relację serdecznego przyjaciela syna, pracującego jako barista w okolicach Tower Bridge. Wiecie, gdzie.
Co jakiś czas przyjeżdża, porozmawiają, czasem delikatnie"pociągnę go za język".
I okazuje się że zarówno nasi, emigranci z tzw.białej Europy, Angole...