Te Święta wielu osobom nie przyniosły chyba ani radości ani ukojenia – antykaczyzm powoli staje się chorobą narodową. Żeby być sprawiedliwą, muszę dodać, że po drugiej stronie też narasta szaleństwo – strach ma wielkie oczy i zaraża coraz więcej osób.
Z jednej strony knajacki bełkot, z drugiej kandydaci na męczenników, uff – nie do zniesienia! Nic wam nie grozi, drogi Narodzie, oprócz tego...